Siergiej Worożejkin
Z dzieciństwa
pamiętam, jak moja babcia opowiadała o tym, że w lesie mieszka chochlik,
którego obowiązkowo należy udobruchać , kiedy idzie się na grzyby. W domu ona
podkarmiała domowego skrzata zostawiając mu na progu mleko. Według niej w
wodach mieszkały Rusałki, które mogą kogoś zaciągnąć na dno.
Zasnąłem na brzegu
Traktowałem te
babcine opowieści z ironicznym uśmieszkiem jak wsiowe przesądy. Najpierw byłem oktabrienką potem pionierem a następnie komsomolcem.
Niue wierzyłem w żadne diabelstwa. Ale pewnego razu miało miejsce wydarzenie,
które nadszarpnęło moje trzeźwe spojrzenie na świat.
Wydarzyło się to
w czasie mojej wizyty u babci, w czasie wakacji. W tym czasie już byłem
studentem i miałem 20 lat.
Tak więc wziąłem
dziadkowe wędki poszedłem nad rzekę łowić ryby, sam jeden. A że przez ostatnią
noc imprezowałem z przyjaciółmi, więc byłem niewyspany. A potem patrząc na
spławiki sam nie wiedziałem jak mi się zadrzemało.
Obudziłem się,
bowiem ktoś nagle pogłaskał mnie po policzku. Otworzyłem oczy, ale nikogo nie
zauważyłem, ale usłyszałem plusk, jakby ktoś koło mnie wskoczył do wody.
Postać pod wodą
Od tego czasu
zaczęły się ze mną dziać dziwne rzeczy. Kiedy przychodziłem na brzeg tej rzeki,
szczególnie kiedy byłem sam, to odczuwałem czyjąś obecność, jakby ktoś mnie
obserwował. Kiedyś usłyszałem szept, jakby ktoś wzywał mnie po imieniu. A
kiedyś stałem przy ścianie krzaków na brzegu rzeki, to wydawało mi się, że
przez zasłonę liści widzę jakąś postać. Ale kiedy zapragnąłem zajrzeć poza
krzak, usłyszałem skądinąd już mi znany głośny plusk.
- To Rusałka – niespokojnie zamachała
rękami babcia, kiedy opowiedziałem jej o mojej przygodzie. – Ona wciągnie ciebie wnusiu na dno!
Już nie
pamiętam, jak to było dokładnie, ale nikt mi nie wyrządził żadnej krzywdy.
Pamiętam, jak
pewnego razu kąpałem się z przyjaciółmi i odpłynąłem daleko od brzegu. I naraz
poczułem, jak ktoś objął moją nogę. Nie złapał żeby pociągnąć na dno, ale właśnie
objął! A potem nagle puścił.
Powróciwszy na
brzeg zobaczyłem, że moi przyjaciele byli zupełnie gdzie indziej i żaden z nich
nie mógł podpłynąć do mnie i to zrobić. Tak więc chcąc - nie chcąc musiałem
przyznać, że to było Rusałka.
Po powrocie do
miasta skończyła się mistyka. I tak do dziś dnia nie wiem, czy rzeczywiście
zakochała się we mnie Rusałka?
Źródło –
„Niewydumannyje Istorii”, nr 32/2021, s.35
Przekład z
rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz