František Kovár
Zacznę tę historię w 2012 roku.
Był to rok, w którym bardziej zainteresowałem się tą ruiną zamku, a
jednocześnie na zamku rozpoczęły się większe działania mające na celu jego
ratowanie. W ramach akcji ratowniczej wraz z jednym znajomym i prezesem
stowarzyszenia ZnZHŠ rozpoczęliśmy w czasie wakacji poszukiwania zasypanego
wejścia do piwnicy, która jak wiadomo znajdowała się pod zamkiem. Miejsce było
mniej więcej znane, więc zaczęliśmy kopać. Miejsce to położone jest na zboczu i
przez lata zostało zasypane przez różne osuwiska. Minęło kilka dni, zanim
natrafiliśmy na coś, co mogłoby nam przypomnieć, że kopiemy prawidłowo.
Pojawiły się pierwsze kamienie, ślady muru (później dowiedzieliśmy się, że był
to korpus muru oporowego), co zachęciło nas do dalszej pracy, w międzyczasie
wywieźliśmy dużą ilość taczek z ziemią i różnym gruzem kamiennym. Kilka dni
później cieszyliśmy się z kamiennego sklepienia, co oznaczało, że cel był już
bardzo blisko, jeszcze kilka wymachów kilofem i pojawiła się dziura, z której
wydobywało się ostre zimne powietrze (dziś raczej powiedziałbym, że to był
oddech demona). Minął kolejny dzień, zanim wykopaliśmy wejście i mogliśmy wejść
do piwnicy. Przed nami otworzyła się duża czarna „dziura” o wymiarach 10 x 15
m, wykuta w skale piwnica. Ponieważ zawsze mam przy sobie aparat, zdjęcie
pojawiło się od razu. Ale jakież było moje zdziwienie gdy oglądałem zdjęcie w
domu, tylko jedno się udało (zdjęcie w załączeniu), pozostałe były ciemne mimo
że lampa błyskowa działała. Wtedy o tym nie myślałem, ale dziś wyjaśniłbym to
inaczej.
Sami oceńcie dlaczego
opublikowano tylko to załączone zdjęcie nr 1, jest to komin wentylacyjny
piwnicy, on też był wtedy jeszcze zatkany.
O tej piwnicy usłyszycie jeszcze
w innych opowieściach, czasami zadaję sobie pytanie, czy powinna pozostać
zakopana. (fot. 2 i 3 wykopu wejścia, foto 4 piwnicy sfotografowane później po
iluminacji)
Pracowałem na zamku, była jesień,
kończyliśmy prace. Nie miałem już planów eksplorowania tej piwnicy. Któregoś
dnia wracając do domu, zaproponowałam innemu znajomemu, żebyśmy zajrzeli do
piwnicy. Wydawało się, że coś mnie tam ciągnie. No to pojechaliśmy, komórka
kolegi przed pubem przestała działać (przypadek?), więc poszedłem sam.
Atmosfera w piwnicy była wręcz przerażająca. Włączyłam wideo w telefonie
komórkowym i stopniowo spacerowałam po piwnicy. Film nie oddaje dokładnie
atmosfery jaka tam była, jakby wszystko było w ruchu, wyglądało jakby „coś”
krążyło wokół mnie, jakieś cienie i mgławica. Byłem tam jakieś 53 sekundy,
dłużej tam nie mogłem wytrzymać. W tym czasie poziom naładowania mojego telefonu
spadł z 58% do 3%, co oznacza spadek o około 1% na sekundę. Nawet mój telefon
komórkowy nie był w stanie zasygnalizować, że bateria jest słaba (sygnalizuje
od 15%).
Koleżanka i jej chłopak byli tam
kiedyś, też mieli tam przeżycie. Podobnie jak gdyby coś się poruszało,
dostrzegli ciemne cienie. Było im niedobrze, więc wyszli z piwnicy. Mieli
uruchomioną jakąś aplikację-ducha, więc usłyszeli w niej słowo „tchórz”,
poczuli się tak, jakby cienie chciały ich powstrzymać. Po tym zdarzeniu
przyjaciel był chory przez około dwa tygodnie.
Później też tam byłem z tą
koleżanką, ale nie miałem kluczy do piwnicy, więc przesiadywaliśmy przed
piwnicą. Wtedy też przeżyliśmy całkiem ciekawe przeżycie. Obok drzwi znajduje
się mniejszy otwór ze względu na nierówność ściany. Czyli przez tę dziurę
nietoperz zaatakował nas kilka razy (około 3-4 razy, nie pamiętam dokładnie).
Był wczesny wieczór i słońce świeciło prosto w przestrzeń przed piwnicą.
Wydawało nam się takie dziwne zachowanie nietoperza. Jak on chce nas
przepędzić.
Pewnego razu mężczyzna z żoną
przyszli na zamek obejrzeć piwnicę. Więc go do tego zaprowadziłem, miał
ładowalną latarkę do oświetlenia, również w ciągu kilku sekund, kiedy tam był,
rozładowała się prawie do zera. Żona nawet nie chciała wejść do piwnicy, po czym
zawołała go, żeby wyszedł. Z materiałów archiwalnych wynika, że na zamku
znajdowało się także więzienie,
lecz nie udało się ustalić gdzie. Z
naszych ustaleń wynika, że znajdowało się ono właśnie w tej
piwnicy. Nie wierzy się w to
zbyt mocno, gdyż piwnica
ma podobno inną historię, podobno jest dużo młodsza od zamku.
Może jeszcze jedna historia.
Przez wiele lat wejście do piwnicy było zasypane ziemią, która spadła ze skarpy
nad wejściem do piwnicy. W 2012 roku wraz z przyjacielem wykopaliśmy wejście. Robiłem
wtedy zdjęcia w piwnicy, prawie wszystkie pozostały ciemne lub czarne, jakby
nie włączyła się lampa błyskowa, ale działało normalnie. I tak wyszło tylko
jedno zdjęcie.
Moje
3 grosze
Ta relacja jest bardzo ciekawa, bo
mówi o zjawiskach ψ w ruinach starego zamku. NB, ja też miałem
podobną przygodę i podobne wrażenia z podziemi w słowackich Koszycach, gdzie
zwiedzałem m.in. izbę tortur. Było tam takie wysokie natężenie negatywnych energii,
że zrobiło mi się słabo. Podobnie czułem się tylko w Muzeum KL Auschwitz –
Birkenau w Oświęcimiu. Nawiasem mówiąc, wielu ludzi odczuwa podobne sensacje
właśnie w takich miejscach, nawet nie wiedząc o tym, gdzie się znajdują. Sądzę więc,
że ta piwnica mogła być takim więzieniem z salą tortur, w której zamęczono
wielu ludzi…
Komentarz Autora
Pracowałem na zamku 3
lata. W tym czasie wraz z przyjaciółmi udało mi się dowiedzieć, że w zamku
przebywały między innymi 3 dusze (bogata rodzina - mężczyzna, kobieta, córka).
Zginęli na zamku, byli tam więzieni z powodu choroby zakaźnej (prawdopodobnie zarazy,
sądząc po ubiorze, prawdopodobnie w XIV wieku). Zginął także ich strażnik,
prawdopodobnie zaraził się od nich. Ostatnio na zamku były dwie grupy
"łowców duchów" i udało im się schwytać tę rodzinę. Podczas jednej
sesji za pośrednictwem aplikacji mobilnej otrzymałam informację, że mam pod
zamkiem odszukać groby (prawdopodobnie tej rodziny) i dokonać poświęcenia tego
miejsca. Po prostu nie mam pojęcia, jak je znaleźć, chociaż próbowałem czegoś.
Prawdopodobnie nie mieli odpowiedniego pochówku, po prostu pochowano ich gdzieś
po śmierci. Pewnie dlatego ich dusze pozostały w zamku. Odkryto także, że dusze
te bały się czegoś w zamku, czegoś złego, co się tam znajduje. Ostatnio znajomy
musiał wysłać te dusze na światło, więc nie powinno ich już tam być (nie pracuję
już tam, więc nie mogę tego zweryfikować). Czasami w tajemniczych miejscach
wspomina się, że panuje absolutna cisza. Zdarzyło się to również, gdy byłem
nocą na zamku z grupą „łowców duchów”. W tym czasie na terenie zamku panowała
cisza jak w jakimś dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, nawet nasze głosy miały inną
barwę. Innym razem zawsze jest trochę hałasu, głównie samochodów z autostrady.
Potem, gdy zeszliśmy z zamku, za terenami zamkowymi ponownie ożyło nocne życie.
Po raz kolejny będąc tam nocą doświadczyłam czegoś odwrotnego, zamek miał
niesamowicie pozytywną atmosferę/energię.
Źródło: Paranormal Meeting SK
Group - https://www.facebook.com/groups/paranormalmeetingsk/permalink/3212784712352038/?rdid=33kb1Iju0brIiwrs&share_url=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fshare%2Fp%2FYqwX1uFJWjdZ1aZE