Powered By Blogger

niedziela, 12 lutego 2012

Wyspy, których nie było





Margarita Troicyna

Przeglądając stare mapy geograficzne można się niejednokrotnie zdziwić. Okazuje się, że nasi przodkowie wierzyli w to, że gdzieś tam, na nieznanym świecie istnieje królestwo Eldorado, wyspa Satanaxio, cieśnina Anion, itd. itp. A wszystko to była czysta fantazja. Niektóre nazwy pojawiły się na mapach w rezultacie przeinaczenia słów, albo niedokładności przekładu, niewiedzy geograficznej czy wreszcie dzięki mitom i legendom. Jednym z nich jest mit o Złotym Mieście – Eldorado.

„Złota kraina”

Słowo Eldorado powstało ze zbitki hiszpańskich słów el hombre dorado – „pozłacany człowiek”. Zdarzało się to w związku z rytuałem praktykowanym przez Muisków – z niewielkiego plemienia Indian południowoamerykańskich. W czasie ceremonii ciało jednego z jej uczestników pokrywano pozłotką, którą on powinien zmyć z siebie w wodach jeziora w czasie, kiedy pozostali wrzucali doń swe ofiary – złoto i kosztowności. Rytuał ten stał się przyczyną rozprzestrzenienia się wśród poszukiwaczy-konkwistadorów pogłosek o niesłychanych bogactwach Indian.  Jednak wkrótce okazało się, że złoto do celów rytualnych nie było wydobywane na ziemi Musików, a było ono zdobywane dzięki handlowi z Peruwiańczykami. Ale tak czy owak, legenda o Złotym Mieście żyła długie lata. (Nieprawda – ona żyje do dziś dnia – uwaga tłum.)

Próby odnalezienia Eldorado przedsiębrano niejednokrotnie. Pierwszym już w roku 1535 na jego odnalezienie wyprawił się Sebastiano de Belalcasar, zaś ostatnią ekspedycją w latach 1775-1780 kierował Nicolo Rodriguez. Najbardziej udało się konkwistadorowi Gonzalo Jimenezowi de Cesade, który zdobył na Indianach z Kolumbii dużą ilość złota i drogocennych kamieni. Hiszpanie nawet nazwali de Cesade’a „gubernatorem Eldorado”, jednakże ilość tych kosztowności była nieporównywalnie mniejsza w porównaniu z tymi, o których mówiły mity…

Przodek się pomylił…

Niccolo Zeno – członek Rady Dziesięciu rządzącej Republiką Wenecką, w 1558 roku opublikował relacje, w której opowiadał o wyspie Fryzlandii (Friesland), położonej na SW od Islandii. Dane o tej wyspie Zeno wziął z rodzinnych archiwów, w których znalazł był dokumenty świadczące o odkryciu Fryzlandii w XIV wieku przez jego przodka. Jego przodek przebywał na Fryzyjskich wyspach, które w Średniowieczu zwano Północną Fryzlandią i odkrytych wkrótce.

Czy św. Brendan mieszkał na Kanarach?

W średniowiecznej Irlandii powstały dwie legendy mówiące o bajkowych wyspach na Atlantyku. Pierwsza z nich to legenda o Wyspie św. Brendana. To właśnie z niej, św. Brendan i jego towarzysze wyprawili się do Ziemi Obiecanej. Po pięciu latach dotarli oni do jakiejś świętej wyspy, na której mieszkali aniołowie.

Jedni traktowali tą legendą jako bajkę, inni jako religijna alegorię, ale na globusie niemieckiego kartografa Martina Behaima Wyspa św. Brendana umieszczona została na zachód od Wysp Zielonego Przylądka. Wyspę tą można znaleźć także na innych mapach, na których figurowała ona aż do połowy XVII wieku. Potem powstała hipoteza, ze Wyspa św. Brendana to jedna z Wysp Kanaryjskich. Inni historycy twierdzą, że św. Brendan znalazł swoją Wyspę Aniołów na Maderze albo jednej z Wysp Azorskich.

Najpiękniejsza wyspa Brazil

Jeszcze jeden iryjski mit – mit wyspie Brazil (O’Brasile, Hy Brysail – uwaga tłum.), co w języku celtyckim oznacza tyle co „najlepsza”, „najwspanialsza”, „wielka”. W dawnych kronikach jest to imię boga, poza tym słowo „brazil” jest zbieżnym ze śródziemnomorskimi nazwami węgla, który był jednym ze składników wielu farb. Tak wiec tym sposobem, „brazil” może oznaczać „wyspę farbiarzy”. Wszystko to wzięte razem z wiarą przybyszów w to, że znaleźli „najlepszą ziemię” i przywodziło do idei istnienia jakiegoś lądu, konkretnej wyspy o nazwie Brazil. W 1325 roku ląd ten powstał na szerokości geograficznej ówczesnej Irlandii na mapie Angelino Dulcerta. Od tego czasu aż do połowy XIX wieku, bez tej wyspy na Atlantyku, taka mapa była niekompletną. I wreszcie kiedy w 1873 roku na wskazanym akwenie oceanu nie znaleziono żadnej wyspy, wreszcie wymazano ja z map.

Od Piekła do złotego runa

W przeszłości szeroką popularność zyskały mity o tajemniczych wyspach, gdzie dzieją się rozmaite cuda. I tak według opowieści dawnych Chińczyków, na wyspie Peng-Lai na Oceanie Spokojnym był ukryty eliksir nieśmiertelności, a na innej wyspie Wawak (Wak-Wak) mieszkały tylko kobiety i rosły drzewa z owocami wyglądającymi jak kobiece głowy. Według innych podań, istniała także kraina bezgłowych ludzi…

Interesującymi są legendy mówiące o „diabelskich wyspach”. Niektórzy uważali, że atlantyckie wyspy, to „Piekło na Ziemi”, siedlisko sił nieczystych. W 1436 roku, na mapie Andrei Bianco pojawiła się wyspa Satanaxio  co tłumaczy się jako Wyspa Diabelskiej Ręki (także Satanazes, Wyspa Diabła albo Wyspa św. Atanazego – przyp. tłum.). Sądzono, że duża liczba diabelskich wysp znajduje się w rejonie Nowej Fundlandii i Labradoru. Na nich właśnie – jak głosił mit – zamieszkiwały diabły.

Od VIII stulecia i w ciągu całego Średniowiecza ludzie opowiadali sobie legendę o Siedmiu Miastach na wyspie na Oceanie Atlantyckim (Antilia, Wyspa Siedmiu Miast – przyp. tłum), założonych przez siedmiu portugalskich biskupów, którzy uciekli przed Maurami. Wyspa Siedmiu Miast początkowo nazywana była Sivola. Z legendą tą łączy się także mit o Civirze – krainie na północnym-wschodzie, gdzie w rzekach zamieszkiwały ryby wielkości koni, a mieszkańcy jadali ze złotej zastawy. Potem się wyjaśniło, ze tą historię wymyślili Indianie, którzy chcieli wyprawić chciwych hiszpańskich konkwistadorów w pogoń za nieistniejącą krainą…

(Wikipedia podaje: Antillia wyobrażana była jako niemal idealnie prostokątna wyspa zbliżona wielkością do Portugalii, leżąca około 200 mil na zachód od Azorów. Na wschód od Antilli umieszczano najczęściej grupę niewielkich wysepek. Wyspa położona była w orientacji północ-południe, na jej wschodnim i zachodnim brzegu znajdowało się 7 zatok, nad którymi miały być położone miasta. Duża zatoka znajdowała się także na południowym brzegu wyspy.

Antillię identyfikowano ze starożytnymi Wyspami Szczęśliwymi. Średniowieczni uczeni byli przekonani, że Hiszpanie w przeszłości dopłynęli już na Antillię. Szeroko rozpowszechniona była legenda, zgodnie z którą na początku VIII wieku, za panowania Roderyka, Antillię zasiedlili chrześcijanie uciekający przed najazdem Maurów na Półwysep Iberyjski. Pretensje terytorialne wobec nie odkrytej jeszcze Antilli wysuwały Hiszpania i Portugalia. Antillia była kilkukrotnie poszukiwana przez portugalskich żeglarzy. W 1452 wysłany na jej poszukiwanie Diogo de Teive odkrył wyspy Flores i Corvo. Na mapie Toscanellego Antillia została umieszczona w połowie drogi między Hiszpanią a Cipangu [Japonią].

Po podróży Krzysztofa Kolumba Antillia w przeciągu kilku lat zniknęła z map. Legendarny ląd zaczęto identyfikować z nowo odkrytymi wyspami Karaibów, przede wszystkim z Kubą i Hispaniolą, później także z wybrzeżem Florydy. Jedną z ostatnich map, na której Antillia pojawia się w niezmienionym kształcie jest mapa Piri Reisa.

Ostateczny kres poszukiwaniom na oceanie Antilli położył Pedro Mártir de Anghiera, który sporządził dokładną mapę Indii Zachodnich, sugerując utożsamienie Antilli z jedną z tamtejszych wysp. Od tego czasu na określenie nowego archipelagu utworzono od legendarnej wyspy nazwę Antyle – przyp. tłum.)

Z greckiego mitu o przygodach i wyprawie Jazona w poszukiwaniu złotego runa zrodziło się podanie o Ryfejskich Górach, które miały znajdować się gdzieś na terytorium Europy Północnej, a możliwe że w Rosji. Istnieje także hipoteza, że Ryfejskie Góry to Ural. Ale autor „Argonautyki” Apolloniusz raczej nie interesował się geografią, tylko raczej opisywaniem fantastycznych przygód swych bohaterów. Tym niemniej Góry Ryfejskie były oznaczane na mapach aż do początku XVIII wieku. (Aktualnie twierdzi się, że Góry Ryfejskie [Montes Rhipaeus – Góry Burzliwe] to pierwotna nazwa Sudetów. Po raz pierwszy pojawiła się ona na mapie Ptolemeusza – uwaga tłum.)

Atlantyda, Maida, Ziemia Południowa

Często spotyka się relacje o znikających kontynentach i wyspach, które teraz znajdują się pod wodą. Najbardziej znanym jest mit o Atlantydzie. Ale dowody na jej istnienie są bardzo trudne do znalezienia, czego nie można powiedzieć o wyspie Maida (Mayda), która do niedawnego czasu była uważana za nieistniejącą.

Wyspę tą jeszcze w 1906 roku zaznaczano na mapach, przy czym – jak tzw. „wyspy wędrowne” – nie zmieniała ona swego miejsca na mapie: na Oceanie Atlantyckim na zachód od południowej części Bretanii i na południowy-zachód od Irlandii. Z biegiem wieków, kosmografowie i geografowie niejednokrotnie zmieniali nazwę tej wyspy, co może być pewną poszlaką świadczącą za tym, że Maida nie jest wytworem fantazji. I wreszcie w 1948 roku odkryto, że na akwenie Atlantyku, pod południową końcówką Grenlandii i na zachód od południowej Bretanii, głębina morza wynosi tylko 36 m, zamiast pokazanych na mapach 4000 m. To właśnie tutaj, ukryta pod wodami Atlantyku znajduje się wyniesienie o średnicy około 28 mil (45 km). Za jej zasięgiem dno opada ostro w dół, jak u gujotu. Nie można wykluczyć, że jest to zatopiona wyspa Maida.

W średniowiecznej Europie, wielu podróżników było zainteresowanych odnalezieniem tzw. Przejścia Północno-Zachodniego – legendarnej drogi morskiej z Zachodu na Wschód, które nie było kontrolowane ani przez Turków, ani przez mahometan czy Portugalczyków w odróżnieniu od trzech „legalnych” dróg morskich. W XVI wieku sądzono, że Ameryka Północna jest połączona z Azją w północnej części Oceanu Spokojnego, a nawet może ona być częścią kontynentu azjatyckiego. Ale to były tylko domysły, i wielokrotne poszukiwania „czwartej drogi” nie dały rezultatów.

Długo także istniał mit o tzw. Ziemi Południowej. Mit ten wywodzi się sprzed ponad dwóch tysiącleci, a zatem powstał on jeszcze przed naszą erą. Na początku XVI wieku Ziemia Południowa (Terra Australis lub nawet Terra Australis nondum cognita – przyp. tłum.) rozpościerała się na mapach wokół Bieguna Południowego. Niektórzy późniejsi kosmografowie dawali dokładne opisy tego hipotetycznego kontynentu. Ale ich domniemywania i hipotezy nie otrzymały żadnego potwierdzenia w faktach.

I tak nasza Ziemia wydaje się być zbadaną wszerz i w poprzek. No, ale nie jest wykluczone, że wciąż jeszcze istnieją rzeczy do odkrycia – ot, choćby tych krain i kontynentów, które uważamy za mityczne.

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 43/2011, ss. 22-23

Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©