Powered By Blogger

niedziela, 5 lipca 2015

UFO: wojskowy kosmos



Oleg Fajg


Niedawno systemy oplot. NORAD odnotowały nieznany orbitalny obiekt (UOO) 2014-28E. Przypuszcza się, że jest to wystrzelony z kosmodromu w Pliesiecku miniaturowy kosmolot – odpowiedź Roskosmosu na pracę nad aparatami typu X-37B.

W dniu 17.X.2014 roku, eksperymentalny orbitalny rakietoplan Boeing X-37B wylądował w Vandenberg AFB, san Diego, CA, po 674 dniowym przebywaniu na orbicie. Wystrzelono go w grudniu 2012 roku z kosmodromu na Cap Canaveral. Rakietą nośną był Atlas-5. Lot i lądowanie odbyły się automatycznie, i wedle słów ekspertów – bez problemów.





Wahadłowiec X-37B i jego parametry


Misja X-37B


Opracowany przez koncern Boeinga kosmiczny aparat X-37B ma masę startową ok. 5 ton. Rozpiętość jego niewielkich trójkątnych skrzydeł wynosi 4,5 m. Rakietoplan jest wyposażony w panele baterii słonecznych, które rozwinięte na orbicie służą za źródło energii. Aparat ten zaprojektowano do lotów na wysokościach od 200 do 750 km.

Ostatnia misja X-37B – już trzecia z kolei i zamykająca realizację pierwszego etapu programu opracowania oraz prób mniejszych modeli promów kosmicznych. Najpierw taki aparat wystrzelono w 2010 roku i przebywał on na orbicie ponad 7 miesięcy. Miała tam miejsce jedna niefortunna sytuacja, kiedy to na pasie startowym odpadła pokrywa z chassis promu. Potem w dniu 5.III.2011 roku wystrzelono drugi X-37B. Przede wszystkim zakładano, że ten lot będzie trwał 9 miesięcy, ale misja ta została przedłużona jeszcze o pół roku.

Nie ma żadnych szczegółów, co do X-37B, rzecznik prasowy Pentagonu powiedział tylko, że projekt jest platformą do aprobowania nowych technologii i testowania wyposażenia specjalnego przeznaczenia. Dowódca Sił Kosmicznych USAF gen. William Shelton ze swej strony zauważył, że Pentagon nie ma na razie planów i finansowych możliwości powiększania wielkości floty kosmicznej, dlatego podstawową uwagę będzie się skupiało na kompaktowych, uniwersalnych aparatach, mogących spełniać wiele różnorakich funkcji. Dyrektor programu X-37B ppłk Thomas MacIntyre uzupełnił swego szefa wykazując zadowolenie i przedstawił wnioski o tym, że w zamian promów kosmicznych Space Shuttle przyszły analogiczne aparaty następnej generacji, mogących wykonywać całe spektrum zadań obronnych.


Błękitna Mucha


W 1984 roku, kilku znanych ufologów otrzymało dziwne memorandum z wyższymi gryfami tajności. Dokument podpisany przez prezydenta Trumana był datowany na 1947 rok i oznaczony jako „Majestic-12” (dosł.: „Cudowny Tuzin” – przyp. aut.) Krótko mówiąc, był on „Instrukcją na wypadek odkrycia, ewakuacji i ochrony pozaziemskich istot i ich technologii”.

W dokumencie tym mówiło się także, że podstawowym zadaniem grupy „Majestic-12” jest odkrywanie i zebranie wszelkich materiałów oraz istot pozaplanetarnego i innoplanetarnego pochodzenia w celu ich naukowego zbadania. Przy wykonywaniu tych zadań zalecało się jak najdalej posuniętą tajność.

W 1994 roku nastąpił nowy anonimowy „wyrzut” informacji, odnoszący się do tego samego źródła – „Majestic”. Tym razem mowa była o projektach z 1954 roku. Okazuje się, że po ostatniej katastrofie UFO, wprowadzono w życie Projekt Błękitna Mucha (Project Blue Fly) [Autor przetłumaczył to jako Projekt Błękitny Lot – przyp. tłum.] zbierania pozaplanetarnych artefaktów. [Wikipedia podaje, że projekt ten miał na celu zbieranie i badanie szczątków radzieckich aparatów kosmicznych, które spadały na terytorium USA i krajów od nich zależnych - przyp. tłum.] Przypomina się tutaj inny Projekt Księżycowy Pył (Project Moondust) dotyczący lokalizacji, poszukiwań i transportu statków kosmicznych pozaziemskiego pochodzenia. Kodem Księżycowy Pył oznakowywano wszystkie oficjalne informacje o katastrofach i badaniu UFO.

Informacyjny „wyrzut” z 1994 roku, zawiera także ciekawą informację o jakimś Projekcie Aquarius (Wodnik). W preambule tego dokumentu, mówi się, że Projekt Aquarius został rozpoczęty na polecenie prezydenta D. Eisenhowera i wchodził do operacji „Majestic-12”. W 1969 roku, po zakończeniu Project Blue Book, został on przekształcony w samodzielny kierunek badań skierowanych na zbieranie naukowych, technicznych, medycznych, i wywiadowczych informacji o UFO i kontaktach z ALF. Okazało się, że jednym z priorytetowych kierunków Projektu Aquarius były poszukiwania obcych (ale ziemskich, czytaj: radzieckich) aparatów kosmicznych takich jak rozbite satelity i stopnie rakiet nośnych. Wspomina się także iż celami programów badawczych USAF Pył Księżycowy i Błękitna Mucha były także takie właśnie poszukiwania, konserwacja i dostarczanie takich właśnie kosmicznych aparatów.


Śledztwo Clifforda Stone’a


Jednym z najbardziej upartych badaczy wszystkich w/w projektów jest ufolog Clifford Stone z Nowego Meksyku. Za te wszystkie lata napisał on – powołując się na FOIA  - co najmniej pół setki zapytań do 14 agencji i służb federalnych w tym: Pentagonu, Departamentu Stanu, CIA, FBI, NSA i NASA.

I jak należało oczekiwać, odpowiedzi były co najmniej wymijające. I tak wywiad USAF (A2) oświadczył, że nie mają żadnych informacji na ten temat. Departament Stanu zaznaczył, że ma dwie krótkie notatki, ale one nie będą dostępne przed 2025 rokiem. Odpowiedzi z CIA i FBI twierdziły, że instytucje te ani nie potwierdzają, ani nie zaprzeczają. Jak zwykle.

Clifford Stone

NASA – po tym jak Stone zwrócił się o pomoc do senatorów z Nowego Meksyku Jeffa Bingamana i Pete’a Domenichi’ego kategorycznie odpowiedziała, że misje Księżycowy Pył i Błękitna Mucha nigdy nie istniały. W 1994 roku senator Domenichi otrzymał z Pentagonu ciekawą odpowiedź:
Być może wszystkie interesujące Pana archiwa zostały całkowicie zniszczone.

Na koniec kongresmen z Nowego Meksyku Joe Skin uzyskał jeszcze jeden wariant odpowiedzi od Komitetu ds. Wywiadu Kongresu:
…operacja „Błękitna Mucha” dotyczyła poszukiwań obiektów kosmicznych i UFO, jeżeli były one dostępne dla odzyskania…

W swoim czasie, słynny badacz UFO prof. Jacques Vallée zauważył, że w centrum znanych UFO-incydentów znajdują się jakieś rozpracowania kompleksu wojskowo-przemysłowego. Wcześniej wielkie poszukiwania fragmentów radzieckich satelitów i samolotów, które uległy katastrofom – USA prowadziły na całym świecie, przykrywając je legendami o Kosmitach i mitycznymi projektami w rodzaju Błękitnej Muchy i Księżycowego Pyłu. Następnie nastała epoka aktywnego orbitalnego przeciwdziałania, kiedy statki kosmiczne porwały z orbity 15 wyłączonych/nieaktywnych satelitów. Inny znakomity ufolog Richard Heise twierdzi wprost, że w projekcie Space Shuttle zawsze brali udział wojskowi.

Richard Heise


Wodnik i Słoneczny Obserwator


Planowało się że radzieckim odpowiednikiem na program promów kosmicznych będzie radziecki projekt Buran, który w wielu punktach przewyższał produkt NASA. Oczywiście, że jego pojawienie się zaowocowało wieloma zadaniami z zakresu przeciwdziałania próbom porwania tego tajnego orbitalnego urządzenia. Dnia 21.VII.2011 roku, wahadłowiec Atlantis po raz ostatni wylądował na kosmodromie im. Kennedy’ego w Kosmicznym Centrum NASA na Florydzie i wprost z kosmodromu ciupasem odprawiono go do muzeum. Tym niemniej era statków kosmicznych wielokrotnego użytku się nie skończyła i tutaj od razu wystartowały nowe projekty „przykrycia UFO”.

Aktywny badacz Archiwum X dr psychologii Richard Boylan już niejeden rok aktywnie bada informację o jakimś ultrasekretnym projekcie Solar Watcher, który zmienił Operation Aquarius. Zgodnie z jego wersją, USA jeszcze od końca lat 80., aktywnie tworzy swoją flotę kosmiczną, przykrywając przecieki informacji projektami Wodnik i Słoneczny Obserwator. Dzisiaj, wedle słów dr Boylana w kosmosie znajduje się 8 cygarokształtnych stacji kosmicznych i kilkadziesiąt kosmicznych myśliwców bombardujących. Oczywistym jest, że pod tymi ostatnimi należy rozumieć jakieś urządzenie przypominające aparat X-37B  - a do tego kosmiczna flota Słonecznych Obserwatorów wykonuje zadania dowództw sieciowych i kosmicznych operacji USAF, Pentagonu i NASA.


Szkocki haker kontra NASA


Wszystko, co wiadomo o Słonecznym Obserwatorze wynika z krótkiego wywiadu dla gazety „The Guardian” (organ prasowy brytyjskiej liberalnej lewicy) znanego szkockiego hakera Harrego MacKinnona. Pracując jako systemowy administrator był on w stanie jeszcze w 1997 roku uzyskać dostęp do komputerów Pentagonu, zaś w latach 2000 – 2001 włamać się do serwerów NASA.

MacKinnona wyśledzili i aresztowali funkcjonariusze brytyjskiego Wydziału ds. Walki z Przestępczością w Sferze Wysokich Technologii na podstawie Ustawy o Przestępczości Komputerowej. USA zażądały wydania go na podstawie tego, że haker zaatakował i zniszczył ponad 2000 komputerów w Dystrykcie Columbia, a także skasował dzienniki wydawania broni w US Navy.

Ciekawa była odpowiedź MacKinnona na oskarżenie go o „znaczny uszczerbek na sprawności obronnych systemów komputerowych za wszystkie czasy ich istnienia i spowodowania katastroficznych szkód sieciom 55 struktur rządowych”. Brytyjski haker oświadczył dziennikarzom, że w poszukiwaniach śladów UFO wszedł on w program US Navy Solar Watcher:
- Odkryłem listę nazwisk dowódców pod nagłówkiem „Nieziemscy dowódcy”. Nie znaczyło to, że są oni Kosmitami. Uważam, że to oznacza, że nie ma ich na Ziemi. Odkryłem także listę „transferu z floty do floty” i listę nazw okrętów. Nie były to jednak nazwy okrętów US Navy. To, co ja widziałem było nazwami okrętów kosmicznych, nie znajdujących się na Ziemi.

Historia Solar Watcher’a dokładnie zaplątała sytuację z projektami wojskowych wahadłowców. Tak i sami dowódcy USAF i szefowie NASA zaczęli się mieszać na postartowych briefingach, kiedy przyszło im odpowiadać na pytania dziennikarzy w rodzaju: „Gdzie tak naprawdę latał ten aparat?”, w ten sposób podkreślając, że „Archiwum X” wciąż czeka na swego odkrywcę i truth is out tere - prawda jest gdzieś obok nas…

Obiekt 2014-28E - prawdopodobny rosyjski odpowiednik X-37B...


Opinie z KKK


Proponuję krótką lekturę Jamesa White'a: „Zawód: Wojownik”. Oczywiście sf, ale temat zwęszony jak pomysły P.K. Dicka. Dysonansu poznawczego związanego z NOLami nie załatwia nawet cała flota Strażników (vide j.w.), niemniej dodaje puzel do układanki. (Smok Ogniotrwały)

Wszystko to brzmi sensacyjnie i choć nie podzielam końcowych wniosków Autora, to jednak ma on sporo racji. I nic mnie tak nie irytuje, jak to, że największe marzenie ludzkości wprzęgnięto w nasze brudne konflikty i wyciągnięto je w kosmos. (Aristokles)

W jednym z moich opowiadań opisałem akcję grupy ludzi usiłującej zmienić Teraźniejszość. Udając się do Przeszłości zmienili tak ludzką mentalność, że skłonność do walki wewnątrzgatunkowej zastąpili trendem do ekspansji w Kosmos. A uzasadniłem to, jak Asimov – kiedy Ludzkość zapragnie skolonizować inne planety, mogą tam już być kolonie innych ras kosmicznych i na ludzi będą czekały tabliczki z napisami: „Zajęte”, „Wstęp wzbroniony”, itd. Trzeba o tym pomyśleć już teraz! (Daniel Laskowski)


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 3/2015, ss. 6-7

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©