sobota, 23 kwietnia 2016

Pamięci „Kurska”





Andriej Czinajew


Latem 2012 roku, rosyjski SSN[1] typu Szczuka-B przez kilka tygodni znajdował się niezauważony w Zatoce Meksykańskiej, w bezpośredniej bliskości brzegów USA. Ujawnił się on umyślnie Amerykanom dopiero kiedy wracał do domu… 

Przez długi czas losy APRK[2] Kursk układały się szczęśliwie. Okręt podwodny (OP) okazał się jednym z niewielu, które udało się zbudować do połowy lat 90., kiedy to „na żyletki” poszło wiele ówczesnych jednostek floty podwodnej. Szczególnie SSGN[3] K-141 Kurskowi udało się po długoletniej nieobecności na Morzu Śródziemnym, wyrwanie na jego przestrzenie jako pierwszemu i wywołanie autentycznej paniki w amerykańskiej 6. Flocie. Ale były także inne ciekawe zdarzenia w jego historii.


Złe wróżby, złe znaki…


Nie wiadomo dlaczego, ale butelkę szampana w czasie chrztu morskiego nie rozbiła chrzestna matka okrętu, którą to rolę zgodnie ze wszelkimi tradycjami morskimi powinna spełniać kobieta, a sam jego pierwszy dowódca. W pomieszczeniach załogi Kurska był zawieszony obraz pt. „Współrzędne smutku” poświęcony zatopionemu SSGN K-278 Komsomolec. W umywalni załogi znajdowało się duże zwierciadło. Na kilka dni przed ostatnim wyjściem Kurska w morze, ono się rozbiło… Samo!!! Wielu załogantów patrząc na nie pomyślało, że to jest najgorszy omen. 

W dywizjonie OP, do którego należał także Kursk był pewien talizman – ulubiony pies zwany Bryg. Każdą załogę odchodzącą w morze lub wracającą z morza Bryg żegnał i witał na nabrzeżu. Kursk był pierwszym okrętem, którego Bryg nie odprowadził. Na kilka dni przed wyjściem Kurska w morze, Bryg został literalnie rozdarty na strzępy przez wałęsające się psy. Podwodniacy pochowali ulubieńca na brzegu zatoki i wyszli w morze. To ostatnie wyjście w morze w sierpniu było najbardziej normalne. Jednakże nie wiedzieć czemu, cały szereg niedobrych przeczuć  zwalił się na członków załogi i ich rodziny. Wielu z nich miało profetyczne sny, a wokół nich działy się jakieś dziwne, niezwykłe rzeczy.


Okręt nie wyszedł na seans łączności…


Dzień 12.VIII.2000 roku był ostatnim dniem wielkich manewrów na Morzu Barentsa. Są relacje o tym, że sztab otrzymał szyfrogram od dowódcy Kurska kmdr Giennadija Liaczina:

Na pokładzie znajduje się uszkodzona torpeda. Proszę o zezwolenie na wyrzucenie jej za burtę. 

Odpowiedzią było – Wykonać!
 
Po pewnym czasie zarejestrowano dwa silne wybuchy. Jednakże raportu do sztabu o pomyślnym ukończeniu strzelania nie wysłano. W oznaczonym czasie OP nie wyszedł na seans łączności. W drugiej połowie dnia dowództwo zaczęło podejrzewać że coś złego się stało. Kiedy o godzinie 23:00 MSK nie doszło do kolejnego seansu łączności, zdecydowano rozpocząć operację ratowniczą. 






Hydroakustycy z atomowego krążownika Piotr Wielki odkryli leżący na głębokości 108 m Kursk już dnia 13 sierpnia, o godzinie 04:51. O godzinie 19:30 tego samego dnia, przy pomocy zdalnie kierowanych podwodnych aparatów nawiązano wizualny kontakt z zanurzonym okrętem. Już 14 sierpnia na polecenie prezydenta Władimira Putina do ustalenia przyczyn zatonięcia APRK Kursk została powołana rządowa komisja pod kierownictwem przedstawiciela rządu FR Ilii Klebanowa. W krótkim czasie komisja obejrzała szereg okrętów, które uczestniczyły w ćwiczeniach, w celu znalezienia śladów kolizji z OP. Podano kilka zajawek o podobnych oględzinach zagranicznych jednostek nawodnych i OP, ale żadna z nich nie została potwierdzona. 

[Jedna z hipotez zakładała kolizję Kurska z amerykańskim OP USS Toledo (SSN 769) albo/i trafienie go torpedą Mk48 wystrzeloną z innego OP USS Memphis (SSN 691) – jednakże nie ma oficjalnego potwierdzenia tych rewelacji – uwaga tłum.]

Do końca 2000 roku zostało przeprowadzone kilka oględzin zatopionego OP przy pomocy głębokowodnych batyskafów DSV Mir-1 i DSV Mir-2 ze statku RV Akademik Mstisław Kiełdysz, a następnie przez zdalnie sterowane aparaty podwodne i nurków z norweskiego przedsiębiorstwa ratownictwa morskiego Halliburton Subsea A/S. Ale dokładnie okręt można było obejrzeć dopiero po jego podniesieniu z dna jesienią następnego roku. Podniesienie wraku odbyło się dzięki holenderskim specjalistom, którzy przetransportowali Kurska na specjalnej barce Giant 4. Kiedy podniesiony kadłub został odprawiony w swój ostatni rejs, to barka została otoczona przez ogromne stado delfinów. One odprowadziły Kurska do samej Zatoki Kolskiej, a potem rozproszyły się i przepadły w morskich głębinach…


Osiemnaście hipotez


Na początkowym etapie śledztwa, prokuratura dysponowała jedynie ograniczonymi informacjami o przebiegu wydarzeń. W związku z tym postawiono aż 18 hipotez o przyczynach tragedii. 


Podstawowymi okazały się być następujące wersje wydarzeń:
1.      Zderzenie Kurska z rosyjskim albo obcym okrętem nawodnym czy OP;
2.     Trafienie okrętu torpedą lub pociskiem rakietowym wystrzelonym z rosyjskiej lub obcej jednostki nawodnej lub OP;
3.     Dywersja;
4.     Akt terroru;
5.      Wejście Kurska na minę z czasów II Wojny Światowej;
6.     Awaria uzbrojenia.

Teraz członkowie komisji mogli przeprowadzić oględziny kadłuba podwodnego krążownika.

W czasie oględzin z kadłuba OP wydobyto 95 ciał z ponad stu „fragmentowanych szczątków” członków załogi i innych pracowników (wg rosyjskich danych na pokładzie Kurska znajdowało się 118 ludzi – przyp. tłum.) Do tego w celu przeniesienia ciał i poddanie ich badaniom przez śledczych i ekspertów medycyny sądowej trzeba było przemieszczać je przez zrujnowane przedziały i wyjmować je rękami z IV przedziału do kiosku okrętu, bowiem wprowadzenie do wnętrza okrętu środków technicznych było niemożliwe.

W niektórych przedziałach Kurska stężenie dwutlenku węgla i innych toksycznych substancji dziesiątki i setki razy przewyższało granicę bezpieczeństwa i wszelkie normy, dlatego wszelkie prace prowadzono w środkach ochrony przed skażeniami chemicznymi i w ograniczonym czasie przebywania tamże. W trakcie śledztwa przesłuchano ponad 1200 świadków, obejrzano i zbadano 8000 różnych obiektów – w tym dokumenty, fragmenty uzbrojenia i konstrukcji K-141, z których około 200 zostało uznanych za dowody rzeczowe. Do śledztwa powołano około 1500 ekspertów z różnych specjalności.


Śledztwo wykazało, że…


W toku śledztwa, że katastrofa miała miejsce w dniu 12.VIII.2000 roku, dokładnie o godzinie 11:28.26,5 MSK, w Morzu Barentsa w punkcie opisanym współrzędnymi N 69°37’00” – E 037°34’25”, na głębokości 108 m, wskutek wybuchu torpedy. 

Wybuch nastąpił w miejscu gdzie znajdowała się wyrzutnia torpedowa nr 4, przeznaczona dla torped o kalibrze 650 mm (inne źródła podają kaliber 533 mm – przyp. tłum.), której silnik pracuje na mieszaninie stężonego nadtlenku wodoru (perhydrolu, H2O2) z naftą (chodzi tutaj o torpedy typu WA-111 Szkwał/298A PV – przyp. tłum.) Najprawdopodobniej perhydrol przeżarł korpus torpedy i wszedł w reakcję chemiczną z organicznym smarem. To właśnie od tego miał miejsce pierwszy wybuch paliwa, którzy wyrzucił do I przedziału około 2 ton mieszaniny perhydrolu i nafty. Następnie to właśnie ta mieszanina eksplodowała. Potem zdetonowały pozostałe torpedy. 

Śledztwo ustaliło, że ci załoganci, którzy przeżyli wybuch, działali w sposób zorganizowany, nie wpadli w panikę i pod kierownictwem oficerów podjęli wszystkie możliwe działania w celu uratowania załogi i okrętu, działając przy tym przytomnie i logicznie. Załoganci z BCz-5 (elektromechanicy) po katastrofie pozostali na swoich stanowiskach bojowych i upewnili się, że oba reaktory zostały wyłączone, a następnie z sposób zorganizowany przeszli do IX przedziału.


Więcej pytań niż odpowiedzi


Wnioski ze śledztwa głosiły:
Katastrofa krążownika nie nastąpiła wskutek zderzenia się okrętu z jakimś obiektem lub naruszenia reguł bezpieczeństwa żeglugi i transportu morskiego. W katastrofie APRK Kursk – w której zginęło 118 osób - nie stwierdzono winy żadnych urzędników.

Tym niemniej wnioski komisji śledczej podważają niektórzy niezależni analitycy. I tak śledczy na podstawie ekspertyzy doszli do wniosku, że ocaleli załoganci, którzy znajdowali się w sterowniczym, IX przedziale, zginęli w czasie 8 godzin po eksplozji w I przedziale – torpedowym, jeszcze wieczorem 12 sierpnia. Poza tym są dane od hydroakustyków z uczestniczących w akcji ratowniczych jednostek, że stukanie z pokładu zatopionego OP rozlegało się jeszcze 14 sierpnia. 

Dziwnym było i to, że wykonanie zadania bojowego „ataku grupy okrętów ZOP”, które wykonywał Kursk było znacznie utrudnione przez małą głębokość akwenu. W takich warunkach 150-metrowy OP nie mógł wypełniać norm taktycznych przewidzianych na wypadek odparcia formacji okrętów, a szczególnie: manewrowania na głębokości w czasie namierzania i ataku okrętów ZOP, a także uniknięcia ich po ataku, prowadzenie rozpoznania i poruszania się z prędkością powyżej 12 kts (okręty typu Antej/Oscar II mogą pod wodą rozwijać prędkość do 32 kts czyli ok. 60 km/h – przyp. tłum.) Jednym słowem mówiąc, wciąż mamy więcej pytań niż odpowiedzi…


Tekst i zdjęcia – „Tajny XX wieka” nr 34/2015, ss.6-7
Przekład z j. rosyjskiego - ©Robert K. Leśniakiewicz 

 

Opinia Czytelnika


....na YouTube  jest filmik bardzo konkretnie i sensownie wyjaśniający te "katastrofę"......Na Kursku znajdowały się bardzo nowoczesne torpedy ,które dzięki specjalnemu tunelowi "próżni" osiągały 10- krotnie większą prędkość niż normalne.....Amerykańce prawdopodobnie spanikowały podczas manewrów  i posłali pocisk ,,
W Kursku znajduje sę bardzo precyzyjny otwór wlotowy od tej torpedy ...trudno aby pojawił się od uderzenia o cokolwiek ;-)
kilka miesięcy później USA umorzyło  Rosji dług wart 10 000 000 000 $ ....było to zadośćuczynienie i rekompensata równocześnie  ...
jak znajdę jeszcze ten film  to podeślę link.......'zabawne'  jest to, że inny filmik ,nowszy już nie mówi o tym nawet jednego słowa!.... natomiast pojawia się teoria chłodziwa ,które doprowadziło do pożaru!
sam fakt ,że Putin tak długo czekał i zwlekał  z pomocą Norwegów  jest dobitnym przykładem że bali się wejścia na pokład obcych .... to jest to

https://www.youtube.com/watch?v=dgNuzBpW6K4 (A.P.)




[1] SSN (ang.) – Torpedowy okręt podwodny z napędem atomowym.
[2] APRK (ros.) – Atomnyj Podwodnyj Rakietnyj Kreiser – atomowy podwodny krążownik rakietowy.
[3] SSGN (ang.) – atomowy okręt podwodny ze skrzydlatymi pociskami manewrującymi.