poniedziałek, 24 maja 2021

Na progu Nieznanego (2)

 


Nawiedzony most

 

To wydarzyło się w noc Kupały (21.VI) jakieś dwadzieścia lat temu. Przyjechałem wtedy do swej wioski by odwiedzić staruszków i nieoczekiwanie spotkałem się z moimi szkolnymi kolegami z dzieciństwa. Nasza wioska niczym się nie wyróżnia. Kiedyś był tam kołchoz, ale padł. Teraz w wiosce mieszkają tylko staruszkowie, młodzi się porozjeżdżali…

 

Przyjaciele z dzieciństwa

 

Spotkanie z przyjaciółmi z dzieciństwa była niespodziewane i burzliwe. A że jeden z nas miał 6 lipca urodziny. Na obrzeżu wioski znajdował się porzucony szkolny sad, w którym zbieraliśmy się całą „bandą”. Tam też postanowiliśmy uczcić urodziny. Przytaszczyliśmy kocioł, zorganizowaliśmy stół, wino, no i się zaczęło…

Była już późna noc, kiedy skończyły się hałasy imprezki, i wraz z kumplem postanowiliśmy się przewietrzyć. Poszliśmy ku torom kolejowym i cicho podeszliśmy do mostu, pod którym płynęła głęboka rzeka o czystych wodach. Szliśmy sobie powoli, nie spiesząc się, gadając o tym i owym, wspominaliśmy dzieciństwo i o czymś tam spieraliśmy się.

Podeszliśmy do mostu i zwróciłem uwagę na niezwykłe zjawisko: rzeka było podświetlona od spodu. Na szlaku noc, a pod wodą bardzo dobrze widać dno z każdym kamuszkiem, z gęstą roślinnością kołyszącą się zgodnie z prądem wody. I całe to podwodne piękno tak nas mamiło, że pojawiła się u nas chętka wykąpania się.

 


Zamurowani Niemcy

 

No i to bajkowe widowisko naraz się skończyło, kiedy kolega przywrócił mnie do rzeczywistości kuksańcem i krzykami. Okazało się, że już wtedy przechodziłem przez ogrodzenie. Otrzeźwiałem i poczułem jakby chłodny wiatr. Kiedy próbowałem mu wyjaśnić i wskazałem mu wodę, to zamiast rozświetlonej wody i dna zobaczyłem tylko ciemność wionącą chłodem. Na powierzchni czarnej wody widziałem tylko złowieszczo kołyszący się szlak księżyca…

Zrobiło się strasznie. Błyskawicznie otrzeźwieliśmy i zeszliśmy z mostu. Co ze mną było – tego nie wiem. Może to było jakieś czasowe pomieszanie, chociaż z psychiką nigdy nie miałem problemów. A może to był jakiś wpływ nieczystych sił?

W dzieciństwie słyszałem od staruszków mnóstwo bajek o tym, że to jest niedobre miejsce. Wszak ten most budowali niemieccy jeńcy wojenni. Chodziły pogłoski, że zmarłych od chorób i głodu budowniczych po prostu zamurowywano w konstrukcji mostu, żeby nie tracić czasu na ich chowanie. W cuda nie wierzę, ale czy w słowach staruszków nie było części prawdy?

 

Siergiej z Samary

 

Źródło – Tajny XX wieka nr 7/2020, s. 25

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz