Powered By Blogger

sobota, 13 lutego 2016

Czarny zakwit Zatoki Florydzkiej - BEZ FINAŁU





 Sprawa „czarnej wody” w Zatoce Florydzkiej i Meksykańskiej ciągnie się już od stycznia br. i jak dotąd nie widać jej końca. Niedawno porozumiałem się z moimi korespondentami na Florydzie: panią red. Cathy Zollo z Naples i Alem Rosalesem z Miami, którzy odpowiedzieli, że nic nie wiadomo o dalszych losach sprawy „czarnego zakwitu” wód obu zatok.
 
Według tego, co napisali mi oboje - „czarne wody” powoli rozpraszają się, zaś uczeni stanowi i rządowi badają to zjawisko. Rzecz w tym, że pomimo intensywnych badań wody - żaden rezultat tych badań nie został opublikowany! Wygląda zatem na to, że rząd nałożył knebel na wszelkie informacje na ten temat. Tzn. wyjaśnienia są, ale żadne z nich nie jest adekwatne do istniejącego stanu rzeczy. 

Przede wszystkim usiłuje się za wszelką cenę ukryć fakt, że wybuchowy rozwój czarnych alg został spowodowany przez zanieczyszczenia chemiczne, które zostały spłukane z lądu amerykańskiego przez zimowe i wiosenne powodzie, które rozmyły jakieś cywilne lub wojskowe - a nie jest wykluczone, że jedno i drugie - „cmentarzysko” toksycznych odpadów chemicznych ze znanym efektem... Toksyny czy jakieś inne nieprzydatne ludziom związki chemiczne podziałały na algi jak biostymulator wzrostu i rozmnażania się z wiadomym efektem. 

To oczywiście tylko hipoteza, którą wysnułem na podstawie posiadanych danych. Z drugiej strony znając mechanizmy działania władzy i fakt, że na wszelkie informacje na temat „czarnej wody” nałożona została czapa tajemnicy państwowej - podobnie, jak u nas na rezultaty badań nad skutkami katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej... Także i w przypadku skażenia Zatoki Meksykańskiej działa mechanizm obronny elit politycznych, polegający na wytoczeniu najcięższej broni przeciwko ekologom czy ufologom - jest to broń TOP SECRET, która ma zamknąć usta tym, którzy ośmielają się mówić prawdę. Ameryka w tym przypadku wielokrotnie zniżyła się poziomem do Związku Radzieckiego z tamtejszą obsesją tajności - co przeraża tych, którzy widzą w niej ostoję demokracji i wolności. Mam nadzieję, że jednak ktoś w USA odważy się powiedzieć prawdę i ostrzec świat przed grożącym nam wszystkim niebezpieczeństwem, które jest realne tak długo, jak długo nad „czarnymi wodami” będą stały znaki zapytania.
Potem może być już za późno na cokolwiek...

*

A jednak finał jest, choć nie taki, jakiego się spodziewałem. Ale o tym traktuje następny materiał…


CDN.