Powered By Blogger

czwartek, 19 stycznia 2012

UUGO: czy Pozaziemianie ukrywają się pod ziemią?

Czy nasza piękna Rzeczywistość, w której żyjemy ma swoje drugie - podziemne dno? Czy w najbliższym czasie zobaczymy Istoty zamieszkujące wnętrze naszej planety? 
(Foto - R. Leśniakiewicz)


Iwan Reszetnikow

Zgodnie z Biblią, Ezechiel zaczął prorokować po spotkaniu z wysłannikami Boga. Ufolodzy sądzą, że w 592 r. p.n.e. prorok spotkał się z przedstawicielami obcej cywilizacji.

Nieoczekiwanie, jakby się zmówiono, ufolodzy z rożnych krajów zaczęli mówić o podziemnych bazach Przybyszów. Okazuje się przy tym, ze bazy te znajdują się praktycznie wszędzie: w USA, Chile, Chinach, i oczywiście w Rosji. No i od razu pojawia się pytanie: a dlaczego pod ziemią?

Oswojenie planetarnego podziemia

Samo wymienienie niektórych miejsc w których – wedle poglądów ufologów – mogą znajdować się Nieznane Podziemne Obiekty – NPO (czy UUGO – Unknown UnderGround Objects – uwaga tłum.) to długa lista. W Chinach na zboczu góry Mean znajduje się Czarny Bambusowy Las. Miejscowi twierdzą, że droga tutaj, to droga bez powrotu, wiodąca człowieka do podziemnego świata umarłych. Ludzie, którzy się tam udawali – nigdy nie wrócili. W roku 1976, udała się tam grupa leśników. Dwoje z nich nie powróciło. Ci, którzy wrócili, opowiadali niewiarygodne rzeczy. W pewnej chwili na nich opuściła się gęsta, nieprzejrzysta mgła. Potem usłyszeli oni jakieś niesamowite dźwięki wyzwalające w nich uczucie panicznego strachu i zmuszające ich do porzucenia tej okolicy.

W 1980 roku, nieopodal brzegów Kalifornii sonary wykryły pod dnem oceanu ogromną, podłużną przestrzeń. Uczeni poprosili załogi statków i okrętów, które przepływały w tamtej okolicy, o dokonywanie pomiarów echosondami. Marynarze opowiadali, że nocami niejednokrotnie widzieli dziwne światła na dnie morza. Natomiast załogi okrętów podwodnych niejednokrotnie poza świeceniem, słyszeli także odgłosy przypominające brzęczenie i huk pracy jakichś mechanizmów.

W 1996 roku, na pustyni w Kolorado, geolodzy wykorzystując nową aparaturę echolokacyjną znaleźli na głębokości 2,5 km przedmiot niewiadomego pochodzenia o średnicy co najmniej 100 m. Pracownicy stacji sejsmologicznych znajdujących się w tym rejonie twierdzili, że ich przyrządy niejednokrotnie rejestrowały przemieszczanie się pod ziemią jakichś zagadkowych obiektów. Prędkość ich poruszania się wynosiła 200 km/h!

W roku 2003, uczeni z Instytutu Biofizyki w Omaha Jose i Jorge Delletaina badali odcinek górskiego grzbietu od La Poma do Cainafate w Argentynie. W okolicy miasta Cacho specjaliści natknęli się na wysoki stopień radioaktywności i jonizacji gleby z jej wibracjami i promieniowaniem mikrofalowym. Biofizycy stwierdzili, że to wynik pracy jakichś urządzeń technicznych znajdujących się głęboko pod ziemią…[1]

Strategiczne obiekty USA po kontrolą

Allan Tubee, dyrektor Amerykańskiego Centrum Badań Podziemnych (ACBP) zebrał i usystematyzował wszystkie tego rodzaju świadectwa i relacje, które otrzymał od państwowych i naukowych stacji sejsmicznych oraz od wielu organizacji ufologicznych. Rezultaty swych dociekań Tubee zamieścił w swoim wykładzie, w którym wykazał on związek pomiędzy podziemnymi przemieszczeniami, sygnałami i pojawieniami się z pod ziemi UFO. Amerykańscy wojskowi zainteresowali się pracami ACBP. Narysowana przez szefa ACBP mapa z danymi o obserwacjach UUGO została przez nich naniesiona na mapę USA i okazało się, że najwięcej ich przypada na okolice najważniejszych obiektów strategicznych USA. (!!!) Aktywność UUGO jest mniej więcej stała na całej powierzchni Stanów Zjednoczonych, ale w okolicach, gdzie znajdują się strategiczne bazy i inne obiekty specjalnego przeznaczenia – ilość obserwacji UUGO znacznie wzrasta.[2]

Łączność „Ziemia – Kosmos”

A teraz przenieśmy się do Chakasji. Tutaj, w górach Kuznieckiego Ała-tau znajduje się znana wszystkim rosyjskim ufologom jaskinia Kaszkułakskaja.  W wolnym przekładzie oznacza to „Jaskinia Czarnego Diabła”. W ciągu wielu lat przyjeżdżali tam uczeni z Instytutu Medycyny Klinicznej i Eksperymentalnej Akademii Nauk Medycznych w Nowosybirsku. Interesował ich stan zdrowia człowieka, który znajdował się w jaskini na dłuższy okres czasu. Od czasu do czasu takich podziemnych podróżników ogarniało uczucie nieprzytomnego strachu, pod wpływem którego rzucali się oni do ucieczki do wyjścia z jaskini.

Uczeni z Nowosybirska ustawiali w i wokół jaskini magnetometry i inne instrumenty pomiarowe a potem odnotowywali zmiany danych przez nie podawanych. Okazało się, że gwałtowne zmiany pola magnetycznego odnotowywane przez aparaturę dokładnie zgadzały się w czasie, w którym u ludzi pojawiało się uczucie panicznego strachu. Przyrządy pomiarowe nie były rozmieszczone nad konturem jaskini, ale wszystkie pomiary wskazywały na to, że w takich przypadkach pod ziemią, w jaskini szalała prawdziwa burza magnetyczna. Niektórzy z uczonych prowadzących badania uważali, że w jaskini pracuje swego rodzaju radiolatarnia, która wysyła sygnały poprzez caliznę skalną i atmosferę wprost w przestrzeń kosmiczną…

Rosyjski atomowy „Bojowy Kret”

Jedna z hipotez dotycząca podziemnych baz Obcych jest nader prosta. Badania Aborygenów- Ziemian są tym skuteczniejsze, kiedy ci ostatni nie zdają sobie z tego sprawy i nie obserwują Badaczy.

Ale czy jest to możliwe, że Przybysze posiadają takie technologie z najwyższej półki? Ależ oczywiście – i to jeszcze jak! Takie technologie już od dawna rozpracowano na Ziemi. Już w początku lat 60. ubiegłego stulecia, w ZSRR istniał projekt budowy pojazdu podziemnego – „podziemnochoda”. Leningradzki naukowiec, prof. G. I. Babat rzucił myśl, że taki pojazd mogłaby napędzać energia wysokoenergetycznego promieniowania. Nazwę dla nich – „podziemne torpedy” – zaproponował swego czasu akademik A. D. Sacharow – tak, ten sam Sacharow od radzieckiej bomby wodorowej! No i tak przy pomocy krajowych rozpracowań tych tematów dokonanych przez inżynierów A. Trebieljewa i R. Triebielieckowo – a także rozlicznych pomysłów innych uczonych – zostało opracowanych kilka wariantów pojazdu podziemnego.

W 1962 roku, na Ukrainie, w miasteczku Gromowka został zbudowany strategiczny zakład pracy do masowej produkcji podziemnych pojazdów „Bojowy Kret”. Energii dostarczał mu pokładowy reaktor jądrowy. „Kret” miał tytanowy kadłub o średnicy 3,8 m i długości 35 m, jego załoga liczyła 16 załogantów, zaś prędkość poruszania się pod ziemią – 7 km/h. Przeznaczeniem tej nowej maszyny bojowej było „lokalizowanie i niszczenie bunkrów i silosów ICBM nieprzyjaciela”.

Te atomowe pojazdy podziemne były wypróbowywane na Uralu, w Rostowskiej Obłasti i w podmoskiewskim Nachabinie. W czasie ostatnich testów na Uralu „Bojowy Kret” z jakiegoś powodu eksplodował. Po tej uralskiej katastrofie wszystkie próby z „Bojowym Kretem” przerwano, a wszystkie materiały – utajniono.

A zatem Pozaziemianie mający do dyspozycji tak wysoki poziom techniki są w stanie budować swe bazy głęboko pod ziemią, gdzie Ziemianie nie są w stanie ich dosięgnąć i bez problemów mogą badać życie na naszej planecie.

Pozostało pytanie: w jakim celu?

Literackie parantele i dziwne dźwięki

Tyle Autor.

No właśnie, że powtórzę to pytanie – w jakim celu? Mam nadzieję, że pokojowym. Tylko nie jestem pewien, czy mamy do czynienia z Pozaziemianami, czy z – powiedzmy – Ziemianami inaczej? Nie zapominamy, a pisałem to już niejednokrotnie w cyklu artykułów na temat Agharty, że możemy mieć do czynienia z istotami ludzkimi, które od 60.000 lat (jak podaje to A. F. Ossendowski w swej bestsellerowej powieści „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów”, Poznań 1923) znajdują się w podziemnych schronach. Osobiście stawiam na to, że cywilizacja Agharty jest jeszcze starsza, o jakieś 10.000 lat i dość dokładnie pasuje to do… jednej z katastrof, które omal nie zaważyły na życiu na Ziemi – a chodzi o erupcję superwulkanu Toba (Indonezja), która skaziła atmosferę naszej planety ekshalacjami wulkanicznymi i zasypała popiołami większą część jej południowej hemisfery.

Sprawa druga, to literackie parantele. O podziemnych statkach i wyprawach nimi pisali Polacy – Krzysztof Boruń i Andrzej Trepka w powieści „Proxima”, w której Dżdżownica I i Dżdżownica II  miały po 80 m długości, 5 m szerokości, i mogły wwiercać się w ziemię i skały aż do głębokości 8 km – póki nie natrafiły na żyły płynnej magmy. Zainteresowanych odsyłam do tej space-opery napisanej jeszcze w latach 50.

Także jedną ciekawą wskazówką jest powieść jednego z autorów radzieckich z lat 60., której bohaterowie docierają do wnętrza Ziemi na pokładzie podziemnego pojazdu. Niestety – kosztuje to ich życie, bowiem we wnętrzu Ziemi napotykają na warunki, które są dla ludzi zabójcze, tak że na powierzchnię ziemi wydostaje się ten pojazd z martwą załogą… Oznaczałoby to, że jednak jakieś przecieki doszły do ich uszu i nieciekawą i niebezpieczną rzeczywistość przekazali oni światu na kartach powieści fantastycznej? Tak już nieraz bywało.  

Sprawa trzecia, to dziwne dźwięki rejestrowane tu i ówdzie na całym świecie.  Pisze Zofia „Eleonora” Piepiórka:

Witaj Robert!

- na Facebooku krążą różne filmiki z dźwiękami. Zrozumiałam i napisałam o tym na swojej tablicy i w grupach. Ponad miesiąc temu napisałam artykuł zatytułowany „Klucz do tajemnicy Stonehenge jest w Polsce!" Artykuł przetłumaczyłam i wysłałam do „The Independent” oraz naukowców Wielkiej Brytanii. Opublikowałam również na Facebooku i przesłałam do wiadomości naszych dziennikarzy oraz Prezydenta RP. Napisałam, że w Anglii jest DYSK Króla Jahwe o średnicy ok. 100 m - w Polsce o średnicy 1000 m! W artykule prosiłam, aby naukowcy Brytyjscy nadali sygnał do... Dysku Króla Jahwe w Stonehenge, gdyż mają przecież możliwości techniczne. Nadali sygnał i... „Jaka inteligencja taka odpowiedź”. Ja nadałam sygnały do DYSKU KRÓLA JAHWE w Strefie 3c 123 na Kaszubach w 2004 roku. Odpowiedzi otrzymałam w podobny sposób akustyczny wg wzoru
ciągu Fibonacciego. Dźwięki były przeszywające i symboliczne, zrozumiałe dla nadawcy. Opisałam to m.in. w książce zatytułowanej „Święta tajemnica Gdyni”. Wszystkie DYSKI KRÓLA JAHWE synchronizują się z Radioźródłem 3c 123 pozornie w konstelacji BYKA. To oznacza że ISTNIEJEMY w KOSMOSIE. Zwróćcie uwagę, na to co napisali w tym artykule - dźwięki przypominają biblijne odgłosy trąby jerychońskiej...


Kolejny przypadek dziwnych odgłosów, tym razem w Kanadzie na WWW.zmianynaziemi.pl. Powyższy film pochodzi z okolic miejscowości Conklin w prowincji Alberta. Przedstawia on pracowników w środku lasu wsłuchujących się w odgłosy bardzo przypominające te, jakie słyszano już w wielu miejscach na Ziemi, chociażby te z Kostaryki. Dźwięk przypomina odgłos, który nasuwa skojarzenia biblijne... Ponieważ na Facebooku trwa dyskusja na temat tych dźwięków. Ktoś twierdzi, że są to dźwięki spowodowane tarciem płyt tektonicznych... ale na całej Ziemi?! Odpisałam jak poniżej:

Jeżeli te dźwięki były słyszalne na całej Ziemi i wg geologów jest to efekt tarcia płyt tektonicznych, to może to być zapowiedź globalnej katastrofy i to w krótkim czasie, a to oznacza Koniec Świata. Jeżeli ja mam rację to naukowcy nadają sygnały, bo wiedzą, że nie ma już na co czekać!! W 2004 oku nadawałam sygnały świadomie jak MacGywer... za pomocą radia, pręta i przedłużacza do kontaktu z prądem. Opisywałam to wielokrotnie m.in. na Blogu CBZA Roberta Leśniakiewicza oraz w książce pt. „Święta tajemnica Gdyni”.

Po pierwszym sygnale 21 września 2004 roku odpowiedź otrzymałam po 26 godz. w sposób akustyczny. Kolejne sygnały do ziemi - do Dysku nadawałam co jakiś czas do grudnia. Odpowiedzi były w coraz dłuższym odstępie czasu, co mnie zdziwiło. W końcu zrozumiałam że odpowiedzi były w odstępach wg wzoru Fibonacciego. Dźwięki były różne, ale zawsze dziwne, potężny huk, który jak się okazało tylko ja słyszałam. Gdy je analizowałam zrozumiałam, ze odpowiedzi akustyczne była dla mnie zrozumiałe, bo symboliczne...

Dźwięki trwały ok. 5 min. czyli tyle samo ile nadawałam sygnały radiowe za pomocą długości fal... Tym razem sygnały nadali Anglicy. Co sądzę o tych dźwiękach? Zrozumie je nadawca.... ale należy powtarzać te sygnały. Najdziwniejsze, że słyszalne są na całej Ziemi, to znaczy, że sygnały radiowe dotarły do DYSKU za pomocą profesjonalnego sprzętu... Pewnie nikt z nich tego się nie spodziewał! Gdy ja o tym mówiłam, pisałam i prosiłam, aby ktoś z naszych naukowców mi pomógł, usłyszałam ryk śmiechu. Nikt mi nie wierzył i nie chciał ze mną rozmawiać, ale ja robiłam swoje i pisałam. Aby zrozumieć te sygnały słyszane na całej Ziemi musicie zrozumieć, że tam są DYSKI Króla Jahwe.

* * *

Nie podzielam poglądów Autorki, bowiem nie mieszam religii z nauką i ufologii z mistyką – uważam coś takiego za przykre nieporozumienie – ale w tym przypadku być może mamy do czynienia z jednym z przejawów innej niż ludzkiej działalności na Ziemi. Odgłosy z wnętrza Ziemi być może mają związek z ruchami płyt tektonicznych, ale nie chodzi tu o sam ruch – ten wyładowuje się w trzęsieniach ziemi – ale chodzi tu o ruch UUGO, który objawia się dźwiękami podobnymi do chrapliwego dźwięku wuwuzeli czy małyszówki skrzyżowanego z odgłosem pracy piły tarczowej i świdra pneumatycznego. Można je posłuchać jeszcze na niżej wymienionych stronach internetowych:
Oczywiście mogą to być kolejne historie wyssane z palca różnych żądnych sensacji hochsztaplerów, w taki przypadku cała rzecz jest o kant potłuc… - i niestety będzie to kolejna kłamliwa legenda pokutująca w Internecie i innych mediach. Dźwiękom tym już nadano nazwę „Trąb Końca Świata”, co wskazuje, iż może to być kolejna bzdura dla wzmożenia psychozy strachu przed dniem 21 grudnia 2012 roku? Świat widział już nie takie oszustwa i jeszcze niejedno zobaczy.

Bo – jak wskazują na to różne dane z różnych źródeł – nie tylko nasza atmo- i hydrosfera są penetrowane przez Obcych, ale – jak się okazuje – także i litosfera. Wszak o wnętrzu Ziemi wiemy mniej, niż o powierzchni Księżyca czy Marsa. A jest to ogromna przestrzeń, w którym może istnieć Agharta, UUGO i ich bazy. Kto wie, czy ostatnie sensacyjne trzęsienia ziemi pod Kaliszem o głębokości epicentrum 10 i 2 km, nie są przejawem tej działalności?

A może po prostu ten radziecki wynalazek jednak przejął ktoś, komu bardzo zależy na tym, by uzyskać strategiczną przewagę nad USA w pierwszych chwilach wojny jądrowej, albo – poprzez detonację amerykańskich głowic jądrowych ZANIM zostałyby wystrzelone przeciwko nieprzyjacielowi – zmieść USA z powierzchni Ziemi…? Takiej możliwości nie można wykluczyć.

Źródło – „Tajny XX wieka” nr 36/2011, ss. 30-31

Przekład z j. rosyjskiego i komentarz –
Robert K. Leśniakiewicz ©           


[1] Sprawa ta została opisana m.in. w 10 Rozdziale pracy „Tajemnica Księżycowej Jaskini” zamieszczonego w Internecie na stronie - http://hyboriana.blogspot.com/2012/01/tajemnica-ksiezycowej-jaskini-10.html, do której odsyłam zainteresowanych.
[2] Proszę porównać to z raportami Roberta Duvalla i Roberta Hastingsa na temat obserwacji UFO nad bazami amerykańskich strategicznych wojsk rakietowych.