Powered By Blogger

piątek, 7 listopada 2025

Brad Steiger - SPOTKANIA Z OBCYMI (11)

 

ROZDZIAŁ 11 - Aniołowie w skafandrach

 

Od kilku lat  przyjmuję i gromadzę   świadectwa,   pochodzące  od wielu poważnie myślących ludzi  którzy   twierdzą,   że spotkali   się w   swym ży­ciu z   anielskimi  istotami lub -  jak to się mówi współcześnie  -  Kos­micznymi  Braćmi.  W tych oświadczeniach mówi się  o tych,   którzy   otrzy­mali  żywność w głodowej potrzebie,   odzież  gdy marzli i pieniądze  w czasie  gdy  gwałtownie ich potrzebowali.   Ludzie  ci mówili   o materia­lizacji  tych,   tak bardzo pożądanych przez nich przedmiotów,   a  nie  o splocie  sprzyjających wydarzeń, które by  zaspokoiły te potrzeby.

W mej   kartotece mam także  oświadczenia  ludzi,   którzy  zostali   cudem uratowani z   różnych  opresji,   jak np.   pożary,   lawiny,   bitwy militarne itd.   poprzez manifestację  anielskich istot i pozaziemskich sił,  A także  korespondencję  od tych,   których życie zostało zmienione w "jed­nym mgnieniu  oka"  poprzez  zetknięcie się z tymi  Istotami, lub  wskutek dodatniej interakcji ich inteligencją z tą wyższą Inteligencją, reprezentowaną przez Nich - Braci z  Kosmosu. I wiele innych oświadczeń, informacji i meldunków o istotach, znanych jako Anioły-Stróże.

Anielskie istoty wydają się być czymś w rodzaju fenomenu para-psychofizycznego, zarazem materialnego i niematerialnego,   manifestują­cego  swą   obecność w  pewnych sytuacjach,   już  to  jako rodzaj wewnętrz­nej   siły  duchowej   człowieka,   już   to  jako istota z  krwi i  kości.

Wielebny Billy  Graham,   którego  bestsellery  kreują aniołów na "taj­nych  agentów  Boga"  twierdzi  także,      tylko  chrześcijanie mają wyłącz­ny monopol na nich.   Jednak poczynione przeze mnie  badania wykazują, że istnieje  uniwersalna (a więc niezależna od wyznawanej religii) więź  fizyczno-mentalna pomiędzy rodzajem ludzkim, a Kimś kogo często opisuje  się  jako  „świetliste istoty”.

Istoty owe ukazywały się zawsze, w każdym miejscu i czasie. Nie ma na Ziemi społeczeństwa, którego losy nie byłyby w jakiś sposób z Nimi związane. [...]

Kim Oni  są naprawdę? Czy    Oni synonimem tego, co nazwaliśmy zja­wiskiem, fenomenem Nieznanych Obiektów Latających, albo czarnoksięskich, magicznych i  nieznanych nam jeszcze mocy?

Wyznaję pogląd, że anielskie inteligencje komunikują się głównie z naszą podświadomością, ponieważ większość przeżyć związanych z obja­wieniami  aniołów wydarza się najczęściej i jest najbardziej efektywna, gdy człowiek znajduje się w stanie pobudzenia podświado­mości, lub wyłączenia  świadomości, co w praktyce wychodzi na jedno. Dlatego też wszystkie   obserwacje  NOL-i,   duchów,   skrzatów, trolli i Anio­łów w relacjach o nich brzmią  jak opowieści z krainy snów, lub są snem samym w sobie. I właśnie incydenty z tymi Istotami  zdarzają się najczęściej wtedy, gdy uczestnik tego rodzaju CE znajduje się w sta­nie snu lub półsnu. W tym stanie zaćmienia  świadomości informacje przenikają bezpośrednio do podświadomości, wytwarzając rodzaj subwiedzy. Gdy uczestnicy  relacjonują swe przeżycia,   to słuchacz  tej rela­cji odnosi niejasne wrażenie, że coś bardzo ważnego w  niej pominięto, zaś opowiadający sądzi, że opowiada najlepszą część swych nocnych doświadczeń. Dlatego też używamy hipnozy w celu  ogarnięcia całości niezwykłych spotkań. To spowodowane jest  tym, że świadomość przypomi­na dziecko, które mówi tylko o tym, co jest w stanie przetransformo­wać na język intelektu, emocji i ducha, język obwarowany nakazami, zakazami, przesądami i przekonaniami danej  jednostki, więc w sumie ubogi. Natomiast starsza i mądrzejsza  podświadomość ma bardziej   kom­pletny obraz tego co niosło za  sobą to spotkanie. I ten obraz wyzwa­la właśnie hipnoza.

Doszedłem więc do wniosku, że ta „anielska” łączność w  wielu przy­padkach dotyczy naszego, wyższego Ja. Zresztą, bez względu na to czy istoty te działają w obiektywnym czy też, w subiektywnym wymiarze na­szej  inteligencji, cel działania pozostaje jeden: duchowy rozwój Ludz­kości. Innymi słowy mówiąc, celem  tym  jest transformacja człowieka myślącego, Homo Sapiens w człowieka uduchowionego - Homo Spiritualis, poprzez wyzwolenie w nim wszystkich  jego duchowych możliwości.

 

11.1. Kosmiczni  Bracia  z  innego wymiaru

 

Było to 30 maja 1976 roku. Tego dnia Clarisa Bernhardt miała „naj­straszliwszą wizję”: we śnie ujrzała wioskę jakichś ludzi o ciemnej karnacji  skóry, która to miejscowość pod wpływem potężnego wstrząsu rozleciała się w gruzy jak domek z kart. Czuła  jak na nią walą się tony błota, z których  emanowała groza śmierci. Ujrzała ludzi ucieka­jących w nieprzytomnej panice. Clarisa zrozumiała, że jest to prewizja trzęsienia ziemi: Miałam całkowitą pewność, że to ma miejsce na wyspie w zachodniej części Pacyfiku -  wspominała później  - Drżącymi warga­mi spytałam gdzie i kiedy to się wydarzy. I wtedy ujrzała wizję ka­lendarza, którego kartki załopotały  gwałtownie i zatrzymały się na czerwcu, którego 26 dzień był zakreślony.  

W kilka sekund później przed moimi oczami błysnęła  cyfra 7, więc  wiedziałam już, że to trzę­sienie ziemi będzie miało siłę 7 stopni w skali  Richtera.

31maja Clarisa powiadomiła o tym dr Johna Derra,  geofizyka koordynatora US National Earthquake Information Service[1] w Denver, że 26 czerwca 1976 roku w zachodniej części Pacyfiku będzie miało miejsce trzęsienie ziemi   o sile 7°R.  Dr Derr wimputował tę  informację w kom­puter, ponieważ - jak powiedział: Badamy możliwości psychicznego prze­widywania wstrząsów podziemnych. Clarisa przedstawiła również swą wizję dr Davidowi Stewartowi, dyrektorowi Laboratorium Geofizycznego Uniwersytetu Północnej Karoliny.

Około godziny 04:00 w dniu 26 czerwca Nową Gwineę nawiedziło prawdziwe terremoto[2] o sile 7,1°R.

Dokładność tej  przepowiedni  jest znacząca - powiedział dr Derr i  do­dał - to coś więcej niż  ślepy  traf.  Jestem przekonany  o tym, że psy­chika potrafi przewidzieć trzęsienie ziemi. Clarisa Bernhardt udowod­niła to. Współczesna technologia  tego nie  potrafi.

Ale to jeszcze nie wszystko. Clarisa przewidziała trzęsienie zie­mi na Dzień Dziękczynienia (listopad 1974 roku) o godzinie 15:00 w Hollister (CA), które miało siłę 5,2oR. Pomyliła się tylko o jedną minutę! Trzęsienie ziemi zaczęło się o godzinie 15:01, w dniu 28.11.1974 roku.

Ponadto Clarisa przewidziała trafnie dwie inne katastrofy tego rodzaju, ich miejsca, czas i siłę wstrząsów w roku 1975: 26,05. Azory, 7,8°R (pomyliła  się  o 2  godz. 11 min.) oraz  29.11. Hawaje, 7,2°R (bezbłędnie!).  Poza tym Clarisa potrafiła przewidzieć inne wydarzenia, zagrażające ludzkiemu życiu, a mające znaczenie w historii Ludzkości. 5 sierpnia miała wizję „czerwonego kaptura” wymierzającego pistolet w prezydenta Geralda Forda. Oczywiście powiadomiła o tym FBI, że pre­zydentowi grozi niebezpieczeństwo ze strony morderczyni, noszącej na głowie czerwoną  kapturową czapkę i że będzie to miało miejsce 5 wrześ­nia  1975 roku. Dzięki temu udało się udaremnić zamach Lynette Fromme. Clarisa przewidziała również trafnie czas  i miejsce  ujęcia  Patty Hearst[3], którą  ujęto faktycznie 18  września 1975 roku.

W swoim programie  radiowym „Exploration” przewidziała wielkie nie­bezpieczeństwo zawisłe nad królem Fajsalem w czasie Wielkiego Tygodnia 1975 roku. Wiedziała jednocześnie, że niebezpieczeństwo to jest nie­uniknione, ponieważ jej nie znano w Arabii Saudyjskiej  i nikt  nie brał  tego całkiem poważnie, co sprawdziło się: król Fajsal zginął w zamachu. Obecnie  Clarisa współpracuje  z  lokalnymi  federalnymi urzę­dami policyjnymi w  celu zapobiegania przestępstwom, zanim  jeszcze zostaną dokonane.

 Dr Telemachos Grennias, psycholog zajmujący się badaniem paranor­malnych fenomenów, pracujący dla Episkopalnej Archidiecezji  Kalifor­nii Północnej oświadczył, że: Clarisa przeprowadziła serię prywatnych przepowiedni dla mnie, których trafność była zdumiewająco wysoka. Jestem przekonany, że  jej możliwości nie mają równych sobie na świe­cie. Ona jest najciekawszym tego rodzaju odkryciem  ostatnich czasów.[4]

A teraz powstaje pytanie: co jest źródłem jej zdumiewających możli­wości przewidywania wydarzeń? W czasie serii dyskusji z nią i jej mę­żem Russem,   które miały miejsce w Oklahoma City w czerwcu 1976 roku, doszedłem do  wniosku, że wiedza ta wynika wskutek spotkań z innymi niż ludzie Istotami.  Pozwolę sobie przytoczyć fragment wywiadu prze­prowadzonego z nią:

Clarisa: Oni kilkakrotnie „wyciągnęli” mnie. Nie chcę przez to powie­dzieć,   że fizycznie, bo moje ciało było nadal w łóżku. Oni „wciąg­nęli” moją   świadomość na pokład statku kosmicznego,  W tym czasie Oni przekazali mi pewne informacje na temat trzęsień ziemi w tym roku. Jak Oni wyglądali? W ogóle były tam trzy istoty o wzroście 160-170 cm ubrane w srebrzyste  kombinezony. Na głowach nosili kuliste hełmy, przez co nie mogłam dostrzec ich rysów twarzy. Ale czułam, że ich głowy były proporcjonalne do reszty ciała, innymi słowy mówiąc wyglądali jak ludzie. Zapytałam ich kim  Oni są. Odpowiedzieli mi, że mogę ich uważać za Kosmicznych Braci. Wielu z nich jest na wyższym stopniu rozwoju duchowego. Powiedzieli także, że  ludzie na naszej planecie (t j. Ziemi) dowiedzą się o Nich w bliskiej przyszłości, powie­dzieli mi  też nazwę swej planety, ale jest ona dla nas niewymawialna. Przybywają z kilku galaktyk (???).  Potrafią  poruszać się tak samo dob­rze w czasie jak i w przestrzeni. Oni są zaniepokojeni tym co się dzieje na Ziemi. Obawiają się  kierunku w którym dąży rozwój naszej energetyki jądrowej. Nasza nuklearna  samozagłada spowoduje wielkie zmiany we Wszechświecie.[5] Przybywają więc z misją całkowicie pokojową, misją miłości i pokoju. Chcieliby powiadomić o tym każdego. W tym ce­lu nawiążą z nami więcej kontaktów, ale to wtedy, gdy człowiek wy­rośnie z prymitywnego, emocjonalnego charakteru swej psychiki, dla nich myśl jest rzeczą. Każdy człowiek na tej planecie powinien być odpowiedzialny za swoje myśli,   powinien, kontrolować je i kierować na lepsze, pozytywne tory. Gdy będziemy mogli to robić, wtedy ujrzymy ich w  postaci  fizycznej.

Steiger: Czy może pani przypomnieć sobie wygląd wnętrza tego statku kosmicznego?

C.: Pomieszczenie w którym się znajdowałam było tak wielkie jak blok mieszkalny. Oni „wciągnęli” mnie w miejsce, gdzie członkowie za­łogi statku byli pogrążeni we śnie, leżeli w sześciu rzędach tak daleko, jak to mogłam zobaczyć.

S.: Czy porozumiewano się z panią werbalnie czy mentalnie?

C.: Mentalnie. Zawsze towarzyszyło temu światło płynące od przodu. Towarzyszyło ono zawsze wtedy, gdy porozumiewano się ze mną w ten sposób.

S.: Jak brzmiał ten głos? Mechanicznie jak np. z komputera, czy to był ludzki  głos? Czy to był twój głos wewnętrzny czy Ich?

C.: Oni mówili po angielsku i to nie  był głos z komputera. Głos wydo­bywał się spoza światła,[6] nie mam także wątpliwości co do tego, że mówili  do mnie Oni.

S.: Jak pani myśli, dlaczego Oni przekazali pani informacje o mają­cych nastąpić trzęsieniach ziemi?

C.: Powiedziano mi, że Oni chcą pomóc mi tak, jak ja starałam się pomóc  ludziom. Mam pewne możliwości dzięki memu własnemu rozwojo­wi  duchowemu, (Oni powiedzieli mi, że moje studia metapsychiczne uwrażliwiły  mnie), więc to było przyczyną dla której mnie właśnie wybrali.

S.: Czy dano pani jakieś wskazówki co do tego, jak długo Oni będą chro­nić życie na Ziemi? Czy czuła pani Ich obecność już wcześniej, lub czy  domyślała się pani  Ich obecności przed  kontaktami  z  Nimi?

C.: Z tego, co zrozumiałam wynikało, że Oni czekają na rozwój duchowy, człowieka - to najlepszy sposób wyrażenia tego, co mi powiedziano. Odniosłam wrażenie, że Oni chcą przybyć do nas, ale nie w celach wojennych. Ich wiedza mogłaby zdziałać na Ziemi wiele dobrego, mogłaby bardzo nam pomóc...

S.: Czy mówili coś na temat Boga?

C.: Nie. Zresztą to Oni mówili do mnie, a ja zadawałam mało pytań. Czułam, że Oni są od nas nieskończenie wyżsi w rozwoju. Jestem pewna, że jest jeszcze wiele rzeczy we Wszechświecie, których jeszcze nie jesteśmy w stanie objąć rozumem.

S.: Czy mówili o tym, że mają jeszcze jakieś inne plany w stosunku do nas, które zamierzają  wprowadzi w życie?

C.: Główną dziedziną w której chcą nam pomagać jest poznawanie Wszech­świata. Jeżeli okażemy się tego warci. Poza tym pomogą nam w roz­woju naszych nauk.

Powyższy wywiad spowodował dłuższą rozmowę z dyrektorem Instytu­tu Badań PSI i Rozwoju Duchowego w Oklahoma City dr doc. Seanem Sterlingiem, w wyniku której przeprowadzono kolejny wywiad z Clarisą. Na margine­sie dodam, że Instytut działa z ramienia PSI Seven, korporacji zaj­mującej się badaniem fenomenów parapsychologicznych i podawaniem o nich informacji do wiadomości  publicznej. Po  rozmowie z Bernhardtami dr Sterling będąc hipnologiem i hipnofizjologiem wprowadził Clarisę w trans i zapisał na taśmie następujące sprawozdanie:

 Sterling: Co zdarzyło się na  drodze do San Jose? Co było pierwszą dziwną - rzeczą,   którą  ujrzałaś gdy opuściłaś swój dom w tym dniu?

Clarisa: Spóźniłam się. Widzę, że na drodze nie ma wielu samochodów. Nie chcę  się spóźnić, ale czuję się dziwnie, jakoś tak sennie choć nie ma po temu powodu. Jest tak... dziwniej...

S.: Co jest dziwniej?

C.: Dziwne uczucie, coś się dzieje z moim czołem. To owładnęło mną. Czuję  się okropnie, tak jakbym wypadała z ciała. Muszę prowadzić samochód! Mam nadzieję, że nie zemdleję!!!...

S.: Jak szybko pani jedzie?

C.: 55 mph.[7] Teraz zwalniam, bo nie chcę spowodować wypadku lub wy­jechać poza szosę, ale dzieje się coś, czego nie mogę wyjaśnić... To coś jest w mym czole, rani w głowę. Jakieś głosy coś mówią.

S.: Co one mówią?

C.: (Unosząc się) One mówią do mnie: nie obawiaj się. Nie wiem czy umieram czy nie. Czekaj... czekaj... One mówią do mnie, a ja nie mogę mówić... Słyszę ludzki głos. On mówi, że nazywa się Marisha. On mówi nie  bój się, ale ja się boję! (krzyczy). Nie wiem co się dzieje, nie mogę prowadzić wozu. To wygląda jak obłok ponad samocho­dem. Chyba zemdleję...

S.: Co to za obłok?

C.: Mgła. Wygląda jak wielki przedmiot opadający na samochód. Nie wiem co to jest. Dobry Boże... Oni mówią żebym się nie bała. Cze­kaj! Co to? Przede mną stoi 5 postaci...

S.: Co widzi pani wokół siebie?

C.: Nie mogę... Coś słyszę... Nie  bój   się - to od przodu, od jednej z tych postaci, ale on nie mówi. To słyszę w myśli. On mówi, że jego imię brzmi Marisha – Jesteśmy z innego czasu i innego świata. Zrozum, nie chcemy zrobić ci krzywdy. Musimy ci coś wyjaśnić.

S.: Co widzi pani w swym otoczeniu? Czy może pani coś widzieć wokół siebie?

C.: Stoimy  jak gdyby w okrągłym budynku. Coś jakby arena z wielką ilością przyrządów. Jest tu  także samochód. W ogóle wygląda to, jak wielki garaż bez okien. To miejsce jest sterylnie czyste.

S.: Co Oni mówią teraz?

C.: Mówią mi, że powinnam o Nich myśleć jako o Kosmicznych Braciach. Przybyli tylko po to, by ze mną porozmawiać. Przepraszają za to, że mnie przestraszyli. Czuję się lepiej. Dwóch z Nich podchodzi do mnie. Wokół pomieszczenia znajduje się wiele świateł, wyglądają jak jakieś kontrolki. Sądzę, że to jest podobne do tablicy rozdziel­czej jak w samochodzie czy samolocie, lub kontrolki komputera. Dzie­je się tu wiele rzeczy, wiele  informacji... 

S.: Co mówią ci Kosmiczni Bracia?

C.: Mówią, że dowiem się więcej o Nich. Przepraszają za mój strach, ale chcieli mi pokazać, że mają kontrolę (nad ludźmi). Nie okazują tego, ale zrobili mi to po to, bym to zrozumiała. Będą ze mną w kon­takcie przez kilka  dni.

S.: Dlaczego Oni panią kontrolują? Dlaczego wybrali do tego właśnie panią?

C.: Nie ma takiej przyczyny, bo Oni kontrolują wszystkich, przy czym nikogo do niczego nie zmuszają. Chcieli mi po prostu pokazać, że to jest możliwe. Jestem Im potrzebna do pomocy w wypełnieniu Ich misji. Przybyli w celach pokojowych, nie chcą nam wyrządzić szkody. Oni martwią się o nas. Powiedzieli, że Ludzkość jest na krawędzi sta­nu destrukcji. Jeżeli chcemy zniszczyć samych siebie - to dla nas oczywiście jest to bez znaczenia - ale nie dla Wszechświata jako ca­łości. Z tej przyczyny mogę Im pomóc w Ich pracy robienia innych bar­dziej wrażliwymi na sprawy tego świata, ludzie nie są odpowiedzialni za swoje czyny i muszą dojrzeć do tego. Oni nie podlegają prawom przemijalności czasu, tak jak my, ale nauczymy się tego w przyszłoś­ci. Powiedzieli mi, że powrócą i będę miała świadomość tego Spotkania z Nimi, a także że będą w  kontakcie ze mną w przyszłości, i że nie bę­dę się Ich już obawiać.

Strasznie ciekawiło mnie co kryje wnętrze statku kosmicznego, bowiem był bardzo wielki. Powiedziano mi, że mogłabym odczuć rodzaj kontuzji. Oni kontrolują wielu ludzi, ale nie życzą sobie pokazywać mi to, jak to robią. Odniosłam wrażenie, że nie znają Oni uczucia wstydu czy in­nych emocji.

S.: Dlaczego pani tak sądzi?

C.: Oni byli dobrzy, ale tacy... chłodni...Tak to czułam... Oni mają zu­pełnie inne spojrzenie na życie. Być może wynika to z Ich wysokiej wiedzy. Czuję, że mogę opuścić Ich i wrócić na Ziemię.

S.: Zanim pani odeszła, czy dali Oni pani jakieś formuły czy wiedzę służącą nam do pomocy?

C.: Tak. To wzór na nowe paliwo.

S.: Spróbuj go odtworzyć.

C.: Widzę pierwsze litery: coś jak Y, coś jak R i liczba.

S.: Jaka liczba?

C.: Coś jak 2 lub Z...Taki śmieszny znaczek, jak krzyżyk - #... Potem H, T i RHC. Znów 2, potem H, potem O,P,Y - to wszystko nieuporządkowane... A ponad wszystkim R, dwa Y i V. To jest wszystko, co mogę ujrzeć teraz.

 

RYYV

------------------------------------------

YR 2 # H T RHC 2 H OPY

 

Oni mówią, że ten wzór jest ważny. To pomoże ludziom w problemach paliwowych. Mówi coś jeszcze, ale nie pamiętam wszystkiego... tylko dwa słowa... jedno jak „pluton”, a drugie jak „lit”. Coś łączy te dwie rzeczy, nie wiem co.[8] Coś dziwnie lśni, sądzę, że wracam. Oni mówią, że ślą tylko pozdrowienie miłości. Znów jestem senna... ale nie boję się tym razem. Znów obłok mgły. Oni powiedzieli, że mogę niczego nie pamiętać, ale przypomnę  to sobie po pewnym cza­sie. Skontaktują się ze mną i będą przy mnie. Jestem senna i dzwoni mi w uszach, ale oddycham głębiej. Co się stało? Musiałam chyba zemdleć! Nie wiem gdzie jestem.

S.: Gdzie pani jest teraz?

C.: To straszne! W San Jose!    

S.: A dokładnie?

C.: Nie wiem dokładnie. San Jose jest z tyłu - na drogowskazie pisze, że  przede mną  jest Oakland... Mój Boże, jak się tu znalazłam?!

Niestety, Clarisa Bernhardt nie przypomniała sobie tej formuły na cudowne  paliwo. Być może przypomni sobie w przyszłości...?

 

11.2. Aniołowie ostrzegają nas.

 

Clarisa przewiduje, że na początku marca 1978 roku zachodnie wybrzeże USA zmieni swą konfigurację. San Diego będzie wyspą. Na południe od Santa Barbara masyw kontynentalny przemieni się w archipelag wysp. Nie wi­dzę strat w ludziach, bowiem będą to zmiany stopniowe, umożliwiające szybką ewakuację ludności z zagrożonych rejonów... Nastąpi zmiana biegunowości Ziemi, ale też stopniowo, nie gwałtownie. Nowa konfi­guracja biegunów  będzie bardziej harmonijna i korzystniejsza dla Zie­mi. Imperiał Valley będzie znów dnem morza. Utworzy się nowa zatoka, tworząca nową drogę wodną  do Arizony.[9]

Clarisa widzi liczbę 8 mającą związek z jej przewidywaniami prze­mian w tym rejonie Pacyfiku, które mają nastąpić 8 marca 1978 roku, i mają trwać przez 10 lat.[10] Zatoka San Francisco stanie się morzem śródlądowym. Los Angeles i San Diego będą wyspami na pełnym morzu, natomiast na oceanie powstanie nowy kontynent. Phoenix będzie miastem portowym nowego Zachodniego Wybrzeża i zmieni nazwę na Port City of the West.  Południowo-zachodnie stany USA zmienią się w piękną Rivierę.

Bez względu na to, czy źródłem tej wiedzy są Kosmiczni Bracia czy jej, Clarisy, „intuicja nadświadomości”, nie możemy dłużej przechodzić nad jej przewidywaniami do porządku dziennego.[11]

Sama koncepcja odwiedzin Ziemi przez przedstawicieli innych cywiliza­cji nie stała się wprawdzie częścią współczesnej mitologii[12], odkąd George Adamski oświadczył, że wszedł w kontakt z pilotem „latającego spodka” pochodzącego z Wenus, który to kontakt miał miejsce w pobliżu Desert Center (CA), 20 listopada 1952 roku. Adamski porozu­miewał się z nim dzięki telepatycznemu transferowi myśli, z tak wielkim sukcesem, że kontaktowiec ten opublikował 2 bestsellery swego życia: „Flying Saucers Have Landed” oraz „Inside the Space Ships”, i dzięki czemu stał się najbardziej kontrowersyjną postacią zwłaszcza po swojej śmierci, niż za życia w szczytowych latach swej misyjnej działalności czołowego piewcy na cześć Kosmicznych Braci. Dla tych, którzy tworzą „kult latającego talerza” Adamski jest i pozostał na zawsze naszym pierwszym ambasadorem w Kosmosie. Dla sceptyków pozostał szarlatanem, szalbierzem i bezczelnym naciągaczem. Dla badaczy, którzy biorą „na poważnie” całą sprawę NOL-i, Adamski personifikuje kogoś, kto poważnie wziął się za problem tak skrzętnie pomijany i ignorowany przez ortodoksyjnych naukowców.

Religioznawca pracujący dla United Press International (UPI) Louis Casses skomentował w sierpniu 1969 roku w artykule prasowym o tych, któ­rzy wierzą w to, iż Ziemia jest unikalnym miejscem we Wszechświecie, w którym stał się jedyny w swoim rodzaju cud życia, powołany aktem woli Najwyższego, w polemice twierdzi on, że nie ma dowodów na to, że „cud” ten ogranicza się tylko i wyłącznie do naszej Ziemi.

Wielebny G. E. U. Nicholson, rektor kościoła pod wezwaniem św. Marii Dziewicy w Burfield  (Anglia), opublikował swój zdumiewająco nie ortodoksyjny pogląd na temat NOL-i w kościelnym czasopiśmie.  Według niego ufozjawisko ma charakter ogólnoświatowego fenomenu i stawia pytanie czy są one „rydwanami  Boga” wymienionymi w Biblii, czy też może są one instru­mentami „satanicznie nastawionych ludzi na Ziemi”, przy czym jest tak ustosunkowany do kontaktowców i ich przesłania: Kosmiczni Bracia są posłańcami Boga, a ich obecnym zadaniem jest obserwować Ziemię i być z nami w Dniu Sądu Ostatecznego. To Oni będą odpowiedzialni za wnie­bowstąpienia tych, którzy prawdziwie wierzą w Niego i będą z nimi w czasie gdy Ziemia będzie niszczona płomieniami ognia niebieskiego.[13]

Nicholson przypomina swe wcześniejsze wypowiedzi:

- Jezus ukazuje nam niebo zamieszkałe przez swych Aniołów & Świętych, a gdy On powróci, Jego Aniołowie będą zebrani wraz ze Świętymi z czterech stron świata, od jednego krańca niebios do drugiego;

- św. Paweł zapewnia, że ci którzy żyją w wierze prawdziwej do czasu Dnia Sądu będą wzięci do Niebios i spotkają się z Panem na wysokoś­ciach;

- Przepowiednie Psalmów mówią o latających kulistych pojazdach w cza­sie trwania tego wydarzenia: Jest 20 tysięcy rydwanów, a w każdym tysiąc aniołów, a Pan jest pośród nich.

- w tekście proroctw Izajasza jest fragment o wielkiej radości, która zapanuje na ziemi gdy zniknie wszelkie zło: Oto nadejdzie Pan w płomieniach wraz ze swoimi rydwanami jak huragany i zstąpi w płomieniach ognia na Ziemię. W końcowej konkluzji wyraża wiarę w realność fenomenu NOL-i i jego możliwych powiązań z Biblią, a ściślej - z zawartymi w niej proroctwami.

Brytyjski kaznodzieja Kościoła Metodystów, lord Soper oświadczył publicznie, że we Wszechświecie mogą istnieć istoty, które są dla człowieka niedostrzegalne: Oni mogą istnieć jako wiązki fal radio­wych, lub jako coś jeszcze bardziej dziwnego dla nas, w stosunku do czego nie można użyć już antropomorficznych terminów. Poza tym nie widział żadnej przyczyny, by nie uważać, że wiara w Boga przeszkadza w utwierdzaniu przekonania, że onegdaj odwiedziły nas istoty z innego świata. - Jeżeli na planetach Epsilonu Eridani żyją istoty myślące, to mogą one mieć własną inkarnację Boga - powiedział  on. - Ten fakt nie stoi w jakiejkolwiek sprzeczności z naszym obrazem Boga i Jego Syna. Chrystus jest ludzkim odbiciem Boga, tak więc istoty z innych światów mają swoje własne odbicie Boga, Najwyższej Istoty. Wynikało to by z tego, że każda istota w Kosmosie została stworzona na obraz i podobieństwo Boże...                                                                                                             

Ojciec Lambert Bolphin, badacz z Instytutu Stanforda w Kalifornii oświadczył w tamtejszej prasie, co następuje: Te wydarzenia zawiodły mnie do przekonania, że NOL-e są pozaziemskiego pochodzenia, pilotowane  przez inteligentne istoty. Ich pojawienie się jest kojarzone z dru­gim przybyciem Chrystusa.

Rabin Norman Lamm, żydowski teolog wystąpił z opinią, że judaizm i jego podstawa (Talmud) nie jest zagrożona naukowymi odkryciami, iż człowiek nie jest jedyną istotą rozumną na Bożym świecie. I chociaż Biblia kładzie nacisk na wyjątkową naturę człowieka, rabbi Lamm wska­zuje na to, że taka informacja nie leży w sprzeczności z jej doktrynami.

W swej pracy „Gods of Aquarius” przytoczyłem, onegdaj przypadek Francie, kontaktowca i mistyczki Nowych Czasów (New Age), która zrelacjonowała swoje pierwsze spotkanie z anielskimi istotami, które porozumiewały się z nią dziwną, śpiewną mową:

Wszystko zaczęło się w chwili, gdy ojciec zaczął wbijać gwóźdź w ścianę po mojej prawej stronie. Firanki targane były przeciągiem, okna były otwarte. Zasłony niemal dotykały moich nóg. Pamiętam te szczegóły mimo tego, że miałam tylko 5 lat. Być może to Oni chcieli bym to zapamiętała.

W pewnej chwili ujrzałam postać opadającą wolno i stającą po mej prawej stronie. Postać ta przeniknęła przez sufit i lśniła miękkim światłem. Nie jestem pewna czy ona dotykała podłogi. Na jej ramionach powiewała długa szata.  Włosy miała jasne i proste, opadające na kark. Oczy niebieskie, szeroko rozstawione. Uzębienie pełne, skóra gładka bez zarostu. To akurat pamiętam, bo ojciec miał brodę...

...Nie wiem dlaczego przez te wszystkie lata sądziłam, że to był anioł. Zaczął on mówić do mnie, jego głos był bardzo melodyjny, zaś jego mowa przypominała melorecytację. Krzyknęłam do ojca: Tato, patrz! W naszym pokoju jest anioł!!! - po czym rzuciłam na niego okiem. Widziałam jego plecy i uniesioną do kolejnego uderzenia rękę trzyma­jącą młotek. Nie poruszał się. Już chciałam okrzyknąć go, ale wtedy ujrzałam drugiego anioła wiszącego mu nad głową. Powiedziałam do ojca: Jeżeli nie chcesz się odwracać, to spójrz w  górę - masz jednego nad głową. Ale tato się nie poruszał. Anioł nad  jego głową był kobietą. Widziałam tylko jej twarz i głowę. Wyglądała jakby była z innego miejs­ca niż męski anioł. Miała ciemniejszą skórę, oczy i włosy. Jej włosy były faliste i wisiały po obu stronach jej drobnej twarzyczki, a tym­czasem mój anioł mówił do mnie. Zapamiętałam kilka fraz, ale nie rozu­miałam ich. Zawołałam matkę i ujrzałam kolejną kobiecą twarz w rogu pokoju. Rozejrzałam się - w pokoju były cztery anioły...

...Zawołałam matkę jeszcze raz i dodałam, że w pokoju są anioły. Po chwili  „mój” anioł zmienił głos. Nie był już melorecytacyjny, ale niski, monotonny, mechaniczny: Nie wzywaj swych rodziców - rzekł. Matka odpowiedziała, że nie ma czasu, bo jest zajęta. Anioł znów mówił do mnie i w pewnym momencie znikł tak,  jak i pozostałe żeńskie istoty. Ojciec wbijał gwóźdź... Nie zapamiętałam tego, co do mnie mówiono, poza paroma frazami, nie mówiąc już o tym, że nic z tego nie zrozumiałam. Jeżeli jednak napraw­dę Oni się  pojawili w mym życiu to sądzę, że pozostał po tym trwały ślad w mojej  podświadomości. Dlaczego Oni pojawili się w swej postaci fizycznej? Równie dobrze mogli skomunikować się ze mną telepatycznie.

Kilka lat temu sheffieldzkie gazety opublikowały wywiad z Phillippem Rodgersem zamieszkałym na sir William Hill w Orindleford w Anglii. Wraz z nim wypowiadali się uczeni, astronomowie i inżynierowie. Powo­dem zaś przeprowadzenia tego wywiadu była taśma magnetofonowa, na któ­rej  Rodgers utrwalił dziwne, straszne głosy, mówiące z ostrym, nie­przyjemnym akcentem. Głosy te pochodziły od Istot z Kosmosu.

Phillipp Rodgers jest słynnym muzykiem, który w chwilach wolnych od zajęć zajmuje się wychwytywaniem i zapisywaniem na taśmę magnetyczną głosów i odgłosów pochodzących ze statków kosmicznych lub Istot z in­nych światów. Bez względu na to, czy są to pozdrowienia od istot z da­lekich światów, czy cokolwiek innego, bez względu na to czy jest to wa­da magnetofonu czy mediumistycznych właściwości Rodgersa[14], głosy rze­czywiście brzmią dziwnie i „nieziemsko”.

Dłuższa wymiana korespondencji pomiędzy mną a Rodgersem odsłoniła kulisy jego przygody z „głosami z Kosmosu”:

Pewnego dnia, w październiku 1956 roku, wspinałem się na szczyt wznie­sienia Sir William Hill, długą i prostą, błotnistą drogą biegnącą na wysokości  400 m n.p.m. patrząc na Serpent Valley i wioskę Grindleford (Derbyshire), która znajduje się o jakieś 16 km od przemysłowego mias­ta Sheffield. Gdy schodziłem w dół ujrzałem dziwne pulsujące światło, którego pochodzenia nie mogłem sobie wyjaśnić.

W parę tygodni później, gdy schodziłem ze wzgórza, zostałem oślepiony przez latający obiekt, który wisiał na wprost mnie, świecąc na przemian to biało, to czerwono, a potem zniknął. Te dwa CE utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie tylko NOL-e naprawdę istnieją, ale także Oni wiedzą coś o mnie. Poza tym oba te Spotkania były czys­to osobiste - nikt poza mną w  nich nie uczestniczył.

W ciągu następnego roku (1957), w okolicy Sheffield zaobserwowano wielokrotnie przeloty NOL-i. We wrześniu miałem wiele razy okazję sły­szeć masę dźwięków, emitowanych przez niewidzialne obiekty latające[15]. Czasem były to fragmenty jakiejś melodii, a czasami były to melodyjne, ale nierytmiczne dźwięki, które przypominały dźwięki dzwonów. Będąc muzykiem byłem w stanie zapisać te dźwięki na pięciolinię. Pewnego razu wydobyłem ze swego instrumentu nutę C przed 300 swymi szkolnymi dziećmi. Jeden z tych obiektów powtórzył to wysokie C, nie tylko sły­szane przeze mnie i dzieci, ale także przez innych kolegów i nauczy­cieli. Później  dowiedziałem się, że kilku ludzi w hrabstwie Rossocommon (Irlandia) słyszeli podobne  dźwięki, więc nie  były to dźwięki powstałe w mym mózgu.

24 listopada 1957 roku, wpadłem na pomysł zapisywania tych dźwięków na taśmę magnetyczną. W tym celu umieściłem mikrofon swego Grundiga na parapecie okna saloniku, i włączyłem magnetofon, zbiegłem na dół i stanąłem przy drzwiach wejściowych. Po paru minutach usłyszałem pe­netrujący przenikliwy dźwięk, wydobywający się z pomiędzy drzew po przeciwnej stronie łąki. Pobiegłem na górę, przewinąłem taśmę z paskud­nym przekonaniem, że nic tam nie będzie. Ale byłem w błędzie, dźwięk był utrwalony czysto jak dzwon. Zauważyłem, że składał się z dwóch podstawowych składowych nut, w zestawieniu zupełnie mnie nie znanym. To był pierwszy dźwięk pochodzący z Kosmosu, który udało mi się wy­chwycić. Podobne dźwięki udało mi się wychwycić w czasie Bożego Naro­dzenia.

W lutym 1958 roku, także odnotowałem kilka tego rodzaju dźwięków w czasie silnej śnieżycy. Były to muzyczne frazy, pomiędzy którymi mi­krofon wyłapał słowo Howdy!, rodzaj pozdrowienia, nigdy nie używane­go w naszym rejonie. Sądzę, że dziewczynka, która je powiedziała, uczyła się  angielskiego w zachodnich stanach USA.

Następne wydarzenie miało miejsce 21 marca, gdzieś koło południa. Mechaniczny, „komputerowy” głos  powiedział jasno i czysto:  Ludzie, statek jest prawdziwy!; zaś w tle słychać było odgłosy pracy maszyny do pisania.  Było to pierwsze posłanie od Nich, które zostało odnoto­wane na taśmie. Wydarzenie to utwierdziło mnie w przekonaniu, że NOL-e są prawdziwe i są pilotowane przez rozumne istoty. Sygnały te wyłapa­łem nie przez radio, a przez mikrofon Golden Voice umieszczony pod oknem mojej sypialni na wysokości ok. 4 m od ziemi. Wszystkie te sygnały były niesłyszalne dla mnie, słyszę je dopiero po cofnięciu i odtworzeniu taśmy.

Na krótko po opisanych wydarzeniach, udało mi się nagrać fantas­tyczną serię muzycznych sygnałów, granych na instrumentach nieznanych na Ziemi:   jeden z  nich brzmiał jak skrzypce, ale bez struny G, zastąpionej wyższym B i E w ziemskich skrzypcach. Pomiędzy dźwiękami za­notowałem pozdrowienia, a potem rozległy się dźwięki jakiegoś instru­mentu przypominającego harfę, grającą dziwny, w nowoczesnym brzmieniu akord. Dokładnie sprawdziłem czy w radio i TV nie były nadawane w tym czasie jakieś koncerty muzyki współczesnej. Nie było takich.

Z całym naciskiem muszę zaznaczyć, że moje zapisy są krótkie i fragmentaryczne, trwają 1-2 sekundy i nie dłużej. Nie ma w nich posłań od Wenusjan czy Marsjan zakazujących wojen, zabraniających produkcji bomb wodorowych, itp. Jeżeli poskładamy je w jedną całość, to uzyskamy żywy  obraz istot które je wytworzyły. Oni nie chcą zrobić nam krzyw­dy i są nam życzliwi.

Jedno z najciekawszych nagrań udało mi się uzyskać w dzień Bożego Ciała ok. godziny 20:45. Później sprawdziłem, czy jakieś dzieciaki nie bawiły się na polu po przeciwnej stronie domu. Nie było tam nikogo. Na taśmie były głosy dzieci, które naśladowały głosy zwierząt, nuciły i śmiały się. Głosy te były poprzedzielane dźwiękiem jakiegoś instru­mentu, wygrywającego nowoczesne frazy muzyczne, podobne nieco do fanfar. Mały chłopiec, który mógł już mówić, powiedział: sputnik. Poprzedzone to było czymś w rodzaju wypowiedzi w jego własnym języku: Ja-du-pardu! Dziewczynka w wieku 11 lat (ziemskich) powiedziała miękko: Alleluja! Poprzedzone słowami Hyanna-podo wypowiedziane z włoską czystością.

W parę tygodni później znów zarejestrowałem chłopięcy głos, mówią­cy: Ya-ba hueseta, natomiast młody damski głos odpowiedział mu: Mee-see-mar tonem brzmiącym jak czułe pozdrowienie. [...]

Choć jesteśmy istotami rozumnymi, bardzo szybko osądzamy innych. Wciąż nie możemy znaleźć motywów, które kierują Innymi w dokonywaniu badań, obserwacji i analiz naszej własnej kultury.

Inwazja... dominacja... zajmowanie terytorium... konkwista... komer­cjalna ekspaloatacja... Skąd my to znamy?

Gdyby powyższe leżało w planie tych Istot, to tą konfrontację mielibyśmy już dawno za sobą, bo Oni mają nad nami tak wielką przewagę technologiczną, że nie musieliby nawet wdawać się z nami w walkę zbrojną. Więc ta „wojna światów” nie wchodzi w grę. Celem Ich badań jest po prostu nasze życie i życie na naszej planecie we wszelkich jej środowiskach. Znają naszą historię  lepiej nawet od nas, bo i nie obowiązują ich prawa czasu i przestrzeni. Powyższe dowodzi tylko jed­nego: Oni zawsze byli z nami i wśród nas. Poza  tym wciąż przyspiesza­ją swój program interakcji. I to właśnie wydaje się być  jedynym lo­gicznym programem działania naszych kosmicznych kuzynów.

 

KONIEC

 

a



[1] Narodowa Służba Informacyjna o Trzęsieniach Ziemi – przyp. tłum.

[2] Bardzo silne, gwałtowne i niszczące trzęsienie ziemi – przyp. tłum.

[3] Patrycja Hearst – córka znanego magnata prasowego Hearsta była członkiem SLA – Wolnej Armii Symbiozy, ugrupowania terrorystyczno-kryminalnego, które dopuściło się m.in. wielu mordów, w tym rodziny znanego polskiego aktora i reżysera Romana Polańskiego – uwaga tłum.

[4] Takich „odkryć” jest więcej, ale najsłynniejszym amerykańskim medium XX wieku był Edgar Cayce – przyp. tłum.

[5] Dotyczy to nie tylko naszych arsenałów broni jądrowej i termojądrowej, ale cywilnych instalacji nuklearnych – uwaga tłum.

[6] Taki scenariusz „głos zza światła” powtarza się niemal we wszystkich przypadkach CE3 i CE4 – uwaga konsultanta.

[7] Mil na godzinę, czyli ok. 88,3 km/h – przyp. tłum.

[8] Obydwa te pierwiastki są wykorzystywane jako paliwa w energetyce jądrowej – przyp. tłum.

[9] Podobne wydarzenia widział w swych „readings” E. Cayce – przyp. tłum.

[10] Na szczęście dla Amerykanów, ta i inne przepowiednie się nie spełniły aż do roku 2004 – przyp. tłum.

[11] Kalifornia znajduje się na aktywnym uskoku tektonicznym, i w każdej chwili grozi jej katastrofalne trzęsienie ziemi, które może (ale wcale nie musi) zaowocować tragicznymi i katastrofalnymi następstwami, a dzisiaj stanowi wspaniałą pożywkę dla scenarzystów filmów katastroficznych i fantastyczno-naukowych kręconych w Hollywood – uwaga tłum.

[12] Teza ta obecnie jest kontrowersyjna, zwłaszcza że pod koniec II tysiąclecia n.e. powstało wiele ruchów religijnych, sekt i stowarzyszeń ezoterycznych opartych na ufologii, jak np. Antrovis, Christian Zion Advocates, Raelians czy Heaven’s Gate i in. – przyp. tłum.

[13] Pogląd ten jest kontrowersyjny z tego względu, że stawia pod znakiem zapytania omnipotencję i wszechwiedzę Boga, bowiem gdyby był wszechmocny i wszechwiedzący, niepotrzebni byliby Mu pomocnicy w postaci Kosmicznych Braci... – przyp. tłum.

[14] Chodzi tutaj o zjawisko tzw. „Głosów Jurgensona” mających być dowodem na istnienie Kroniki Akaśnej, które mogą powstawać i być rejestrowane przez magnetofony nawet bez mikrofonów, ale w obecności mediów, lub w nagrywanym na taśmę białym szumie radiowym, kiedy to na tle słyszy się wypowiadane słowa lub całe logiczne frazy – uwaga tłum.

[15] Istnieje podklasa NOL-i zwana Niewidzialnymi NOL-ami (NNOL lub po angielsku Invisible UFO - IUFO), które są niewidzialne dla ludzkiego oka, ale wyczuwają je zwierzęta i można je wychwycić na kliszę czy fotoelementy aparatów fotograficznych oraz kamer. Czasami manifestują się one w specyficznych warunkach świetlnych – uwaga tłum.