Powered By Blogger

niedziela, 3 czerwca 2012

K-141 Kursk: Amerykanie jednak zatopili?



Część dziobowa K-141 Kursk z widoczną dziurą po prawdopodobnym trafieniu amerykańską torpedą Mk-48. Możliwe, że to właśnie ta torpeda posłała Kurska na dno... (Internet) 


Kilka dni temu internetowy portal WP.pl zamieścił sensacyjne oświadczenie rosyjskiego oficera sztabowego, które wywraca do góry nogami wszystko to, co udało się ustalić i zostało przekazane do wiadomości publicznej. A oto ten sensacyjny materiał:



Amerykanie zatopili "Kursk"? Sensacyjna relacja rosyjskiego sztabowca



To Amerykanie zatopili rosyjski okręt podwodny "Kursk" torpedą uranową. Tak przynajmniej twierdzi wysokiej rangi oficer rosyjskich służb specjalnych, do którego dotarł tygodnik "Wprost". Jego zdaniem świat cudem uniknął wtedy III wojny światowej.



Okręt podwodny K-141 „Kursk” zatonął w sobotę 12 sierpnia 2000 roku wraz z całą, liczącą 118 osób załogą. Oficjalną przyczyną był wyciek paliwa z jednej z torped, który wywołał pożar, a następnie eksplozję amunicji. Powstała jednak teoria mówiąca o storpedowaniu rosyjskiego okrętu przez amerykański okręt podwodny.



Sensacyjna hipoteza



Tygodnikowi "Wprost" udało się dotrzeć do jednego z adiutantów gen. Walentyna Korabielnikowa, ówczesnego szefa GRU, rosyjskiego wywiadu wojskowego. Mężczyzna nie ujawnia swojego nazwiska, ponieważ boi się o swoje życie, w artykule przedstawiany jest jako podpułkownik Andriej. Jego relacja ma potwierdzać sensacyjną hipotezę o ataku okrętów US Navy.



Dlaczego Amerykanie mieli zatopić chlubę rosyjskiej marynarki? Chodziło o uniemożliwienie przeprowadzenia testu supernowoczesnej torpedy Szkwał, która pod wodą mknie z niespotykaną prędkością, kilkakrotnie szybciej niż tradycyjne torpedy.



Podwodne pociski miały zostać sprzedane Pekinowi - chińscy oficerowie obserwowali manewry z rosyjskiego krążownika "Piotr Wielki". Według cytowanego przez "Wprost" oficera, sprzedaż Szkwałów Chińczykom byłaby ogromnym ciosem dla USA, bowiem naruszyłaby równowagę w regionie azjatyckim.



Rosjanie zdawali sobie sprawę, że ich manewry bacznie śledzą siły państw zachodnich, w tym dwa amerykańskie okręty podwodne o napędzie jądrowym - "Memphis" i "Toledo". Gdy "Kursk" miał już przeprowadzić test, Amerykanie nie mieli wyjścia i zaryzykowali starając się udaremnić wystrzelenie torpedy na oczach chińskich oficerów - czytamy w tygodniku.



Najpierw "Toledo" niebezpiecznie zbliżył się do "Kurska", wykonując manewry przesłaniające widoczność. Doszło do zderzenia, a Rosjanom i Amerykanom puściły nerwy. Znajdujący się niedaleko "Memphis", który śledził całą sytuację na radarach, zarejestrował dźwięk otwieranego luku torpedowego "Kurska". W tym momencie Amerykański dowódca zadecydował o odpaleniu uranowej torpedy Mk 48. Pocisk trafił w rosyjski okręt, doszło do potężnej eksplozji amunicji, a zniszczona jednostka poszła na dno.



Amerykańskie okręty, oba uszkodzone - "Toledo" w zderzeniu z "Kurskiem", a "Memphis" przez falę uderzeniową wybuchu - natychmiast rozpoczęły ucieczkę z miejsca zdarzenia. Rosjanie poderwali w powietrze dwie eskadry samolotów do zwalczania okrętów podwodnych, jednak przed zbombardowaniem jednostek US Navy miał wpostrzymać ich osobisty rozkaz Władimira Putina.



O krok od III wojny światowej



Jak relacjonuje podpułkownik Andriej, od pierwszych minut po katastrofie trwały rosyjsko-amerykańskie konsultacje na najwyższym szczeblu. Do Moskwy z posłaniem Billa Clintona przyleciał ówczesny szef CIA George Tenet, który za wszelką cenę miał zapobiec eskalacji konfliktu.



Tenet przyznał, że Amerykanie w panice pierwsi otworzyli ogień. Putinowi, dla którego były to początki u steru władzy, zależało na dobrych stosunkach z USA, więc miał zdecydować o zatuszowaniu całej sprawy. Podczas rozmów zapadła decyzja, o nieinformowaniu mediów o zdarzeniu. Pierwsze oficjalne doniesienia pojawiły się dopiero w poniedziałek, dwa dni po katastrofie. Później nastąpiła cała seria nieprawdziwych informacji. Od początku torpedowane były jakiekolwiek sugestie dotyczące "amerykańskiego śladu".



Wkrótce USA anulowały rosyjski dług i udzieliły Moskwie długoterminowej pożyczki wysokości 10 mld dolarów. Sprawa "Kurska" została oficjalnie zamknięta, a nieliczne osoby, które próbowały nagłośnić wersję o amerykańskim ataku, usuwano ze służby. Jak powiedział "Wprostowi" rosyjski oficer, "tylko dzięki Putinowi nie doszło do jądrowego kontrataku, choć wielu admirałów ma do dzisiaj do niego o to pretensje - że trzeba było reagować, a nie kupczyć".



Eksperci: nie ma mowy o ataku



Jednak suchej nitki na hipotezie o amerykańskim ataku nie zostawiają eksperci, z którymi rozmawiał tygodnik. Dr Lee Willer z brytyjskiego Royal United Services Institute uznał tę wersję za "nieprawdopodobną". - Amerykanie decydując się na atak musieliby de facto zakładać początek wojny światowej, bo przecież nie mogli sądzić, że Putin okaże się zbawcą świata i poświęci swoich marynarzy w imię pokoju - powiedział tygodnikowi.



Podobnie twierdzi Wojciech Łuczak, wydawca miesięcznika "Raport". - Jest dostępny film obrazujący zniszczenia wydobytego "Kurska", nie ma mowy o trafieniu czymkolwiek w śródokręcie - podkreśla. Z kolei Ola Tunander, specjalista Instytutu Badań nad Pokojem w Oslo, uważa, że o ile podwodna kolizja mogła się zdarzyć, o tyle mówienie o ataku torpedowym ze strony okrętu USA jest "daleko posuniętą spekulacją".



* * *



Od siebie dodam, że podobną sugestię przekazali realizatorzy francuskiego filmu dokumentalnego pt. „Kursk – okręt podwodny w mętnych wodach” wyemitowanego przez TVP-2 w maju bieżącego roku. Film można obejrzeć na stronie  - http://www.paranormalne.pl/topic/30651-to-amerykanie-zatopili-kursk/.



Film ten sugestywnie pokazuje ostatnie chwile Kurska, atmosferę kłamstw i niedomówień otaczającą jego tragedię i na koniec stwierdzenie, że to Amerykanie storpedowali Kurska już to celowo, już to omyłkowo. Dowodem na to ma być okrągły otwór po amerykańskiej torpedzie Mk-48, która trafiła rosyjski okręt na wysokości II przedziału (torpedowego). Pada stwierdzenie, że amerykańskie torpedy Mk-48 są przystosowane właśnie do trafiania rosyjskich okrętów podwodnych dokładnie w II przedział. Obawiam się jednak, że taka torpeda musiałaby być naprawdę „inteligentna”, by trafić dokładnie w określony punkt kadłuba okrętu. Technicznie rzecz jest wykonalna, ale czy rzeczywiście takie torpedy istnieją?

Osobiście jestem zdania, że Rosjanie sknocili próbę z super-torpedą Szkwał, która po prostu zawróciła i uderzyła w okręt, który ją wystrzelił. Być może przerażeni odpaleniem Szkwała Amerykanie wystrzelili swojego Mk-48. Obie torpedy znalazły swój cel – Szkwał wykonał pętle i uderzył Kurska w dziób, a Mk-48 uderzył w prawą burtę na wysokość II przedziału. Stąd dwa wstrząsy odnotowane przez norweskie sejsmografy.      



Oczywiście tak, jak sugeruje to film, być mogło. Polityka światowa zna nie takie łajdactwa i nie takie przekręty. Wielcy tego świata dogadują się ze sobą ponad głowami maluczkich. Nie pierwszy i nie ostatni to raz. Dość wspomnieć Teheran, Jałtę i Poczdam, gdzie sprzedano Polskę Stalinowi uprzednio zamordowawszy premiera Rządu Polskiego na Uchodźstwie gen. Władysława Sikorskiego. Dość wspomnieć dziwną politykę USA wobec Holokaustu, która niedwuznacznie sugeruje, że amerykańscy Żydzi chcieli pozbyć się europejskiej konkurencji rękami Niemców, a teraz chcą zwalić odium winy za Holokaust także na Polaków. Tak jak rozmywana i rozmydlana jest sprawa masowego mordu w Srebrenicy. Jak rozmywa się sprawę amerykańskiego obozu koncentracyjnego w Guantanamo, jak starano się ukryć prawdę o doświadczeniach na ludziach prowadzonych na poligonach atomowych Newady, Kazachstanu czy Białorusi albo w Australii. Jak starano się ukryć prawdę o katastrofie nuklearnej w Czarnobylu i stara się ukryć prawdę o Fukushimie… I tak dalej, i temu podobnie. A zatem Amerykanie mogli storpedować K-141 Kursk, a potem dogadać się z Putinem, który starał się potem ukręcić tej sprawie łeb – oczywiście nie za friko, a za określone korzyści, jak np. umorzenie długu czy coś w tym rodzaju.



Obawiam się jednak, że „rewelacje” rosyjskiego sztabowca są albo bełkotem człowieka niespełna rozumu – co się zdarza nawet w sztabach supermocarstw, albo prowokacją specsłużb (pytanie tylko – po co?) w celu pokazaniu całemu światu głupoty polskich dziennikarzy z „Wprost”? Też nie sądzę. Zapewne SWKR po tym materiale zadała już sobie pytanie ilu to podpułkowników i Andriejów było adiutantami szefa GRU i wzięła ich w obroty. W takie cuda nie uwierzę, chyba że redakcja „Wprost” utajniła dane tego człowieka, co i tak zda się psu na budę…   



Czy była to kaczka dziennikarska w celu odgrzania tematu, który powoli odchodzi w zapomnienie? Możliwe – szczególnie, że lato nadchodzi, sezon ogórkowy, a temat odgrzali Francuzi, którzy lubią od czasu do czasu wbić szpilkę Amerykanom i gwoździa Rosjanom. Ci ostatni są winni sobie sami poprzez stworzenie atmosfery kłamstw, półprawd i niedomówień.



I póki nie będzie jakichś twardych dowodów na korzyść lub niekorzyść tej hipotezy – będzie ona tylko hipotezą.