sobota, 9 maja 2015

Demony lodowych pustkowi

Bohater narodowy, blagier czy chory psychicznie człowiek...?


Oleg Fajg


Na Antarktydzie, z Lodowca Taylora płynie Krwawy Wodospad. Woda w nim zawiera dwuwartościowe żelazo – Fe++, które w zetknięciu z powietrzem utlenia się i zamienia w rdzę. To właśnie nadaje wodospadowi barwę krwi…

Dnia 6.V.1926 roku, z wyspy Spitzbergen, wystartował trzysilnikowy Fokker F.VII/3m o imieniu własnym Josephine Ford, specjalnie przystosowany do dalekich lotów w warunkach Arktyki. Samolot był pilotowany przez Richarda Byrda, wraz z nim był mechanik pokładowy Floyd Bennet. Zgodnie z oficjalną kroniką z tego czasu Byrd i Bennet przelecieli nad Biegunem Północnym wyprzedziwszy o kilka dni ekspedycję Roalda Amundsena. Słynny norweski polarnik wraz z włoskim inżynierem-konstruktorem Umberto Nobile i innymi towarzyszami dolecieli do Bieguna Północnego 12 maja na pokładzie sterowca Norge. W USA Byrd i Bennet zostali bohaterami narodowymi i odznaczono ich Honorowym Medalem Kongresu USA.


Bohaterowie narodowi


Tymczasem już od maja 1926 roku, pomiędzy awiatorami (i nie tylko amerykańskimi) zaczęły krążyć pogłoski o tym, że Byrd nie doleciał do Bieguna Północnego i na dodatek po prostu sfałszował dziennik pokładowy.

Pod koniec ubiegłego wieku nowe analizy dziennika pokładowego wykazały ślady wielokrotnego wycierania i poprawek. To spowodowało kolejne dziennikarskie śledztwo z udziałem historyków awiacji i ekspertów. Okazało się, że ten rekordowy przelot nie mógł być zrealizowany technicznie z powodu nieszczelności zbiornika oleju prawego silnika. W takich warunkach przelecenie 1230 km było niemożliwością. Wychodzi na to, że Byrd po prostu w jakiś sposób „podkręcił licznik” by wyszło na to, że był szybszym od Amundsena… 

Do dziś dnia niejasna jest w tym rola mechanika Benneta. Sądząc z tego wszystkiego, na początku on nie rozumiał, o co w tym chodziło, bowiem rolę nawigatora pełnił sam Byrd. Jednakże podejrzliwe spojrzenia awiatorów i dziwne pytania dziennikarzy spowodowały u niego wątpliwości, i podzielił się nimi z żoną przed śmiercią, która miała miejsce w 1928 roku, na zapalenie płuc. W czasie pogrzebu męża wypowiedziała ona dziwne zdanie, które słyszeli jej najbliżsi:
- Śmierć Floyda jest idealnym prezentem losu dla Byrda…


Okładka książki adm. Byrda - "Samotny"


Zagadkowe dzienniki Byrda


Przelot nad Biegunem Północnym wiele znaczył tak dla kariery, jak i dla jego samopoczucia. Ale przyszły polarnik wywodził się z purytańskiej i arystokratycznej rodzinie. Dlatego też on nie mógł znieść wszystkich ataków na niego z powodu jego wielkiego kłamstwa.

W 1929 roku, Byrd uczestniczył w budowie pierwszej amerykańskiej stacji antarktycznej Little America na Szelfowym Lodowcu Rossa, odkrył górski grzbiet i nazwał terytorium za nim Ziemią Mary Byrd.

W 1930 roku, w szczytowym punkcie swej kariery, Kongres USA nadał mu stopień kontradmirała US Navy.

W tym czasie bliscy Byrda coraz częściej zaczynali zauważać u niego nastroje przygnębienia, które czasem przechodziły w stany „czarnej melancholii” i kończące się głęboką depresją.

Wszystko to zaważyło na jego heroicznym czynie, który omal nie zakończył życia „polarnego wilka”.  W zimie 1934 roku Byrd chciał samotnie spędzić kilka miesięcy w stacji meteo Bowling Advance Base. Oddzielony ponad dwoma setkami kilometrów od bazy Little America polarnik mężnie znosił 60-stopniowe mrozy, ale w ciągu 5 miesięcy podupadł na zdrowiu fizycznym i psychicznym.

[Adm. Byrd zachorował wskutek zatrucia tlenkiem węgla (czadem), który wydobywał się z piecyka, który ogrzewał stację. Został on uratowany dzięki czujności… radiotelegrafistów, którzy po zmianie stylu nadawania zorientowali się w sytuacji i podnieśli alarm, wskutek czego wysłano wyprawę ratunkową, która uratowała go. Zob. Alina i Czesław Centkiewiczowie – „Tajemnice Szóstego Kontynentu” (Warszawa 1960) – uwaga tłum.]

Leczenie admirała ciągnęło się latami, przy czym depresja stała się symptomem pogłębiającej się schizofrenii. Prowadzący lekarz-psychiatra polecił mu w ramach terapii pisanie pamiętników, by wyrwać go z zaklętego kręgu prześladujących go mrocznych obrazów. Admirał posłuchał zalecenia lekarza i tak powstały słynne „dzienniki Byrda”. W 1938 roku, na ich podstawie powstała książka pt. „Samotny” (w oryginale „Alone” – przyp. tłum.) W mniej nie było absolutnie niczego, co rzuciłoby światło na „zagadkę powietrznego pokonania Bieguna Północnego” i następującego po tym rozstroju psychiki Byrda.


Program opanowania Antarktydy


Po leczeniu w klinice psychiatrycznej, gdzie Byrd zaczął pisać memuary, wziął on udział w Trzeciej Ekspedycji Antarktycznej (1939-41). Wykonał on wiele lotów nad Białym Kontynentem i jego ekipa wykonała zwiad fotograficzny nad rejonami Antarktydy Zachodniej, przygotowując grunt dla słynnej ekspedycji z lat 1946-47.

W powojenne lata wielkie mocarstwa, twardo idące drogą Zimnej Wojny, zaczęły poświęcać więcej uwagi Szóstemu Kontynentowi i jego przybrzeżnym wodom. Wiosną 1946 roku, w Antarktykę udała się wielka rybacka ekspedycja, której podstawą była flotylla wielorybnicza „Sława”.

To wywołało wielkie zaniepokojenie Białego Domu i spowodowało przygotowania do wysłania niezwłocznej ekspedycji High Jump, pod dowództwem kontradmirała rezerwy Byrda. Ta nowa antarktyczna ekspedycja miała oficjalny tytuł „Program opanowania Antarktydy przez US Navy, 1946-1947”, który to program miał być czysto naukowym. I choć w niej partycypowała Narodowa Akademia Nauk i Narodowe Towarzystwo Geograficzne, to cała logistyka pochodziła z US Navy.

W Pentagonie misja Byrda znana była pod kryptonimem Task Force 68Oddział Specjalny 68 pod dowództwem kontradm. Richarda Cruzena. Operację zaczęto w dniu 26.VIII.1946 roku i zakończyła się w końcu lutego 1947 roku, na sześć miesięcy przed planowanym powrotem z powodu wcześniejszego przyjścia antarktycznej zimy. (Pory roku na półkuli południowej są odwrotnością pór roku na półkuli północnej – przyp. tłum.) Na stanie Task Force 68 było 4700 ludzi, 13 statków i okrętów oraz kilkanaście samolotów. Szczególnym celem naukowym było zbudowanie i uruchomienie antarktycznej stacji badawczej Little America IV.

Dnia 1.II.1947 roku, Amerykanie zdesantowali się na Antarktydzie w rejonie Ziemi Królowej Maud i zabrali się za badanie terenów przy wybrzeżach oceanu. W ciągu miesiąca wykonano 50.000 zdjęć. Sfotografowano 60% nowych terytoriów. Odkrywcy zlokalizowali i nanieśli na mapy kilka wcześniej nieznanych górskich plateau i założyli stacje polarną. W dniu 3.III.1947 roku przerwano wszystkie prace i ekspedycja powróciła do Ameryki.


Nowa Szwabia


Starcia Oddziału Specjalnego 68


W tym czasie kilka argentyńskich gazet opublikowało sensacyjne wieści o tym, że rząd USA dostały informacje o tym, że na Antarktydzie istnieje tajna baza hitlerowców nazwana NeuschwabenlandNowa Szwabia na terenie Ziemi Królowej Maud.  

W lipcu 1945 roku, kiedy od zakończenia wojny w Europie upłynęły dwa miesiące, u brzegów Argentyny wynurzył się niemiecki okręt podwodny U-530 dowodzony przez Oberleutnanta zur See Otto Wermutha. 10 lipca okręt poddał się w argentyńskim porcie Mar del Plata argentyńskiej flocie. W czasie długotrwałych przesłuchań załoga twierdziła, że została ona wysłana w końcu kwietnia na bojowy patrol u wybrzeży USA, potem nie było łączności, i jak tylko się dowiedzieli, że wojna się skończyła, dowództwo okrętu zdecydowało się poddać. 17 sierpnia tamże poddał się inny U-boot U-977 Oberleutnanta zur See Heinza Scheffera

Okazało się, że w wiezionych kontenerach znajdowały się duże i małe brylanty, szafiry, rubiny, a także liczne rysunki, zdjęcia i dzienniki Hitlera, który ukrył się na Antarktydzie w Bazie 211 na Nowej Szwabii. I to właśnie było powodem wysłania w kierunku Antarktydy silnie uzbrojonej „wyprawy naukowej” z US Navy.

Dzisiaj trudno jest ustalić, jak narodziła się konspiracyjna legenda o „tajnej misji Byrda”. Najczęściej o tym pisał belgijski magazyn popularno-naukowy „Frey”. Jego redaktor naczelny i zarazem znany ufolog Robert Fouche zdecydował się po swojemu przełożyć z hiszpańskiego artykuły argentyńskiego dziennikarza, który uczestniczył w ekspedycji. I szczególnie rozważania Byrda na temat przyszłych polarnych baz wojskowych i perspektywicznych samolotach pojawiły się w sensacyjnych doniesieniach o walkach Oddziału Specjalnego 68 z nieznanym przeciwnikiem.


Widma i miraże admirała


W tej właśnie publikacji magazynu „Frey” pisało się o tym, że po powrocie z Antarktydy kontradm. Byrd w kwietniu 1947 roku, składał obszerne wyjaśnienia na zamkniętych posiedzeniach prezydenckiej speckomisji w Waszyngtonie. W resumé tejże speckomisji znalazł się także i taki passus:

Okręty i samoloty IV Ekspedycji Antarktycznej stały się celem ataku ze strony dziwnych „latających talerzy”, które jakoby „wylatywały spod wody, poruszały się z ogromną prędkością i zadały ekspedycji znaczące straty”.

Wkrótce po śmierci Byrda w 1957 roku, zostały opublikowane niektóre strony z jego dziennika. Dopełnione o wspomnienia Bernta Balhena – towarzysza broni admirała, pomogły one odtworzyć prawdziwy obraz przedostatniej misji Byrda. Amerykański magazyn „Sun” zdecydował się opublikować pełną wersję wydarzeń z 1946-1947 roku, z której wynikało, że zanurzywszy się w znajomym świecie „widm białego pustkowia” psychika admirała po raz kolejny nie wytrzymała.

Byrda zaczęły nawiedzać widzenia: na brzegowych torosach pokazywała mu się figura Floyda Benneta, wynurzające się i wskakujące na ląd pingwiny zdały mu się być wrogimi latającymi aparatami, a odbicia światła na śnieżnych równinach – bazami nazistów i Pozaziemian…

Po tym, jak umysłowe zboczenie admirała stało się widoczne, a jeden z samolotów wysłany na poszukiwania baz nazistów i Pozaziemian wpadł w burzę śnieżną i rozbił się, kontradm. Richard Crusen podjął decyzję przerwać misję.

Wskutek tego Byrd po powrocie do domu znowu udał się do lekarzy i spędził kilka lat w zakładzie psychiatrycznym. Tym niemniej, w latach 1955-1957 jeszcze raz wszedł do kierownictwa kolejnej antarktycznej ekspedycji. Ten dziwny fakt mógłby wyjaśnić rodzony brat admirała – senator Harry Flood Byrd. To on domagał się nowego stanowiska dla swego brata po jego kolejnym leczeniu w psychiatryku.

Dnia 8.I.1956 roku, kontradm. Byrd w charakterze drugiego pilota-nawigatora po raz ostatni przeleciał nad Biegunem Południowym. W czasie całego lotu Byrd znajdował się w dziwnym stanie psychicznym, a kiedy samolot znalazł się nad Biegunem, zaczął wyrywać wolant pierwszemu pilotowi, krzycząc:
- Tam na dole jest Floyd! Za nim lecą dyski! Musimy mu pomóc!... 
Wielkim wysiłkiem udało się załodze opanować Byrda, który przespał całą powrotną drogę do bazy…

Kontradmirał w stanie spoczynku Richard Evelyn Byrd jr. zmarł we śnie na zawał serca w dniu 11.III.1957 roku nigdy nie pokazując nikomu szkieletów w szafie swej pamięci.

Pomnik adm. Byrda w Wellington, Nw. Zelandia


Moje 3 grosze


Tajemnica adm. Byrda jak się okazuje przestała nią być. Dla całego pokolenia ufologów była ona jednym z filarów ufologii. Trochę szkoda, że okazało się iż bohater antarktycznej sagi okazał się człowiekiem zżeranym przez paranoję, a jego sensacyjne opowieści – bredniami chorego mózgu. Ale czy na pewno?

Jedno jest pewne – kosztowne wyprawy polarne wpędziły go w długi, które musiał spłacić. Publikowałem już kilka materiałów na temat antarktycznej odysei Byrda - http://wszechocean.blogspot.com/2013/11/zbrojne-starcie-na-antarktydzie.html, http://wszechocean.blogspot.com/2013/03/kod-antarktydy.htmlhttp://wszechocean.blogspot.com/2014/04/pusta-ziemia.html, http://wszechocean.blogspot.com/2013/03/baza-211.html, w których roi się od strasznych wydarzeń, walk z UFO które należą już to do nazistów już to do Kosmitów.

Jest jeszcze jeden fakt. Otóż po powrocie z III Wyprawy Antarktycznej Byrd zaczął pisać swe memuary po to, by je sprzedać redakcjom kilku poczytnych gazet po to, by zebrać fundusze na kolejną wyprawę i spłacić zaciągnięte długi – o czym mówił wprost. No i właśnie to dlatego pojawiły się relacje o tajemnicach i „tajemnicach” Szóstego Kontynentu. To dlatego pojawił się w nich wątek Agharty i Pustej Ziemi a to dlatego, że rzecz była na topie – dzięki naszemu rodakowi Antoniemu Ferdynandowi Ossendowskiemu, którego bestseller „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” (w anglojęzycznej wersji „Men, Beasts and Gods”) był doskonale znany w Stanach Zjednoczonych. A zatem w tym jego szaleństwie była metoda, a chodziło jak zwykle – o pieniądze.  
  

Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 44/2014, ss. 16-17

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©