Miloš Jesenský,
Robert K. Leśniakiewicz
Po prawej stronie Wagu, pomiędzy Čachticami a Viszńovým na
grzbiecie Małych Karpat wznoszą się ruiny Čachtického Hradu. Pierwsza pisemna
wzmianka o nim pojawiła się w roku 1276, kiedy to należał on do królewskich
twierdz pogranicznych. Jego dwie wieże stoją jak nagrobkowe pomniki. To właśnie
tutaj złowroga pani zamku – Elżbieta
Batory (1560-1614) okrutnie zamęczyła setki młodych dziewcząt. Krwawe
dzieło Elżbiety Batory jest znane, ale nie do końca wyjaśnione. Najczęściej się
mówi, że była ona największą zbrodniarką w dziejach Ludzkości, o czym świadczą
zapisy w „Księdze Rekordów” Guinessa. Przypisuje się jej 650 zamordowanych
dziewcząt, bo mordowała ona tylko kobiety i w sposób wyjątkowo okrutny. Przed
zadaniem im śmierci poddawała je najbardziej wyrafinowanym torturom, które
zadawała swym ofiarom własnoręcznie. W podziemiach zamku uprawiała kanibalskie
orgie. Kąpała się we krwi i piła ją. Zębami wyrywała mięso z ciał jeszcze
żywych ofiar. Z tego też względu i biorąc pod uwagę jej niesłychane
okrucieństwo znano ją pod mianem „hrabina Drakula”.
Diablica w ciele
anioła
Kobieta, która nie tylko w historii Słowacji zasłużyła na
miano Krwawej Pani urodziła się w dniu 7 sierpnia 1560 roku w jednym z
najznamienitszych węgierskich rodów. Jej rodzicami byli Jerzy Batory z eczedskiej linii rodu i Anna Batory z somolyoowskiej linii rodu. Większość Batorych z obu
linii charakteryzowały dewiacje psychiczne. Większość z nich miała odchylenia i
inklinacje ku samolubstwu, pysze, tyranii, zmysłowości i dewiacji seksualnej.
Pewnym symptomem degeneracji rodu były właśnie owe dewiacje psychiczne i ród ów
wkrótce wygasł.
Jej wujem był król Polski – Stefan Batory (1533-1586), a wnuk Gabriel Batory był księciem Siedmiogrodu. Narodziła się ona w
czasie, kiedy jadało się rękami, w czasie wojen z Turkami, powstań, wypalonych
wiosek i całych krain, wojen religijnych, tortur i mąk. W kraju tułało się
mnóstwo sierot, których rodzice zginęli z rąk Turków.
Elżbieta wyszła za mąż w wieku 15 lat, a na jej weselu
było 4500 osób. Jej mąż Ferenc
(Frantisek) Nádaszdy (1555-1604), był głównodowodzącym węgierskich wojsk –
a poza tym srogim i surowym mężczyzną, którego bali się Turcy. Nazywali go
Kara-beg. Po bitwie potrafił tańczyć z trupami zabitych Turków, a ich odcięte
głowy rzucał wysoko w powietrze... Takie to były okrutne czasy!
Ze swym małżonkiem Elżbieta miała pięcioro dzieci: Annę, Katarzynę i Pawła, natomiast Urszula
i Andrzej zmarli w młodym wieku.
Torturowanie i mordowanie dziewcząt przypada na lata 1585-1610. Narzędziami
tortur były płonące świece, rozpalone żelazo, żelazne kolce, które wbijała w
ciało dziewczyn, polewanie wodą na mrozie. Nie zawsze zabijała. Świadkowie
twierdzili, że widzieli dziewczęta tak popalone, że nie mogli ich
zidentyfikować do końca. Torturami szczególnie uświęcała nie tylko Boże
Narodzenie (palatyn Thurzo
aresztował ją właśnie przy torturowaniu po Bożym Narodzeniu), ale także ślub i
wesele swej córki, w czasie których uroczystości zmarły dwie niemieckie
służące. Trupy ofiar chowano różnie – już to na cmentarzu, już to w polu. Raz
zakopano je tam niestarannie, ze szczątki ofiar rozwlekły po okolicy bezpańskie
psy. Jej pomocnicy przed sądem podawali różne liczby ofiar – od 37 do 50 zamęczonych
dziewcząt. Tymczasem według listy, którą znaleziono w rzeczach Elżbiety, było
co najmniej 650 ofiar.
W roku 1609, czachcicki proboszcz publicznie oskarżył
hrabinę o zabijanie dziewcząt. Mnożyły się oskarżenia i skargi, które wreszcie
dotarły do Wiednia, gdzie znajdował się jej pałac. Wreszcie dotarły do cesarza,
który zlecił palatynowi Jerzemu hr. Thurzovi rozpoczęcie śledztwa. Rozpoczęło
się ono jeszcze przed jej aresztowaniem na gorącym uczynku w Czachcicach, po
którym została uwięziona w miejskim kasztelu. Wstępne dochodzenie rozpoczęto w
marcu 1610 roku. Świadków z ramienia palatyna przesłuchiwali Mojżisz Ciraky i Andrej z Keresztury. Ogółem przesłuchano 52 osoby – w tym
kasztelan, ochmistrz, kat, felczer i inne osoby, które związane były z jej zamkiem
i majątkiem. Musieli zdobyć się na nielichą odwagę – ich pracodawczyni była
wciąż na wolności. Niektórzy niczego nie widzieli i nie słyszeli. Zeznania i
nazwiska świadków zostały zapisane i złożone do archiwów.
W podziemiach
Czachcickiego Zamku
Abyśmy sobie wyrobili choćby przybliżoną rekonstrukcję
tego, co przeżywały ofiary Elżbiety Batory, przedstawimy cytaty z książki Tomasza Bednarika pt. „Krvava grofka”,
która jest wierną rekonstrukcją jednej z jej zbrodni przedstawioną na podstawie
zachowanych archiwów. Będziemy świadkami tego, jak Elżbieta przy pomocy swych
pomocnic i gnana żądzą zadawania cierpień uśmiercała dziewczęta, które często
dostawały się do niej na służbę, niejednokrotnie zwabione perspektywą dostania
od niej nowej sukni czy płaszcza:
„Większość z ich ofiar do tego czasu rekrutowała się
niezbyt rozwiniętych wiejskich dziewuch, które źle wykonywały zlecone im prace:
czyszczenie skrzyń i mebli, niedokończone robótki, krzywo wiązały sznurki na
spódnicach, czy wreszcie niedokładnie wyprały odzież” – pisze Tomasz Bednarik. – „Śmierć zadawano powoli i
okrutnie. Darvulia schodziła do
podziemnych pomieszczeń i wybierała te dziewczęta, które wyglądały na najlepiej
odżywione i najbardziej zdrowe. Popychała je przed sobą po słabo oświetlonych schodach
i korytarzach i wganiała je do sali, gdzie czekała na nie ich pani. Następnie Ilona Jó i jej pomocnice zajmowały się
rozpalaniem ognia, przygotowaniem narzędzi tortur i „żelaznej dziewicy”, czemu
przyglądała się Elżbieta Batory siedząc w swym bogato zdobionym fotelu.”
Możemy sobie wyobrazić grozę tej sceny poprzedzającej
straszne zbrodnie. Z dziewcząt zdzierano odzież i nagie, z rozpuszczonymi
włosami musiały stać nieruchomo przy ścianach. Trzęsły się ze strachu i
przerażone patrzyły na czynności swych dręczycielek. Nie ma się co dziwić, bo
większość z nich nie miała 18 lat...
„Wreszcie zaczęły się tortury” – kontynuuje Tomasz
Bednarik – „Najpierw Dorko związała im ręce na plecach, a potem wraz z Iloną Jó
okładały je biczem, którego razy zostawiały na skórze ofiar krwawe wybroczyny.
Czasami do bicia brała się i sama hrabina. Kiedy ciała dziewcząt były już
spuchnięte od razów, Dorko brała ostrą brzytwę i zadawała im tu i ówdzie cięte
rany. Po ciałach dziewcząt zaczęły spływać strużki krwi. Kiedy ofiary mdlały,
Ilona Jó wylewała na ich głowy wiadra lodowatej wody. Następnie podchodziła
Darvulia, która pogłębiała rany nożem. Wszędzie tryskała krew. Ściekała po
posadzce, ściekała po kamiennych murach i na szaty spoglądającej na to
widowisko hrabiny. Czasami, kiedy irytowały ją lub męczyły krzyki bólu i
przerażenia, hrabina kazała zaszywać ofiarom usta, by ich nie musiała słuchać.”
Pewna poczucia bezkarności, „hrabina Dracula” w piwnicach
i komnatach swych pałaców uprawiała swe krwawe rytuały coraz częściej.
O torturach i
„żelaznej dziewicy”
W opowieściach o Elżbiecie Batory często wspomina się o
„żelaznej dziewicy” (zwanej także „dziewicą norymberską”), narzędziu tortur,
którym Elżbieta często się posługiwała. Podobna, tylko że drewniana istniała w
Trencinie. Mówi o niej spis inwentarza z 1678 roku. Było to wyjątkowo okrutne
narzędzie do zadawania tortur i śmierci – metalowa figur postaci kobiecej,
która mechanicznie się zamykała. Wkładało się do niej skazańca i zamykało górną
część figury, w której były żelazne ostrza, które przebijały jego ciało.
W zeznaniach pojawiły się informacje o okrutnych
zbrodniach i torturowaniu. Jeden ze świadków zeznał, że zbite do krwi
dziewczęta były potem cięte brzytwą, a następnie wrzucane do zimnej wody, gdzie
umierały. Inny przekazał informacje o zabitych dwóch dziewczynach przy drodze z
Sarvaru do Czachtic. Kasztelan z Sarvaru opowiadał o 175 martwych dziewczynach,
które wynieśli z zamku. Nie potrafił powiedzieć jednak, co było bezpośrednią
przyczyną ich śmierci. Inny mieszkaniec Sarvaru zeznał o trzech dziewczynach
pochowanych w jednej trumnie. Kolejny świadek zeznał, że słyszał o tym, iż
zamęczono kilka dziewcząt, m.in. młode dziewczyny ze szlacheckich rodzin –
zakłuto je nożami i przypalaniu rozżarzonym żelazem, o wkładaniu rozżarzonego
pręta żelaznego do genitaliów, po czym ofiary umierały w straszliwych
cierpieniach. Horror wyziera także z wypowiedzi następnego świadka, który
opisał kolejne zbrodnie i tortury. Elżbieta woziła trupy dwóch zamęczonych
dziewczyn przez trzy dni w swoim powozie, zanim znalazła dogodne miejsce do ich
pochowania. Świadek ten twierdził, ze dowiedział się od domowego personelu o
ponad 200 zamęczonych dziewczętach. Drugi kasztelan zamku w Sarvarze oszacował
ilość ofiar pomiędzy 200 a 300!
Palatyn Thurzo przybył do Czachtic wieczorem, 29 grudnia
1610 roku. Wieś była zawalona śniegiem. Już od dwóch miesięcy był zaznajomiony
z rezultatami pierwszego śledztwa. Thurzo znalazł w czasie rewizji martwą
dziewczynę, a druga po krwawych zabawach swej pani właśnie umierała. Były tam
także i inne dziewczęta już związane i oczekujące na swój okrutny los.
Zbrodniarka pojechała do czachtickiego zamku, gdzie miała dokonać swego żywota.
Jej współpracowniczki przewieziono pod eskortą do Bytczy, gdzie czekały je
tortury, sąd i egzekucja.
CDN.