niedziela, 25 lutego 2018

Megalodony, metan i wieloryby



Kilka lat temu na łamach magazynu ekologicznego „Eko Świat” zamieściłem artykuł traktujący o możliwych przyczynach wyrzucania się na brzegi przez waleniowate – głównie wieloryby i delfiny. Wedle niego, przyczyną tego dziwnego zachowania tych zwierząt jest metan, o czym pisałem na łamach także „Czasu UFO” – zob. http://wszechocean.blogspot.com/2017/03/co-sie-dzieje-w-gebinach.html oraz  http://wszechocean.blogspot.com/2013/01/rozwiazana-zagadka-samobojstw-delfinow.html, który depozytowany na dnie morskim w postaci złóż klatratów metanowych od czasu do czasu uwalnia do wody chmury pęcherzyków tego gazu, który przedostając się do atmosfery powoduje różne efekty na ludziach i zwierzętach oddychających płucami.

Czy istnieją megalodony? Megalodony pojawiają się od czasu do czasu ludziom, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, co widzą i na co patrzą. A oto niektóre historyczne obserwacje tych gigantycznych ryb:

Istnieje wiele wiarygodnych dokumentów zawierających świadectwa sugerujące to, że Megalodony są wciąż żywe. A oto kilka takich historii:
·        Wielkie Zęby zostały znalezione przez HMSChallenger”: W 1875 roku, dwa zęby megalodona zostały wyciągnięte z głębiny w czasie ekspedycji badawczej głębin morskich okrętu HMS Challenger, zęby te datowano na 10.000-15.000 lat. jeżeli metody pomiarowe były akuratne, to oznaczałoby, że wyginęły one o wiele później, niż to się wcześniej wydawało, i był on współczesny dzisiejszemu człowiekowi. Dziesięć tysięcy lat to jest tylko mrugnięcie oka w skali geologicznej i paleontologicznej. I nie trzeba wielkiej wyobraźni, by Megalodon mógł przeżyć te 10.000 lat niezauważony gdzieś w głębinach.
·        Rybacy wystraszeni przez Wielkiego Rekina: W 1918 roku, australijski przyrodnik David Stead odnotował wydarzenie, po którym lokalni rybacy bali się wypływać w morze po tym, jak wielki i masywny rekin zdemolował  ich urządzenie wyciągające sieci i zabrał ich połów. Byli oni doświadczonymi rybakami i ludźmi morza, znający doskonale wieloryby i rekiny, ale ten, którego widzieli wystraszył ich tak, że nie chcieli wrócić do pracy. Wedle Steada, oni opisali go jako długiego na 35-90 m i zupełnie białego potwora. Te wielkości są niewiarygodne. Czy rekin mógłby dorosnąć do takich rozmiarów? Czy ci ludzie przesadzali? A może byli po prostu skonfundowani?
·        Wielki rekin wystraszył załogę 55-stopowego kutra: W latach 60-tych, kapitan 16,5-metrowego kutra rybackiego zameldował o tym, że wielki biały rekin tak długi jak jego kuter, przepłynął obok niego, po tym jak rzucono kotwicę. Załoga nie chciała mówić na ten temat, ale kapitan sporządził meldunek. Jako doświadczony marynarz, kapitan mógł z łatwością rozpoznać wieloryba, gdyby takowy się mu napatoczył, czy gigantycznego rekina. Czy takie historie, jak powyższa, miały u swej podstawy prawdziwe spotkania albo czy były one produktem imaginacji marynarzy i żeglarzy, którzy byli zbyt długo w morzu?
A teraz o ostatnich spotkaniach i anegdotycznej obserwacji Megalodona. Niestety, kiedy dochodzimy do najświeższych relacji o obserwacjach, to badacze napotykają na stek bredni i nonsensów, które nie powiększają wiarygodności tychże. YouTube jest pełen takich filmów i nagrań ze spotkań z Megalodonami – oczywiście wszystkie fałszywe.
Megalodon mocno umocował się w ramach kryptozoologii i kilku biologów morskich i badaczy rekinków biorą to zwierzę na serio we współczesnych czasach. Od czasu do czasu ktoś donosi o wyrzuconym na brzeg większym niż zazwyczaj rekinie widzianym gdzieś tam.  Ale, dajmy na to, że Wielkie Białe mogą teoretycznie doróść do 20 ft/~6,7 m, istnieje możliwość, że chodziło o jakieś  niezidentyfikowane zwierzęta. Większość biologów morskich mogłaby mieć dreszcze przy odkryciu dwudziestostopowego Wielkiego Białego!
Ale teraz mamy tutaj kilka interesujących ciekawostek do rozważenia:
·        Epizod z Megalodonem w Monsterquest TV: W 2009 roku, w programie TV Monsterquest na kanale History Channel odwiedzono Morze Corteza (Zatoka Kalifornijska), gdzie od lat widuje się wielkie rekiny. Te bestie są ponoć trzykrotnie większe niż największe Wielkie Białe Rekiny na tym akwenie i wiadomo, że dziesiątkują one miejscowe populacje ssaków morskich. Ekipa Monsterquesta nie znalazła Megalodona, ale wielu ludzi czuło, że ten gigantyczny rekin krąży gdzieś w pobliżu akwenu na którym go poszukiwano.
·        Potwór z Bird Island: W 2012 roku, w odcinku program „Shark Wranglers” zatytułowanym „Potwór z Wyspy Ptaków”, badacze rekinów przeprowadzili wywiad z grupą rybaków z Południowej Afryki, którzy twierdzili, że na tym akwenie znajduje się rekin tak wielki jak ich kuter. Kuter ten ma jakieś 30-40 ft/10-13 m długości. Czy to mógłby być prawdziwy Megalodon? Później w tym programie wypowiedział się jeden z badaczy, który widział 10-metrowego rekina, którego widział, kiedy był młodszym.      

No właśnie, zatem istnieje czy nie istnieje? - zdania są podzielone i póki nie złapiemy żywego przedstawiciela tego gatunku, to możemy sobie co najwyżej pogadać o nich przy kawce. W nauce liczą się bowiem dowody, a nie relacje, choćby najprawdziwsze, jednakże poważnym błędem jest nie wzięcie ich pod uwagę!

Z drugiej strony złowienie w 1938 roku słynnej Latimerii, której przodkowie wymarli rzekomo jakieś 60 MA temu dowodzi, że wcale nie jest powiedziane, że Megalodony nie mogły przeżyć zmian klimatycznych we Wszechoceanie. Znamy zwierzęta, które nie zmieniły się od kilkuset milionów lat – np. skrzypłocze czy meduzy – i przeżyły wszystkie Wielkie Wymierania. Dlatego osobiście nie przekreślam możliwości istnienia Megalodonów we współczesnym Wszechoceanie, jak i dinozaurów morskich, które po prostu mogły się ukryć w zapadłych kątach i największych głębiach Oceanu Światowego i tylko od czasu do czasu pojawiają się na jego powierzchni…

A teraz ad rem, to znaczy co mają gigantyczne rekiny do morskich ssaków? I co ma do tego metan?

Metan, to była tylko hipoteza, która może być po części prawdziwa, bowiem być może zdarza się, że trafiając w chmurę pomieszanego z powietrzem metanu morskie ptaki i ssaki ulegają zatruciu i tracą orientację. Metan w niewielkich stężeniach tak właśnie działa na mózg człowieka – objawami zatrucia są początkowo bóle głowy, później kołatania serca, nieregularne bicie serca. Następnie pojawiają się problemy z orientacją i utratą pamięci. Kolejnym objawem jest brak koordynacji ruchowej. W większych stężeniach może dojść do śmierci wskutek uduszenia. Ale warunkiem powstania takiej chmury niebezpiecznego gazu jest zupełny sztil – cisza morska, która zdarza się na niektórych akwenach Wszechoceanu. W każdym innym przypadku chmura taka jest szybko rozwiewana lub nawet zapalana ostrymi promieniami tropikalnego słońca… Metan być może odpowiada za te wszystkie dziwne i niewyjaśnione wypadki znane z akwenów Trójkąta Bermudzkiego i innych Mórz Diabelskich.

A teraz jak to może objawiać się u ssaków? Właśnie brakiem orientacji i koordynacji ruchowej. Zwierzę przytrute metanem płynie na oślep i wpada na płyciznę, z której porażone mięśnie płetw i ogona nie są w stanie zepchnąć je z powrotem do wody. Zwierzę się dusi i umiera na plaży lub płyciźnie.

Ale czy tak właśnie jest na pewno? O ile mi wiadomo, to nikt nie podejmował się takich badań. Posądzano o te wypadki trzęsienia ziemi i tsunami, skażenie środowiska chemią i dźwiękami, infra- i ultradźwiękami, podwodne eksplozje naturalne i sztuczne… To wszystko może być prawdą. Ale…

No właśnie – do tych zagrożeń można dodać Megalodona. Ogromnego rekina żywiącego się przede wszystkim wielorybami! Z drugiej strony nie wyobrażam sobie, by walenie dawały się tak łatwo pożerać i być może usiłują się salwować ucieczką w jedyne bezpieczne miejsce – na płyciznę, gdzie dwudziestometrowy potwór nie może się dostać. Problem jednak stanowi powrót na głębinę, bowiem w grę wchodzą pływy morskie. W czasie przypływu walenie wpływają na bezpieczne wody, które w czasie odpływu stają się śmiertelną pułapką. Stado waleni przegonione przez Megalodony na płyciznę ginie, a my dziwimy się dlaczego i zastanawiamy się nad przyczynami.

Myślę, że istnienie Megalodonów można łatwo dowieść obserwując zachowanie się wielorybów i delfinów. W przypadku pojawienia się w stadzie waleni czy fok nieuzasadnionej paniki można przypuszczać, że mamy właśnie do czynienia z atakiem jednego czy kilku Megalodonów. A to już się da łatwo wykryć – najlepiej z powietrza. Sądzę, że jest to jakaś konkretna propozycja dla oceanologów i ichtiologów, no i oczywiście kryptozoologów!


Opracował – ©R.K.F. Leśniakiewicz