Powered By Blogger

poniedziałek, 31 marca 2025

CE0/CE-III-E na drodze w Hiszpanii

 


Albert Rosales

 

Lokalizacja: W pobliżu Zafry, Estremadura, Hiszpania

Data: 14 listopada 1968

Godzina: 22:50 CET

Opis incydentu:

Świadek, Manuel Trejo wracał do domu swoim samochodem, gdy nagle silnik samochodu zaczął słabnąć. Zaczął tracić prędkość, a reflektory zaczęły przygasać. Kilka sekund później niewidzialna „fala uderzeniowa” uderzyła w jego Citroena, powodując, że pojazd kołysał się na boki. Na drodze nie było nikogo innego, a po obu stronach drogi wydawała się być mgła. Jednak świadek postanowił kontynuować jazdę i po minięciu zakrętu w miejscu oddalonym o około 300 metrów na lewo od swojego samochodu zauważył dziwną postać, którą początkowo wziął za „Gwardię Cywilną”. Jednak gdy zbliżył się do postaci i reflektory wyraźnie ją oświetliły, zdał sobie sprawę, że to nie był strażnik. Przejechał powoli obok postaci i był w stanie opisać ją jako postać przypominającą człowieka o wzroście około 1,70–1,80 m. Jego nogi pozostały razem, a ręce zwisały prosto w dół po bokach. Postać miała na sobie obcisły strój nurka, całkowicie pokryty małymi czerwonymi, zielonymi i niebieskimi światełkami, „jak choinka”. Gdy świadek natknął się na postać, intensywność świateł wydawała się wzrastać. Nie mógł dostrzec żadnych szczegółów twarzy, ale zauważył, że ma ciemne włosy, nieco dłuższe niż zwykle. Miał na sobie czarne rękawiczki i buty i pozostał całkowicie nieruchomy, gdy świadek przejeżdżał obok. Kilka dni wcześniej kierowca jadący tą samą drogą zobaczył metalowy dysk w kształcie kopuły unoszący się nad drogą.

Humcat 1968-80

Źródło: Rafael Llamas & Vicente Ballester Olmos

Typ: D

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

 

niedziela, 30 marca 2025

Oni są wśród nas…

 


Informatorzy wojskowi i wywiadu odkrywają 80-letnie kłamstwa: „Obcy są prawdziwi i żyją wśród nas”.

Grupa 34 wojskowych i wywiadowczych zeznała, że istoty pozaziemskie są nie tylko prawdziwe, ale są już wśród nas na Ziemi. Ich świadectwo jest tematem nowego filmu dokumentalnego pt. „Wiek ujawniania informacji”.

Stany Zjednoczone zaaranżowały wyrafinowaną kampanię okładki, aby zatuszować globalne wyścigi w niewoli i odwróconą inżynierię technologii pozaziemskiej. Jednym z tych ludzi jest znany urzędnik Luis Elizondo, który opisał tę sprawę jako „najbardziej udaną kampanię dezinformacyjną w historii rządu USA, która reprezentuje 80 lat kłamstw i oszustw”.

W dokumencie znajduje się nawet grupa polityków, w tym nowy sekretarz stanu Trumpa - Marc Rubio i senator demokratów z Nowego Jorku, Kirsten Gillibrand.

Jak sugeruje tytuł dokumentu, nadszedł czas, aby rząd USA „ujawnił” i opublikował tajemnice pozaziemskie, które były ukryte przez cały czas.

Dokument, wyreżyserowany przez filmowca Dana Farah, wywołał znaczne poruszenie po jego debiucie na festiwalu filmowym SXSW w Austin w Teksasie. Oczywiście podzielił publiczność na dwie grupy. Pierwszy z nich z zadowoleniem przyjął nowy dowód, ale drugi nie jest przekonany, że Farah zdołał udowodnić coś nowego o istotach pozaziemskich.

Dokument opiera się na sztandarowym argumencie, że UFO, czyli niezidentyfikowane zjawiska powietrzne (UAP), są nie tylko realne, ale są również przedmiotem poważnego zaniepokojenia.

 

„Tajna wojna” przechwytuje technologię pozaziemską

 

Uczestnicy dokumentu wspólnie twierdzą, że Stany Zjednoczone są zaangażowane w dziesięciolecia długich tajnych wojen przeciwko Chinom i Rosji w celu zdobycia pozaziemskich technologii i form życia.

 

Twierdzą, że tajemnice w rządzie uważają, że pierwszy kraj, który odkryje tajemnicę tej tajemniczej technologii, stanie się wiodącą światową potęgą w nadchodzących latach.

Ludzie mogą twierdzić, że wykonawcy są tylko zbiorem teoretyków spiskowych, których można się spodziewać w takim dokumencie. Zamiast tego reprezentują szeroki zakres wybitnych naukowców, personelu wojskowego i urzędników państwowych.

Wśród nich jest Jay Stratton, były dyrektor rządowej grupy roboczej Unidentified Aerial Phenomena (UAP), który stwierdza w filmie dokumentalnym: „Widziałem statki i nieludzkie istoty na własne oczy”.

Podobnie były urzędnik Departamentu Obrony Christopher Mellon uważa, że prawda o istotach pozaziemskich reprezentuje „największe odkrycie w historii ludzkości”.

W sekcji pytań i odpowiedzi reżyser Farah powiedział: „Jest to bardzo realna sytuacja i jest to bardzo duża stawka i jest to oczywiście jeden z najważniejszych problemów naszych czasów. Przywódcy obu partii politycznych jasno dali mi do zrozumienia, jak poważne to jest. Publiczność nie wie. Przeciętny człowiek na ulicy żyje w całkowitej ignorancji i ciemności.

Chociaż istnienie istot pozaziemskich jest od lat ukrywane przed opinią publiczną, dokument ten dodaje większej przejrzystości rosnącej fali wsparcia.

 

Obcy i polityka

 

Niezależnie od tego, czy istoty pozaziemskie są prawdziwe, czy nie, wezwania do wykrycia są teraz niezaprzeczalną rzeczywistością polityczną, której nie można po prostu odrzucić tak daleko idącego lub marginalnego interesu.

W filmie dokumentalnym Dom Elizondo odnosi się do „największej zmiany paradygmatu w historii ludzkości”.

 

Opinie przeciwko

 

Ale gdy stawką jest tak wielu, dokument napotyka tę samą przeszkodę, która spowodowała niepowodzenie wielu innych pozaziemskich dokumentów.

Jeśli to, co uczestnicy mówią, jest prawdą, to wszelkie rzeczywiste informacje, które mogą dostarczyć, jest zbyt tajne, aby móc dzielić się nimi otwarcie. To prowadzi uczestników dokumentu do złożenia dość dzikich roszczeń bez przedstawienia żadnych dowodów na ich poparcie.

Christian Zilko z IndieWire napisał w recenzji: „Wiek Ujawnienia jest najbardziej przekonującym argumentem, jaki możesz dać bez prawdziwych dowodów”.

Oczywiście niektóre dowody są również częścią dokumentów, ale są one małe, stare i sklasyfikowane w taki sposób, że nigdy nie mogą być w znaczący sposób kwestionowane.

Jak mówi Daniel Fienberg z The Hollywood Reporter: „Mój problem z wiekiem ujawnienia nie jest brak sprzecznych głosów. Chodzi o to, że nie ma ekspertów, którzy niczego nie odrzucają. Nic nie jest udowodnione i dlatego nic nie można obalić.

Krytycy zwrócili również uwagę, że wiele poważnych źródeł wymienionych w dokumencie wysuwało w przeszłości bardzo wątpliwe twierdzenia. Jednak fakt, że kluczowa postać polityczna, taka jak Marco Rubio, przemawia wraz z obrońcami UFO, takimi jak pan Elizondo, dodaje ogromnej wagi jego twierdzeniu.

W końcu celem dokumentu niekoniecznie jest przekonanie widzów, że istoty pozaziemskie są prawdziwe, ale raczej nakłonienie rządu do większej przejrzystości.

Jak mówi pan Stratton w filmie, kluczowy charakter filmu dokumentalnego: „Wywarcie nacisku na swoich przywódców, wywierając presję na kierownictwo, wywierając presję na prezydenta, aby go upublicznić, aby świat zrozumiał, że to, z czym mamy do czynienia, jest prawdziwe”.

 

Źródło: https://morezprav.cz/vesmir/vojensti-a-zpravodajsti-informatori-odkryvaji-80-let-lzi-mimozemstane-jsou-skutecni-a-ziji-mezi-nami

Przekład z czeskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

czwartek, 27 marca 2025

„Atlantyda istniała i my ją znaleźliśmy!” – geolodzy odkrywają zaginiony świat

 


Naukowcy podobno odkryli zaginione miasto Atlantyda u wybrzeży Lanzarote w Hiszpanii. Kiedy odkrycie zostanie potwierdzone, będzie to wielkie odkrycie, które zmieni nasze obecne rozumienie historii.

Zaginiony Kontynent jest często okrzyknięty największym mitem, jaki kiedykolwiek opowiedziano, przybierającym rozmiary rzeczywistego wydarzenia historycznego. Przez wielu uważana jest za prawdę historyczną czekającą na potwierdzenie. Zaginione miasto Atlantyda należy do najstarszych takich mitów.

 

Historia zaginionego kontynentu

 

Historia rozpoczęła się od starożytnego greckiego filozofa Platona (427 – 348 p.n.e.), który założył istnienie zaawansowanej cywilizacji, która rozkwitła około 9000 lat przed jego erą.

Twierdził, że cywilizacja ta posiada technologię znacznie wyprzedzającą swoje czasy i charakteryzuje się niezwykłą architekturą. Według niego zamieszkiwali ogromną wyspę leżącą za „Słupami Herkulesa”, obecnie utożsamianymi z Gibraltarem.

Platon twierdził, że Atlantydę przeżyła katastrofa, w wyniku której w ciągu jednego dnia cała wyspa zatonęła w morzu. Powszechnie wierzono, że zapadnięcie się wyspy do oceanu było skutkiem niemoralności jej mieszkańców.

Chociaż nie odkryto żadnych konkretnych dowodów na istnienie Atlantydy, liczne wskazówki na jej obecność można znaleźć nie tylko w opowieściach Platona, ale także w mitach kultur na wschód i zachód od Oceanu Atlantyckiego. Doniesienia te zawierają odniesienia nie tylko do narodów europejskich, ale także do Majów i Azteków dzisiejszej Ameryki Łacińskiej.

Platon nie był jedynym starożytnym pisarzem, który odnosił się do narodów wyspiarskich na Oceanie Atlantyckim. Historyk Teopompus z IV wieku p.n.e. opisał rozległy kontynent zamieszkany przez gigantów. Geograf Marcellus wspomniał o 10 boskich wyspach. W XVII wieku niemiecki uczony Athanasius Kircher stworzył mapę geograficzną Atlantydy, która zapoczątkowała poszukiwania mitycznej krainy Atlantydów.

Entuzjaści poszukują śladów Atlantydy nie tylko na Atlantyku, ale także w Arktyce, w pobliżu północno-zachodnich wybrzeży Europy i Afryki, w obrębie Trójkąta Bermudzkiego oraz w pobliżu Kuby, Bahamów, Azorów i Wysp Kanaryjskich, a także pobliskiej Sycylii, Malty, Cypru i Krety. Wielu badaczy uważa, że ​​królestwo Atlantydy nie było pojedynczym lądem, ale raczej rozległym archipelagiem.

Mity i legendy niemal wszystkich cywilizacji obu półkul Ziemi wspominają założycieli swoich kultur, którzy wyłonili się z głębin oceanu lub z krain daleko za horyzontem. Legendy te często mówią o ojczyźnie tych pionierów, która została zniszczona przez katastrofalne wydarzenie.

 




Znaleźliśmy ją!

 

Naukowcy biorący udział w projekcie IGME-CSIC Atlantis w Hiszpanii uważają, że odkryli miejsce, które zainspirowało cały mit o Atlantydzie. Korzystając z podwodnej automatycznej łodzi podwodnej, odkryli łańcuch zatopionych wysp u wschodniego wybrzeża Lanzarote.

Po zejściu na głębokość 2500 metrów łódź podwodna pobrała próbki z dna morskiego wyspy, które prawdopodobnie zatonęło miliony lat temu.

Od tego czasu ochrzcili tę krainę „Los Atlantes” na cześć starożytnej legendy. Geolog morski Luis Somoza z Hiszpańskiej Służby Geologicznej podzielił się odkryciami z Live Science:

„To może być początek legendy o Atlantydzie. Zidentyfikowaliśmy plaże, rafy i wydmy na płaskim szczycie podwodnej góry.” Somoza dodał: „W przeszłości były to wyspy, które zatonęły i nadal toną, jak głosi legenda o Atlantydzie”.

Badania sugerują, że archipelag Los Atlantes istniał w Eocenie, od 56 do 34 milionów lat temu. Naukowcy odkryli, że te zatopione wyspy nadal zachowują takie cechy, jak plaże, klify i wydmy. Niektóre znajdują się zaledwie 60 metrów poniżej poziomu wody. Możliwe, że podczas ostatniej epoki lodowcowej, przy znacznie niższym poziomie mórz, na terenach tych mogły żyć dzikie zwierzęta.

Geolog stwierdził, że wygaśnięcie erupcji wulkanów doprowadziło do wzmożonego zestalenia lawy, co przyczyniło się do zatonięcia wysp w oceanie.

 


Moje 3 grosze

 

Wydaje mi się, że Atlantyda rzeczywiście mogła istnieć w lokalizacji podanej przez Aristoklesa – Platona w jego „Dialogach”, a zatem na zachód od Cieśniny Gibraltarskiej. Spójrzmy na mapę – znajdują się tam trzy oceaniczne plamy gorąca – pióropusze magmy, które utrzymują na powierzchni Atlantyku trzy archipelagi: Wyspy Zielonego Przylądka (Cabo Verde), Wyspy Kanaryjskie i Azory. To właśnie tam mógł znajdować się duży ląd – Atlantyda, który był utrzymywany nas falami przez ciśnienie magmy. Zgodnie z teorią o pióropuszach gorąca z wnętrza Ziemi, mogą one łączyć się i rozdzielać, powstawać i zanikać.

Tak też mogło być w kwestii Atlantydy: mogła ona opierać się na czterech pióropuszach gorąca z wnętrza Ziemi. Trzy z nich, to znane nam archipelagi – czwarty znajdował się gdzieś pomiędzy nimi – dokładnie vis-à-vis Cieśniny Gibraltarskiej. I to właśnie wskutek przemieszczenia się czy zaniknięcia strumień gorąca znikł i Atlantyda pogrążyła się w wodach oceanu. Pozostały po niej nędzne resztki w postaci trzech archipelagów wysp wulkanicznych i Madery…

I co najciekawsze – to właśnie tam – pośrodku Grzbietu Śródatlantyckiego znajdują się góry odpowiadające opisowi Platona!

No i jeszcze jedna kwestia, tym razem dotycząca kontynentu afrykańskiego, a mianowicie chodzi o Oko Sahary vel Oko Afryki zwane Kalb ar-Riszat (ar. قلب الريشات Qalb ar-Rīšāt, fr. Guelb er Richât). Jest to zadziwiająca formacja w kształcie współśrodkowych kręgów o średnicy 50 km i jest doskonale widoczna z kosmosu, co oczywiście spowodowało całą masę legend miejskich i teorii spiskowych. To właśnie tutaj ich twórcy widzą Cerne – stolicę Atlantydy.

Być może. Ale w niczym to nie przeszkadza jej lokalizacji na Atlantyku. Oko Sahary nie musi być równoczesne z Atlantydą – mogło powstać wcześniej lub później. Przed lub po Kataklizmie.  Oczywiście „prawdziwi” ortodoksyjni uczeni odrzucają hipotezę o Atlantydzie na rzecz majaczeń o kalderze wulkanicznej, astroblemie czy regularnym wietrzeniu okrągłej kopuły płaszcza ziemskiego – cokolwiek to oznacza. Fakt pozostaje faktem, że nikt nie wie, czym to Oko jest.

W odległości około 1000 km od Oka w kierunku NW znajduje się archipelag Kanarów. Ogromna odległość dla zwykłego człowieka, ale dla Atlantydów to był godzinny przelot. 4000 km dalej znajduje się Egipt i jego piramidy. To daje do myślenia…

piątek, 21 marca 2025

CE3/CE-III-A z wielkanocnym jajem koło Kuby

 


Albert Rosales

 

Lokalizacja: Karaiby na północ od Kuby

Data: koniec 1978 lub początek 1979 roku

Godzina: popołudnie

Opis incydentu:

Na pokładzie patrolowego kutra straży przybrzeżnej świadek stał w pobliżu rufy z innym marynarzem, a oni zauważyli przezroczysty, owalny obiekt, który przeleciał za rufą statku w odległości około 100 do 200 stóp. Świadek przyjrzał się dokładnie obiektowi.

- Mogłem wyraźnie zobaczyć ramę wewnątrz statku, a humanoidalny pilot nagle odwrócił się, żeby na nas spojrzeć.

Ale obserwacja była szybka. Świadek powiedział, że statek przybrzeżny był w pobliżu Kuby. Gdy obiekt przesunął się za rufę statku, w mgnieniu oka zniknął. Wiele lat później znalazł w Internecie coś, co wyglądało dokładnie jak stworzenie, które widział wewnątrz UFO.

Dodatek HC

Źródło: MUFON CMS

Typ: A

 

Opinie Czytelników:

 

Niesamowite (Eder Olvera)

Albo staniemy się niezwyciężeni, albo poza naszym spektrum widzenia. To, czego my nie widzimy, może być nadal widoczne dla zwierząt. Pewnej nocy, mieszkając w odległym domu z moim kotem, kot spojrzał w górę i jego wzrok podążał za mną niczym niewidzialna osoba idąca obok mnie, nie widział niczego, ale nie był najmniej zaniepokojony, ponieważ kot nie był w stanie pobudzenia, ale był zwykłym zjawiskiem. Miejsce było pełne węży i ​​skorpionów wszystkich rozmiarów, nawet czarnych skorpionów do 6 cali z czarnymi, przerywanymi czarnymi włosami. Nigdy nie miałem ani jednego złego wypadku. (Ghassan Kalmoni)

Dziwne (Christopher Alan Green)

Dlaczego oni tu są? Mała stara Ziemio. Czy przybywają z innych księżyców w naszym układzie słonecznym? Nienawidzę mojego rządu za ukrywanie faktów przed podatnikami. (James Garrison)

Ciekawy przypadek. Czyżby to był jakiś szczególny przypadek BOL? Poza tym ta przeźroczystość obiektu… To daje do myślenia. (Daniel Laskowski)


Opracował - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

wtorek, 18 marca 2025

CE3/CE-III-A,B i C na Azorach

 


Albert Rosales

 

Lokalizacja: Lotnisko Santa Maria, Ponta Delgada, Wyspy Azorskie

Data: 20.IX.1954

Godzina: 23:00 AZOT

Opis incydentu:

Vitorino Monteiro, strażnik lotniska, zobaczył niebieskawy metaliczny obiekt w kształcie orzecha pekan o wymiarach 15 x 30 m, który wylądował na 4 nogach, wydając brzęczący lub jęczący dźwięk. W jego nosie znajdowało się pomarańczowe światło. W przedniej części znajdowała się sekcja typu pleksiglas, w której znajdował się pilot. Były tam cztery wypustki przypominające maszty, po dwa na każdym końcu, które podtrzymywały równoległe anteny. Blondyn, 175 cm wzrostu, ubrany w szary kombinezon lotniczy wyszedł z drzwi znajdujących się w sekcji pleksiglasu, podszedł do świadka i przemówił w nieznanym języku; nie rozumiał ani portugalskiego, ani francuskiego. Poklepał strażnika po ramieniu, wsiadł z powrotem do swojego statku, zapiął pasy bezpieczeństwa i wystartował, skręcając niemal pionowo w górę, znikając w ciemności.

Humcat 1954-52

Źródło: Robert D. Gammell, Project Blue Book & „Diario Popular” 3.10.54 Oficjalne dochodzenie przeprowadził przedstawiciel rządu portugalskiego, porucznik Henrique da Costa Pessca, dowódca ochrony lotniska St. Maria. Informacje zawarte w raporcie por. Pessca zostały przekazane oficerowi wywiadu skrzydła Robertowi D. Gammellowi, porucznikowi USAF, szefowi operacji wywiadowczych USA w stacji transportu lotniczego Azores w Slate Field. Magazyn MUFON; RSF; CEAFI.

Typ: B

Przekład z angielskiego - ©R.K.Fr. Sas - Leśniakiewicz

piątek, 14 marca 2025

"Cutty Sark"

 


Stanisław Bednarz

 

Wio siwki. Nie ma piękniejszej rzeczy jak wielki żaglowiec pod żaglami Dziś o najsłynniejszym kliperze herbacianym Cutty Sark.

Jako dziecko pamiętam był na pudełku od landrynek -myślałem że takimi żaglowcami przywożą landrynki. Ten, kto pierwszy przywiózł herbatę z Chin, zyskiwał najlepszą cenę oraz renomę, bo świeża herbata to zawsze świeża herbata. Tak narodziły się klipry – żaglowce z ożaglowaniem typu fregata. Jednostki te miały bardzo smukłe kadłuby, dzięki którym osiągały prędkość nawet kilkunastu węzłów z ładunkiem. Klipry zdominowały wiele najbardziej dochodowych tras i były wykorzystywane do przewozu herbaty z Chin, bardzo lubianej w Wielkiej Brytanii.

Było kilka kliprów ale najsłynniejszy był Cutty Sark.. Oficjalnie żaglowiec nazwany Cutty Sark wszedł do służby 16 lutego 1870 roku. Nazwa statku – Cutty Sark, po szkocku oznacza krótką koszulę. Określenie to związane jest z opowiadaniem „Tom O’Shanter” Roberta Burnsa z 1791 roku, o wiedźmie w krótkiej koszulce.

Żaglowiec w miał 64,7 m i tonaż 963 BRT. Potężne żagle zapewniały prędkość maksymalną 17,5 węzła. Kliper wszedł do służby krótko po oddaniu do eksploatacji Kanału Sueskiego, w związku z czym jego kariera na herbacianym szlaku była krótka. Jednostka odbyła jedynie 8 pełnych rejsów, pokonując tę trasę w czasie od 107 do 122 dni. Rekordzista był Sir Lancelot , który pokonał trasę z Chin w 89 dni. Rosnąca liczba parowców wyeliminowała klipry.







W 1883 roku oddelegowano go na tzw. szlak wełniany, między Australią, a Wielką Brytanią. Po 12 rejsach, Cutty Sark przestał przynosić zyski i w 1895 roku został sprzedany portugalskiemu armatorowi, i zmienił nazwę na Ferreira. Oddelegowano go do tras między Portugalią a Ameryką Południową. Żaglowiec wykorzystywano do maja 1916 roku, gdy w trakcie rejsu u jednostka straciła maszty podczas sztormu…

Ze względu na brak materiałów, podczas remontu zamieniono ożaglowanie na barkentynę. W 1922 roku Ferreira odwiedziła Wielką Brytanię, gdzie została zauważona przez Wilfreda Dowmana, który odkupił statek. W tym czasie był to ostatni pływający kliper. Jednostkę wyremontowano w formie statku szkolnego. W tej roli, wykorzystywany był do 1953 roku. Umieszczono ją w doku w Greenwich jako statek-muzeum. 21 maja 2007 r. na żaglowcu wybuchł pożar. Statek uległ uszkodzeniu, został odbudowany i otwarty dla publiczności w dniu 25 kwietnia 2012. Był motywem malarstwa, jest whisky tak nazwana i motyw filmu „Green Book”.

środa, 12 marca 2025

O wiatrach ekstremalnych niezwiązanych z tornadami

 


 

Stanisław Bednarz

 

Najbardziej wietrznym miejscem w Polsce jest Śnieżka nie Kasprowy Wierch. 9 marca 1990 roku na Śnieżce zanotowano poryw wiatru o prędkości 345 km/h! To najsilniejsza jak dotąd zmierzona prędkość wiatru w naszym kraju.

Niezwiązana z tornadem? Nieprawdopodobne? Kasprowy Wierch najsilniejszy poryw miał 6 maja 1968 roku podczas słynnego halnego o którym pisałem w osobnym poście. Największa prędkość wiatru wyniosła mniej bo 288 km/h. Najsilniejsza zanotowana prędkość wiatru niezwiązanego z tornadem i cyklonem na świecie to 371 km/h. Tak mocno wiało na szczycie Góry Waszyngtona w kwietniu 1934 roku. To z kolei najwyższy szczyt w Górach Białych, części Appalachów w stanie New Hampshire ma wysokość tylko 1917 m n.p.m.


O rekordzie tym mówi specjalna tablica informacyjna znajdująca się na obserwatorium. Przez 110 dni w roku wiatry na Mount Washington przekraczają 64 km, mniej więcej przez pół roku szczyt jest pokryty chmurami, a niemal każdego miesiąca zdarzają się opady śniegu.

A przecież już wiatr wiejący z prędkością 77 km/h meteorolodzy kwalifikują jako wichurę, która zrywa dachówki. A od 89 do 102 km/h mówią o silnej wichurze, która wyrywa drzewa z korzeniami, powoduje duże uszkodzenia budynków czy łamie słupy energetyczne. Wiatr pędzący z prędkością od 103 do 117 km/h to gwałtowna wichura. Od 118 km/h mówimy o huraganie. Jeśli osiąga szybkość od 126 do 180 km na godzinę, nosi nazwę huraganu niszczycielskiego, a powyżej - dewastującego. Jeszcze większe prędkości związane są z tornadami.

Ale o tym innym razem.

wtorek, 11 marca 2025

UFOC i teleportanci (2)

 


A oto mamy fascynujący przypadek z Japonii dotyczący UFOC wzięty z FSR:

Krótko po godzinie 08:00 w dniu 19.11.1963 roku, pan Kinoshita – dyrektor oddziału Kashika Banku Fuji w Tokio, Japonia jechał wzdłuż objazdu Fuishiro. Właśnie przejechał miasta Matsudo i Kashiwa drogą Mito i skierował się do terenów golfowych Ryugazaki w Ibaraki – ken. (Teren ten znajduje się nieco na północ od Tokio.) W samochodzie wraz z nim było dwóch pasażerów. Był to pan Saito – vice-dyrektor oddziału Kashika i inny mężczyzna, który był klientem banku.

Kiedy przejechali miejsce zwane Kanamachi, zobaczyli inne auto, które znajdowało się jakieś 150 jardów przed nimi i jadące w tym samym co oni, kierunku. Był to czarny samochód marki Toyoped New Crown i miał tablice rejestracyjne z Tokio. (Niestety nikt nie zapamiętał numeru rejestracyjnego.) Na tylnym siedzeniu po prawej stronie siedział starszy mężczyzna, który czytał gazetę. Nie ma żadnych danych o kierowcy i innych pasażerach.

Nagle „obłok jakiegoś gazu wyglądającego jak biały dym albo para wodna pojawił się skądś i otoczył czarny samochód” a kiedy obłok się rozproszył (w ciągu paru sekund) czarny samochód znikł.

Nie znając numeru rejestracyjnego tego auta pan Kinoshita i jego towarzysze czuli, że nie ma możliwości dowiedzenia się czegokolwiek o tym samochodzie i pasażerach.

Cała sprawa została opisana w wieczornej edycji „Mainichi” (druga najpopularniejsza gazeta w Japonii) z dnia 04.03.1964 roku. Gazeta twierdziła, że była to tylko halucynacja, ale wszyscy świadkowie odrzucili ją twierdząc, że nie mogła to być żadna halucynacja.       

 Coraz więcej przypadków teleportacji objawia się ostatnimi laty. One zostały zebrane przez FSR z zagranicznych źródeł i korespondentów.

W 1968 roku, brazylijscy młodożeńcy przebywali na swym miesiącu miodowym i zatrzymali się by spędzić resztę wolnego w południowym stanie Brazylii – Rio Grande do Sul. Właśnie wsiedli do swego volkswagena, kiedy naraz poczuli ogarniającą ich senność. (Widzimy coś podobnego jak w przypadku małżeństwa Hillów.) Kiedy się ocknęli to stwierdzili, że znajdują się Meksyku, jak wcześniej Vidalowie!

Przypadek Marcilio Ferraza i jego żony jest nader interesujący. Señor Marcilo Ferraz, biznesmen z dużej brazylijskiej kompanii cukrowej jechał wraz z żoną z São Paulo w Brazylii. Nieopodal brazylijsko – urugwajskiej granicy oni napotkali na niezwykłą „biel”, a potem nieoczekiwanie znaleźli się w Meksyku.

W tym przypadku uderzają dwie rzeczy:

1.      Fakt, że ci ludzie zostali teleportowani znów do Meksyku. To mogłoby być dobrym wyjaśnieniem tego dziwnego ruchu jednokierunkowego. Możemy tylko spekulować. Być może ma to coś wspólnego z wirami. Jeżeli szczęśliwie lub nie wpadniesz w taki wir spowodowany przez UFOC w zawisie, to automatycznie jesteś przeniesiony do centralnego punktu. Nie jestem ekspertem co do tego aspektu. Któryś z Czytelników może natrafić na właściwą odpowiedź. Tym bardziej, że nie wiemy, która z nich jest właściwa.

2.     Zapewne zauważyliście, że w przypadkach podróży do Meksyku uczestniczą małżeństwa. I znów pozwolę sobie na odrobinę spekulacji. […]

A teraz powróćmy raz jeszcze do przypadków teleportacji, z których najbardziej znanym  jest CE4 małżeństwa Hillów. To jest najlepiej opisany przypadek z 1961 roku.

Nie był to przypadek teleportacji sensu stricto, ale ma on wiele podobieństw w innych aspektach. Ten przypadek został nagłośniony przez prasę i w książce Johna G. Fullera „The Interrupted Journey” i pomimo tego pozwólcie mi zarysować ten przypadek raz jeszcze.

Państwo Betty i Barney Hillowie jechali z powrotem z Kanady do swego domu w Portsmouth, NH. Był wieczór, dnia 19.IX.1961 roku, kiedy ujrzeli oni jakąś niezwykłą „gwiazdę” na niebie. Zatrzymali się i zaczęli ją obserwować przez lornetkę. Kiedy ta zrównała się z wierzchołkami drzew, Barney wysiadł z auta, by się temu dobrze przyjrzeć. On zaobserwował sześć istot, które patrzyły nań przez okna pojazdu i pobiegł z powrotem do samochodu.

Barney odjechał z miejsca z dużą prędkością. Nieco później usłyszał dziwne dźwięki przypominające pisk „bip-bip” z tylnej części auta. Potem oboje poczuli się bardzo senni. (W tym momencie przypomina to to, co działo się w młodym małżeństwem, które naraz poczuło senność w swym volkswagenie.) Później on znów usłyszał ten dziwny dźwięk i dojechał do domu o godzinie 5 rano.

Później Hillowie doszli do wniosku, że w dwie godziny i dystans 35 mil/56 km nie mogło być przebyte w ciągu całej nocy.

Po konsultacji z wieloma różnymi lekarzami, zostali oni skierowani do dr. Benjamina Simonsa, znanego neurochirurga. Ten leczył ich przy pomocy hipnoterapii wprowadzając ich w trans z osobna. I w ten sposób powstała ta niezwykła historia.

Po pierwszym „pikającym” odgłosie zgasł silnik samochodu (zjawisko wspólne dla wszystkich Bliskich Spotkań z UFO) i pojazd się zatrzymał. Hillowie zostali wprowadzeni przez jakieś istoty do wnętrza UFO, który był już na ziemi.

Na pokładzie tegoż pojazdu zostali oni rozdzieleni i umieszczeni w osobnych pomieszczeniach, gdzie poddano ich badaniom lekarskim.

Umieszczono ich z powrotem w samochodzie, nieco dalej na drodze, a ich wspomnienia zostały zablokowane przez prowadzącego tego obiektu latającego.

Można przypuszczać, że coś podobnego przydarzyło się Vidalom i Ferrazom. W obu tych przypadkach ich wspomnienia były zupełnie czyste, jakby zostały skasowane w czasie teleportacji. Tego oczywiście się nie dowiemy, póki nie zostaną oni zbadani przez wykwalifikowany personel medyczny. Tak czy owak stanowią doskonałe pożywienie dla przemyśleń. Kimkolwiek ci Obcy by nie byli i prowadzili tego typu badania oczywistym jest, że Oni nie skończą na tych kilku badaniach i będą robić to, co nasi uczeni, chcący potwierdzić rezultaty swych działań.

 

Moje 3 grosze

 

Czytając ten tekst wracam do bliskich mi wydarzeń z Tatr, Beskidów, Gorców czy słowackich gór Tribecza, rosyjskiego Uralu, czeskiego Blanika czy austriackiego Mt. Untensbergu gdzie dzieją się przedziwne rzeczy, gdzie w niewyjaśniony sposób giną ludzie i nad górami przelatują zadziwiające obiekty znane jako UFO czy UFOC. Tam, gdzie pojawiają się dziwne zmiennokształtne istoty i prehistoryczne smoki zwane teraz Dinozauroidami i Neodinozaurami. Gdzie pod ziemią znajdują się jakieś tajemnicze przestrzenie zaludnione przez dziwne istoty… I wreszcie gdzie pojawiają się dziwne zjawiska związane z Czasem – jego upływem i kierunkiem przepływu.

Kim są te Istoty? Kosmitami, Dinozauroidami? A może istotami zmiennokształtnymi o których pisze Krzysztof Dreczkowski? Nie wiem. Jednego czego jestem absolutnie pewien to to, że te istoty i Ich pojazdy znane jako UFO – UAP są realną rzeczywistością i operują one na naszej planecie i w jej pobliżu.

I jeszcze jedna rzecz niemal pewna – one poruszają się równie swobodnie w Czasie jak i w Przestrzeni – to wyjaśnia wszystkie tajemnicze wydarzenia i incydenty tu opisane. I wcale nie dowodzi tego, że Oni pochodzą z Kosmosu – a wręcz odwrotnie, bo Oni – podobnie jak my – wydają się być tworami ewolucji materii na naszej planecie, co już stanowi materię do dyskusji dla filozofów.

 

Opracował - ©R.K.Fr. Sas – Leśniakiewicz          

poniedziałek, 10 marca 2025

UFOC i teleportanci (1)

 


Pisze do mnie nasz japoński kolega Kiyoshi Amamiya: Zainspirowany Waszym opracowaniem „Pociągi-widma i widma w pociągach” pragnę Wam polecić 7. Rozdział książki sir Brinsley’a le Poer – Trencha pt. „Mysterious Visitors” – którego tytuł brzmi „Teleportacja i chmurzaste UFO” ss. 32-40. Zacytuję tutaj najbardziej ciekawe fragmenty, pochodzące z FSR, które mogą zainteresować Czytelnika, a zatem:

Rankiem, 25.X.1593 roku, pewien hiszpański żołnierz nagle pojawił się na Plaza Mayor w Mexico City. Nosił on odznaki  regimentu, który w tym momencie strzegł ufortyfikowanego miasta Manila na Wyspach Filipińskich – ponad 9000 mil po drugiej stronie Pacyfiku. Jak ten żołnierz dostał się do Meksyku? Nikt nie miał żadnego pomysłu. Wszystko co on wiedział to to, że naraz znalazł się nie w Manili ale w Meksyku. Ale jak to się stało, tego on NIE wiedział. On powiedział, że Jego Ekscelencja Don Gòmez Pérez Dasmarinas, gubernator Filipin zmarł. Niedorzeczna pogłoska oczywiście. Ale natychmiast rozprzestrzeniła się po Meksyku jak burza ogniowa.

I chociaż nie wiadomo było jak to się stało, że ten żołnierz dostał się z Manili do Meksyku, hiszpańskie władze aresztowały go jako dezertera z garnizonu manilskiego. Samo zaś wydarzenie jako forteański „przeklęty fakt” zostało starannie zamiecione pod dywan, tm niemniej ludzie o tym pamiętali i przechowali pamięć o tym wydarzeniu.

I tak upływały tygodnie, nasz żołnierz pokutował na brygu:  długie, powolne tygodnie potrzebne do tego, by wieści przybyły wraz z galeonem z regularnej linii żeglugowej z Hiszpanii, na trasie z Manili do Acapulco – portu na zachodnim wybrzeżu Meksyku. Z Acapulco wieść niesiona przez kurierów poprzez wielkie sierry aż do podniebnej Doliny Meksykańskiej.

A potem Meksyk był pełen wiadomości. Jego Ekscelencja Don Gòmez Pérez Dasmarinas, gubernator Filipin z ramienia króla Filipa II rzeczywiście zmarł – został zamordowany przez zbuntowanych Chińczyków z Punta de Azufre jak tylko podniósł żagle płynąc z wojenną wyprawą na Moluki! I został on zamordowany dokładnie w tym samym dniu, w którym tajemniczy żołnierz z garnizonu w Manili pojawił się w Mexico City na Plaza Mayor!

Najświętszy Trybunał Inkwizycji zawsze alarmowały sygnały o czarach czy diabelstwach wszczął postępowanie sądowe. Ale żołnierz wciąż nie mówił im, w jaki sposób dostał się z Manili do Meksyku. Jedno co mógł im powiedzieć to to, że „stało się to w czasie krótszym niż pianie koguta”.

Inkwizycja nakazała, żeby ten człowiek wrócił do Manili na dalsze śledztwo w sprawie i dojście do tego czy pełnił on służbę w dniu 24.X.1593 roku, czy są na to świadkowie i w jaki sposób następnego poranka znalazł się on na Plaza Mayor w Mexixco City, ponad 9000 mil stąd.

Istnieją wiarygodne zapisy na temat tego epizodu, nie są one sfabrykowane. I najlepszym terminem jakiego możemy użyć do sklasyfikowania tego fenomenu jest znany nam z wszelkich badań spod znaku ψ – teleportacja.   

Dzisiaj, kiedy już rozpracowujemy fenomen UFO, wiele przypadków teleportacji wiąże się z chmurami. Mamy wiele przykładów na to, gdzie ludzie byli porywani przez chmurzaste UFO (dalej UFOC) i już nie wrócili. Biblia daje nam wiele przykładów UFOC – o których pisałem w mojej pierwszej książce. Enoch, Ezechiel, Eliasz i inne biblijne postacie podpadają pod tą kategorię.  

Jednakowoż skoncentrujemy się na czasach bardziej zbliżonych do naszych własnych. Najpierw pozwolę sobie zreferować incydent z czasów I Wojny Światowej zrelacjonowany przez Jacquesa Vallée’a w jego książce „Passport to Magonia”.

W dniu 28.08.1915 roku, w czasie finalnych ciężkich walk o „wzgórze 60” w Suvla Bay, w czasie kampanii w Gallipoli, w której uczestniczyli Australijczycy, miało miejsce niezwykłe wydarzenie.

28 sierpnia był pięknym, słonecznym dniem, ale zaobserwowano 6 lub 8 „bochenkowatych chmur”, które zawisły nad „wzgórzem 60”. Te chmury pomimo silnej bryzy nie poruszały się.

Brytyjski 1/4th Norfolk Regiment składający się z kilkuset żołnierzy, widziano jak maszerował drogą w kierunku „wzgórza 60”, a jeden z tych „obłoków” wisiał nad tą drogą. Regiment wszedł w ten obłok i już nigdy więcej się nie pokazał w walkach o „wzgórze 60”. Kiedy ostatni szereg zniknął w obłoku, ten dyskretnie wycofał się i tak zrobiły inne obłoki.

Vallée opublikował ten list w swej książce, który podpisało kilkunastu świadków tego wydarzenia. Regiment uznano za „zaginiony” czy „anulowany” i zgodnie z listem:

Po kapitulacji Turcji w 1918 roku, pierwszą rzeczą, którą Brytyjczycy zażądali od Turcji był zwrot tegoż regimentu. Turcy odpowiedzieli, że ani nie wzięli do niewoli tego regimentu, ani nawet nie mieli żadnego kontaktu nim, i nie wiedzieli że w ogóle istniał. W ogóle brytyjski regiment czyli pułk  w latach 1914-18 składał się z 800 – 4000 żołnierzy. Ci, którzy obserwowali ten incydent ręczą za to, że Turcy nie wzięli ich do niewoli lub nie mieli kontaktu z nimi.   

To jest jedna z najbardziej znanych i niewyjaśnionych tajemnic współczesnych czasów.  Czy więc cały brytyjski regiment został porwany przez UFOC unoszące się w chmurze ponad drogą w pobliżu „wzgórza 60”? jeżeli tak, to będzie to jeden z przypadków, w którym uprowadzeni przez UFOC już nigdy nie powrócili.

We współczesnej ufologii roi się wprost od opisów chmur w kształcie cygar. Znany francuski autor Aimé Michel przytacza wiele przypadków takich CNOL-i widzianych nad Francją, szczególnie obserwacje nad Oloron i Gaillac w 1952 roku; Vernon w sierpniu 1954 roku; St. Prouant we wrześniu 1954 roku i wielu innych.

Michel oświadcza, że te raporty nadają koloru idei, że te wielkie chmurne cygara mogą być awiomatkami, które wypuszczają ze swego wnętrza mniejsze statki latające, które poruszają się wokół większych statków. Jeżeli tak jest, to kiedy widzimy większy statek, to odnotowujemy większą ilość obserwacji UFO w okolicy.

I dalej opisuje on wydarzenie widziane nad Essones, St. Fargeau i Ponthierry przez wielu świadków na tych różnych obszarach. Krótko przed godziną 20-tą, wieczorem dnia 22.IX.1954 roku, jeden ze świadków M. Rabot, wedle słów Michela:

…jechał drogą nr N-7 w kierunku St. Fargeau i Ponthierry (z północy na południe), kiedy zauważył nad sobą na dużej wysokości – nieco poniżej chmur – duży świecący obiekt, który opisał on jako okrągły, czerwony i „otoczony przez coś w rodzaju świecącej pary tego samego koloru jakim promieniował pojazd”. Tam rozpoznaliśmy stałą rzecz, która towarzyszyła CUFO w wertykalnej pozycji: one ukazywały się tylko w chmurach.

Osobiście mogę zaręczyć za istnienie tego rodzaju obiektów z własnego doświadczenia.

Pewnego wieczora w listopadzie 1961 roku, moja była żona i ja widzieliśmy to przez kuchenne okno mieszkania w Południowym Kensingtonie w Londynie. Moja żona, która stała przy staromodnym oknie naraz zawołała mnie do siebie.

Z okna można było zobaczyć przestrzeń nad dachami domów.  Z daleka widać było świetlny punkt, który zbliżał się do nas. […] Noc była ciemna, ale z dobrą widocznością. Obiekt podlatywał powoli i zygzakując, podleciał dość blisko. Niestety, w nocy było bardzo trudno określić odległość. Obiekt podleciał i skierował się w lewo od nas. W rezultacie czego udało się nam stwierdzić, że obiekt nie był okrągły – jak się to nam wydawało – ale owalnie wydłużony. Nie wydawał żadnego dźwięku.

Obiekt był otoczony przez świetlistą mgłę. Jednakże nie był on czerwony ale raczej białego koloru. […] Na pewno nie był to jakikolwiek samolot, żadne pozycyjne i nawigacyjne światła nie migotały jak światła nawigacyjne samolotów. W Południowym Kensingtonie obserwowaliśmy samoloty lecące co parę minut z i do portu lotniczego w Londynie. Właśnie jakieś pół minuty po tym, jak UFO znikło nam z widoku, przeleciał airliner a jego światła rozjaśniły nasz salon, zaś silniki spowodowały wielki hałas. Kontrast był niesamowity.

A teraz nieco na temat teleportacji. […] Zawsze mamy doskonały przykład „pączków” z chmur nad „wzgórzem 60”.

W mojej poprzedniej książce przedyskutowałem detalicznie zdumiewający przypadek małżeństwa Vidalów, którzy wracali z rodzinnego przyjęcia w Chascomus w Argentynie. Trzeba tu wspomnieć, że wjechali oni w gęstą mgłę wkrótce potem jak wyjechali z Chascomus i nie mieli zielonego pojęcia, jakim sposobem znaleźli się wraz z samochodem na jakiejś polnej drodze koło Mexico City, 4500 mil od Chascomus. W 48 godzin po opuszczeniu przyjęcia dr Vidal telefonował do przyjaciół w Argentynie opowiadając co się mu przydarzyło. Vidalowie nie byli w stanie podać żadnych szczegółów co się działo w tym czasie!

CDN.