Powered By Blogger

wtorek, 29 listopada 2016

Tajemnicze hałasy z arktycznego dna morskiego



Arktyczne lody


Kacey Deamer


Tajemnicze „pingujące” hałasy są emitowane z morskiego dna przy jednym z najbardziej wysuniętych na północ terytoriów Kanady, i jak dotąd nie zidentyfikowano źródeł tych dźwięków.

Dźwięki te słychać było ostatnio w cieśninach Fury i Hecla (pomiędzy Kanadą a Ziemią Baffina, na N 69°32’94” – W 084°30’10” – przyp. tłum.), w kanale wodnym w regionie Nunavut, należącym do Kanady. Kanadyjski Departament Obrony Narodowej (CDoND) został poinformowany o dziwnych hałasach i niezwłocznie badał pochodzenie tych dźwięków – ale bezskutecznie – donosi CBC.

Zgodnie z wewnętrzną korespondencją, która wpadła w ręce CBC, Departament Obrony nie posądzał o to okrętów podwodnych, ale nie wykluczał pobytu tam tej klasy okrętów, które powodowałyby takie dźwięki.
Wysłano tam wojskowy samolot zwiadowczy w celu przebadania tego akwenu, co miało miejsce 1.XI – doniósł „The Guardian”. W oświadczeniu dla brytyjskiego dziennika, rzeczniczka prasowa CDoND Ashley Lemire powiedziała o różnych, wieloczujnikowych poszukiwaniach na tym akwenie, w tym 1,5-godzinne poszukiwania akustyczne, które nie wykryło żadnych anomalii.
- Załoga nie wykryła żadnych nawodnych czy podwodnych kontaktów – Pani Lemire  powiedziała „The Guardianowi”. – Jak na razie, CDoND nie zamierza prowadzić dalszych poszukiwań.
 
Myśliwi w odległym arktycznym terenie twierdzą, że „fingowanie” odstrasza zwierzęta w tym regionie i CBC doniosło, że administracja Nunavut dyskutowała na ten temat w ostatnim miesiącu.

Członek lokalnej Rady Legislacyjnej – George Qulaut powiedział CBC, że tajemnicze hałasy mają negatywny wpływ na miejscowe dzikie zwierzęta.
- Ten przesmyk jest drogą migracyjną dla wali grenlandzkich (Balaena mysticetus), a także bokowąsów brodatych (Erignathus barbatus) i fok obrączkowych (Pusa hipsida) – powiedział Qulaut, przypominając czasy, w których tutaj polował. – Tego lata nie było tam żadnego.   

Miejscowi mają różne teorie na temat tych pingujących hałasów – jak donosi CBC, ale żadne źródło nie zostało potwierdzone. Jedna z hipotez oskarża górniczą kompanię, która wydobywa nieopodal, ale kompania twierdzi, że nie ma żadnego sprzętu w wodzie. Inni mieszkańcy sugerują, że to robota Greenpeace, które stoi za tymi hałasami i przepłasza zwierzęta z tych terenów łowieckich. Jednakże rzecznik prasowy tej środowiskowej organizacji zaprzeczył tym pomówieniom.

To nie jest pierwszy taki przypadek słyszenia tych dziwnych hałasów, bowiem rząd kanadyjski został onegdaj wezwany do zbadania kilka lat temu, niskich odgłosów znanych jako „windsorski szum”, który nawiedził rezydencję Windsorów w Ontario. Jak dotąd śledztwo w tej sprawie utknęło w martwym punkcie.


Miejsce anomalii akustycznych w kanadyjskiej Arktyce


Anomalie akustyczne w Arktyce


Kanadyjska armia prowadzi dochodzenie w sprawie dziwnych dźwięków, które wydobywają się z dna oceanu w odległym rejonie Arktyki - informuje BBC. Na nietypowy hałas od dłuższego czasu skarzą się lokalni mieszkańcy. Z ich relacji wynika, że miał on stanowić przyczynę masowej ucieczki zwierząt z tego rejonu. W ciągu ostatnich kilku miesięcy ich ilość na tym terenie znacząco się zmniejszyła.

Dźwięk, opisywany jako "brzęczenie", "świst" albo "huczenie", słyszany był od lata w regionie cieśniny Fury i Hecla oraz Ziemi Baffina. Jak pisze BBC, rejon ten zlokalizowany jest w pobliżu kanału, stanowiącego najnowsze i zarazem najmniej zaludnione tereny należące do Kanady. – To jeden z głównych terenów polowań, zarówno latem, jak i zimą, ponieważ jest to obszar otwartej wody otoczonej przez lód, bogaty w ssaki wodne – wyjaśniał miejscowy urzędnik. Specjaliści oraz zamieszkujący te tereny ludzie, wskazują, że tego lata wyjątkowo puste były wielkie żerowiska ssaków morskich. Od stuleci w te rejony przypływały m.in. wale grenlandzkie oraz liczne gatunki fokowatych.


Armia szuka wyjaśnień


W piątek kanadyjskie władze poinformowały, że do zbadania sprawy zostało zaangażowane tamtejsze lotnictwo. Wojskowi przeprowadzili szereg testów i oblotów nad terytorium, na którym występują "anomalie akustyczne", jednak, jak przyznało dowództwo, nie przybliżyło ich to do rozwiązania tajemnicy. –  Załoga lotnicza nie wykryła na powierzchni wody, ani pod jej powierzchnią żadnych źródeł "kontaktu" – oświadczono w komunikacie przesłanym BBC. – Wojskowi zaobserwowali jedynie dwa stada wielorybów oraz sześć morsów – doprecyzowano. Rzecznik resortu obrony w Ottawie potwierdził, że przyczyna natarczywego dźwięku pozostanie niewyjaśniona.


Okręty podwodne, sonary, czy może...?


Z korespondencji międzyresortowej ujawnionej przez kanadyjską stację CBC News wynika, że "armia nie wykluczyła", iż dźwięk mogą emitować okręty podwodne. Z drugiej strony podkreślono jednak, że "jest to mało prawdopodobne". Jeszcze inną hipotezę mają aktywiści, którzy twierdzą, że za hałas odpowiada jeden z górniczych koncernów, który miałby stosować w tym rejonie sonary do badania wnętrza ziemi. Temu zaprzecza jednak zarówno firma, jak i rząd Kanady. Władze wskazują, że od miesięcy nie zostało wydane żadne zezwolenie na prowadzenie prac na tych terenach. Zagadka niepokojącego dźwięku pozostaje więc wciąż nierozwiązana. (Źródło: „Wprost” – zob. https://www.wprost.pl/swiat/10029507/Uciekly-zwierzeta-ludzie-sie-skarza-a-sprawe-bada-wojsko-Anomalie-akustyczne-w-Arktyce.html)


Moje 3 grosze 


Nawiasem mówiąc, to o takich dźwiękach w tym samym miejscu, kilka lat temu, pisał na łamach „Gwiazdy mówią” słynny podróżnik i pisarz Maciej Kuczyński. I podobnie jak w powyższym przypadku, także nikt nie był w stanie dojść do źródła niezwykłych hałasów. 


Takie dziwne hałasy zdarzały się i u nas: dnia 21.VI.2013 roku, o godzinie 17:25 CEST w naszym mieście rozległ się przeraźliwy huk jakby wybuchu, ale nikt nie był w stanie stwierdzić, co było jego źródłem – czyżby jakiś meteor à la ten z Czelabińska??? Jedno jest pewne – coś się działo wokół Ziemi w tym okresie, bowiem będąc na Helu wieczorem 10.VI tegoż roku, zaobserwowałem pojawienie się tzw. srebrzystych obłoków – zawieszonych na wysokości 80 km nad ziemią drobnych cząstek żelaza z pyłu pometeorytowego.




Głos z Kanady


Cześć Robert, powiedziano nam, że ten tzw. „pocisk nuklearny” to tylko jakieś poprzemysłowe badziewo – a może to tylko jakaś przykrywka? Nie ma sposobu tego sprawdzenia. Być może, bo cieśnina jest pełna starego żelastwa i odpadów, które mogą być bardziej szkodliwe niż jakieś stare bomby…

Ponadto ścieki z gospodarstw rybnych są zabójcze dla stworzeń morskich, ale nikt zda się nie zwraca na to uwagi, bo dla tych zagranicznych przedsiębiorstw Kanada jest niczym innym, jak odgałęzieniem ich interesów. Pozdrawiam! (Edward Gillian)

 
Przekład z angielskiego - ©Robert K. F. Leśniakiewicz