Powered By Blogger

wtorek, 7 grudnia 2021

Najsilniejsze wybuchy spowodowane przez człowieka w dobie przedatomowej

 


Stanisław Bednarz, Robert Leśniakiewicz

 

6 grudnia 1917 roku, w porcie Halifax w Kanadzie miał miejsce wybuch statku  naładowanego materiałami wybuchowymi. Ocenia się że był to największy wybuch w historii przed atomowej, miał siłę 2,9 kt (bomba zrzucona na Hiroszimę miała 16-20 kt) i wytworzył temperaturę 5000 stopni. Zginęło minimum 1950 osób, a port na lata został całkowicie zniszczony.

Było to tak. Do portu w Halifax  3 grudnia przybył norweski frachtowiec SS Imo mierzący 131 m. Jednostka płynęła do Nowego Jorku i miała wyjść z portu 6 grudnia. Tego samego dnia  tj. 6 grudnia do portu przypłynął francuski frachtowiec SS Mont-Blanc, wyładowany po brzegi bardzo niebezpiecznym ładunkiem, składającym się z 5 ton ciekłego benzenu, 2300 ton sproszkowanego i mokrego kwasu pikrynowego, 200 ton trotylu, 10 ton bawełny strzelniczej i około 300 skrzyniami z amunicją. Mierzący 98 m długości i zbudowany w 1899 roku statek był więc pływającą bombą.

Miał w Halifax czekać na formujący się konwój do Europy. Rankiem 6 grudnia o 07:30 AST  norweski SS Imo dostał zgodę na wyjście. W tym samym momencie SS Mont-Blanc zaczął o wchodzenie do portu. Dowodzący SS Imo kapitan Haakon From chciał nadrobić stracony czas, w związku z tym wszedł do zatoki z większą niż dopuszczalne 5 węzłów prędkością.

Około godziny 8:30 Imo i Mont Blanc znalazły się na kursie kolizyjnym.  Wtedy kapitan Mont Blanc  Aimé Le Médec zdając sobie sprawę z możliwości zderzenia, postanowił tak ustawić swoją jednostkę, aby norweski frachtowiec nie uderzył w ładownię.

O godzinie 8:45 obie jednostki zaczęły się mijać, ale nagle Imo zaczął się cofać, uderzając w burtę francuskiego statku. Chociaż siła uderzenia była minimalna, znajdujące się na pokładzie beczki przewróciły się, a benzen rozlał się po pokładzie. Następnie jego opary zapaliły się od iskier jakie powstały gdy burty statków tarły o siebie. Na pokładzie Mont-Blanc wybuchł pożar, który już po kilku minutach był nie do opanowania. Kapitan podjął wówczas decyzję o opuszczeniu dryfującego statku.

W tym czasie na nabrzeżach zaczęły zbierać się tłumy gapiów. Dryfujący Mont-Blanc uderzył w nabrzeże. Okoliczni strażacy natychmiast ruszyli w jego kierunku, aby ugasić pożar, ale nie dało  się już go opanować. W tym samym czasie pracujący na kolei w pobliżu nabrzeża Patrick Vincent Coleman zaalarmowany informacją o pożarze na pokładzie statku z amunicją, zatrzymał ruch kolejowy w pobliżu portu. Jak się później okazało, chociaż Coleman zginął, uratował życie setek ludzi w pociągach, które miały w ciągu kilku minut dotrzeć do miasta.

O godzinie 09:04:35 AST pożar na pokładzie Mont-Blanc dotarł do znajdujących się materiałów wybuchowych, co doprowadziło do  strasznej eksplozji. Była ona tak potężna, ze zniszczyła wszystkie zabudowania w promieniu 800 m, oraz uszkodziła tysiące budynków w całym mieście w promieniu 2600 m od miejsca eksplozji. Szczątki Mont-Blanca zostały rozrzucone po całej okolicy – armata kalibru 90 mm została znaleziona 5,6 km od miejsca eksplozji, a fragment kotwicy ważący pół tony odnaleziono w odległości 3,2 km...

Zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo ponad 12.000 budynków. Chmura dymu, miała wysokość 3600 m. Fala uderzeniowa, jaka przeszła poprzewracała lampy gazowe, co doprowadziło do wtórnych  pożarów. Szacuje się, że eksplozja była odczuwalna w odległości kilkuset kilometrów. Dodatkowo wytworzona została fala tsunami o wysokości 18 m, która zniszczyła większość obiektów na brzegu zatoki, oraz wyrzuciła wiele statków na brzeg (w tym SS Imo)…

W kierunku Halifax wyruszyły natychmiast pociągi pełne ratowników i sprzętu potrzebnego do gaszenia pożarów. Niestety 7 grudnia okolicę nawiedziła śnieżyca, która chociaż pomogła ugasić pożary, uniemożliwiła dotarcie do  uwięzionych zawalonych budynkach…

Nigdy do końca nie udało się ustalić liczby ofiar. Szacuje się, że oficjalnie jest to około 1950 osób, jednak wielu ciał nie odnaleziono (ostatnie ciała odnaleziono oficjalnie w styczniu 1919 roku). Co ciekawe, prawie cała (oprócz jednego marynarza) załoga Mont-Blanc uratowała się. Mniej szczęścia miała załoga Imo. Na koniec warto dodać, że SS Imo został naprawiony, zmieniono jego nazwę na Guvernøren i wrócił do służby jako tankowiec dla statków wielorybniczych. Ostatecznie 30 listopada 1921 roku uderzył o skały u wybrzeży Falklandów, po czym zatonął.








NB, wypada tu wspomnieć podobny wypadek w Port Chicago, CA, z dnia 17.VII.1944 roku, kiedy to eksplodowała amunicja ładowana statki stojące przy pirsie załadunkowym – były to SS E.A. Bryan oraz SS Quinault Victory. Zginęło 330 osób a 390 było rannych. Wstrząs eksplozji miał siłę M3,4! Wikipedia podaje, że eksplozja w Port Chicago była bardzo wnikliwie badana przez zespół naukowców z Los Alamos National Laboratory, którzy w tym czasie pracowali nad Projektem Manhattan. W ich opinii zaobserwowane zniszczenia były podobne do relatywnie małej eksplozji nuklearnej o sile niszczącej będącej odpowiednikiem 2000 ton TNT czyli 2 kt. Paul Masters, laborant studia fotograficznego w Los Alamos, robił kopie niektórych dokumentów związanych z pierwszą próbą bomby atomowej i przetrzymywał u siebie w domu.

W roku 1980 dziennikarz Peter Vogel natrafił na jeden z tych dokumentów na wyprzedaży i zauważył, że w tekście zawarta jest następująca informacja: Kula ognia w kształcie grzyba wysokości 6000 m w stylu typowym dla Port Chicago. Vogel, dziennikarz z Nowego Meksyku, zaczął poszukiwać dowodów na to, że eksplozja w Port Chicago spowodowana była przez bombę atomową.

Vogel zajmował się sprawą przez ponad dwadzieścia lat, napisał nawet książkę na ten temat i stworzył stronę internetową, na której starał się dowieść, że eksplozja w Port Chicago mogła być nuklearną. Jednak nie znalazłszy niczego na poparcie swej tezy, porzucił projekt w roku 2005.