niedziela, 26 marca 2023

Widmowe ofiary

 


Dina Kuncewa

 

W domu Winchesterów został znaleziony tajny pokój, w którym przez 110 lat nie stanęła stopa człowieka. Ten dom-labirynt zbudowała wdowa konstruktora znanej strzelby dla ochrony przed duchami osób zabitych z winchestera.

Istnieje przekonanie, że po odejściu często nie znajdują spokoju dusze ludzi, którzy umarli gwałtowną śmiercią. Tak czy owak, istnieje wiele świadectw o widmach zabitych.

 

Hałasy w piwnicy

 

Na początku nowego roku 1888, Miles Favcett z Carlina, (NV) udał się na kolację do domu swoich przyjaciół Josefa i Elizabeth Potts. Potem już go nikt nie widział na oczy. Sąsiedzi Favcetta kilka razy zauważyli, jak małżonek Potts zachodził do jego domu i nawet posługiwał się samochodem zaginionego mężczyzny… Ale wszyscy zdecydowali, że nie będą próbować się dowiedzieć, jak zaginął ich znajomy.

Po tym, jak we wrześniu 1888 roku Pottsowie wyprowadzili się do stany Wyoming, do ich byłego domu przyjechali jacyś Broerowie. Pani Broer była dziennikarką i publikowała w miejscowej gazecie. 5 stycznia 1889 roku ona opublikowała zajawkę o tym, że w jej domu mieszkają duchy. Mieszkańcy domu wciąż słyszeli jakieś postukiwania i jakieś dziwne hałasy z piwnicy, gdzie trzymali puszki konserw.

19 stycznia w piwnicy załomotało tak silnie, że mieszkańcy zdecydowali się wejść tam i zbadać rzecz in situ. Zaczęli tam kopać i po chwili natknęli się na… ludzkie zwłoki. Trup był poćwiartowany i częściowo spalony. Śledztwo wykazało, że to są szczątki Milesa Favcetta.

Małżeństwo Pottsów skazano i powieszono na szubienicy. Elizabeth Potts usiłowała przeciąć sobie żyły, ale ja uratowano. Do dziś dnia jest jedyną kobietą, na której wykonano wyrok śmierci w stanie Newada… Pomyśleć tylko – gdyby nie dziwne hałasy z piwnicy, mordercy uszliby bezkarni.

 

Tragedia po amerykańsku

 

W 1905 roku, 22-letni Chester Gilette pracujący w fabryce odzieżowej swego wuja w Cortland (NY), poznał 19-letnią robotnicę tejże fabryki Grace Brown, i zaczęli się spotykać.

W maju 1906 roku dziewczyna oznajmiła swemu chłopakowi, że jest w ciąży. Chester zaproponował jej aborcję, ale Grace nie zgodziła się. Zaczęła naciskać na Chestera, by się z nią ożenił.

Jednakże „narzeczony” wciąż opóźniał, a dziewczyna wciąż molestowała go o ślub. Chester oznajmił, że owszem, ma zamiar ożenić się z tą dziewczyną, ale przedtem chciał udać się w niedaleką podróż. Wyjechali nad jezioro Big Moose (NY)[1], i zatrzymali się w lokalnym hotelu pod fałszywym nazwiskiem.

Następnego dnia Chester wypożyczył łódź. Do hotelu para już nie powróciła. Potem znaleziono na jeziorze przewróconą łódź. Z jeziora wyłowiono ciało Grace Brown. Liczne sińce na jej głowie wskazywały na gwałtowną śmierć.

Nie patrząc na wymyślone imiona i nazwiska policja natrafiła na trop Chestera. Oświadczył on, że jego przyjaciółka skończyła ze sobą. Jednakże w śledztwie wyszło, że ogłuszył on Grace rakietą tenisową i utopił. Gilette’a uznano winnym zabójstwa i skazano na karę śmierci w 1908 roku. Historia ta stała się podstawą doskonałej powieści Teodora Dreisera „Tragedia amerykańska”.

Jezioro Big Moose stało się legendarnym. Została tam wmurowana kamienna tablica ku czci Grace Brown i mają miejsce kajakowe wycieczki. W rocznicę śmierci Grace mają miejsce zloty turystyczne.

Przewodnicy opowiadają, że w pobliżu jeziora i hotelu na brzegu pojawia się widmo Grace. Wielokrotnie widziano tam ducha młodej dziewczyny. Pewnego razu pojawił się z mgły na oczach wielu świadków.

Ciekawym jest to, że w więzieniu, gdzie znajdowała się cela śmierci Chestera Gilette’a też pojawia się jego duch. Istnieje wersja mówiąca, że Gilette był niewinny – dowody przeciwko niemu nie były jednak przekonywujące, a on nigdy nie przyznał się do tego morderstwa.

 

Martwa podróżniczka

 

W roku 1932, w mieście Logan (WV) mieszkała 32-letnia Mamee Turman. Ona była żoną policjanta, ale wcale nie wiodła cnotliwego życia kupowała spirytualia u bootlegerów i zmieniała małżonków.

22 czerwca 1932 roku, znaleziono jej zwłoki w odległości 15 m od szosy. Miała poderżnięte gardło, mordercy wbili jej dwie kule w głowę, a całe ciało było posiniaczone.

Zaczęło się śledztwo. Była wersja, że do morderstwa przyznał się pomocnik pewnego biznesmena, który miał z nią romans. Jednakże nikomu nie udało się czegokolwiek udowodnić.

Zaraz po morderstwie duch Mamee Turman zaczął się pojawiać na Holden Str. 22, nieopodal miejsca znalezienia jej ciała.

W dniu dzisiejszym kierowcy na tamtej szosie czasami widzą kobietę w staromodnym ubraniu, która prosi o podwózkę. W pewnej chwili odkrywają, że kobieta znika z kokpitu… mówi się, że to duch Mamee Turman.

Czasami kobieta przemoknięta do suchej nitki wsiadała do autobusu, który jedzie w stronę gór. Pasażerka wychodzi na ostatnim przystanku, pozostawiając swoje miejsce mokre, a które potem długo nie wysycha.

 

Kobieta w zieleni

 

Dnia 13 marca 1956 roku, mieszkanka miasta Avard (OK) 23-letnia Mildred Ann Rainolds w czasie przerwy obiadowej postanowiła pojechać do pracy swego męża, który pracował jako trener w miejscowej szkole średniej. Ale jej płonący samochód rychło znaleziono w rowie przydrożnym, w połowie dystansu do szkoły. Martwe ciało Mildred znaleziono na miejscu kierowcy.

Początkowo sądzono, że to był zwykły wypadek drogowy. Ale obejrzawszy dokładnie miejsce zdarzenia, policjanci zwrócili uwagę na szczególne okoliczności. Tak więc prawy pantofelek kobiety była zalana krwią leżał przed samochodem, w odległości aż 230 m! płaszcz kobiety walał się z tyłu, 30 m od samochodu. Sprawiało to wrażenie, jakby ktoś specjalnie oblał auto benzyną i podpalił.

W pobliżu miejsca katastrofy – jak się wyjaśniło - widziano także drugie auto. Zachowały się ślady jego opon. Poza tym, obok samochodu znaleziono kilka łusek od naboi.

Niestety, śledztwo niczego nie wykazało: podejrzanych nie znaleziono… W 1996 roku, na miejscu Sali gimnastycznej, w której pracował mąż Mildred, otwarto nową restaurację. Pewnego razu pracownicy restauracji zauważyli, że przy jednym stoliczku siedzi młoda kobieta w zielonym ubraniu. Ale kiedy kelner podszedł do tego stolika okazało się, że kobieta znikła. Takie incydenty zdarzały się od czasu do czasu. Poza tym w restauracji od czasu do czasu czuło się zapach palonych włosów…

 

Twarz w lustrze

 

Nocą 23 maja 1984 roku, właściciele jednego z domów w Gulfport k./Tampa (FL) usłyszeli w sąsiedztwie głośne krzyki kobiety. Ale nie wezwali policji. Tam zadzwonił po dwóch dniach właściciel sąsiedniego domu, który wtedy był w podróży w interesach. Wyjaśnił on, że jego przyjaciółka, 36-letnia Karen Gregory nie odpowiada na jego telefony i nie chodzi do pracy.

Policjanci, którzy udali się pod wskazany adres, znaleźli Karen martwą: została zgwałcona i zadano jej wiele ciosów nożem.

Aresztowano podejrzanego o to morderstwo ich sąsiada, mieszkającego vis-à-vis ich domu poprzez ulicę strażaka George’a Levisa. Na miejscu zbrodni znaleziono jego odciski palców. Tymczasem Levis nie przyznawał się do niczego, przekonując o swej niewinności i coraz to wysyłał apelacje. Został skazany na dożywocie i zmarł w więzieniu w wieku 52 lat.

Co się zaś tyczy domu, gdzie dokonano morderstwa, to nabyła go pewna rodzina składająca się z matki i córki. I już od pierwszego dnia zaczęły się tam dziać dziwne rzeczy. I tak w korytarzu, na podłodze, gdzie przez dwa dni leżało ciało Karen, pozostała krwawoczerwona plama, której w żaden sposób nie dało się zmyć. A okno, przez które do domu wszedł morderca, kilka razy rozbijało się jak tylko usiłowano je otworzyć.

Nowa właścicielka domu kilkakrotnie odwracając się widziała w zwierciadle za swymi plecami czyjąś znikającą ciemną twarz. Natomiast jej matka słyszała w pustym domu odgłos kroków, jakby ktoś usiłował uciec.

 

Czarny stół

 

W nocy 2 listopada 2002 roku, 38-letnia Lisa Paslans, pracująca jako agentka nieruchomości, została napadnięta przez nieznane osoby, kiedy wychodziła ze swego biura w Toronto, Kanada. Śledztwo ustaliło, że napastnicy obezwładnili kobietę, zaciągnęli do osobnego pomieszczenia, skuli kajdankami, zgwałcili i poderżnęli gardło.

Na początek aresztowano podejrzanego ochroniarza Roona Markesa, ale okazał się być niewinnym. Jednakże w czasie przesłuchań Markes wspomniał, że w noc morderstwa pojawiło się przed nim na kilka sekund jakieś nieznane widmo, które wskazywało na czarny stół, którego polerowaniem on się właśnie zajmował… Nie wiadomo czemu, ochroniarzowi przypomniał się jego współpracownik, niejaki Nelson De Jesus, który miał w zwyczaju ubierać się na czarno.

Potem wyjaśniło się, że De Jesus przez kilka miesięcy prześladował Lisę Paslans. Pobrali od niego próbkę DNA do analizy i takie same ślady znaleziono na odzieży zamordowanej kobiety. I tak zatrzymano przestępcę dzięki wskazówce otrzymanej od widma…

 

Źródło: „Tajny XX wieka” nr 45/2016, ss. 36-37

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Sas-Leśniakiewicz


[1] Drugie jezioro o ten samej nazwie znajduje się w stanie Vermont.