Od czasu do czasu
ludziom przypomina się jedna z najciekawszych tajemnic ZSRR, a konkretnie
chodzi o tajemnicę śmierci 9 turystów na Przełęczy Diatłowa znajdującej się na
Północnym Uralu. Rzeczywiście, wydarzenie to, które rozegrało się w okolicy
góry Cholat
Sjachl (Cholatczachl na N 61°45’ – E 059°27’; 1079 lub 1096,7 m n.p.m.) i sąsiedniego
szczytu Otorten - (N 61°51’ - E 059°20’; 1182,0 lub 1234,2 m) jest zagadkowe i
bardzo trudne do wyjaśnienia. Trudne o tyle, że skończyło się ono tragicznym
finałem – zmasakrowane zwłoki dziewięciorga ludzi nie dały odpowiedzi na to, co
stało się owej feralnej nocy na przełęczy Diatłowa, a martwi mają to do siebie,
że milczą...
Ostatnio wpadła mi w
ręce bardzo ciekawa powieść rosyjskiej pisarki Anny Matwiejewej pt. „Przełęcz Diatłowa – tajemnica dziewięciorga”
(MOVA, Białystok 2020), którą polecam wszystkim zainteresowanym tą historią, a w
której analizuje ona możliwe przyczyny tej dziwnej i niesamowitej tragedii. Tedy
Anna Matwiejewa podaje w niej następujące hipotezy:
1.
Aryjska
albo skarby dawnych Ariów.
Wiarygodność: 0,001%;
Źródło – „Moskowskij Komsomolec –
Ural”;
Autorzy – J. Tiszczenko, S. Kazakow.
Treść: Podczas wyprawy diatłowcy
trafili przypadkiem na jedno z wejść do dawnych aryjskich skarbców i zostali
zabici przez strażników. Hipoteza aryjska narodziła się już dawno – jeszcze w
XIX wieku i w niektórych kręgach jest nadal brana pod uwagę. Dość wspomnieć, że
wyznawcą tej teorii był Himmler, który szukał śladów Ariów na całym świecie już
w latach 30-tych XX wieku. Autorka zaznacza, że Ariowie ukryli gdzieś na Uralu,
a właściwie pod Uralem, ogromny skarb, którego nikt nie był w stanie oszacować.
Wedle legend, składa się nań złoto z grobowca Czyngiz-Chana, biblioteki Iwana
IV Groźnego, Bursztynowa Komnata, złoto KPZR i III Rzeszy. No i oczywiste
jest, że złoto to jest pilnowane w sposób szczególny.
Ariowie by je chronić uciekają
się do użycia oślepiających „fałszywych słońc”, „śnieżnego człowieka” czy
sztucznie wywołanych kataklizmów ekologicznych.
Autorka uważa jednak tą hipotezę
za całkowicie absurdalną, która nadawałaby się po pewnej przeróbce na film
grozy z Hollywood.
(Nawiasem mówiąc film
taki powstał w 2003 roku i nosi tytuł „Dyatlov Pass Incident”, reż. Renny Harlin, koprodukcja Rosja/USA/Wk.
Brytania. Horrorek jest słabiutki i szkoda nań czasu, a poza tym nie wnosi
niczego nowego do sprawy. Brednie o Ariach wypisywali różni ezoterycy, zaś naziści
poszukiwali tych krain w czasie swych podbojów.)
2.
Broń
próżniowa (termobaryczna???)
Wiarygodność: 50%.
Źródła: I. Cariejew w „Encyklopedii cudów” (1998) i in.
Treść: Przyczyną śmierci
diatłowców było to, że znaleźli się na terenie, gdzie przeprowadzono próby
„broni próżniowej”. Jest to broń wywołująca znaczne rozrzedzenie powietrza na
dużej przestrzeni. Od wewnętrznego ciśnienia na obrzeżach takiej strefy
człowiekowi pękają naczynia krwionośne, a w epicentrum ciało rozrywa się na
części. Mogło tak być, jednak nie da się zweryfikować tej teorii.
(Być może autor tego
pomysłu miał na myśli bombę paliwowo-powietrzną w rodzaju amerykańskiej MOAB i
rosyjskiej FOAB, których siła wybuchu jest o wiele większa od konwencjonalnych
bomb i mają takie działanie, jak opisane przez autorkę. Użycie bomby
termobarycznej wyjaśnia wiele z zaobserwowanych efektów, ale… Implozja takiej
bomby dałaby o wiele silniejszy efekt audiowizualny, niż to, co obserwowano.
Dlatego właśnie bełkot Macierewicza
i jego speckomisji jest taki niewiarygodny…)
3.
Karły z
Arktydy
Wiarygodność: 0%
Źródło: M. Burlieszyn – „Koszmar północnych szerokości geograficznych,
Globus” w „Energetyce Stref Polarnych”.
Treść: Turystów Diatłowa zabiły
posiadające zdolności PSI tajemnicze karły z Arktydy czyli nieodkrytego do dziś
dnia kontynentu na Oceanie Arktycznym. Przy wejściu do swych siedzib karły
ustanowiły barierę PSI, co tłumaczy przerażenie na twarzach zmarłych.
Michaił Burlieszyn jest znany ze swej fascynacji Północą i jej mieszkańcami,
ale… - jak dotąd Arktydy nie odkryto, a nawet jeżeli karły z Arktydy istnieją,
to ich spotkanie z diatłowcami i Mansyjczykami budzi poważne wątpliwości. Ani
Ortoten ani Chołatczachl nie były i nie są świętymi uroczyskami i w pobliżu nie
ma żadnych obiektów tego rodzaju. Wyraz przerażenia na twarzach to wymysł
autora i nic ponadto, nie ma o nim ani słowa w dokumentach medycznych.
(Przy całym szacunku,
jaki żywię dla autora, muszę się zgodzić z Anną Matwiejewą, że jest to wszystko
ciągnięte za włosy i pachnie na milę humbugiem. Owe karły przypominają mi Szare
Karły z powieści Stefana Wula i
chyba autor popełnił tu swego rodzaju zapożyczenie lub plagiat…[1] Poza tym
to jest taka sama bajeczka jak ta o Ariach.)
4.
Kłótnia
Wiarygodność: 5%
Źródło: Opinia społeczna
Treść: Członkowie grupy Diatłowa
pokłócili się z powodu dwóch dziewcząt w ekipie. Kłótnia miała tragiczne
skutki.
Autorka uważa tą wersję za
cyniczną bzdurę i pomówienie. Wszyscy znajomi diatłowców odrzucają to z
oburzeniem. Poza tym wersja ta nie wyjaśnia dlaczego ich ubrania były skażone
radioaktywnym pyłem, i innych.
(Ja też nie uważam tego
za możliwe. Autopsja ciał dziewcząt ujawniła, że obie były dziewicami, więc nie
chodziło tutaj o seks. To wyjątkowo przednia brednia.)
5.
Lawina
Wiarygodność: 3%
Źródło: M. Akselrod – znajomy diatłowców.
Treść: Turystów z grupy Diatłowa
zabiła lawina śnieżna, która zeszła z gór wskutek jakiegoś wojskowego wybuchu. Lawina
uderzyła w namiot i przygniotła go częściowo do podłoża. Dwie osoby doznały
obrażeń głowy. Pozostali doznali pęknięć żeber i innych kości. Udało im się
uciec z namiotu, ale kiedy po złożeniu rannych poszli do niego, to już nie
wrócili. Zmarli z obrażeń i wyczerpania zabici przez dwudziestostopniowy mróz.
Wszystko jasne i proste, tylko że
jest małe „ale”: nie było żadnych śladów zejścia lawiny, która powinna połamać
stojące narty. Tego nie było. Nie wyjaśnia to śladów radioaktywności na
ubraniach członków wyprawy. Poza tym, skoro lawinę spowodował jakiś wybuch, to
gdzie są jego ślady???
(Nie mówiąc już o tym,
że taki wybuch musiałby być słyszalny w promieniu wielu kilometrów, a o czymś
takim dokumenty nie wspominają…)
6.
Hipoteza
mansyjska
Wiarygodność: 5%
Źródło: Opinia społeczna, Władimir Korotajew w wywiadzie dla
„Moskiewskiego Komsomolca”
Treść: Diatłowcy złamali święty
zakaz, za co zostali zamordowani przez Mansów. Poza tym Mansowie mogli
połaszczyć się na spirytus, który mieli diatłowcy ze sobą. Autorka wprost
stwierdza, że to bzdura i że Mansowie nigdy nie uznawali tych terenów za
święte. Władze usiłowali wrobić Mansów w morderstwo grupy Diatłowa, ale nie
znaleziono na to żadnych dowodów mimo ostrych przesłuchań i tortur. I znów,
brak wyjaśnień dla radioaktywnych śladów i innych anomalii. Poza tym Mansowie
są ludźmi życzliwymi i przyjaznymi dla turystów, co potwierdzają wszyscy,
którzy się z nimi zetknęli.
(Klasyczne poszukiwania
kozła ofiarnego w postaci Mansów, całkowicie niewiarygodne z naszego punktu
widzenia. Zresztą to był 1959 rok, zapadły kąt ZSRR i stalinowskie metody miały
się tam bardzo dobrze mimo chruszczowowskiej odwilży. Na szczęście nie
znaleziono winnego…)
7.
Niedźwiedź
Wiarygodność: 0,001%
Źródło: pisarz W. Miasnikow i inni
Treść: w nocy 1/2.II.1959 roku na
przełęcz zabłąkał się głodny niedźwiedź, który nie zapadł w zimowy sen i napadł
na diatłowców. Przestraszył pierwszą grupę, która uciekła i napadł na drugą
grupę.
Wedle autorki wersja jest bez
sensu, bowiem nie znaleziono żadnych śladów zwierzęcych poza śladami
ratowniczego psa tropiącego. Poza tym na ciałach zabitych nie było śladów
napaści przez dzikiego zwierza (zadrapania, ugryzienia, rozszarpania, itd.).
(Trudno przypuszczać,
by misiek obudził się w czasie trwania tak silnych mrozów – poniżej -20°C. To
się zdarza, ale niezmiernie rzadko. Poza tym głodny niedźwiedź zaatakowałby
najpierw zapasy żywności diatłowców, bo to było najłatwiejsze i najszybsze
źródło uzyskanych kalorii, a nie ich samych.)
8.
Piorun
kulisty
Wiarygodność: 0,2%
Źródło: Opinia społeczna
Treść: Do namiotu diatłowców
wpadł piorun kulisty. Turyści uciekli z namiotu i nie byli w stanie znaleźć
drogi powrotnej i zamarzli na śmierć.
Czy mogła być to „ognista kula”?
Tak czy siak – pisze autorka –
wersja jest absurdalna. Piorun kulisty jest poruszającym się ładunkiem
elektrycznym, przez co reaguje na najmniejszy ruch fizyczny. Oznacza to, że
zabiłby turystów jeszcze w namiocie…
(Niekoniecznie, mógł on
przeniknąć przez płótno namiotu i wystraszyć turystów, co skończyło się ich
śmiercią z urazów i wychłodzenia. Poza tym świadkowie widzieli jakieś
pomarańczowe kule nad szczytem Cholatczachl, a zatem niedaleko od Przełęczy
Diatłowa. Dla mnie ta wersja ma wiarygodność do 50%, jednakże nie ma
wyjaśnienia skąd wzięły się pioruny kuliste zimową porą w górach…)
9.
Satelity
albo/i obłok sodowy
Wiarygodność: 70%
Źródło: Turysta Aleksiej Koskin, radiotelegrafista
ekspedycji Igor Niewolin.
Treść: W miesiącach zimowych 1959
roku na Uralu Północnym miały miejsce próby rakiet z ładunkiem sodowym. To
właśnie te rakiety okoliczni mieszkańcy, turyści i myśliwi wzięli za „ogniste”
lub świetliste” kule. To zupełnie prawdopodobne, że jedna z takich kul
wylądowała w okolicach przełęczy, gdzie nocowali diatłowcy. Próby te trwały co
najmniej od lutego 1958 roku, drugi z wystrzelonych satelitów spadł na Alaskę.
Satelity te wystrzeliwano z 68 równoleżnika w kierunku południowym i miały one
spadań na poligon Nadym. Satelity te spadały także w iwdelskiej tajdze, a ich
lot przypominał przelot kul z ogonami. To były właśnie ziemskie NOL-e Korolowa.
Autorka skomentowała to krótko,
że jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie i wystrzelenie jednego z
takich satelitów mogło być przyczyną śmierci diatłowców.
(A zatem przyczyną
śmierci była panika i cios fali uderzeniowej, który rzucił ludźmi na kamienie.
Pozostałych pary sodu oparzyły i oślepiły, co w rezultacie też doprowadziło
tych ludzi do śmierci. I to wyjaśnia niemal wszystkie zagadki związane z
zagładą grupy Diatłowa.)
10.
UFO
Wiarygodność: 2%
Źródło: Opinia społeczna, w
wersję tą wierzył także – uwaga! – prokurator śledczy Lew Nikitowicz Iwanow
(!)
Treść: W nocy 1/2.II.1959 roku,
na przełęczy wylądowało UFO, które zabiło w sposób bezpośredni lub pośredni
diatłowców i odleciało z powrotem. Cóż – hipoteza ta wyjaśniała wszystko, co
niewyjaśnialne…
(Pomysł niezły, ale
niestety brak jakichkolwiek śladów lądowania NOL-a. Poza tym dlaczego Ufiaści
mieliby zabijać tych ludzi? Już prędzej mogli ich porwać…)
11.
Upozorowanie
Wiarygodność: 35%
Źródło: Turysta Jurij Kuncewicz i inni.
Treść: Po niewyjaśnionej
eksplozji, która spowodowała ciężkie obrażenia u jednych i śmierć u pozostałych
turystów z grupy Diatłowa, na przełęczy pojawiła się grupa wsparcia lotniczego,
która towarzyszyła rakiecie. Po ocenie sytuacji oficer wydał żołnierzom rozkaz,
by dobili jeszcze żywych turystów. Namiot z rzeczami przenieśli na miejsce, gdzie
potem znaleźli je uczestnicy akcji poszukiwawczej, a ciała wyrzucili ze
śmigłowca, z niedużej wysokości. Prawdopodobnie stąd wzięły się złamania nie
mające oznak zewnętrzych – wszak ci ludzie już nie żyli. Cel spektaklu był
oczywisty: zagmatwać śledztwo i odsunąć podejrzenia od testów kosmicznych.
Autorka skomentowała to krótko:
początkowo wydawało się, że hipoteza ta ma rację bytu, ale… nie pasuje do
znanych faktów.
(Od siebie dodam tylko,
że wystarczyło zabrać ciała i wszystkie przedmioty do nich należące, zatrzeć
ślady na śniegu. Wszystko potem spalić, popioły rozsiać i szukaj wiatru w polu…
Tak robiono, by ludzie znikali z powierzchni Ziemi na wieki wieków i amen.
Prosto, szybko i bez zbędnych śledztw, poszukiwań, dochodzeń i całego tego
cyrku nazywanego wymiarem sprawiedliwości… Według mnie wiarygodność tej teorii
równa się 5% i nie więcej!)
12.
Wybuch
atomowy
Wiarygodność: 0%
Źródło: Powszechna opinia
społeczna
Treść: Nocą 1/2.II.1950 roku, na
Uralu Pn., w rejonie iwdelskim, w pobliżu góry Chołataczachl, w dolinie 4-go
dopływu rzeki Łoźwy, miała miejsce próba broni atomowej. Dokładnie właśnie w
tym czasie zaczynał się jądrowo-kosmiczny boom i najprawdopodobniej takie próby
były prowadzone w całym kraju, w bezludnych okolicach. Diatłowcy mogli stać się
ofiarami prawdziwego wybuchu jądrowego.
Autorka komentuje to
jednoznacznie: gdyby doszło tam do wybuchu jądrowego, to jego skutki wpłynęłyby
znacznie na środowisko, tymczasem na Uralu Pn. nie zauważono takowych. Wybuch
był, ale testowano nie broń jądrową, ale coś innego.
(Przede wszystkim taki
wybuch pozostawiłby ślady w postaci napromieniowanych roślin i zwierząt, braków
w pokrywie śnieżnej, zwitryfikowanej gleby i skał, no i zapewne byłby widziany
przez Mansyjczyków i innych mieszkańców okolicy z miejscowości Uszma (50 km), Ust’-Manja
(60 km) czy Berdysz (80 km)… )
13.
Szwadron
śmierci i zbiegowie z więzienia
Wiarygodność: 25%
Źródło: Opinia społeczna
Treść: Miejsce, gdzie w styczniu
1959 roku wydarzyła się tragedia, która doprowadziła do śmierci dziewięciorga
turystów ze Swierdłowska, należało (i nadal należy) do rejonu iwdelskiego.
Nazwa „Iwdel” oznaczała wówczas mniej więcej to samo, co Kołyma”, była tylko
mniej rozpowszechniona. „Iwdel” jest tym samym, co Iwdelłag” – to tutaj
„siedzieli” więźniowie z całego ZSRR. […] Niewielką częścią tej schedy po Stalinie są szwadrony śmierci.
Szwadrony śmierci to nie mężni
żołnierze gotowi przylegnąć piersią do ambrazury, wręcz przeciwnie. Szwadrony
składały się z profesjonalnych katów, których chlebem powszednim byli zbiegli
przestępcy – więźniowie, kacetowcy, zeki[2]…
[…]
W lutym 1959 roku w
poszukiwaniach rzekomo brał udział zbiegły z Iwdelłagu zek, „wor w zakonie”[3]
o ksywce Iwan. Z Iwanem zbiegło kilku współwięźniów, równie niebezpiecznych. Na
ich poszukiwania wysłano szwadron śmierci.
Chodzi w tym wszystkim o to, że
diatłowcy mogli natknąć się na szwadron śmierci i zostali przez nich
zamordowani jako zbiegowie.
Autorka komentuje te „rewelacje”
następująco – nie było żadnego napadu. No to wskazywał brak jakichkolwiek
obcych śladów i fakt, że nie zabrano żadnych rzeczy z wyposażenia grupy, a
przecież były tam rzeczy bardzo przydatne w górach i tajdze… Nie mówiąc już o
tym, że obie dziewczyny zostałyby zgwałcone (obie były dziewicami), poza tym na
pewno doszłoby do walki z zekami czy łagiernikami, a tego nie stwierdzono.
(Hipoteza ciekawa, ale
nie pasuje do faktów, a poza tym ostatnio modne demonizowanie wszechwładzy KGB
i jego „departamentu mokrej roboty”[4] w ramach
podlizywania się Zachodowi – choroba, która nie ominęła także Rosji – nie
sprzyja dochodzeniu do prawdy o tych wydarzeniach. A zatem rzecz jest
wiarygodna na 25% ze wskazaniem in minus.)
14. Zaczystka
Wiarygodność: 50%
Źródło: Opinia publiczna.
Treść: Ta tzw. zaczystka jest
jedną z najstraszniejszych hipotez dotyczących sprawy diatłowców. Istnieje
szereg pośrednich dowodów na to, że na przełęczy i w pobliżu szczytu 1079 prócz
grupy diatłowców byli też inni ludzie. Świadczą o tym znalezione na przełęczy i
nierozpoznane jako należące do grupy ślad obcasa i ebonitowy futerał (na nóż).
Zgodnie z tą wersją przebieg
zdarzeń był następujący:
1 lutego 1959 roku odbyła się
jedna z prób rakietowych. Możliwe, że rakieta została wystrzelona w Pliesiecku.
Jednak broń zboczyła z trasy i spadła w pobliżu miejsca noclegu diatłowców.
Turyści zostali ranni wskutek eksplozji i rozprzestrzeniającego się natychmiast
promieniowania, ale nie umarli.
Zgodnie z ówczesnymi standardami
na miejsce nieoczekiwanego lądowania rakiety przybyła GWP – grupa wsparcia
powietrznego – jeden oficer i kilku żołnierzy, żeby sprawdzić, czy nie
ucierpiały środowisko naturalne, ludzie i co najważniejsze – tajność
przedsięwzięcia.
Kiedy na miejscu katastrofy
wojskowi spotkali 9 osób, postanowili działać zgodnie z instrukcją, według
której wydarzenie nie powinno mieć świadków. […] Czwórce z nich pozwolono
zamarznąć na śmierć, pozostałych zabito, a następnie zakopano w śniegu
przykrywając gałęziami, skąd wymyła je woda.
Autorka skomentowała to
następująco: Wersja o zaczystce często pojawia się z wersją o upozorowaniu.
Wersje te się wzajemnie nie wykluczają, a wręcz uzupełniają. Wersja o zaczystce
wydaje się być prawdopodobną.
(Tyle autorka. Uważam,
że obie wersje są niewiele warte, bo jak już napisałem wcześniej – nie ma
śladów upozorowania i/lub zaczystki. Poza tym trudno przyjąć, że ci, którzy to
zrobili nie posprzątali po sobie i zostawili zabitych i umierających oraz ich
sprzęt, narażając eksperyment na ujawnienie – bo zawsze znajdzie się ktoś zadający
niewygodne pytania. Powinni byli zabrać wszystko z miejsca incydentu i pozbyć
się poprzez spalenie czy zatopienie w głębinach Morza Karskiego – przecież
mieli takie możliwości! I szukaj wiatru w polu! Był człowiek, był problem – nie
ma człowieka, nie ma problemu – po stalinowsku. Dlatego też obie wersje można o
kant potłuc… Ich wiarygodność jest niska.)
15.
Zamarznięcie
Wiarygodność: 5%
Źródło: W 1959 roku na tą teorię
naciskało kierownictwo partyjne i wojskowe, a także wszyscy, którzy uważali
inne przyczyny tragedii za niewygodne.
Treść: W nocy 1/2.II.1959 roku
turyści z grupy Diatłowa z jakiegoś powodu nagle opuścili namiot, nie mogli
znaleźć drogi powrotnej i po prostu zamarzli.
Autorka komentuje to tak: Troje
zmarłych turystów leżało w tzw. dynamicznych pozach, co oznacza, że śmierć
dosięgła ich w czasie próby czołgania się po śniegu. Możliwe, że wówczas
zamarzli, ale zamarznięcie nie było przyczyną ale skutkiem.
Dowody: Wysoki poziom zanieczyszczenia
odzieży substancjami radioaktywnymi, wylewy krwi i złamania u Dubininy i Zołotariowa, złamanie podstawy czaszki u Thibeaux-Brignolle’a, pęknięcie czaszki u Słobodina.
(Nareszcie jakieś
dowody. Te obrażenia sugerują albo upadek z wysokości, albo… zabójstwo. I tego
chyba obawiały się ówczesne władze, co oczywiście powoduje powstawanie teorii
spiskowych, w których występują funkcjonariusze KGB, żołnierze SPECNAZ-u GRU,
żołnierze GWP z Wojsk Rakietowych, krwiożerczy Mansowie, jeszcze bardziej krwiożerczy
Ałmasny-Yeti, zekowie i łagiernicy, itd. itp.)
16.
Zatrucie
spirytusem
Wiarygodność: 0%
Źródło: Opinia publiczna
Treść: Turyści z grupy Diatłowa
zatruli się, bo pomylili spirytus metylowy z etylowym.
Autorka skomentowała to tak:
Zupełnie niemożliwe. Po pierwsze – w grupie Diatłowa nie było alkoholików. Po drugie
– piersiówka pozostała na miejscu, a znajdujący się w niej spirytus był tym „właściwym”.
Po trzecie – sekcja zwłok nie wykazała żadnego alkoholu w ciałach diatłowców.
(Autorka zamieściła to
przypuszczenie chyba tylko ze względu na istnienie takiej możliwości. Doświadczeni
turyści wiedzą, że picie alkoholu w górach może spowodować wypadek, więc na
pewno go nie używali. Osobiście sądzę, że prawda jest gdzieś pośrodku i być
może zostaną ujawnione pozostałe dokumenty, które definitywnie rozwiążą tą
zagadkę. A jak na razie jesteśmy skazani na domysły…)