No właśnie. Ostatnio niektóre
media podały informację o tym, że ostatnio w krajach Europy Zachodniej
stwierdzono zwiększającą się liczbę opętań przez demony, szatana i w ogóle złe
duchy, które trzeba wyrzucać z pomocą egzorcystów. Oczywiście mają na to wpływ
laicyzacja życia, zainteresowania okultyzmem i naukami tajemnymi, odchodzenie
od wiary i kościoła, itd. itp. Oczywiście jest to opinia funkcjonariuszy
Kościoła katolickiego, ale na ile miarodajna – tego nie wiem.
Większość z tych opętań to
choroby psychiczne indukowane przez złe warunki i tempo życia, niezrozumienie
świata i praw nim rządzących, załamanie się wartości, którymi ci ludzie kierowali
się w życiu, odejście od Boga jako osobista klęska i wyrzuty sumienia, nerwice
i inne przyczyny. No a do tego na to wszystko nałożyło się zagrożenie życia
wywołane pandemią koronawirusa SARS-CoV-2 COVID-19.
Nie ma się co czarować – COVID
jest chorobą zakaźną i śmiertelną. Ludzie umierali na choroby towarzyszące, ale
to COVID był czynnikiem letalnym, dobijającym chorych na inne choroby. Najczęściej
występujące objawy:
·
gorączka
·
kaszel
·
zmęczenie
·
utrata smaku lub węchu
Rzadziej występujące objawy:
·
ból gardła
·
ból głowy
·
ból mięśni
·
biegunka
·
wysypka skórna lub przebarwienia palców u rąk i
stóp
·
zaczerwienione lub podrażnione oczy,
które były i są objawami zwykłej grypy. Tym niemniej do tego
wszystkiego należałoby doliczyć także objawy psychiczne, które zgłaszały mi
osoby, które albo przeszły COVID albo były szczepione na tą chorobę. I tak:
·
uczucie nieuzasadnionego niepokoju
·
napadowe stany lękowe
·
męczące i koszmarne sny
·
uczucie deja
vú
·
halucynacje
·
nieuzasadniona nerwowość
·
histeria
·
natręctwa myślowe
·
potliwość i dreszcze
·
nudności i wymioty
·
odczucie czyjejś wrogiej obecności
Niektóre z tych objawów kojarzone
są z opętaniami przez złe duchy i obłędem. I tutaj nasuwa się ciekawa
konstatacja – otóż w czasie Ciemnego Tysiąclecia Chorób (chodzi o lata 700-1700
n.e.) miały miejsce epidemie obłędu i opętań. Dobrze byłoby sprawdzić czy ich
pojawienie się nie korelowało z epi- i pandemiami dżumy, cholery, grypy i
innych dopustów Bożych. Wzmiankowało o tym kilku autorów, m.in. ks. Kracik,
Gustaw Morcinek, Miloš Jesenský i in. W końcu nie ma się czemu dziwić – stres
wywołany strachem przed paskudną śmiercią jest w stanie podłamać nawet
najodporniejszych. Do tego należałoby dołożyć wszystkie religijne brednie o
Piekle i piekielnych mękach… Jednym słowem – to wszystko wynikało gównie ze
strachu i stresu, podobnie jak w dniu dzisiejszym – rozmaite psychozy + tempo
życia + groźba zachorowania na niebezpieczną czy nawet śmiertelną chorobę i już
mamy załamanie psychiczne, które może doprowadzić do obłędu czy opętania (co w
końcu też jest jakimś rodzajem obłędu). No i oczywiście toksyczne działanie
wirusa na mózg. A do tego już współcześnie należy dodać widmo wojny światowej z
użyciem straszliwych środków śmierci i zniszczenia.
Przy takim niskim poziomie opieki
psychologicznej i psychiatrycznej w kraju, gdzie 1/3 populacji kwalifikuje się
do leczenia psychiatrycznego, jest w zasadzie możliwe wszystko – od epidemii
obłędu do epidemii opętania.
I to właściwie zamknęłoby sprawę.