Powered By Blogger

sobota, 10 października 2020

Wyspa Jawa między niebem a piekłem, czyli siedzenie na wulkanie…

 


Stanisław Bednarz

 

8 października 1822  miał miejsce tragiczny skutkach wybuch  wulkanu Galunggung – w południowo-zachodniej części Jawy w Indonezji. Jest to stratowulkan o wysokości 2168 m n.p.m.  Była to pierwsza zanotowana erupcja tego wulkanu, który od Holocenu nie wybuchał    skutki: 4011 zabitych i 114 zniszczonych wsi.

24 czerwca 1982 r. kolejny tragiczny w skutkach wybuch – 68 ofiar, 22 zniszczone wsie. Tego dnia nad wulkanem znalazł się Boeing 747 „City of Edinburgh” linii British Airways. Samolot wleciał w chmurę pyłu wulkanicznego, wyrzuconego przez wybuch wulkanu, co spowodowało zatrzymanie wszystkich silników. Pilotom udało się włączyć je ponownie i bezpiecznie wylądować. W miarę jak lot postępował w kabinie samolotu zaczął zbierać się dym, stawał się coraz gęstszy i przybrał zapach siarki.

Około 13:42 UTC silnik numer cztery przestał pracować. Mniej niż minutę później silnik numer dwa zgasł. W ciągu kilku sekund, niemal równocześnie, silniki jeden i trzy także odmówiły posłuszeństwa. Bez ciągu silników 747-200 mógł szybować z ich poziomu 37.000 stóp (11.000 m), 23 minuty i pokonać 169 km. Na pokładzie samolotu wiele osób zaczęło pisać notatki do krewnych z pożegnaniami. Załoga postanowiła, że jeśli samolot nie będzie w stanie utrzymać wysokości to po osiągnięciu (3700 m ze względu na góry  zawrócą nad morze i spróbują wodowania samolotu.

Ponieważ silniki dostarczają również powietrze pod ciśnieniem do oddychania, ciśnienie w kabinie spadało, aż w końcu automatycznie opadły maski tlenowe. Na wysokości 13.500 stóp (4.100 m), silnik numer cztery zastartował o 13:56 UTC. Po chwili silniki jeden i dwa również zostały uruchomione. W momencie zbliżania się do lotniska załoga stwierdziła bardzo słabą widoczność.

Okazało się, że przednia szyba jest pokryta matową substancją, która znacznie utrudnia widoczność. Próby przywrócenia widoczności przy pomocy nawiewów i wycieraczek nie powiodły się, bowiem pleksiglas został porysowany przez drobne cząstki pyły wulkanicznego i stracił przeźroczystość. Przejrzysty pozostał tylko wąski pasek z boku przedniej szyby. Cudem uratowani! Legenda mówi, że piloci lądowali wyglądając na zewnątrz przez otwarte okno kokpitu!


Jest okazja napisać o Jawie, gdyż jest tam  35 czynnych wulkanów, których wysokość jest w olbrzymim przedziale: 500-3676 m n.p.m. i około 80 nieczynnych. Najwyższy jest Semeru – czynny wulkan we wschodniej części Jawy. Wysokość 3676 m n.p.m. Jest to  najwyższy szczyt Jawy.

W ciągu ostatnich 200 lat zanotowano ponad 60 erupcji, najsilniejsze w 1909 (ok. 600 ofiar śmiertelnych) i 1981 (ponad 250 ofiar śmiertelnych, 16 zniszczonych wsi. Warto też wymienić Merapi 2910 m n.p.m., to jeden z najbardziej aktywnych wulkanów wyemitował największą ilość materiału piroklastycznego ze wszystkich wulkanów na świecie. Dym wydobywający się z wulkanu widoczny jest przez około 300 dni w roku. Ostatnia duża erupcja rozpoczęła się w ostatnich dniach października 2010 roku. W przeciągu kilku dni śmierć poniosło ponad 100 osób. 

Wymieńmy Sundoro - 3136 m n.p.m., Bromo  - 2329  m n.p.m., Kelut - 1731 m n.p.m. To jeden z najniebezpieczniejszych wulkanów na Jawie. Najsilniejsze odnotowane erupcje: w 1586 (ponad 10 000 ofiar); w 1919 r. (ponad 5000 ofiar) i w 1990 r., kiedy został zdewastowany obszar 35 km² wokół krateru; lahary zniszczyły 1546 budynków, drogi i mosty, ok. 25 tys. ha ziemi uprawnej, ok. 6400 ha lasów; zginęło 35 osób. I wiele, wiele innych  wulkanów z racji położenia na krawędzi płyt tektonicznych.