piątek, 7 kwietnia 2017

Meteoryt PŘIBRAM





Stanisław Bednarz


7 kwietnia 1959 roku to w historii meteorytyki data bardzo znacząca. Tego wieczoru o godzinie 19:30 GMT/20:30 CEST nad Czechami pojawił się bolid o jasności -19 mag. Przelot bolidu, trwający 7 s został zarejestrowany przez dwie czeskie stacje fotograficzne – Ondřejov oraz Prčice. Stacje te, uruchomione w 1951 roku i stopniowo rozbudowywane przez Zdenka Ceplechę były w rzeczywistości potężnymi bateriami aparatów fotograficznych, w każdym zestawie znajdowało się po 10 aparatów wielkoformatowych 9 x 12 cm z obiektywami Tessar 4,5/180 mm. Zestaw w Ondrejovie wyposażony był w dwuramienny obrotowy shutter z rejestracją prędkości obrotowej co pozwoliło na precyzyjne określenie prędkości ciała wchodzącego do atmosfery.




Na podstawie uzyskanych fotografii Zdenek Ceplecha obliczył trajektorię, orbitę oraz oszacował elipsę spadku spodziewanych meteorytów, wyniki zawarł w cyklu publikacji „Multiple Fall of Pribram Meteorites Photographed” (polecam jako bardzo pouczającą lekturę). Początek trajektorii zaobserwowany został na wysokości 98 km przy prędkości początkowej 20,89 km/s, bolid widoczny był do wysokości 13 km. Na zdjęciach rozpoznano łącznie 17 fragmentów dla których wykonano indywidualne obliczenia dynamiczne. Niemal natychmiast określono prawdopodobne miejsce spadku meteorytów jak też poinformowano okoliczną ludność.

Pierwszy meteoryt odnaleziony został w 2 tygodnie po spadku – fragment o masie 4,48 kg odnaleziony został 20 kwietnia przez pracującego w polu rolnika. Drugi fragment znaleziony został również przez rolnika, 9 czerwca (wcześniej potraktował znaleziony meteoryt młotkiem a najmniejszy odłamek zgubił). Ciekawostką jest że człowiek ten tego samego dnia odnalazł kolejny duży fragment, pozostawił go jednak na polu. Na drugi dzień w towarzystwie czeskich badaczy udał się on w miejsce które zapamiętał, meteorytu jednak nikt już nigdy nie odnalazł. Kolejne fragmenty odnalezione zostały przez przypadkowe osoby w dniach 19 sierpnia i 25 sierpnia. Zarówno po spadku jak i w następnych latach organizowano liczne ekspedycje poszukiwawcze, nie przyniosły one jednak żadnego rezultatu.



Wspomnieć też trzeba że prawie 5 kg fragment „Luhy” odnaleziony tuż po spadku nie jest masą główną. Według obliczeń największy z zaobserwowanych fragmentów powinien dać spadek o masie aż 100 kilogramów. Poszukiwania tego fragmentu odbyły się wiosną 1960 roku, grupa czeskich poszukiwaczy spędziła blisko miesiąc w bardzo trudnym terenie porośniętym przez gęsty młodnik. Bez rezultatu.

 W Polsce przelot bolidu został zaobserwowany przez miłośnika astronomii Sławomira Rucińskiego w czasie obserwacji nieba nad Częstochową. Do oddziału PTMA w Warszawie przesłał on następujący opis: „Bolid był koloru niebiesko-zielonego i miał jasność około – 5 mag. Przebiegł widzianą przeze mnie drogę 9-10° w ciągu około 4 sekund. Droga jego równoległa była do linii Procjon-Rigel i przechodziła pomiędzy ξ i ε Ori. W chwili, gdy go zauważyłem, miał charakterystyczny kształt maczugi i rozświetlał zachodnie niebo, tak że widziałem lekkie chmury. Następnie zgasł (schował się za chmury?) i zniknęło świecenie nieba. Po 4 sekundach zauważyłem rozświetlenie nieba nieco silniejsze niż przedtem, o kolorze niebiesko-zielonkawo-żółtym. W 43 lata po spadku „Přibram” niebo znów rozjaśnił blask bolidu. 6 kwietnia 2002 roku o godzinie 22:20.18 UT nad południową Bawarią pojawił się bolid o jasności -17 mag. Wszedł w atmosferę z prędkością 20,95 km/s (w przypadku Pribrama 20,89 km/s), dotarł do wysokości 16km. 6-sekundowy przelot obserwowany był przez wielu przypadkowych świadków, zarejestrowany został też przez pięć niemieckich, jedną czeską i jedną austriacką stację bolidową. Mieszkańcy południowej Bawarii, szczególnie z okolic Garmisch-Partenkirchen donosili o potężnym grzmocie i drżeniu szyb w oknach wkrótce po zjawisku (grzmot po przelocie bolidu udało się nagrać:  Meteory obserwowane w pierwszym tygodniu kwietnia pasujące do radiantu „pribramidów” stanowią około 1/20 tła sporadycznego. Gdy już jednak bolid pojawi się na niebie jego obserwacja może być bezcenna dla nauki.


* * *


NB, przypomina to dość dokładnie wydarzenia z kwietnia 2002 roku, kiedy to nad pograniczem niemiecko-austriacko-szwajcarskim zaobserwowano kosmiczny salut setek meteorów, które nazwano potem Bolidem Bawaria – zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2016/03/bolid-bawarski-tkc-w-miniaturze.html oraz http://wszechocean.blogspot.com/2016/03/wahadowiec-columbia-ofiara-lodowego.html.  Jeszcze wcześniej, bo w 1993 roku, zaobserwowano dziwny „meteoryt”, który był przyczyną niezwykłych wydarzeń w podkrakowskich Jerzmanowicach – zob. - http://wszechocean.blogspot.com/2011/07/tck-tunguski-meteoryt-alla-polacca-2.html, http://wszechocean.blogspot.com/2015/03/nietypowy-piorun.html, i dalsze. (red.)