Powered By Blogger

wtorek, 26 czerwca 2012

JORDANOWSKI KUBA PODPALACZ (1)




 

Afera kryminalna sprzed 77 lat z ogniem w tle!



Niedawno Pan dr Wit Wójtowicz przekazał mi ze swego domowego archiwum notatkę prasową sprzed II Wojny Światowej, w której to notatce znajduje się opis pewnego zajmującego epizodu z życia naszego miasta. Epizod ten dotyczy tajemniczych podpaleń, których seria wstrząsnęła naszym miastem na początku 1935 roku. Nie wiemy z cała pewnością, kto był tajemniczym sprawcą tych przestępstw, i przez analogię nazwałem tego osobnika Kubą Podpalaczem. Analogia ta jest najzupełniej na miejscu, a dlaczego – zaraz opowiedzą o tym wycinki z ówczesnych gazet. I tak oto w dniu 3 marca 1935 roku, popularny IKC[1] donosił:



Tajemnica pożarów w Jordanowie



Zbiorowa psychoza opanowana dzięki energii władz.



Jordanów, 28 lutego. (BJ). Ciche miasteczko podhalańskie, leżące z dala od utartych szlaków, na wzgórzu dominującym nad doliną Skawy ogarnęła w ostatnich dniach niezwykła psychoza.[2] Poczęły chodzić głuche wieści, że jakaś tajemnicza szajka podpalaczy postanowiła puścić…



…całe miasto z dymem.



Zaczęło się wszystko od pożaru, który nawiedził zabudowania niejakiego Gwiazdonika Michała przy ul. Malejowskiej[3] w dniu 20 lutego około godziny 18:45. Pożar zaczął się w rogu szopy w gęsto zabudowanym dziedzińcu, do którego dostęp był nadzwyczaj utrudniony. Z szopy Gwiazdonika przeniósł się ogień na magazyn papy i smarów Hermana Freidhabera, a stąd na stodołę niejakiego Leśniakiewicza.

Przybyła na miejsce Straż Pożarna miała nadzwyczaj trudne zadanie w zlokalizowaniu ognia, a to dlatego, że nie posiadając masek gazowych, nie mogła przedostać się na ciasne podwórko pomiędzy zabudowaniami, wypełnione gęstym, żółtym dławiącym dymem, pochodzącym z palącej się smoły, papy i wszelkiego gatunku smarów.

W ratowaniu miasta przed klęską ognia pomagała straży nadzwyczaj ofiarnie i



…wprost po bohatersku ludność miejscowa.



Jeszcze nie ostygły zgliszcza i popioły po pierwszym pożarze, kiedy dnia następnego, tj. 21 lutego o godz. 19:30…



…wybuchł pożar w drewutni Józefa Lilienthala,



- w zabudowaniach położonych w Rynku tuż obok Sądu.

Pewne szczegóły zebrane w czasie śledztwa, nasuwały przypuszczenie, że tym razem ogień został…



…podłożony zbrodniczą ręką.



Po porównaniu pewnych szczegółów wysunęła się teza, że i pierwszy pożar powstał z podpalenia.

Po mieście zaczęły kursować różne plotki i domysły na temat osoby ewentualnego podpalacza, czy też podpalaczy. Plotki te jednak nie miały najmniejszego uzasadnienia.

Następnego dnia po tym pożarze miejscowa Straż Pożarna otrzymała…



…anonimowy list.



Był to kawałek papieru pakunkowego, koloru białego, oddarty niedbale, zawinięty w podobny papier, zamiast koperty. Ten anonimowy list wrzucono do skrzynki pocztowej. Treść tego listu w autentycznej pisowni była następująca:



Szanowna Strasz z Jordanowie, Ratósz dowłasnych Rąk. Jordanów 21.II.1935. –

- Proszę zawiadomić Rabkę, Maków i Myślenice i prosić ich Omotorówki. Piszę do Państwa, żeśmy koledzy Kopcia i Pieczary zazemstę Kopcia musimy spalić cały Jordanów. (-) Spoważniem. Koledzy

Jeden z nas podpalił Gwiazdonika, bo Fredchaber dał 20 zł. Wczoraj miał się spalić Lilenthal.



Wiadomość o nadejściu listu do Straży rozeszła się w Jordanowie lotem błyskawicy i stała się przyczyną powstania



…ogólnej psychozy.



Przypomniano sobie znanego w tych okolicach przestępcę Pieczarę, za którym ubiegłej jesieni zarządzono obławę, a w czasie tej obławy zastrzelono wspólnika Pieczary niejakiego Kopcia. Pieczara sam został schwytany w pościgu na jednej z melin złodziejskich pod Nowym Targiem. – Aresztowanego przewieziono do więzienia śledczego w Wadowicach, skąd miano go odstawić do Jordanowa na rozprawę sądową.

Po mieście zaczęły krążyć wprost…



Fantastyczne wersje.



Mówiono o szajce podpalaczy, o zorganizowanej zemście bandytów, widywano w wybujałej fantazji podejrzanych osobników uwijających się po mieście, tajemnicze postacie skradające się w mrokach nocy, itd.

Ten rozgorączkowany nastrój zwiększył trzeci z rzędu pożar, który wybuchł w sobotę 23 lutego o godz. 18:30 w stodole Święchowicza Adama. Straż Pożarna czuwająca po ostatnim liście bez przerwy, przybyła wówczas na miejsce i pożar w zarodku zlikwidowała.

Zaalarmowana trzema tajemniczymi pożarami miasta…



…władze rozpoczęły energiczną akcję.



Na miejsce wyjechał delegowany do prowadzenia śledztwa prokurator dr Boryczko z Krakowa, przybyli też naczelnik wojew. wydz. polic. społ. mgr Małaszyński oraz komendant policji woj. insp. Walczak. Z ramienia komendy woj. wyjechał też wraz z 20-tu posterunkowymi służby mundurowej i śledczej zastępca nacz. Urzędu Śledczego kom. Wagner.

W poniedziałek 25 lutego odbyła się w Jordanowie rozprawa przeciwko Pieczarze, który za wiele czynów przestępczych został skazany na łączną karę 3 lat ciężkiego więzienia.

W dniu 26 lutego około godz. 18:45



…wybuchł nowy pożar czwarty z rzędu…



…w zabudowaniach Anieli Stolawskiej niszcząc kompletnie stodołę oraz przechowywane w niej narzędzia rolnicze i sprzęty. Szkoda wyrządzona ogniem była dość znaczna.

Policja krakowska zaraz po przybyciu miała pole do interwencji i to nawet poniekąd zbiorowej. Oto na rynku w Jordanowie…



…z racji wesela powstała bójka pomiędzy weselnikami…



…i to tak zacięta, że policja zdołała opanować rozognione temperamenty dopiero po użyciu pałek gumowych i poprzez sprowadzenie całego orszaku weselnego do aresztów.

Pojawienie się policji w mieście i energiczne wystąpienie władz położyło kres powstającej panice. Prowadzone energiczne śledztwo doprowadziło już częściowo do ustalenia przyczyny pożarów i ewentualnych sprawców. Rzecz jasna, że szczegóły śledztwa ze zrozumiałych względów…



…są trzymane w tajemnicy.



Pewne szczegóły przemawiają za tym – jak już to w swoim czasie wspominaliśmy – ostatnie pożary nie są dziełem zbrodniczej szajki, ale najprawdopodobniej pochodzą one…



…z ręki maniaka, człowieka na wpół obłąkanego.



Jak jest rzeczywiście, sprawę wyjaśni śledztwo.

Nadmienić jeszcze należy, że pożary nie wyrządziły większych szkód, że nie podpalono domów mieszkalnych, ani też obiektów rządowych, a tylko szopy, stodoły i drewutnie.

CDN.

[1] „Ilustrowany Kurier Codzienny” nr 62 z 3 marca 1935 roku, s. 15.
[2] Podkreślenia redakcji IKC.
[3] Dzisiaj ul. Piłsudskiego.