czwartek, 25 stycznia 2024

Katastrofa nuklearna w Goldsboro (NC)

 


Stanisław Bednarz

 

Świat otarł się o katastrofę nuklearną w Goldsboro w Karolinie Północnej. W nocy z 23 na 24 stycznia 1961 r. bombowiec B-52H przenoszący dwie bomby wodorowe MK39 o łącznej mocy 3,8 megatony (Mt), w wyniku wycieku paliwa ze skrzydła stał się niesterowalny i zaczął opadać. Ośmioosobowa załoga opuściła spadający samolot, pięciu członkom udało się przeżyć.

Przenoszone przez samolot bomby, w wyniku rozpadu opadającego samolotu, rozpoczęły procedurę uzbrajania, prowadzącą do detonacji. Splot szczęśliwych zbiegów okoliczności zapobiegł katastrofie nuklearnej. W jednej z bomb nie otworzył się spadochron, w wyniku czego uderzyła ona w ziemię, co wstrzymało proces uzbrajania. W drugiej spadochron otworzył się, jednak utraciła ona źródło zasilania, co wstrzymało proces. Bomba zawisła na drzewie wraz ze spadochronem. Wojsko amerykańskie wykupiło grunt, w który wbiła się pierwsza bomba, by zapobiec wykopaniu jej przez osoby niepowołane.

Sprawa została ujawniona w 2013 roku przez Erica Schlossera w książce „Command and Control”. W czerwcu 2014 roku armia USA odtajniła raport w tej sprawie. Gdyby choć jedna z bomb wybuchła, doszłoby do katastrofy na niespotykaną skalę. Dla porównania bomby zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki miały moc 0,015 i 0,02 Mt.

Samoloty miały trasę lotu, która prowadziła z USA nad Arktykę i z powrotem. W razie wykrycia wrogiej agresji samoloty miały być gotowe do natychmiastowego uderzenia w cele na terytorium ZSRR. Jedną z baz, z których startowały samoloty Chrome Dome, było lotnisko Seymour Johnson w pobliżu Goldsboro w Karolinie Północnej. Niepozorna i ukryta za lasami, baza była cichym i spokojnym miejscem, gdzie pracowali i żyli żołnierze i ich rodziny.

 





Moje 3 grosze

 

Od siebie dodam tylko tyle, że w przypadku detonacji tych ładunków termojądrowych (H) radioaktywne obłoki rozproszyłyby się na całą północną hemisferę Ziemi i radioaktywny opad mógłby sięgnąć także Polski.

Ale to i tak byłoby niczym w porównaniu z eksplozją którejś z bomb H przewożonych przez B-52H, który rozbił się w hiszpańskim, Palomares. W tym przypadku mogły eksplodować cztery bomby H i prawdopodobnie dwa pociski klasy powietrze – ziemia. Ten kataklizm mógłby wyludnić Półwysep Iberyjski i terytoria przyległe oraz doprowadzić do skażenia połaci Atlantyku i Morza Śródziemnego w zachodniej jego części. Na szczęście do tego nie doszło…