Stanisław Bednarz, Robert
Leśniakiewicz
6 grudnia 1917 roku, w porcie
Halifax w Kanadzie miał miejsce wybuch statku
naładowanego materiałami wybuchowymi. Ocenia się że był to największy
wybuch w historii przed atomowej, miał siłę 2,9 kt (bomba zrzucona na Hiroszimę
miała 16-20 kt) i wytworzył temperaturę 5000 stopni. Zginęło minimum 1950 osób,
a port na lata został całkowicie zniszczony.
Było to tak. Do portu w
Halifax 3 grudnia przybył norweski
frachtowiec SS Imo mierzący 131 m. Jednostka płynęła do Nowego Jorku i miała
wyjść z portu 6 grudnia. Tego samego dnia
tj. 6 grudnia do portu przypłynął francuski frachtowiec SS Mont-Blanc,
wyładowany po brzegi bardzo niebezpiecznym ładunkiem, składającym się z 5 ton
ciekłego benzenu, 2300 ton sproszkowanego i mokrego kwasu pikrynowego, 200 ton
trotylu, 10 ton bawełny strzelniczej i około 300 skrzyniami z amunicją.
Mierzący 98 m długości i zbudowany w 1899 roku statek był więc pływającą bombą.
Miał w Halifax czekać na
formujący się konwój do Europy. Rankiem 6 grudnia o 07:30 AST norweski SS Imo dostał zgodę na
wyjście. W tym samym momencie SS Mont-Blanc zaczął o wchodzenie do
portu. Dowodzący SS Imo kapitan Haakon From
chciał nadrobić stracony czas, w związku z tym wszedł do zatoki z większą niż dopuszczalne
5 węzłów prędkością.
Około godziny 8:30 Imo
i Mont
Blanc znalazły się na kursie kolizyjnym. Wtedy kapitan Mont Blanc Aimé
Le Médec zdając sobie sprawę z możliwości zderzenia, postanowił tak ustawić
swoją jednostkę, aby norweski frachtowiec nie uderzył w ładownię.
O godzinie 8:45 obie jednostki
zaczęły się mijać, ale nagle Imo zaczął się cofać, uderzając w
burtę francuskiego statku. Chociaż siła uderzenia była minimalna, znajdujące
się na pokładzie beczki przewróciły się, a benzen rozlał się po pokładzie.
Następnie jego opary zapaliły się od iskier jakie powstały gdy burty statków tarły
o siebie. Na pokładzie Mont-Blanc wybuchł pożar, który już
po kilku minutach był nie do opanowania. Kapitan podjął wówczas decyzję o
opuszczeniu dryfującego statku.
W tym czasie na nabrzeżach
zaczęły zbierać się tłumy gapiów. Dryfujący Mont-Blanc uderzył w
nabrzeże. Okoliczni strażacy natychmiast ruszyli w jego kierunku, aby ugasić
pożar, ale nie dało się już go opanować.
W tym samym czasie pracujący na kolei w pobliżu nabrzeża Patrick Vincent Coleman zaalarmowany informacją o pożarze na
pokładzie statku z amunicją, zatrzymał ruch kolejowy w pobliżu portu. Jak się
później okazało, chociaż Coleman zginął, uratował życie setek ludzi w
pociągach, które miały w ciągu kilku minut dotrzeć do miasta.
O godzinie 09:04:35 AST pożar na
pokładzie Mont-Blanc dotarł do znajdujących się materiałów wybuchowych,
co doprowadziło do strasznej eksplozji.
Była ona tak potężna, ze zniszczyła wszystkie zabudowania w promieniu 800 m,
oraz uszkodziła tysiące budynków w całym mieście w promieniu 2600 m od miejsca
eksplozji. Szczątki Mont-Blanca zostały rozrzucone po całej okolicy – armata
kalibru 90 mm została znaleziona 5,6 km od miejsca eksplozji, a fragment
kotwicy ważący pół tony odnaleziono w odległości 3,2 km...
Zniszczeniu lub uszkodzeniu
uległo ponad 12.000 budynków. Chmura dymu, miała wysokość 3600 m. Fala
uderzeniowa, jaka przeszła poprzewracała lampy gazowe, co doprowadziło do
wtórnych pożarów. Szacuje się, że
eksplozja była odczuwalna w odległości kilkuset kilometrów. Dodatkowo
wytworzona została fala tsunami o wysokości 18 m, która zniszczyła większość
obiektów na brzegu zatoki, oraz wyrzuciła wiele statków na brzeg (w tym SS Imo)…
W kierunku Halifax wyruszyły
natychmiast pociągi pełne ratowników i sprzętu potrzebnego do gaszenia pożarów.
Niestety 7 grudnia okolicę nawiedziła śnieżyca, która chociaż pomogła ugasić
pożary, uniemożliwiła dotarcie do
uwięzionych zawalonych budynkach…
Nigdy do końca nie udało się
ustalić liczby ofiar. Szacuje się, że oficjalnie jest to około 1950 osób,
jednak wielu ciał nie odnaleziono (ostatnie ciała odnaleziono oficjalnie w
styczniu 1919 roku). Co ciekawe, prawie cała (oprócz jednego marynarza) załoga Mont-Blanc
uratowała się. Mniej szczęścia miała załoga Imo. Na koniec warto
dodać, że SS Imo został naprawiony, zmieniono jego nazwę na Guvernøren
i wrócił do służby jako tankowiec dla statków wielorybniczych. Ostatecznie 30
listopada 1921 roku uderzył o skały u wybrzeży Falklandów, po czym zatonął.
NB, wypada tu wspomnieć podobny
wypadek w Port Chicago, CA, z dnia 17.VII.1944 roku, kiedy to eksplodowała
amunicja ładowana statki stojące przy pirsie załadunkowym – były to SS E.A.
Bryan oraz SS Quinault Victory. Zginęło 330 osób a
390 było rannych. Wstrząs eksplozji miał siłę M3,4! Wikipedia podaje, że
eksplozja w Port Chicago była bardzo wnikliwie badana przez zespół naukowców z
Los Alamos National Laboratory, którzy w tym czasie pracowali nad Projektem Manhattan. W ich opinii zaobserwowane zniszczenia były podobne do relatywnie
małej eksplozji nuklearnej o sile niszczącej będącej odpowiednikiem 2000 ton
TNT czyli 2 kt. Paul Masters,
laborant studia fotograficznego w Los Alamos, robił kopie niektórych dokumentów
związanych z pierwszą próbą bomby atomowej i przetrzymywał u siebie w domu.
W roku 1980 dziennikarz Peter Vogel natrafił na jeden z tych
dokumentów na wyprzedaży i zauważył, że w tekście zawarta jest następująca
informacja: Kula ognia w kształcie grzyba
wysokości 6000 m w stylu typowym dla Port Chicago. Vogel,
dziennikarz z Nowego Meksyku, zaczął poszukiwać dowodów na to, że eksplozja w
Port Chicago spowodowana była przez bombę atomową.
Vogel zajmował się sprawą przez
ponad dwadzieścia lat, napisał nawet książkę na ten temat i stworzył stronę
internetową, na której starał się dowieść, że eksplozja w Port Chicago mogła
być nuklearną. Jednak nie znalazłszy niczego na poparcie swej tezy, porzucił
projekt w roku 2005.