niedziela, 22 sierpnia 2021

Diatłowcy vs. Ałmas

 

Ałmas-Yeti z Ałtaju na rysunku w tybetańskiej kronice

W poprzednim materiale przekazałem 16 hipotez odnośnie tego, co mogło stać się na Przełęczy Diatłowa, gdzie w nocy 1/2.II.1959 roku doszło do masakry dziewięcioosobowego zespołu turystów mających zamiar zaliczyć przejście graniowe od góry Cholatczachl do góry Otorten – w linii prostej jest to 10 km. Członkowie grupy zginęli w do dziś niewyjaśnionych okolicznościach, a ich ciała odnaleziono i zniesiono z gór po pewnym czasie. Szczegóły Czytelnik znajdzie w mnogich artykułach, opracowaniach i książce Anny Matwiejewej pt. „Przełęcz Diatłowa – tajemnica dziewięciorga” (MOVA, Białystok 2020), którą polecam wszystkim zainteresowanym tą historią, a w której analizuje ona możliwe przyczyny tej dziwnej i niesamowitej tragedii.

Przedstawiona przez nią „hipoteza rakietowa” – nr 9 ma sens. Faktycznie, to właśnie w 1959 roku zaczęto eksperymenty z różnymi rakietami – wektorami broni jądrowej i termojądrowej, a także – jak usiłowałem to udowodnić – antyrakietami i bronią antysatelitarną – ASAT, czego może dowodzić zestrzelenie amerykańskiego bio-satelity Zeta SCORE w styczniu 1959 roku, który spadł w wody Baseny IV w porcie handlowym w Gdyni. Rzecz opisana w pracy „UFO i Kosmos” (Tolkmicko 2009), gdzie odsyłam Czytelnika. Chodzi tutaj o sławetny Incydent Gdynia 1959. Otóż te dwa pozornie oddalone od siebie wydarzenia mają punkty wspólne – a są to właśnie próby pocisków rakietowych… Szczątki rakiety na Uralu i satelita z Gdyni zostały dokładnie posprzątane przez ekipy KGB, GRU czy Wojsk Rakietowych, stąd nie pozostało nam nic innego poza domysłami, bo dowody znikły. Ale to wszystko dotyczy hipotezy nr 9, która brzmi nawet dość prawdopodobnie.

Aliści jest jeszcze jedna hipoteza – nr 17: atak ludzko-zwierzęcych hybryd.

Zacznijmy od lat 20. i 30., kiedy teoria ras święci swe tryumfy. W III Rzeszy „uczeni” pracują nad wypracowaniem modelu idealnego Aryjczyka. Według szefa organizacji Ahnenerbe – SS-Reichsführera Heinricha Himmlera tylko Niemcy wywodzący się z Ariów są godni przewodzić innym narodom. I przeprowadza ostrą selekcję ludzi na Ariów i resztę. Tą resztę przeznaczono do tego, by służyła narodowi panów – Übermenschom – panom ich życia i śmierci.

Nieco inaczej było w ZSRR. Tam pracowano nad stworzeniem Nowego Człowieka Radzieckiego – NCR, który byłby silny, odporny na wszystkie ciosy, choroby, czynniki zewnętrzne, itp., był bezmyślnym wykonawcą rozkazów i był lojalnym wobec Stalina i Partii. NCR miał być idealnym żołnierzem nie mającym żadnych skrupułów moralnych – jak członek hitlerowskiego SS.

NCR zamierzano wyhodować drogą krzyżowania człowieka z różnymi zwierzętami – padło na małpy. Prof. Ilia I. Iwanow krzyżował zatem ludzi z szympansami i orangutanami. Prace te wywoływały etyczne kontrowersje, na które odpowiedział w 1910 r. na konferencji zoologicznej w Grazu, gdzie zapowiedział próbę skrzyżowania człowieka z małpą. W 1921 r. wysłano go na staż do Instytutu Pasteura w Paryżu. Tam zaproponował ponownie podjęcie próby skrzyżowania człowieka z małpą. Pomysł znalazł poparcie Instytutu Pasteura, zaproponowano mu jako miejsce eksperymentu szympansi rezerwat w Kindli we Francuskiej Afryce Zachodniej. Poszukując środków na jego przeprowadzenie uzyskał m.in. dotację od ludowego komisarza oświaty Anatolija Łunaczarskiego – a zatem jeszcze za czasów rządów Lenina.

Do Afryki Iwanow dotarł w listopadzie 1926 r. i przystąpił do pracy. Pierwsze próby zapłodnienia szympansic ludzkim nasieniem przeprowadził w lutym 1927 r., wówczas też zwrócił się do gubernatora kolonii o pomoc w znalezieniu kobiet do zapłodnienia nasieniem szympansa, w związku z czym skierowano go do szpitala w Konakry. Iwanow nie miał oporów wobec prowadzenia eksperymentów na Afrykankach bez ich zgody, co wynikało z jego rasizmu i pogardy dla czarnoskórych.

Ostatecznie jednak władze kolonialne zakazały mu eksperymentów w obawie przed niezadowoleniem miejscowej ludności, a Akademia Nauk ZSRR wycofała dla niego poparcie. Już latem 1927 roku (a zatem w czasach rządów Stalina) Iwanow był zmuszony opuścić teren Francuskiej Afryki Zachodniej i wrócił do ZSRR, gdzie zgłosiła się do niego ochotniczka do zapłodnienia nasieniem szympansa. Władze radzieckie zaczęły mu jednak blokować możliwość prowadzenia takich eksperymentów, uznając je za zbyt kontrowersyjne. Zapładniał samice małp ludzką spermą i ludzkie kobiety spermą orangutana. Nic z tego nie wyszło, boż genetyki w ZSRR nie było. Dzięki szaleństwu Stalina, genetyka podobnie jak cybernetyka były wyklęte, a genetykę oddano w ręce szarlatanów pokroju Trofima Łysenki czy Olgi Lepieszyńskiej. Dzisiaj coś takiego byłoby możliwe dzięki inżynierii genetycznej i klonowaniu, ale w 1959 roku było to raczej wątpliwe, chociaż…

Pojawiające się tu i ówdzie opowieści o spotkaniach z Ałmasnym-Alma-Yeti właśnie w latach 20. XX wieku pozwala sądzić, że mamy do czynienia ze zbitką człowieka z małpą i niedźwiedziem, aczkolwiek pierwsze wzmianki o Ałmasnym pojawiają się już w XV wieku. Taka istota byłaby odporna na chłód i warunki wysokogórskie – czyżby prof. Iwanow chciał wyhodować coś takiego??? Gdyby tak choć jedna napadła na diatłowców, to nie zdziwiłbym się, że ci ostatni prysnęliby, gdzie pieprz rośnie. A że nie było ich śladów? No i co z tego? Taka istota na pewno potrafiłaby je zatrzeć za sobą i szukaj wiatru w polu! 

Nieprawdopodobne? Równie jak Neodinozaury w Gorcach. Ale Neodinozaurów nikt nie widział, a Ałmasa owszem – i to nieraz. Być może Iwanow słyszał o nich i zapragnął wyhodować sztucznie idąc naprzeciwko zachciankom przywódców radzieckich? Osobiście zakładam, że istoty pokroju Yeti i im podobnych kryptyd naprawdę istnieją, i są rezultatem genetycznych manipulacji prowadzonych jeszcze w czasach Atlantydy. Podobnie jak Syreny i inne mityczne (czy aby?) stworzenia.

Ale to już jest inna ballada.