Powered By Blogger

piątek, 2 sierpnia 2024

Tajemnica piwnicy zamku Šášov

Lokalizacja ruin zamku w Šášovie


František Kovár

 

Zacznę tę historię w 2012 roku. Był to rok, w którym bardziej zainteresowałem się tą ruiną zamku, a jednocześnie na zamku rozpoczęły się większe działania mające na celu jego ratowanie. W ramach akcji ratowniczej wraz z jednym znajomym i prezesem stowarzyszenia ZnZHŠ rozpoczęliśmy w czasie wakacji poszukiwania zasypanego wejścia do piwnicy, która jak wiadomo znajdowała się pod zamkiem. Miejsce było mniej więcej znane, więc zaczęliśmy kopać. Miejsce to położone jest na zboczu i przez lata zostało zasypane przez różne osuwiska. Minęło kilka dni, zanim natrafiliśmy na coś, co mogłoby nam przypomnieć, że kopiemy prawidłowo. Pojawiły się pierwsze kamienie, ślady muru (później dowiedzieliśmy się, że był to korpus muru oporowego), co zachęciło nas do dalszej pracy, w międzyczasie wywieźliśmy dużą ilość taczek z ziemią i różnym gruzem kamiennym. Kilka dni później cieszyliśmy się z kamiennego sklepienia, co oznaczało, że cel był już bardzo blisko, jeszcze kilka wymachów kilofem i pojawiła się dziura, z której wydobywało się ostre zimne powietrze (dziś raczej powiedziałbym, że to był oddech demona). Minął kolejny dzień, zanim wykopaliśmy wejście i mogliśmy wejść do piwnicy. Przed nami otworzyła się duża czarna „dziura” o wymiarach 10 x 15 m, wykuta w skale piwnica. Ponieważ zawsze mam przy sobie aparat, zdjęcie pojawiło się od razu. Ale jakież było moje zdziwienie gdy oglądałem zdjęcie w domu, tylko jedno się udało (zdjęcie w załączeniu), pozostałe były ciemne mimo że lampa błyskowa działała. Wtedy o tym nie myślałem, ale dziś wyjaśniłbym to inaczej.

Sami oceńcie dlaczego opublikowano tylko to załączone zdjęcie nr 1, jest to komin wentylacyjny piwnicy, on też był wtedy jeszcze zatkany.

O tej piwnicy usłyszycie jeszcze w innych opowieściach, czasami zadaję sobie pytanie, czy powinna pozostać zakopana. (fot. 2 i 3 wykopu wejścia, foto 4 piwnicy sfotografowane później po iluminacji)





Pracowałem na zamku, była jesień, kończyliśmy prace. Nie miałem już planów eksplorowania tej piwnicy. Któregoś dnia wracając do domu, zaproponowałam innemu znajomemu, żebyśmy zajrzeli do piwnicy. Wydawało się, że coś mnie tam ciągnie. No to pojechaliśmy, komórka kolegi przed pubem przestała działać (przypadek?), więc poszedłem sam. Atmosfera w piwnicy była wręcz przerażająca. Włączyłam wideo w telefonie komórkowym i stopniowo spacerowałam po piwnicy. Film nie oddaje dokładnie atmosfery jaka tam była, jakby wszystko było w ruchu, wyglądało jakby „coś” krążyło wokół mnie, jakieś cienie i mgławica. Byłem tam jakieś 53 sekundy, dłużej tam nie mogłem wytrzymać. W tym czasie poziom naładowania mojego telefonu spadł z 58% do 3%, co oznacza spadek o około 1% na sekundę. Nawet mój telefon komórkowy nie był w stanie zasygnalizować, że bateria jest słaba (sygnalizuje od 15%).

Koleżanka i jej chłopak byli tam kiedyś, też mieli tam przeżycie. Podobnie jak gdyby coś się poruszało, dostrzegli ciemne cienie. Było im niedobrze, więc wyszli z piwnicy. Mieli uruchomioną jakąś aplikację-ducha, więc usłyszeli w niej słowo „tchórz”, poczuli się tak, jakby cienie chciały ich powstrzymać. Po tym zdarzeniu przyjaciel był chory przez około dwa tygodnie.

Później też tam byłem z tą koleżanką, ale nie miałem kluczy do piwnicy, więc przesiadywaliśmy przed piwnicą. Wtedy też przeżyliśmy całkiem ciekawe przeżycie. Obok drzwi znajduje się mniejszy otwór ze względu na nierówność ściany. Czyli przez tę dziurę nietoperz zaatakował nas kilka razy (około 3-4 razy, nie pamiętam dokładnie). Był wczesny wieczór i słońce świeciło prosto w przestrzeń przed piwnicą. Wydawało nam się takie dziwne zachowanie nietoperza. Jak on chce nas przepędzić.

Pewnego razu mężczyzna z żoną przyszli na zamek obejrzeć piwnicę. Więc go do tego zaprowadziłem, miał ładowalną latarkę do oświetlenia, również w ciągu kilku sekund, kiedy tam był, rozładowała się prawie do zera. Żona nawet nie chciała wejść do piwnicy, po czym zawołała go, żeby wyszedł. Z materiałów archiwalnych wynika, że ​​na zamku znajdowało się także więzienie, lecz nie udało się ustalić gdzie. Z naszych ustaleń wynika, że ​​znajdowało się ono właśnie w tej piwnicy. Nie wierzy się w to zbyt mocno, gdyż piwnica ma podobno inną historię, podobno jest dużo młodsza od zamku.

Może jeszcze jedna historia. Przez wiele lat wejście do piwnicy było zasypane ziemią, która spadła ze skarpy nad wejściem do piwnicy. W 2012 roku wraz z przyjacielem wykopaliśmy wejście. Robiłem wtedy zdjęcia w piwnicy, prawie wszystkie pozostały ciemne lub czarne, jakby nie włączyła się lampa błyskowa, ale działało normalnie. I tak wyszło tylko jedno zdjęcie.






Moje 3 grosze

 

Ta relacja jest bardzo ciekawa, bo mówi o zjawiskach ψ w ruinach starego zamku. NB, ja też miałem podobną przygodę i podobne wrażenia z podziemi w słowackich Koszycach, gdzie zwiedzałem m.in. izbę tortur. Było tam takie wysokie natężenie negatywnych energii, że zrobiło mi się słabo. Podobnie czułem się tylko w Muzeum KL Auschwitz – Birkenau w Oświęcimiu. Nawiasem mówiąc, wielu ludzi odczuwa podobne sensacje właśnie w takich miejscach, nawet nie wiedząc o tym, gdzie się znajdują. Sądzę więc, że ta piwnica mogła być takim więzieniem z salą tortur, w której zamęczono wielu ludzi…

 

Komentarz Autora

 

Pracowałem na zamku 3 lata. W tym czasie wraz z przyjaciółmi udało mi się dowiedzieć, że w zamku przebywały między innymi 3 dusze (bogata rodzina - mężczyzna, kobieta, córka). Zginęli na zamku, byli tam więzieni z powodu choroby zakaźnej (prawdopodobnie zarazy, sądząc po ubiorze, prawdopodobnie w XIV wieku). Zginął także ich strażnik, prawdopodobnie zaraził się od nich. Ostatnio na zamku były dwie grupy "łowców duchów" i udało im się schwytać tę rodzinę. Podczas jednej sesji za pośrednictwem aplikacji mobilnej otrzymałam informację, że mam pod zamkiem odszukać groby (prawdopodobnie tej rodziny) i dokonać poświęcenia tego miejsca. Po prostu nie mam pojęcia, jak je znaleźć, chociaż próbowałem czegoś. Prawdopodobnie nie mieli odpowiedniego pochówku, po prostu pochowano ich gdzieś po śmierci. Pewnie dlatego ich dusze pozostały w zamku. Odkryto także, że dusze te bały się czegoś w zamku, czegoś złego, co się tam znajduje. Ostatnio znajomy musiał wysłać te dusze na światło, więc nie powinno ich już tam być (nie pracuję już tam, więc nie mogę tego zweryfikować). Czasami w tajemniczych miejscach wspomina się, że panuje absolutna cisza. Zdarzyło się to również, gdy byłem nocą na zamku z grupą „łowców duchów”. W tym czasie na terenie zamku panowała cisza jak w jakimś dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, nawet nasze głosy miały inną barwę. Innym razem zawsze jest trochę hałasu, głównie samochodów z autostrady. Potem, gdy zeszliśmy z zamku, za terenami zamkowymi ponownie ożyło nocne życie. Po raz kolejny będąc tam nocą doświadczyłam czegoś odwrotnego, zamek miał niesamowicie pozytywną atmosferę/energię.


Źródło: Paranormal Meeting SK Group - https://www.facebook.com/groups/paranormalmeetingsk/permalink/3212784712352038/?rdid=33kb1Iju0brIiwrs&share_url=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fshare%2Fp%2FYqwX1uFJWjdZ1aZE

Przekład ze słowackiego: ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz