Czy Kubą Rozpruwaczem mógł być kosmiczny Predator jak z filmów z Hollywood? (Foto - Internet)
Lista 650 nazwisk
Sąd w Bytczy zebrał się bardzo prędko – i już 2 stycznia
1611 roku zaczęły się przesłuchania. Pięć dni później, 24-osobowy skład
sędziowski orzekł o winie czy niewinności oskarżonych. Przed sądem brakowało
jednak głównej zbrodniarki – Elżbiety Batory. Jako główny oskarżyciel wystąpił
prokurator Jerzy Zavodsky. Sąd
dostał do dyspozycji pisemny zapis zeznań głównych oskarżonych. Ci ostatni
zeznali, że działali na rozkaz i polecenie hrabiny.
Poza oskarżonymi sąd przesłuchał dalszych 13 świadków.
Wszyscy zeznawali pod przysięgą. Zeznania brzmiały niemal jednakowo. Tomasz Zima z Czachtiuc zeznał o dwóch
trupach pochowanych na tamtejszym cmentarzu i jeszcze jednej pochowanej w
Podoli. Miejski grabarz stwierdził, że potem nie chowano już dziewcząt na
cmentarzu. Inny mieszkaniec Czachtic zeznał, że rozmawiał z dziewczyną, której
udało się stamtąd uciec. Według niej, zbrodni dokonywała tylko jej pani z jedną
pomocniczką. Także przed tym trybunałem odczytano zeznanie pewnej Zuzanny,
która twierdziła, że niejaki Jakub
Szilvassi znalazł w skrzyni już wtedy uwięzionej Elżbiety listę jej ofiar
zawierającą 650 pozycji.
Dalszy świadek potwierdziła jej relację. Poza tym dodała,
że w czasie jej 4-letniej służby na zamku zaginęło bez wieści 80 dziewcząt.
Pomocniczki Elżbiety – Ilona Jó i Dorota
Szentesova zostały skazane na zmiażdżenie palców u rąk kleszczami i
przypalanie żelazem na śmierć. Kolejny pomocnik, niespełna 30-letni Jan Ujvary został ścięty, a jego ciało
spalone na stosie. Wyrok wykonano przy Wagu, w okolicach Bytczy. W kilka dni po
skończeniu procesu król Maciej II
napisał do palatyna Thurza i zażądał wytoczenia procesu Elżbiecie Batory, do
czego jednak nie doszło.
Wikipedia podaje, że przyczyną tych zachowań była
skłonność do sadyzmu i homoseksualizm. Być może. Jedna z teorii mówi, że pod
wpływem cygańskich szamanek i innych szarlatanów uwierzyła ona w to, że kąpiele
we krwi dziewiczej są w stanie przywrócić jej młodość i opóźnić procesy starzenia.
To by tłumaczyło jej wampiryczne skłonności do picia krwi i kąpielach w niej.
Pewną literacką parantelą jest nowela pt. „Carmilla” Josepha Sheridana le Fanu (1814-1873), w której opisane wampiryczne
skłonności i działania nader przypominają to, co działo się w zamku Elżbiety
Batory. Podobnie jest także w przypadki Aleksego
hr. Tołstoja (1817-1875), który wykorzystywał tą wiedzę do pisania swych
wampirycznych opowiadań: „Upiór” i „Rodzina wilkołaka”.
Nienaruszony grób i
brakująca trumna
W wyroku mówi się o Elżbiecie Batory tylko tyle, że miała
pozostać w więzieniu na czachcickim zamku do swej śmierci, która nastąpiła w
1614 roku. Według relacji, została ona zamurowana w małym pokoiku zamkowym na
cztery i pół roku – w rzeczywistości trzy i pół. W więzieniu żyła w absolutnym
odosobnieniu, nikogo przy niej nie było, a przez wąski otwór dostawała
powietrze, wodę i jadło. Kasztelanowi zabroniono wpuszczać do niej nikogo,
nawet księdza.
To nie jest prawdą.
Mogła przyjmować odwiedziny i miała je już następnego dnia po uwięzieniu.
Prawdą jest to, ze pilnie strzeżona pozostała na zamku do ostatniego dnia swego
życia. Zasadniczo nikt nie miał jednak do niej wstępu poza rodziną,
spowiednikiem i starą kobietą, która przynosiła jej jedzenie.
W nocy 21 sierpnia 1614 roku jej czarna dusza opuściła
ciało. Gminna wieść głosi, że tego dnia nad doliną Wagu szalała straszliwa
burza z gradobiciem i wiatrem, jakby się wszyscy diabli żenili. Złe języki
mówiły, że to sam Lucyfer przyszedł pod bramę Piekła powitać nową duszę, która
przypiekana piekielnym ogniem będzie długo przypominać ludziom swe zbrodnie w
ruinach czachcickiego zamku...
Elżbieta Batory nie znalazła po śmierci ukojenia. Nie była
ona jedyną, która dokonywała takich ohydnych czynów, ale tylko ona doczekała się
takiej ciemnej sławy i czarnej legendy. Najciekawszym jest to, ze jej grób po
prostu... znikł! Na pewno wiemy tylko to, że jej ciało złożono do wiecznego
spoczynku w kościele parafialnym w Czachticach, w dniu 25 listopada 1614 roku.
Ale gdzie konkretnie ją pochowano i gdzie się podziała
trumna? Poszukiwania trwają od długiego czasu nie została znaleziona w dniu 7
lipca 1938 roku, kiedy to komisyjnie otworzono wszystkie pięć krypt tamecznego
kościoła. Było w niej wiele trumien, ale tej, o którą chodziło – brakowało.
Znikła.
Krasno nad Kysucou –
Jordanów, 2007-03-13
* * *
Nie tak dawno napisałem artykuł, w którym rzuciłem
hipotezę na temat natury i modus operandi
jednego z najsłynniejszych zbrodniarzy XIX wieku - Kuby Rozpruwacza, która
zakłada, że najbliższym rozwiązania tej zagadki był sir Arthur Conan Doyle, który wysunął przypuszczenie, że tak naprawdę
nie było żadnego Jacka the Rippera, a była Jill
the Ripper - Julka Rozpruwaczka. Dlaczego?
To wydaje się akurat oczywiste - wszyscy szukali mężczyzny
wychodząc z założenia, zresztą błędnego, że tylko mężczyzna może być tak
zboczony i dokonywać takich potwornych czynów. Stąd właśnie wzięły się wersje o
jakichś zbrodniczych wolnomularzach, którzy dokonywali mordów rytualnych, o
Żydach którzy mordowali prostytutki z pobudek religijnych, czy wreszcie o obłąkanym
malarzu, który mordował w celu przeżycia mocnych wrażeń - jak twierdzi Patricia Cornwell. Jak podaje Wikipedia:
Walter Richard Sickert (1861-1942) -
urodzony na terytorium Niemiec malarz o brytyjsko-duńskich korzeniach. Za
podejrzanego w sprawie Rozpruwacza po raz pierwszy uznał go Donald McCormick w książce „The
Identity of Jack the Ripper” (1959). Sickert odgrywa również ważną rolę w
teorii królewskiego/masońskiego spisku przedstawionej przez Josepha Gormana, który twierdził, że
jest nieślubnym jego synem. Później teorię o związku Sickerta z Rozpruwaczem
rozwinął pisarz Jean Overton Fuller
oraz autorka powieści kryminalnych Patricia Cornwell w książce „Kuba
Rozpruwacz: Portret zabójcy” („Portrait of a Killer”). Jednak większość badaczy
odrzuca tę hipotezę, choćby ze względu, że podczas większości morderstw
Rozpruwacza Sickert przebywał we Francji.
Wprawdzie Patricia Cornwell obiecała dowieść swej tezy,
ale jak dotąd na obietnicy się skończyło.
A zatem - jak już stwierdziłem to gdzie indziej -
potworem w Whitechappel była Jill the Ripper - Julka Rozpruwaczka. To jest
raczej oczywiste. Wszyscy polowali na mężczyznę i nikt nie zwracał uwagę na
kobiety. Konkretnie na jedną kobietę.
Nie wiem, kim ona była naprawdę, ale na pewno była
ucharakteryzowana tak, by wtopić się w tłum. Mogła znać swe ofiary, mogła ich
nawet nie znać, ale mogła je rozpracowywać przez dowolnie długi okres czasu by
je potem dopaść i zabić, a następnie nieludzko potraktować ich ciała. Mogła być
hetero-, bi- lub lesbijką. Nieprawdą bowiem jest, że lesbijki nie byłyby w
stanie popełnić takich zbrodni – przykład Elżbiety Batory pokazuje, że tak –
akurat coś takiego było możliwe.
I jeszcze jedno – wszyscy śledczy byli zgodni co do
jednego: morderca doskonale znał anatomię, a zatem mógł to być lekarz, chirurg,
rzeźnik czy kucharz albo myśliwy… Nie wzięto jednak pod uwagę, że niemal każda
kobieta w tym czasie potrafiła sprawić kury, kaczki, indyki, króliki czy zające
nie gorzej od zawodowych kucharzy czy rzeźników. Czym się różni oprawienie
kaczki czy królika od sprawienia człowieka? Poza skalą – niczym… A zatem mogła
to być kobieta, która musiała mieć odpowiedni motyw – np. zemsta i wyobraźnię,
która podsunęła jej metodę jej realizacji oraz spryt umożliwiający jej
dokonywanie zbrodni i rozpływanie się w masie ludzkiej East Endu… A poza tym
gromadziło się jej doświadczenie po każdej nowej zbrodni, bo każda kolejna jest
coraz okrutniejsza, wyrafinowana i coraz bardziej zagadkowa. Dlatego nie dał
jej rady żaden detektyw, nawet sam Sherlock Holmes…!
No właśnie. Tylko jeden sir Arthur Conan Doyle wysunął
hipotezę, że mamy w tym przypadku do czynienia z kobietą, a nie mężczyzną.
Wikipedia pisze o tym tak:
Pisarz Arthur Conan
Doyle zaproponował teorię "Jill the Ripper" (w wolnym tłumaczeniu
"Julki Rozpruwaczki"). Zakłada ona, że za morderstwa przypisane Kubie
Rozpruwaczowi odpowiada kobieta podająca się za położną, dzięki czemu nie
wzbudzała podejrzeń potencjalnych ofiar plamami krwi na ubraniu. Za jedną z
podejrzanych uznano Mary Pearcey,
która w listopadzie 1890 zamordowała swojego kochanka i jego dziecko. E. J. Wagner zaproponował, że Julką
była raczej Constance Kent, która w
wieku 16 lat zamordowała swojego młodszego brata. […] Inną podejrzaną była
także rosyjska tkaczka Olga Tchkersoff
(Czkiersow), która jednak wydaje się być postacią fikcyjną.
I rzecz ciekawa - w ŻADNYM ze swych opowiadań czy nowel o
przygodach najsłynniejszego detektywa nie pisze on niczego o wydarzeniach z
końca lata 1888 roku.[1]
A przecież jest to wyjątkowo wdzięczna materia literacka! Czy nie jest to
dziwne? Czyżby sądził, że Julka Rozpruwaczka była osobą ze społecznych dołów,
którą Sherlock Holmes nie chciał sobie brudzić rąk pozostawiając sprawę
Scotland Yardowi, a może z takich wyżyn, do których nawet on nie miał
dostępu??? Nie zapominajmy, że wszystko to miało miejsce w wiktoriańskiej
Anglii z jej rozwarstwieniem społecznym, obyczajowym purytanizmem z jednej i
wyuzdaną rozpustą z drugiej strony… Może za nią krył się matematyczny geniusz
zbrodni – prof. James Moriarty? A
może wreszcie jakieś mściwe demony czy inne istoty spoza naszego świata? -
wszak koniec XIX wieku to mania spirytyzmu, okultyzmu, nekromancji i w ogóle
nauk tajemnych, która ogarnęła cały świat, a której sir Arthur był gorącym
zwolennikiem.
A może byli to krwiożerczy Kosmici - jak założył to ongi
dr Miloš Jesenský w swej znakomitej pracy „Zahady devatenacteho stoleti” (Usti
n./Labem 2000)? Tego też - w przeciwieństwie do poprzednich hipotez - tego nie
da się łatwo wykluczyć. Taki nomen-omen Predator mógłby przybyć z Kosmosu i
urządzić krwawą jatkę w Londynie latem 1888 roku… - a potem w Hollywood
zrobiono z tego kilka filmów - horrorów sci-fi.[2]
Hipoteza o kosmicznym Predatorze jest kusząca, ale czy prawdziwa? Jeżeli tak,
to… - lepiej nie myśleć, tylko postępować zgodnie z zasadą si vis pacem – para bellum…
Tak czy inaczej – zagadkowa bezczynność detektywa wszech
czasów jest wymowna i jest to kolejna zagadka w zagadce Kuby czy Julki
Rozpruwacza! A może Julki i Kuby Rozpruwaczów? – parka szalonych przestępców -
ta myśl także nie jest pozbawiona uroku…
Jordanów, 2012-06-28