Nawiedzony most
To wydarzyło się w noc Kupały (21.VI) jakieś dwadzieścia lat
temu. Przyjechałem wtedy do swej wioski by odwiedzić staruszków i
nieoczekiwanie spotkałem się z moimi szkolnymi kolegami z dzieciństwa. Nasza
wioska niczym się nie wyróżnia. Kiedyś był tam kołchoz, ale padł. Teraz w
wiosce mieszkają tylko staruszkowie, młodzi się porozjeżdżali…
Przyjaciele z
dzieciństwa
Spotkanie z przyjaciółmi z dzieciństwa była niespodziewane i
burzliwe. A że jeden z nas miał 6 lipca urodziny. Na obrzeżu wioski znajdował
się porzucony szkolny sad, w którym zbieraliśmy się całą „bandą”. Tam też
postanowiliśmy uczcić urodziny. Przytaszczyliśmy kocioł, zorganizowaliśmy stół,
wino, no i się zaczęło…
Była już późna noc, kiedy skończyły się hałasy imprezki, i
wraz z kumplem postanowiliśmy się przewietrzyć. Poszliśmy ku torom kolejowym i
cicho podeszliśmy do mostu, pod którym płynęła głęboka rzeka o czystych wodach.
Szliśmy sobie powoli, nie spiesząc się, gadając o tym i owym, wspominaliśmy
dzieciństwo i o czymś tam spieraliśmy się.
Podeszliśmy do mostu i zwróciłem uwagę na niezwykłe
zjawisko: rzeka było podświetlona od spodu. Na szlaku noc, a pod wodą bardzo
dobrze widać dno z każdym kamuszkiem, z gęstą roślinnością kołyszącą się
zgodnie z prądem wody. I całe to podwodne piękno tak nas mamiło, że pojawiła
się u nas chętka wykąpania się.
Zamurowani Niemcy
No i to bajkowe widowisko naraz się skończyło, kiedy kolega
przywrócił mnie do rzeczywistości kuksańcem i krzykami. Okazało się, że już
wtedy przechodziłem przez ogrodzenie. Otrzeźwiałem i poczułem jakby chłodny
wiatr. Kiedy próbowałem mu wyjaśnić i wskazałem mu wodę, to zamiast
rozświetlonej wody i dna zobaczyłem tylko ciemność wionącą chłodem. Na
powierzchni czarnej wody widziałem tylko złowieszczo kołyszący się szlak
księżyca…
Zrobiło się strasznie. Błyskawicznie otrzeźwieliśmy i
zeszliśmy z mostu. Co ze mną było – tego nie wiem. Może to było jakieś czasowe
pomieszanie, chociaż z psychiką nigdy nie miałem problemów. A może to był jakiś
wpływ nieczystych sił?
W dzieciństwie słyszałem od staruszków mnóstwo bajek o tym,
że to jest niedobre miejsce. Wszak ten most budowali niemieccy jeńcy wojenni.
Chodziły pogłoski, że zmarłych od chorób i głodu budowniczych po prostu
zamurowywano w konstrukcji mostu, żeby nie tracić czasu na ich chowanie. W cuda
nie wierzę, ale czy w słowach staruszków nie było części prawdy?
Siergiej z Samary
Źródło – Tajny XX
wieka nr 7/2020, s. 25
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz