Powered By Blogger

niedziela, 10 lutego 2013

CzSA: widma z Mogilnego Przylądka


Mogilny Przylądek otaczają bagna j jeziora


Siergiej Kożuszko

Jezioro Erco położone w Górnej Osetii na wysokości 2000 m n.p.m. nazywają jeziorem-widmem. Co 3-5 lat jezioro ucieka pod ziemię – proces ten trwa jakiś miesiąc – a po tym okresie pojawia się ponownie…

W Czajskim Rejonie Tomskiej Obłasti, pomiędzy wsiami Wargatier a Wostocznoje jest miejsce, które miejscowi zwą przeklętym. Nosi ono przerażającą nazwę Mogilnego Przylądka.


Mapki Tomskiej Obłasti - jak widać, większość jej powierzchni pokrywają bagna i lasy, w których może ukrywać się wszystko - od gnomów po atomowe mogilniki... 


Tu nawet ptaki nie śpiewają…

Czajska Strefa Anomalna (CzSA) została odkryta w 1984 roku przez swierdłowskiego dziennikarza Michaiła Głuchowa, który przyjechał tutaj w podróży służbowej do Tomskiej Obłasti. To właśnie wtedy mieszkańcy Wostocznego opowiedzieli mu o trzystumetrowym odcinku lądu, porośniętego wiekowymi cedrami, położonym pośród tutejszych bagien. Ludzie opowiadali: na Mogilnym Przylądku dzieją się dziwne i straszne rzeczy. Jest on z daleka omijany przez ludzi i zwierzęta. Tylko ryby w małych jeziorkach przyległych do przylądka żyją tam w wielkich ilościach. Ale rybacy z okolicznych wiosek i osiedli nie zajmują się ich łowieniem, uznawszy mieszkańców CzSA za „nieczyste”.

W swoim pamiętniku Michaił Głuchow pisał: w sierpniu tego roku postanowił on przedsięwziąć wyprawę do Mogilnego Przylądka, który podobny jest w swym kształcie do wydłużonego żelazka. Panowała tam absolutna cisza nie zakłócona nawet szelestem cedrowych gałęzi ni śpiewem ptaków. Zimny cień padał od szerokich koron gigantycznych drzew zasłaniających jaskrawe światło słoneczne. Im dalej szedł dziennikarz w głąb Przylądka, tym bardziej narastało w nim poczucie strachu i smutku, które zmusiło go do rychłego powrotu…
Niestety, poza zapisami Głuchowa, nie ma żadnych innych relacji od tej pory, zaś sam autor w trzy lata później zmarł na chorobę nowotworową.

Niewiarygodne historie

Cały szereg ekspedycji badawczych Przylądka w ostatnim dziesięcioleciu – w tej liczbie przedsięwziętych przez znaną organizację Kosmopoisk – zdołały zebrać bardzo ciekawy materiał o niezwykłych właściwościach CzSA. Bardzo interesującymi są opowiadania miejscowych mieszkańców – w tym przede wszystkim staruszków – które byłoby błędem zaszeregować do jakichś fantastycznych urojeń. Emerytka Maria Jefimowa Szabasznikowa z wsi Wargatier wspomina: w roku 1947 jej matka, ojciec i wujek poszli na grzyby na złowrogi przylądek. Według opowiadania matki, koło południa weszli oni na niewielką polankę na środku której leżało stare, powalone drzewo. Wujek Marii Jefimownej usiadł na spróchniałym pniu, a Szabasznikowie rozścielili na trawie chustę i zaczęli rozkładać na niej znalezione grzyby. Kiedy matka Marii Jefimowej odwróciła się, żeby wezwać brata do grzybowego pokotu, spojrzała na drzewo, a tam nikogo nie było… Przez całą resztę dnia jej rodzice przeczesali Przylądek w poszukiwaniu wujka i nie znaleźli po nim żadnego śladu.

Iwan Andriejewicz Troickij z Wostocznego na początku lat 50. jako dwunastolatek pracował w kołchozie jako pasterz. Pewnego razu jedna z krów uciekła na Mogilny Przylądek. Chłopiec szybko ją odnalazł. Ale jakież to było przerażenie małego pastuszka, kiedy jego palce dotknęły stojącej nieruchomo krowy i poczuł pod palcami martwą i zimną skórę i sierść zwierzęcia. Ze strachu stanęły mu włosy na głowie i krzyknął z całych sił. Jego krzyk dosłownie ożywił zwierzę. Krowa poruszyła się i sapnęła, jakby coś znów wtłoczyło w nią życie i głośno zamuczała, jakby z bólu, a potem łamiąc stojące jej na drodze krzaki ruszyła w stronę wsi.

Czy to ślad po lądowaniu UFO?


Zagadkowi mieszkańcy

Niemało historii miejscowych ludzi jest związanych z tajemniczymi stworzeniami, które zamieszkują Przylądek. Staruszkowie twierdzą, że niekiedy – osobliwie wieczorami i w księżycowe noce – na Przylądku można zobaczyć małych ludzi, które miejscowa młodzież nazywa gnomami. Gnomy te zamieszkują albo w korzeniach wiekowych drzew albo w głębokich norach, a żywią się dużymi rybami, które zamieszkują okoliczne jeziora – karasiami o wadze 7-10 kg. Natomiast staruszkowie z bliżej leżących osiedli wręcz odwrotnie – twierdzą, że nie ma żadnych gnomów na Mogilnym Przylądku nie ma, a pokazujące się tam małe figurki ludzkie uważają za widma ludzi wychodzące z dawnych mogił…

W rzeczywistości – według poglądów archeologów z Tomskiego Uniwersytetu Państwowego – na terenie Przylądka znajduje się wiele dawnych grobów należących do wymarłej jeszcze przed naszą erą tzw. kultury kułajskiej. Wielu parapsychologów przebywających w CzSA, a w szczególności krasnojarski badacz Siergiej Pustojarow jest przekonanych, że groby znajdujące się nawet pod wielometrową warstwą ziemi stanowią źródła „energii wektora necro”. Tak właśnie współcześni ezoterycy nazywają promieniowania, które przenikają do naszego świata ze świata umarłych. Takimi portalami dla takich energii są dawne grobowce, które budowało się wedle specjalnych reguł znanych tylko kapłanom. Takie właśnie wiązki promieniowania wywołują w ludziach uczucie strachu związanego z ludzkim i zwierzęcym instynktem przetrwania i strachem przed śmiercią.

Dla mieszkańców CzSA takie widoki są na porządku dziennym... 


Goście z nieba

W roku 1985, zaraz po pierwszych publikacjach w prasie M. Głuchowa na temat CzSA, do strefy tej przybyła ekspedycja zorganizowana przez dziennik „Komsomolskaja Prawca”. Pewnej nocy, jednemu z uczestników  ekspedycji udało się zaobserwować trzy świecące mlecznobiałym światłem kule, które tworzyły w powietrzu trójkąt równoboczny. Obiekty te wynurzyły się zza cienkich obłoków i powoli się poruszając leciały ku ziemi. Wkrótce ukryły się w gęstwinie cedrów.

Miejscowi nieraz opowiadali przybyłym badaczom o tym, że regularnie pojawiały się tutaj NLO. Niektórzy nawet sobie żartują – gdzieś tam pod Przylądkiem znajduje się baza UFO. Niekiedy od strony CzSA dobiegają dźwięki przypominające huk pioruna albo grzmot pracującego silnika odrzutowego. Staruszkowie twierdzą, że w połowie lat 80. XX wieku na terenie Przylądka miała miejsce katastrofa NOL-a i jego świecące się szczątki spadły na ziemię ze znacznym rozrzutem.

I rzeczywiście – w dniu 26 lutego 1984 roku, nad terytorium Tomskiej Obłasti odnotowano wybuch jaskrawego obiektu ciągnącego za sobą ogon koloru pomarańczowego, który wkrótce otrzymał nazwę Bolidu Tomskiego. Latem tegoż roku na poszukiwanie szczątków tego bolidu udała się w rejon rzeki Czułym ekspedycja Instytutu Geologii i Geografii Syberyjskiego Oddziału AN ZSRR. Ekspedycja nie znalazła żadnych szczątków tego ciała kosmicznego. A i owszem, mieszkańcy wsi Wargatier i Wostocznoje  unisono twierdzą, że uczeni szukali śladów „gości” nie tam, gdzie trzeba.

Dzieło rąk ludzkich

Według poglądów niektórych sceptyków i badaczy, niecodzienne zjawiska zachodzące na Przylądku mają swą najzupełniej ziemską naturę i pochodzenie. Nowosybirscy geolodzy twierdzą, że pod Przylądkiem znajdują się bogate pokłady rudy żelaznej, znajdujące się jedynie 10 m od powierzchni! To właśnie one powodują lokalne zmiany pola magnetycznego, co właśnie generuje niezwykłe zjawiska. Fenomeny te nasilają się dzięki dużemu uskokowi tektonicznemu, który przebiega pod tym rejonem.

Niektórzy ze staruszków twierdzą, że przyczyną istnienia CzSA jest istniejące tutaj zrzutowisko zużytych stopni rakiet kosmicznych. Jednakowoż uczeni oświadczają: NIE MA żadnych śladów zanieczyszczenia hematytem w rejonie CzSA, zaś szczątki rakietowych boosterów owszem spadają, ale w sąsiednim – Kołpaszewskim Rejonie.

Stosunkowo niedawno, w połowie lat 90. ubiegłego wieku, stał się wiadomym jeszcze jeden ciekawy fakt, a mianowicie – w latach 60-70. XX wieku, w rejonie Mogilnego Przylądka zorganizowano mogilnik, do którego wywożono radioaktywne odpady z Syberyjskiego Kombinatu Chemicznego. Prace na tym niebezpiecznym obiekcie jakoby prowadzili aresztanci i więźniowie z długoterminowymi wyrokami za szczególnie ciężkie przestępstwa. Być może te tajemnicze „gnomy”, które widziano na anomalnym Przylądku, byli to zekowie, którzy pod długoletnim wpływem promieniowania upodobnili się do dziwnych stworzeń.

Jakby to tam nie było, zagadek tej CzSA nie rozwiązano do dziś dnia. Mogilny Przylądek wciąż czeka na badaczy, którzy wreszcie odkryja jego tajemnice…

* * *

Brzmi to wszystko niewiarygodnie, ale z doświadczenia wiem, ze takie strefy istnieją także i u nas. Opisałem kilka z nich w pracy „Projekt Tatry” (Kraków 2002), więc powiem tylko tyle, że rzeczywiście – istnieją takie obszary i występują na nich takie zjawiska.

Czy wyjaśnieniem mogą być tylko pokłady rud żelaza? Owszem – zmiany lokalnego pola magnetycznego Ziemi powodują różne dziwne zjawiska i zgodnie z teoriami Krzysztofa Piechoty, mogą one ściągać np. cząstki plazmy słonecznej, które w dużym zagęszczeniu mogą przypominać UFO. Podobnie rzecz się ma w przypadku mogilnika. Promieniowanie jonizuje nieruchome, nocne powietrze, które zaczyna świecić. Taka zimna plazma może tworzyć różne ufopodobne skupiska gazu w atmosferze. Ale na ile jest to możliwe, tego nie wiem.

Sprawa kolejna – Bolid Tomski został opisany w jednym z artykułów zamieszczonych w „Czasie UFO”, gdzie sugeruje się wprost, że było to nic innego tylko UFO, które uległo katastrofie. Ale rzeczywiście – tylko bezpośrednie, długofalowe i wszechstronne badania CzSA będą w stanie odpowiedzieć na wszystkie zadane tutaj pytania i potwierdzić lub zanegować postawione tu hipotezy.

I nie wcześniej.       

Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 40/2012, ss. 30-31
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz  ©