piątek, 14 czerwca 2024

Wielki Blanik - świadectwa

 


Tajemnicze opowieści o słynnej górze Wielki Blanik przy środkowoczeskich Louniovicach polegają na prawdziwych wydarzeniach!

Pisarka Zuzana Koubková: „W okolicach Wielkiego Blanika przeżyłam zadziwiające zjawiska“.

O górach Velky i Maly Blaník w pobliżu Českich Louňovic opowiadane są różne tajemnicze historie. Oprócz bajkowych śpiących rycerzy są też historie bardziej wiarygodne z ostatnich lat! Mówi się, że świadkowie widzieli u podnóża góry dziwne postacie, jakby z innych epok. Inni twierdzili, że weszli do wnętrza Velkégo Blaníka, gdzie czas podobno płynie inaczej niż na zewnątrz. Zapytałem życzliwą pisarkę Zuzanę Koubkovą, która dobrze czuje się w tym regionie, jaka jest prawda w tych opowieściach. Do najnowszych dzieł tego autora należy książka Krajem blanické rytířů, która – między innymi – omawia także tajemnice dwóch wspomnianych wzgórz...

W oddali zahuczała sowa. Ciszę lasu, przerywaną jedynie nocnymi wędrówkami zwierząt, przerwał odległy hałas. Dźwięk nabiera mocy i swoim regularnym rytmem przypomina tęskne rytmy afrykańskich bębnów. Z nicości zamglonej ścieżki wyłaniają się sylwetki jeźdźców na koniach, a niewyraźne dudnienie zamienia się w regularny tętent końskich kopyt. W przyćmionym świetle można dostrzec wspaniałe zbroje, hełmy i miecze lśniące w świetle księżyca. Drogą jedzie oddział rycerzy na koniach. Jest tylko jeden haczyk: to już nie Średniowiecze! Skąd więc oni się tutaj biorą? Napastnicy zbliżają się do skały, gdzie komisarz regionalny Putzlacher patrzy na nich z przerażeniem. Zauważa go jeden z rycerzy. Komisarz ucieka w szaleńczym zamieszaniu i nie zajmuje dużo czasu, aby dojść do siebie po tym incydencie. Czy to był tylko sen, czy też plotka o Velkým Blaníku kryje w sobie paradoks czasu? Poprzednia tajemnicza historia miała miejsce na początku XIX wieku, ale z pewnością nie była jedyna! W XIX wieku w Velkém Blaníku na długo miała zniknąć młoda dziewczyna, a później dwójka małych dzieci. Wszyscy mówili, że czas płynął inaczej na wzgórzu i wokół niego niż na zewnątrz! Inna kobieta z Podblanicka - niejaka pani Kyptová dla odmiany miała spotkać na tajemniczym wzgórzu jakiegoś staroświecko ubranego pana, który spojrzał na nią przerażony, a potem rozpłynął się w powietrzu! Czy w każdym przypadku są to zwykłe plotki rozpowszechniane przez przesądnych ludzi bez krzty osądu? Z poniższego wywiadu wynika, że ​​na pewno tak nie jest...

 

Wiem, że masz domek niedaleko Velkégo Blaníka, do którego jeździsz od dzieciństwa. Część Twojej rodziny również pochodzi z Podblanickich – specyficznego i surowego regionu na pograniczu Czech Południowych i Wyżyny Czesko-Morawskiej. Czy sądzisz, że tajemnicze historie dotyczące tego obszaru są oparte na rzeczywistości, czy też jest to niepotwierdzony mit?

Najwyraźniej sama miałam dziwne doświadczenia w tej dziedzinie jako dziecko. Miałam wtedy około trzynastu lat. Wyszłyśmy z mamą z chaty i na środku pola zobaczyliśmy dziwną postać wysokiego mężczyzny w kapturze. Ten człowiek nie wydawał się pasować do teraźniejszości. Kiedy kilka sekund później ponownie spojrzeliśmy na to miejsce, tej dziwnej osoby już tam nie było. Dziwny był nie tylko jego ubiór – w tamtym czasie różne gry fantasy nie były jeszcze powszechne wśród ludzi, ale przede wszystkim to, że tak szybko zniknął. Najbliższe drzewa były kilkadziesiąt metrów od niego! Do dziś nie potrafię tego wytłumaczyć, chociaż przesadzę, jeśli powiem, że postać ta wyglądała jak Aragorn z „Władcy Pierścieni“ (śmiech).

 

Może naprawdę zobaczyłaś wtedy coś wyjątkowego. Przecież obserwacje niezwykłych ludzi, jakby z innych czasów, nie są w Velkém Blaníku niczym niezwykłym. Gdzie miało miejsce to doświadczenie?

Następnie udałyśmy się z Kamberka do miejsca, gdzie przed II wojną światową wydobywano złoto. Wśród miejscowych znany jest jako Roudný. Robiliśmy taki murek wokół naszego domku. Wyszłyśmy z lasu i ruszyłyśmy dalej polną drogą. Dokładną lokalizację pamiętam jednak tylko z grubsza, przecież to nie było wczoraj.

 

A co z innymi tajemnicami związanymi z tym regionem?

Mój dobry znajomy, który mieszka w sąsiedniej wsi, miał widzieć w Blaníku dziwnych ludzi – tajemniczych jeźdźców z epoki, stare ubrania... Choć podobno w Velkým Blaníku śpią w nim rycerze, kult św. Marii Magdaleny, związany z miejscową rozebraną kaplicą. Podczas gdy Velký Blaník ma mieć męską energię, jego odpowiednik kojarzy się z energią żeńską. Dziwne jest także to, że wielu odwiedzających ma nieprzyjemne odczucia po zburzonej kaplicy na Malém Blaníku i nie chce tam iść. Na zboczu pomiędzy Velkým Blaníkiem a Malým Blaníkiem leży łąka, na której podobno trenowali rycerze. To oczywiście przesada, ale miejscowi naprawdę czasami słyszą na nim dziwne dźwięki i widzą światła, których nie powinno tam być. Skrajem tej leśnej polany biegnie kilkusetletnia droga – tzw. Łąka Rycerska. Z tym miejscem wiąże się pewna historia, której bezpośrednio doświadczył jeden z moich przodków.

 

Czy możesz opisać to bardziej szczegółowo?

W XIX wieku mój krewny Josef Vurm, od którego odziedziczyłam chatę, przejeżdżał tę łąkę powozem konnym. W tym czasie wjechał wozem wzdłuż drogi w dziwny cień, którego nie rzucało nic widocznego w okolicy. Konie nagle zatrzymały się i nie chciały iść dalej. Mój przodek musiał je wtedy chwycić za uzdę, machnąć batem i odepchnąć, ale jeden z koni przestraszył się i zaczął uciekać. Na szczęście przodek był sprytny – chwycił powóz i wskoczył na niego. Pojechał swoimi spłoszonymi końmi aż do Louňovic pod Blaníkiem na miejscowy rynek! Ale ta historia ma szczególny ciąg dalszy...

 

Ciekaw jestem szczegółów. Proszę opisać go naszym czytelnikom.

Około sto lat później mój ojciec jechał tą samą drogą na motocyklu, regularnie odwiedzając swoją matkę w Louňovicach pod Blaníkiem. Było to w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Kiedy znalazł się na opisanej powyżej łące, ponownie wjechał w niezwykły cień, którego nie powinno tam być. W tym momencie silnik w jego motocyklu „zapiszczał”, zgasły wszystkie kierunkowskazy i światła. Jednakże maszyna w dalszym ciągu korzystała z prawa bezwładności, ponieważ w tym miejscu droga prowadziła w dół. Ojciec przez chwilę bezskutecznie próbował uruchomić silnik, ale udało mu się dopiero, gdy wyjechał z dziwnego cienia. W tym momencie wydawało się, że maszyna sama szybko podskoczyła. Jednocześnie mój ojciec nie znał wówczas historii o naszym przodku, Vurmie!

 

 

To bardzo dziwny zbieg okoliczności, jeśli w ogóle można coś takiego powiedzieć. Ale co z dziwnymi dźwiękami, które podobno słychać na Łące Rycerskiej? Ciekawe, że podobne miejsce z dziwnymi dźwiękami, jak z czasów starożytnych, istnieje w Czechach, na przykład niedaleko Kounowa, na miejscu nieistniejącej już średniowiecznej wsi.

Mają to być dźwięki przypominające brzęk metalu i rżenie koni, ale być może istnieją bardziej zwyczajne wyjaśnienia tych zjawisk akustycznych. Jest to podmokła łąka pomiędzy dwoma wzgórzami. Być może przyczyną wszystkiego może być swego rodzaju wir wiatru, w co skłonny jest wierzyć na przykład znany czeski pisarz Otomar Dvořák. Reszta zależy już zapewne od ludzkiej wyobraźni. Być może jednak warto z zupełnie innego powodu, to pozostawię ocenie innych.

 

Albo – jeśli puścimy wodze fantazji, gdzieś w okolicach Velkégo Blaníka znajduje się pętla czasu, a może tunel czasoprzestrzenny. Być może mogą na to wskazywać opowieści o ludziach, którzy weszli na tę górę na krótki czas, aby po kilkudziesięciu latach powrócić na powierzchnię. Podobne historie wiążą się także z innymi – nie tylko czeskimi wzgórzami. Na przykład do Untersberg na granicy austriacko-niemieckiej. Wróćmy jednak do innych, mniej znanych tajemnic Podblanicka. Które to są?

W połowie XII wieku opat Godšalek założył w Louňovicach pod Blaníkem żeński klasztor premonstratensów, będący odpowiednikiem męskiego klasztoru w Želivie. Spalono go później – w 1420 r. podczas wojen husyckich. Wciąż mówi się, że jest tam miejsce nawiedzone. Na przykład babcia opowiadała, że ​​ma się tam pojawić duch bezgłowej postaci kobiecej lub psa ognistego (uśmiech). To miejsce, gdzie w dzieciństwie prowadzili wykopaliska archeolodzy – dziś jest to jeden z podwórek pomiędzy domami w Louňovicach. Niektóre lokalne plotki zainspirowały mnie także do napisania trzeciej i ostatniej książki z trylogii Templariuszy, pod roboczym tytułem „Tajemnica kopalni złota“, która powinna wkrótce się ukazać.

 

Które z lokalnych legend – opowieści z okolic Louňovic pod Blaníkem – umieściłaś w swojej książce?

To na przykład wspomniany ognisty pies, który pojawia się górnikom w fabule mojej książki. Górnicy myślą, że pies pojawi się, gdy w jakiś sposób przekroczą prawa górnictwa. W powieści starałam się uchwycić sposób myślenia ludzi średniowiecza, co nie zawsze było łatwe. Świat ludzi w XIV wieku był zupełnie inny od naszego.

 


Wróćmy jednak do tajemnic przeszłości z innego punktu widzenia. Czy wierzysz w przeszłe życia?

Nie mogę powiedzieć, że bezpośrednio wierzę, ale podczas hipnozy regresyjnej widziałam starszego mężczyznę potykającego się w sadzie kasztanowym. Sądząc po jego ubraniu, mógł to być okres od końca XVIII do początków XX wieku. W hipnozie regresyjnej widziałam też coś w rodzaju brudnej dziewczynki bawiącej się na obrzeżach jakiegoś europejskiego miasta lub procesji ludzi z pochodniami. Widziałam też zamki z wysokości, ale nie chciałam do nich „wchodzić”, bo miałam przeczucie, że spotka mnie tam coś złego.

 

Jak przebiegły te doświadczenia i co o nich myślisz?

Nie można powiedzieć, że wszystko, czego doświadczyłam powyżej, przekonało mnie o realności przeszłych wcieleń. Moim zdaniem było to raczej coś na kształt pamięci przodków. Wszystkie miejsca i obiekty z poprzedniego doświadczenia, za wyjątkiem dużej żaglówki na karaibskim wybrzeżu, wyglądały bardzo czesko. Swoją drogą – korzeni mojej rodziny w Podblanickiej doszukiwałam się między innymi we wspomnianej już Vurmie – czyli gdzieś przed 1839 rokiem.

 

Na chwilę zostawiliśmy tajemnice obu Blaników. Wracajmy. Co jeszcze jest dziwnego w tych dwóch wzgórzach?

Słynna skała Veřej na Velkém Blaníku, gdzie podobno znajduje się magiczne wejście do wnętrza góry, a którą naziści badali także podczas II wojny światowej, chyba nie wymaga zbyt wiele omówienia. Powinny na nim wystąpić np. nielogiczne zmiany temperatury lub inne nietypowe zjawiska. Jednak np. mniej znany obiekt kaplicy św. Marii Magdaleny na Malém Blaníku.

 

Jaka jest historia tej szczególnej budowli, wzniesionej na rozkaz cesarza Józefa II około 1785?

Obecnie zniszczoną kaplicę zbudowali górnicy w XVIII wieku, jednak oznaki szacunku dla Marii Magdaleny są w tym miejscu znacznie starsze. Być może mógłby to być rodzaj przedchrześcijańskiego kultu – być może Matki Ziemi. Z historią miejscowości można powiązać także odczucia ludzi, którzy nie czują się tu dobrze i twierdzą, że już nigdy tu nie zamieszkają ani nie nocują. Natomiast pozostali goście nie mają tu żadnych problemów, wręcz przeciwnie, czują się dobrze. Spałam sama przy kaplicy i nie przeżyłam tu nic szczególnego. Odczucia turystów nie są więc tu jednoznaczne. Mówi się także, że gdzieś u podnóża Malégo lub Velkégo Blaníka powinien kiedyś znajdować się zamek.

 

Jaki on był?

Nigdzie nie odnaleziono pozostałości tej rzekomej twierdzy, która według niektórych była jedynie małym zamkiem lub fortecą. Nie znaleziono jednak żadnych podstaw, więc pytanie, czy jest to tylko niepotwierdzona legenda. Według jednych przypuszczeń powinien on pochodzić z czasów celtyckich, według innych zamek ten mógł być średniowieczny.

 

Czy miałaś jakieś inne tajemnicze zdarzenia w tej okolicy?

Tak. Takie było moje doświadczenie z czymś, co nazwałbym „błędnym korzeniem“. Kilka lat temu odwiedziłam Mały Blaník. Kiedy obeszłam go dookoła, nagle miałam wrażenie, że jestem w zupełnie innej i nieznanej części Czech. Mimo to zdałam sobie sprawę, że wciąż chodzę w kółko, ale nie mogę znaleźć właściwej drogi. I to mimo, że znam całą okolicę bardzo dobrze! Dopiero po wielu minutach odzyskałam orientację. Jednak podobne przeżycie przydarzyło mi się później w innym miejscu i od tego czasu uważam, że „błędne korzenie” są rzeczywistością.

 

Jak wytłumaczyć to zjawisko i jego przyczynę? Czy to wszystko może mieć związek z ludzką psychiką, a może – bardziej fantastycznie – z rzekomym naruszeniem czasoprzestrzeni w tym miejscu? Czy nie mogło to być zwykłe „zagubienie się” spowodowane dezorientacją?

Nie wiem, jak się zgubić, może to zwykła dezorientacja (uśmiech).

 

Czy zatem okolice Velkégo i Malédo Blaníka mogą być czymś wyjątkowym – pomyślanym z mistycznego punktu widzenia? Jak osobiście postrzegasz ten region?

Jeśli chodzi o moje postrzeganie Podblanickiej: Jeżdżę tam całe życie, więc jestem przyzwyczajona do tych okolic. Ale tak naprawdę... myślę, że będzie coś trochę innego. W dawnych czasach mieszkali tam Celtowie, znajdują się tam pozostałości miasta oraz złoto, które zwykle budzi u ludzi najgorsze emocje. Nie możemy zapomnieć o wielu opowieściach o spotkaniach z innymi światami. W przeszłości wiele osób cierpiało tam również na choroby psychiczne. Teraz wszyscy tam mówią, pewnie tak to sobie rekompensują (śmiech). Na pewno nie jest to region całkowicie zwyczajny.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Moje 3 grosze

 

To, co się dzieje w górach Blanik i okolicach nie jest niczym dziwnym. U nas podobne rzeczy dzieją się w Tatrach i Beskidach – szczególnie w rejonie Czerwonych Wierchów i Babiej Góry – o czym już pisałem onegdaj na łamach kwartalnika „UFO“ i wraz z dr. Milošem Jesenským. Na Dolnym śląsku podobnie dziwne rzeczy dzieją się w masywie Śląskiego Olimpu – góry Ślęży, a także w Karkonoszach – szczególnie w Dolinie Sowiej i masywie Śnieżki. Osobiście uważam, że te perturbacje są efektem istnienia jakichś „okien czasu“, które od czasu do czasu uaktywniają się. Alternatywą są działania Obcych czy nawet Neodinozauroidów, którzy są aktywni właśnie w takich okolicach. Opisaliśmy to w naszych książkach z cyklu „Stratení v horách“. Wcześniej pisałem o tym w „Projekcie Tatry“, do których odsyłam Czytelnika.

Mam nadzieję, że Czytelnik będzie miał okazję zetknąć się z takimi fenomenami czasowo-przestrzennymi w czasie wakacyjnych wędrówek i wtedy będzie mógł sobie sam wyrobić zdanie na ten temat...  

 

Więcej informacji w książce „Krajem blanických rytířů“ znajdziecie na: https://www.databazeknih.cz/knihy/krajem-blanickych-rytiru-525022

Więcej informacji o pisarce Zuzaně Koubkové znajdziecie na stronie: http://zuzana-koubkova.blog.cz/

Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Sas – Leśniakiewicz