ROZDZIAŁ 11 - Aniołowie w skafandrach
Od kilku lat przyjmuję i gromadzę świadectwa,
pochodzące od wielu poważnie
myślących ludzi którzy twierdzą,
że spotkali się w swym życiu z anielskimi
istotami lub - jak to się mówi
współcześnie - Kosmicznymi
Braćmi. W tych oświadczeniach
mówi się o tych, którzy
otrzymali żywność w głodowej
potrzebie, odzież gdy marzli i pieniądze w czasie
gdy gwałtownie ich
potrzebowali. Ludzie ci mówili
o materializacji tych, tak bardzo pożądanych przez nich
przedmiotów, a nie o
splocie sprzyjających wydarzeń, które
by zaspokoiły te potrzeby.
W mej kartotece mam także oświadczenia
ludzi, którzy zostali
cudem uratowani z różnych opresji,
jak np. pożary, lawiny,
bitwy militarne itd. poprzez
manifestację anielskich istot i
pozaziemskich sił, A także korespondencję od tych,
których życie zostało zmienione w "jednym mgnieniu oka"
poprzez zetknięcie się z
tymi Istotami, lub wskutek dodatniej interakcji ich inteligencją
z tą wyższą Inteligencją, reprezentowaną przez Nich - Braci z Kosmosu. I wiele innych oświadczeń,
informacji i meldunków o istotach, znanych jako Anioły-Stróże.
Anielskie istoty wydają się być czymś
w rodzaju fenomenu para-psychofizycznego, zarazem materialnego i
niematerialnego, manifestującego swą
obecność w pewnych
sytuacjach, już to
jako rodzaj wewnętrznej
siły duchowej człowieka,
już to jako istota z
krwi i kości.
Wielebny Billy Graham, którego
bestsellery kreują aniołów na
"tajnych agentów Boga"
twierdzi także, iż
tylko chrześcijanie mają wyłączny
monopol na nich. Jednak poczynione
przeze mnie badania wykazują, że
istnieje uniwersalna (a więc niezależna
od wyznawanej religii) więź
fizyczno-mentalna pomiędzy rodzajem ludzkim, a Kimś kogo często
opisuje się jako
„świetliste istoty”.
Istoty owe ukazywały się zawsze, w
każdym miejscu i czasie. Nie ma na Ziemi społeczeństwa, którego losy nie byłyby
w jakiś sposób z Nimi związane. [...]
Kim Oni są naprawdę? Czy są Oni
synonimem tego, co nazwaliśmy zjawiskiem, fenomenem Nieznanych Obiektów
Latających, albo czarnoksięskich, magicznych i
nieznanych nam jeszcze mocy?
Wyznaję pogląd, że anielskie inteligencje komunikują się głównie z
naszą podświadomością, ponieważ większość przeżyć związanych z objawieniami aniołów wydarza się najczęściej i jest najbardziej
efektywna, gdy człowiek znajduje się w stanie pobudzenia podświadomości, lub
wyłączenia świadomości, co w praktyce
wychodzi na jedno. Dlatego też wszystkie
obserwacje NOL-i, duchów,
skrzatów, trolli i Aniołów w relacjach o nich brzmią jak opowieści z krainy snów, lub są snem
samym w sobie. I właśnie incydenty z tymi Istotami zdarzają się najczęściej wtedy, gdy uczestnik
tego rodzaju CE znajduje się w stanie snu lub półsnu. W tym stanie
zaćmienia świadomości informacje
przenikają bezpośrednio do podświadomości, wytwarzając rodzaj subwiedzy.
Gdy uczestnicy relacjonują swe
przeżycia, to słuchacz tej relacji odnosi niejasne wrażenie, że coś
bardzo ważnego w niej pominięto, zaś
opowiadający sądzi, że opowiada najlepszą część swych nocnych doświadczeń.
Dlatego też używamy hipnozy w celu
ogarnięcia całości niezwykłych spotkań. To spowodowane jest tym, że świadomość przypomina dziecko, które
mówi tylko o tym, co jest w stanie przetransformować na język intelektu,
emocji i ducha, język obwarowany nakazami, zakazami, przesądami i przekonaniami
danej jednostki, więc w sumie ubogi. Natomiast
starsza i mądrzejsza podświadomość ma
bardziej kompletny obraz tego co
niosło za sobą to spotkanie. I ten obraz
wyzwala właśnie hipnoza.
Doszedłem więc do wniosku, że ta „anielska” łączność w wielu przypadkach dotyczy naszego, wyższego
Ja. Zresztą, bez względu na to czy istoty te działają w obiektywnym czy też, w
subiektywnym wymiarze naszej
inteligencji, cel działania pozostaje jeden: duchowy rozwój Ludzkości.
Innymi słowy mówiąc, celem tym jest transformacja człowieka myślącego, Homo
Sapiens w człowieka uduchowionego - Homo Spiritualis, poprzez
wyzwolenie w nim wszystkich jego
duchowych możliwości.
11.1. Kosmiczni Bracia z
innego wymiaru
Było to 30 maja 1976 roku. Tego dnia Clarisa Bernhardt miała
„najstraszliwszą wizję”: we śnie ujrzała wioskę jakichś ludzi o ciemnej
karnacji skóry, która to miejscowość pod
wpływem potężnego wstrząsu rozleciała się w gruzy jak domek z kart. Czuła jak na nią walą się tony błota, z
których emanowała groza śmierci. Ujrzała
ludzi uciekających w nieprzytomnej panice. Clarisa zrozumiała, że jest to
prewizja trzęsienia ziemi: Miałam całkowitą pewność, że to ma miejsce na
wyspie w zachodniej części Pacyfiku -
wspominała później - Drżącymi
wargami spytałam gdzie i kiedy to się wydarzy. I wtedy ujrzała wizję kalendarza,
którego kartki załopotały gwałtownie i
zatrzymały się na czerwcu, którego 26 dzień był zakreślony.
W kilka sekund później
przed moimi oczami błysnęła cyfra 7,
więc wiedziałam już, że to trzęsienie
ziemi będzie miało siłę 7 stopni w skali
Richtera.
31maja Clarisa powiadomiła o
tym dr Johna Derra, geofizyka
koordynatora US National Earthquake Information Service[1] w
Denver, że 26 czerwca 1976 roku w zachodniej części Pacyfiku będzie miało
miejsce trzęsienie ziemi o sile
7°R. Dr Derr wimputował tę informację w komputer, ponieważ - jak
powiedział: Badamy możliwości psychicznego przewidywania wstrząsów
podziemnych. Clarisa przedstawiła również swą wizję dr Davidowi Stewartowi,
dyrektorowi Laboratorium Geofizycznego Uniwersytetu Północnej Karoliny.
Około godziny 04:00 w dniu 26 czerwca
Nową Gwineę nawiedziło prawdziwe terremoto[2] o sile 7,1°R.
Dokładność tej przepowiedni
jest znacząca - powiedział dr Derr
i dodał - to coś więcej niż ślepy
traf. Jestem przekonany o tym, że psychika potrafi przewidzieć
trzęsienie ziemi. Clarisa Bernhardt udowodniła to. Współczesna
technologia tego nie potrafi.
Ale to jeszcze nie wszystko. Clarisa przewidziała trzęsienie ziemi na
Dzień Dziękczynienia (listopad 1974 roku) o godzinie 15:00 w Hollister (CA),
które miało siłę 5,2oR. Pomyliła się tylko o jedną minutę!
Trzęsienie ziemi zaczęło się o godzinie 15:01, w dniu 28.11.1974 roku.
Ponadto Clarisa przewidziała trafnie dwie inne katastrofy tego rodzaju,
ich miejsca, czas i siłę wstrząsów w roku 1975: 26,05. Azory, 7,8°R
(pomyliła się o 2
godz. 11 min.) oraz 29.11.
Hawaje, 7,2°R (bezbłędnie!). Poza tym
Clarisa potrafiła przewidzieć inne wydarzenia, zagrażające ludzkiemu życiu, a
mające znaczenie w historii Ludzkości. 5 sierpnia miała wizję „czerwonego
kaptura” wymierzającego pistolet w prezydenta Geralda Forda. Oczywiście
powiadomiła o tym FBI, że prezydentowi grozi niebezpieczeństwo ze strony
morderczyni, noszącej na głowie czerwoną
kapturową czapkę i że będzie to miało miejsce 5 września 1975 roku. Dzięki temu udało się udaremnić
zamach Lynette Fromme. Clarisa przewidziała również trafnie czas i miejsce
ujęcia Patty Hearst[3], którą ujęto
faktycznie 18 września 1975 roku.
W swoim
programie radiowym „Exploration”
przewidziała wielkie niebezpieczeństwo zawisłe nad królem Fajsalem w czasie
Wielkiego Tygodnia 1975 roku. Wiedziała jednocześnie, że niebezpieczeństwo to
jest nieuniknione, ponieważ jej nie znano w Arabii Saudyjskiej i nikt
nie brał tego całkiem poważnie,
co sprawdziło się: król Fajsal zginął w zamachu. Obecnie Clarisa współpracuje z
lokalnymi federalnymi urzędami
policyjnymi w celu zapobiegania
przestępstwom, zanim jeszcze zostaną
dokonane.
Dr Telemachos Grennias,
psycholog zajmujący się badaniem paranormalnych fenomenów, pracujący dla
Episkopalnej Archidiecezji Kalifornii
Północnej oświadczył, że: Clarisa przeprowadziła serię prywatnych
przepowiedni dla mnie, których trafność była zdumiewająco wysoka. Jestem przekonany,
że jej możliwości nie mają równych sobie
na świecie. Ona jest najciekawszym tego rodzaju odkryciem ostatnich czasów.[4]
A teraz powstaje pytanie: co jest źródłem jej zdumiewających możliwości
przewidywania wydarzeń? W czasie serii dyskusji z nią i jej mężem Russem, które miały miejsce w Oklahoma City w
czerwcu 1976 roku, doszedłem do wniosku,
że wiedza ta wynika wskutek spotkań z innymi niż ludzie Istotami. Pozwolę sobie przytoczyć fragment wywiadu
przeprowadzonego z nią:
Clarisa: Oni kilkakrotnie „wyciągnęli”
mnie. Nie chcę przez to powiedzieć, że
fizycznie, bo moje ciało było nadal w łóżku. Oni „wciągnęli” moją świadomość na pokład statku
kosmicznego, W tym czasie Oni przekazali
mi pewne informacje na temat trzęsień ziemi w tym roku. Jak Oni wyglądali? W
ogóle były tam trzy istoty o wzroście 160-170 cm ubrane w srebrzyste kombinezony. Na głowach nosili kuliste hełmy,
przez co nie mogłam dostrzec ich rysów twarzy. Ale czułam, że ich głowy były
proporcjonalne do reszty ciała, innymi słowy mówiąc wyglądali jak ludzie.
Zapytałam ich kim Oni są. Odpowiedzieli
mi, że mogę ich uważać za Kosmicznych Braci. Wielu z nich jest na wyższym
stopniu rozwoju duchowego. Powiedzieli także, że ludzie na naszej planecie (t j. Ziemi)
dowiedzą się o Nich w bliskiej przyszłości, powiedzieli mi też nazwę swej planety, ale jest ona dla nas
niewymawialna. Przybywają z kilku galaktyk (???). Potrafią
poruszać się tak samo dobrze w czasie jak i w przestrzeni. Oni są
zaniepokojeni tym co się dzieje na Ziemi. Obawiają się kierunku w którym dąży rozwój naszej
energetyki jądrowej. Nasza nuklearna
samozagłada spowoduje wielkie zmiany we Wszechświecie.[5]
Przybywają więc z misją całkowicie pokojową, misją miłości i pokoju. Chcieliby
powiadomić o tym każdego. W tym celu nawiążą z nami więcej kontaktów, ale to
wtedy, gdy człowiek wyrośnie z prymitywnego, emocjonalnego charakteru swej
psychiki, dla nich myśl jest rzeczą. Każdy człowiek na tej planecie powinien
być odpowiedzialny za swoje myśli,
powinien, kontrolować je i kierować na lepsze, pozytywne tory. Gdy
będziemy mogli to robić, wtedy ujrzymy ich w
postaci fizycznej.
Steiger: Czy może pani przypomnieć sobie wygląd wnętrza tego
statku kosmicznego?
C.: Pomieszczenie w którym się znajdowałam było tak
wielkie jak blok mieszkalny. Oni „wciągnęli” mnie w miejsce, gdzie członkowie
załogi statku byli pogrążeni we śnie, leżeli w sześciu rzędach tak daleko, jak
to mogłam zobaczyć.
S.: Czy
porozumiewano się z panią werbalnie czy mentalnie?
C.: Mentalnie.
Zawsze towarzyszyło temu światło płynące od przodu. Towarzyszyło ono zawsze
wtedy, gdy porozumiewano się ze mną w ten sposób.
S.: Jak brzmiał
ten głos? Mechanicznie jak np. z komputera, czy to był ludzki głos? Czy to był twój głos wewnętrzny czy
Ich?
C.: Oni mówili po
angielsku i to nie był głos z komputera.
Głos wydobywał się spoza światła,[6] nie mam także wątpliwości co do tego, że mówili do mnie Oni.
S.: Jak pani
myśli, dlaczego Oni przekazali pani informacje o mających nastąpić
trzęsieniach ziemi?
C.: Powiedziano
mi, że Oni chcą pomóc mi tak, jak ja starałam się pomóc ludziom. Mam pewne możliwości dzięki memu
własnemu rozwojowi duchowemu, (Oni
powiedzieli mi, że moje studia metapsychiczne uwrażliwiły mnie), więc to było przyczyną dla której mnie
właśnie wybrali.
S.: Czy dano pani
jakieś wskazówki co do tego, jak długo Oni będą chronić życie na Ziemi? Czy
czuła pani Ich obecność już wcześniej, lub czy
domyślała się pani Ich obecności
przed kontaktami z
Nimi?
C.: Z tego, co
zrozumiałam wynikało, że Oni czekają na rozwój duchowy, człowieka - to
najlepszy sposób wyrażenia tego, co mi powiedziano. Odniosłam wrażenie, że Oni
chcą przybyć do nas, ale nie w celach wojennych. Ich wiedza mogłaby zdziałać na
Ziemi wiele dobrego, mogłaby bardzo nam pomóc...
S.: Czy mówili coś
na temat Boga?
C.: Nie. Zresztą
to Oni mówili do mnie, a ja zadawałam mało pytań. Czułam, że Oni są od nas
nieskończenie wyżsi w rozwoju. Jestem pewna, że jest jeszcze wiele rzeczy we
Wszechświecie, których jeszcze nie jesteśmy w stanie objąć rozumem.
S.: Czy mówili o
tym, że mają jeszcze jakieś inne plany w stosunku do nas, które zamierzają wprowadzi w życie?
C.: Główną
dziedziną w której chcą nam pomagać jest poznawanie Wszechświata. Jeżeli
okażemy się tego warci. Poza tym pomogą nam w rozwoju naszych nauk.
Powyższy wywiad spowodował dłuższą rozmowę z dyrektorem Instytutu
Badań PSI i Rozwoju Duchowego w Oklahoma City dr doc. Seanem Sterlingiem,
w wyniku której przeprowadzono kolejny wywiad z Clarisą. Na marginesie dodam,
że Instytut działa z ramienia PSI Seven, korporacji zajmującej się badaniem
fenomenów parapsychologicznych i podawaniem o nich informacji do
wiadomości publicznej. Po rozmowie z Bernhardtami dr Sterling będąc
hipnologiem i hipnofizjologiem wprowadził Clarisę w trans i zapisał na taśmie
następujące sprawozdanie:
Sterling:
Co zdarzyło się na drodze do San Jose?
Co było pierwszą dziwną - rzeczą,
którą ujrzałaś gdy opuściłaś swój
dom w tym dniu?
Clarisa: Spóźniłam się. Widzę, że na drodze nie ma wielu
samochodów. Nie chcę się spóźnić, ale
czuję się dziwnie, jakoś tak sennie choć nie ma po temu powodu. Jest tak...
dziwniej...
S.: Co jest
dziwniej?
C.: Dziwne
uczucie, coś się dzieje z moim czołem. To owładnęło mną. Czuję się okropnie, tak jakbym wypadała z ciała.
Muszę prowadzić samochód! Mam nadzieję, że nie zemdleję!!!...
S.: Jak szybko
pani jedzie?
C.: 55 mph.[7] Teraz zwalniam, bo nie chcę spowodować wypadku lub wyjechać
poza szosę, ale dzieje się coś, czego nie mogę wyjaśnić... To coś jest w mym
czole, rani w głowę. Jakieś głosy coś mówią.
S.: Co one mówią?
C.: (Unosząc się)
One mówią do mnie: nie obawiaj się. Nie wiem czy umieram czy nie.
Czekaj... czekaj... One mówią do mnie, a ja nie mogę mówić... Słyszę ludzki
głos. On mówi, że nazywa się Marisha.
On mówi nie bój się, ale ja się boję! (krzyczy). Nie
wiem co się dzieje, nie mogę prowadzić wozu. To wygląda jak obłok
ponad samochodem. Chyba zemdleję...
S.: Co to za
obłok?
C.: Mgła. Wygląda jak wielki przedmiot opadający na
samochód. Nie wiem co to jest. Dobry Boże... Oni mówią żebym się nie bała. Czekaj!
Co to? Przede mną stoi 5 postaci...
S.: Co widzi pani
wokół siebie?
C.: Nie mogę...
Coś słyszę... Nie bój się - to od przodu, od jednej z tych
postaci, ale on nie mówi. To słyszę w myśli. On mówi, że jego imię brzmi
Marisha – Jesteśmy z innego czasu i innego świata. Zrozum, nie chcemy zrobić
ci krzywdy. Musimy ci coś wyjaśnić.
S.: Co widzi pani
w swym otoczeniu? Czy może pani coś widzieć wokół siebie?
C.: Stoimy jak gdyby w okrągłym budynku. Coś jakby arena
z wielką ilością przyrządów. Jest tu
także samochód. W ogóle wygląda to, jak wielki garaż bez okien. To
miejsce jest sterylnie czyste.
S.: Co Oni mówią
teraz?
C.: Mówią mi, że
powinnam o Nich myśleć jako o Kosmicznych Braciach. Przybyli tylko po to, by ze
mną porozmawiać. Przepraszają za to, że mnie przestraszyli. Czuję się lepiej.
Dwóch z Nich podchodzi do mnie. Wokół pomieszczenia znajduje się wiele świateł,
wyglądają jak jakieś kontrolki. Sądzę, że to jest podobne do tablicy rozdzielczej
jak w samochodzie czy samolocie, lub kontrolki komputera. Dzieje się tu wiele
rzeczy, wiele informacji...
S.: Co mówią ci
Kosmiczni Bracia?
C.: Mówią, że
dowiem się więcej o Nich. Przepraszają za mój strach, ale chcieli mi pokazać,
że mają kontrolę (nad ludźmi). Nie okazują tego, ale zrobili mi to po to, bym
to zrozumiała. Będą ze mną w kontakcie przez kilka dni.
S.: Dlaczego Oni
panią kontrolują? Dlaczego wybrali do tego właśnie panią?
C.: Nie ma takiej przyczyny, bo Oni kontrolują
wszystkich, przy czym nikogo do niczego nie zmuszają. Chcieli mi po prostu
pokazać, że to jest możliwe. Jestem Im potrzebna do pomocy w wypełnieniu Ich
misji. Przybyli w celach pokojowych, nie chcą nam wyrządzić szkody. Oni martwią
się o nas. Powiedzieli, że Ludzkość jest na krawędzi stanu destrukcji. Jeżeli
chcemy zniszczyć samych siebie - to dla nas oczywiście jest to bez znaczenia -
ale nie dla Wszechświata jako całości. Z tej przyczyny mogę Im pomóc w Ich
pracy robienia innych bardziej wrażliwymi na sprawy tego świata, ludzie nie są
odpowiedzialni za swoje czyny i muszą dojrzeć do tego. Oni nie podlegają prawom
przemijalności czasu, tak jak my, ale nauczymy się tego w przyszłości.
Powiedzieli mi, że powrócą i będę miała świadomość tego Spotkania z Nimi, a
także że będą w kontakcie ze mną w
przyszłości, i że nie będę się Ich już obawiać.
Strasznie ciekawiło mnie co
kryje wnętrze statku kosmicznego, bowiem był bardzo wielki. Powiedziano mi, że
mogłabym odczuć rodzaj kontuzji. Oni kontrolują wielu ludzi, ale nie życzą
sobie pokazywać mi to, jak to robią. Odniosłam wrażenie, że nie znają Oni
uczucia wstydu czy innych emocji.
S.: Dlaczego pani
tak sądzi?
C.: Oni byli
dobrzy, ale tacy... chłodni...Tak to czułam... Oni mają zupełnie inne
spojrzenie na życie. Być może wynika to z Ich wysokiej wiedzy. Czuję, że mogę
opuścić Ich i wrócić na Ziemię.
S.: Zanim pani
odeszła, czy dali Oni pani jakieś formuły czy wiedzę służącą nam do pomocy?
C.: Tak. To wzór
na nowe paliwo.
S.: Spróbuj go
odtworzyć.
C.: Widzę pierwsze
litery: coś jak Y, coś jak R i liczba.
S.: Jaka liczba?
C.: Coś jak 2 lub
Z...Taki śmieszny znaczek, jak krzyżyk - #... Potem H, T i RHC. Znów 2,
potem H, potem O,P,Y - to wszystko nieuporządkowane... A ponad wszystkim R, dwa
Y i V. To jest wszystko, co mogę ujrzeć teraz.
RYYV
------------------------------------------
YR
2 # H T RHC 2 H OPY
Oni mówią, że ten wzór jest ważny. To pomoże ludziom w problemach
paliwowych. Mówi coś jeszcze, ale nie pamiętam wszystkiego... tylko dwa
słowa... jedno jak „pluton”, a drugie jak „lit”. Coś łączy te dwie rzeczy, nie
wiem co.[8] Coś dziwnie lśni, sądzę, że wracam. Oni mówią, że ślą
tylko pozdrowienie miłości. Znów jestem senna... ale nie boję się tym razem.
Znów obłok mgły. Oni powiedzieli, że mogę niczego nie pamiętać, ale
przypomnę to sobie po pewnym czasie.
Skontaktują się ze mną i będą przy mnie. Jestem senna i dzwoni mi w uszach, ale
oddycham głębiej. Co się stało? Musiałam chyba zemdleć! Nie wiem gdzie jestem.
S.: Gdzie pani jest
teraz?
C.: To straszne! W
San Jose!
S.: A dokładnie?
C.: Nie wiem
dokładnie. San Jose jest z tyłu - na drogowskazie pisze, że przede mną
jest Oakland... Mój Boże, jak się tu znalazłam?!
Niestety, Clarisa Bernhardt nie
przypomniała sobie tej formuły na cudowne
paliwo. Być może przypomni sobie w przyszłości...?
11.2. Aniołowie ostrzegają
nas.
Clarisa przewiduje, że na początku
marca 1978 roku zachodnie wybrzeże USA zmieni swą konfigurację. San Diego
będzie wyspą. Na południe od Santa Barbara masyw kontynentalny przemieni się w
archipelag wysp. Nie widzę strat w ludziach, bowiem będą to zmiany stopniowe,
umożliwiające szybką ewakuację ludności z zagrożonych rejonów... Nastąpi zmiana
biegunowości Ziemi, ale też stopniowo, nie gwałtownie. Nowa konfiguracja
biegunów będzie bardziej harmonijna i
korzystniejsza dla Ziemi. Imperiał Valley będzie znów dnem morza. Utworzy się
nowa zatoka, tworząca nową drogę wodną
do Arizony.[9]
Clarisa widzi liczbę 8 mającą związek
z jej przewidywaniami przemian w tym rejonie Pacyfiku, które mają nastąpić 8
marca 1978 roku, i mają trwać przez 10 lat.[10] Zatoka San Francisco stanie się morzem śródlądowym. Los Angeles i San
Diego będą wyspami na pełnym morzu, natomiast na oceanie powstanie nowy
kontynent. Phoenix będzie miastem portowym nowego Zachodniego Wybrzeża i zmieni
nazwę na Port City of the West.
Południowo-zachodnie stany USA zmienią się w piękną Rivierę.
Bez względu na to, czy źródłem tej wiedzy są Kosmiczni Bracia czy jej,
Clarisy, „intuicja nadświadomości”, nie możemy dłużej przechodzić nad jej
przewidywaniami do porządku dziennego.[11]
Sama koncepcja odwiedzin Ziemi
przez przedstawicieli innych cywilizacji nie stała się wprawdzie częścią
współczesnej mitologii[12],
odkąd George Adamski oświadczył, że wszedł w kontakt z pilotem
„latającego spodka” pochodzącego z Wenus, który to kontakt miał miejsce w
pobliżu Desert Center (CA), 20 listopada 1952 roku. Adamski porozumiewał się z
nim dzięki telepatycznemu transferowi myśli, z tak wielkim sukcesem, że kontaktowiec ten opublikował 2 bestsellery
swego życia: „Flying Saucers Have Landed” oraz „Inside the Space Ships”, i
dzięki czemu stał się najbardziej kontrowersyjną postacią zwłaszcza po swojej
śmierci, niż za życia w szczytowych latach swej misyjnej działalności czołowego
piewcy na cześć Kosmicznych Braci. Dla tych, którzy tworzą „kult latającego
talerza” Adamski jest i pozostał na zawsze naszym pierwszym ambasadorem w
Kosmosie. Dla sceptyków pozostał szarlatanem, szalbierzem i bezczelnym
naciągaczem. Dla badaczy, którzy biorą „na poważnie” całą sprawę NOL-i, Adamski
personifikuje kogoś, kto poważnie wziął się za problem tak skrzętnie pomijany i
ignorowany przez ortodoksyjnych naukowców.
Religioznawca pracujący dla United Press International (UPI) Louis
Casses skomentował w sierpniu 1969 roku w artykule prasowym o tych, którzy
wierzą w to, iż Ziemia jest unikalnym miejscem we Wszechświecie, w którym stał
się jedyny w swoim rodzaju cud życia, powołany aktem woli Najwyższego, w
polemice twierdzi on, że nie ma dowodów na to, że „cud” ten ogranicza się tylko
i wyłącznie do naszej Ziemi.
Wielebny G. E. U. Nicholson, rektor kościoła pod wezwaniem św.
Marii Dziewicy w Burfield (Anglia),
opublikował swój zdumiewająco nie ortodoksyjny pogląd na temat NOL-i w
kościelnym czasopiśmie. Według niego
ufozjawisko ma charakter ogólnoświatowego fenomenu i stawia pytanie czy są one
„rydwanami Boga” wymienionymi w Biblii,
czy też może są one instrumentami „satanicznie nastawionych ludzi na Ziemi”,
przy czym jest tak ustosunkowany do kontaktowców i ich przesłania: Kosmiczni
Bracia są posłańcami Boga, a ich obecnym zadaniem jest obserwować Ziemię i być
z nami w Dniu Sądu Ostatecznego. To Oni będą odpowiedzialni za wniebowstąpienia
tych, którzy prawdziwie wierzą w Niego i będą z nimi w czasie gdy Ziemia będzie
niszczona płomieniami ognia niebieskiego.[13]
Nicholson przypomina swe wcześniejsze
wypowiedzi:
- Jezus ukazuje
nam niebo zamieszkałe przez swych Aniołów & Świętych, a gdy On powróci,
Jego Aniołowie będą zebrani wraz ze Świętymi z czterech stron świata, od
jednego krańca niebios do drugiego;
- św. Paweł
zapewnia, że ci którzy żyją w wierze prawdziwej do czasu Dnia Sądu będą
wzięci do Niebios i spotkają się z Panem na wysokościach;
- Przepowiednie
Psalmów mówią o latających kulistych pojazdach w czasie trwania tego
wydarzenia: Jest 20 tysięcy rydwanów, a w każdym tysiąc aniołów, a Pan jest
pośród nich.
- w tekście
proroctw Izajasza jest fragment o wielkiej radości, która zapanuje na ziemi gdy
zniknie wszelkie zło: Oto nadejdzie Pan w płomieniach wraz ze swoimi
rydwanami jak huragany i zstąpi w płomieniach ognia na Ziemię. W końcowej
konkluzji wyraża wiarę w realność fenomenu NOL-i i jego możliwych powiązań z
Biblią, a ściślej - z zawartymi w niej proroctwami.
Brytyjski kaznodzieja Kościoła Metodystów, lord Soper
oświadczył publicznie, że we Wszechświecie mogą istnieć istoty, które są
dla człowieka niedostrzegalne: Oni mogą istnieć jako wiązki fal radiowych, lub
jako coś jeszcze bardziej dziwnego dla nas, w stosunku do czego nie można użyć
już antropomorficznych terminów. Poza tym nie widział żadnej przyczyny, by nie
uważać, że wiara w Boga przeszkadza w utwierdzaniu przekonania, że onegdaj
odwiedziły nas istoty z innego świata. - Jeżeli na planetach Epsilonu
Eridani żyją istoty myślące, to mogą one mieć własną inkarnację Boga - powiedział on. - Ten fakt nie stoi w jakiejkolwiek
sprzeczności z naszym obrazem Boga i Jego Syna. Chrystus jest ludzkim odbiciem
Boga, tak więc istoty z innych światów mają swoje własne odbicie Boga,
Najwyższej Istoty. Wynikało to by z tego, że każda istota w Kosmosie została
stworzona na obraz i podobieństwo Boże...
Ojciec Lambert Bolphin,
badacz z Instytutu Stanforda w Kalifornii oświadczył w tamtejszej prasie, co
następuje: Te wydarzenia zawiodły mnie do przekonania, że NOL-e są
pozaziemskiego pochodzenia, pilotowane
przez inteligentne istoty. Ich pojawienie się jest kojarzone z drugim
przybyciem Chrystusa.
Rabin Norman Lamm, żydowski teolog wystąpił z opinią, że judaizm
i jego podstawa (Talmud) nie jest zagrożona naukowymi odkryciami, iż człowiek
nie jest jedyną istotą rozumną na Bożym świecie. I chociaż Biblia kładzie
nacisk na wyjątkową naturę człowieka, rabbi Lamm wskazuje na to, że taka
informacja nie leży w sprzeczności z jej doktrynami.
W swej pracy „Gods of Aquarius” przytoczyłem, onegdaj przypadek Francie,
kontaktowca i mistyczki Nowych Czasów (New Age), która zrelacjonowała swoje
pierwsze spotkanie z anielskimi istotami, które porozumiewały się z nią dziwną,
śpiewną mową:
Wszystko zaczęło się w chwili, gdy
ojciec zaczął wbijać gwóźdź w ścianę po mojej prawej stronie. Firanki targane
były przeciągiem, okna były otwarte. Zasłony niemal dotykały moich nóg.
Pamiętam te szczegóły mimo tego, że miałam tylko 5 lat. Być może to Oni chcieli
bym to zapamiętała.
W pewnej chwili ujrzałam postać
opadającą wolno i stającą po mej prawej stronie. Postać ta przeniknęła przez
sufit i lśniła miękkim światłem. Nie jestem pewna czy ona dotykała podłogi. Na
jej ramionach powiewała długa szata.
Włosy miała jasne i proste, opadające na kark. Oczy niebieskie, szeroko
rozstawione. Uzębienie pełne, skóra gładka bez zarostu. To akurat pamiętam, bo
ojciec miał brodę...
...Nie wiem dlaczego przez te
wszystkie lata sądziłam, że to był anioł. Zaczął on mówić do mnie, jego głos
był bardzo melodyjny, zaś jego mowa przypominała melorecytację. Krzyknęłam do
ojca: Tato, patrz! W naszym pokoju jest anioł!!! - po czym rzuciłam na niego
okiem. Widziałam jego plecy i uniesioną do kolejnego uderzenia rękę trzymającą
młotek. Nie poruszał się. Już chciałam okrzyknąć go, ale wtedy ujrzałam
drugiego anioła wiszącego mu nad głową. Powiedziałam do ojca: Jeżeli nie chcesz
się odwracać, to spójrz w górę - masz
jednego nad głową. Ale tato się nie poruszał. Anioł nad jego głową był kobietą. Widziałam tylko jej
twarz i głowę. Wyglądała jakby była z innego miejsca niż męski anioł. Miała
ciemniejszą skórę, oczy i włosy. Jej włosy były faliste i wisiały po obu
stronach jej drobnej twarzyczki, a tymczasem mój anioł mówił do mnie.
Zapamiętałam kilka fraz, ale nie rozumiałam ich. Zawołałam matkę i ujrzałam
kolejną kobiecą twarz w rogu pokoju. Rozejrzałam się - w pokoju były cztery
anioły...
...Zawołałam matkę jeszcze raz i
dodałam, że w pokoju są anioły. Po chwili
„mój” anioł zmienił głos. Nie był już melorecytacyjny, ale niski,
monotonny, mechaniczny: Nie wzywaj swych rodziców - rzekł. Matka odpowiedziała,
że nie ma czasu, bo jest zajęta. Anioł znów mówił do mnie i w pewnym momencie
znikł tak, jak i pozostałe żeńskie
istoty. Ojciec wbijał gwóźdź... Nie zapamiętałam tego, co do mnie mówiono, poza
paroma frazami, nie mówiąc już o tym, że nic z tego nie zrozumiałam. Jeżeli
jednak naprawdę Oni się pojawili w mym
życiu to sądzę, że pozostał po tym trwały ślad w mojej podświadomości. Dlaczego Oni pojawili się w
swej postaci fizycznej? Równie dobrze mogli skomunikować się ze mną
telepatycznie.
Kilka lat temu sheffieldzkie gazety
opublikowały wywiad z Phillippem Rodgersem zamieszkałym na sir William
Hill w Orindleford w Anglii. Wraz z nim wypowiadali się uczeni, astronomowie i
inżynierowie. Powodem zaś przeprowadzenia tego wywiadu była taśma
magnetofonowa, na której Rodgers
utrwalił dziwne, straszne głosy, mówiące z ostrym, nieprzyjemnym akcentem.
Głosy te pochodziły od Istot z Kosmosu.
Phillipp Rodgers jest słynnym
muzykiem, który w chwilach wolnych od zajęć zajmuje się wychwytywaniem i
zapisywaniem na taśmę magnetyczną głosów i odgłosów pochodzących ze statków
kosmicznych lub Istot z innych światów. Bez względu na to, czy są to
pozdrowienia od istot z dalekich światów, czy cokolwiek innego, bez względu na
to czy jest to wada magnetofonu czy mediumistycznych właściwości Rodgersa[14],
głosy rzeczywiście brzmią dziwnie i „nieziemsko”.
Dłuższa wymiana korespondencji
pomiędzy mną a Rodgersem odsłoniła kulisy jego przygody z „głosami z Kosmosu”:
Pewnego dnia, w październiku 1956
roku, wspinałem się na szczyt wzniesienia Sir William Hill, długą i prostą,
błotnistą drogą biegnącą na wysokości
400 m n.p.m. patrząc na Serpent Valley i wioskę Grindleford
(Derbyshire), która znajduje się o jakieś 16 km od przemysłowego miasta
Sheffield. Gdy schodziłem w dół ujrzałem dziwne pulsujące światło, którego
pochodzenia nie mogłem sobie wyjaśnić.
W parę tygodni później, gdy
schodziłem ze wzgórza, zostałem oślepiony przez latający obiekt, który wisiał
na wprost mnie, świecąc na przemian to biało, to czerwono, a potem zniknął. Te
dwa CE utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie tylko NOL-e naprawdę istnieją,
ale także Oni wiedzą coś o mnie. Poza tym oba te Spotkania były czysto
osobiste - nikt poza mną w nich nie
uczestniczył.
W ciągu następnego roku (1957), w okolicy Sheffield zaobserwowano wielokrotnie
przeloty NOL-i. We wrześniu miałem wiele razy okazję słyszeć masę dźwięków,
emitowanych przez niewidzialne obiekty latające[15]. Czasem były to fragmenty jakiejś melodii, a czasami
były to melodyjne, ale nierytmiczne dźwięki, które przypominały dźwięki
dzwonów. Będąc muzykiem byłem w stanie zapisać te dźwięki na pięciolinię.
Pewnego razu wydobyłem ze swego instrumentu nutę C przed 300 swymi szkolnymi
dziećmi. Jeden z tych obiektów powtórzył to wysokie C, nie tylko słyszane
przeze mnie i dzieci, ale także przez innych kolegów i nauczycieli.
Później dowiedziałem się, że kilku ludzi
w hrabstwie Rossocommon (Irlandia) słyszeli podobne dźwięki, więc nie były to dźwięki powstałe w mym mózgu.
24 listopada 1957 roku, wpadłem na
pomysł zapisywania tych dźwięków na taśmę magnetyczną. W tym celu umieściłem
mikrofon swego Grundiga na parapecie okna saloniku, i włączyłem magnetofon,
zbiegłem na dół i stanąłem przy drzwiach wejściowych. Po paru minutach
usłyszałem penetrujący przenikliwy dźwięk, wydobywający się z pomiędzy drzew
po przeciwnej stronie łąki. Pobiegłem na górę, przewinąłem taśmę z paskudnym
przekonaniem, że nic tam nie będzie. Ale byłem w błędzie, dźwięk był utrwalony
czysto jak dzwon. Zauważyłem, że składał się z dwóch podstawowych składowych
nut, w zestawieniu zupełnie mnie nie znanym. To był pierwszy dźwięk pochodzący
z Kosmosu, który udało mi się wychwycić. Podobne dźwięki udało mi się
wychwycić w czasie Bożego Narodzenia.
W lutym 1958 roku, także odnotowałem kilka tego rodzaju dźwięków w
czasie silnej śnieżycy. Były to muzyczne frazy, pomiędzy którymi mikrofon
wyłapał słowo Howdy!, rodzaj
pozdrowienia, nigdy nie używanego w naszym rejonie. Sądzę, że dziewczynka,
która je powiedziała, uczyła się
angielskiego w zachodnich stanach USA.
Następne wydarzenie miało miejsce 21
marca, gdzieś koło południa. Mechaniczny, „komputerowy” głos powiedział jasno i czysto: Ludzie, statek jest prawdziwy!; zaś w tle
słychać było odgłosy pracy maszyny do pisania.
Było to pierwsze posłanie od Nich, które zostało odnotowane na taśmie.
Wydarzenie to utwierdziło mnie w przekonaniu, że NOL-e są prawdziwe i są pilotowane
przez rozumne istoty. Sygnały te wyłapałem nie przez radio, a przez mikrofon
Golden Voice umieszczony pod oknem mojej sypialni na wysokości ok. 4 m od
ziemi. Wszystkie te sygnały były niesłyszalne dla mnie, słyszę je dopiero po
cofnięciu i odtworzeniu taśmy.
Na krótko po opisanych
wydarzeniach, udało mi się nagrać fantastyczną serię muzycznych sygnałów,
granych na instrumentach nieznanych na Ziemi:
jeden z nich brzmiał jak skrzypce,
ale bez struny G, zastąpionej wyższym B i E w ziemskich skrzypcach. Pomiędzy
dźwiękami zanotowałem pozdrowienia, a potem rozległy się dźwięki jakiegoś
instrumentu przypominającego harfę, grającą dziwny, w nowoczesnym brzmieniu
akord. Dokładnie sprawdziłem czy w radio i TV nie były nadawane w tym czasie
jakieś koncerty muzyki współczesnej. Nie było takich.
Z całym naciskiem muszę zaznaczyć, że
moje zapisy są krótkie i fragmentaryczne, trwają 1-2 sekundy i nie dłużej. Nie
ma w nich posłań od Wenusjan czy Marsjan zakazujących wojen, zabraniających
produkcji bomb wodorowych, itp. Jeżeli poskładamy je w jedną całość, to
uzyskamy żywy obraz istot które je
wytworzyły. Oni nie chcą zrobić nam krzywdy i są nam życzliwi.
Jedno z najciekawszych nagrań
udało mi się uzyskać w dzień Bożego Ciała ok. godziny 20:45. Później
sprawdziłem, czy jakieś dzieciaki nie bawiły się na polu po przeciwnej stronie
domu. Nie było tam nikogo. Na taśmie były głosy dzieci, które naśladowały głosy
zwierząt, nuciły i śmiały się. Głosy te były poprzedzielane dźwiękiem jakiegoś
instrumentu, wygrywającego nowoczesne frazy muzyczne, podobne nieco do fanfar.
Mały chłopiec, który mógł już mówić, powiedział: sputnik.
Poprzedzone to było czymś w rodzaju wypowiedzi w jego własnym języku: Ja-du-pardu!
Dziewczynka w wieku 11 lat (ziemskich) powiedziała miękko: Alleluja!
Poprzedzone słowami Hyanna-podo wypowiedziane z włoską czystością.
W parę tygodni
później znów zarejestrowałem chłopięcy głos, mówiący: Ya-ba hueseta, natomiast młody damski głos
odpowiedział mu: Mee-see-mar tonem brzmiącym jak czułe pozdrowienie.
[...]
Choć jesteśmy istotami rozumnymi,
bardzo szybko osądzamy innych. Wciąż nie możemy znaleźć motywów, które kierują
Innymi w dokonywaniu badań, obserwacji i analiz naszej własnej kultury.
Inwazja... dominacja... zajmowanie
terytorium... konkwista... komercjalna ekspaloatacja... Skąd my to znamy?
Gdyby powyższe leżało w planie tych
Istot, to tą konfrontację mielibyśmy już dawno za sobą, bo Oni mają nad nami
tak wielką przewagę technologiczną, że nie musieliby nawet wdawać się z nami w
walkę zbrojną. Więc ta „wojna światów” nie wchodzi w grę. Celem Ich badań jest
po prostu nasze życie i życie na naszej planecie we wszelkich jej środowiskach.
Znają naszą historię lepiej nawet od
nas, bo i nie obowiązują ich prawa czasu i przestrzeni. Powyższe dowodzi tylko
jednego: Oni zawsze byli z nami i wśród nas. Poza tym wciąż przyspieszają swój program
interakcji. I to właśnie wydaje się być
jedynym logicznym programem działania naszych kosmicznych kuzynów.
KONIEC
a
[1] Narodowa Służba
Informacyjna o Trzęsieniach Ziemi – przyp. tłum.
[2] Bardzo silne, gwałtowne i
niszczące trzęsienie ziemi – przyp. tłum.
[3]
Patrycja Hearst – córka znanego magnata prasowego Hearsta była członkiem SLA –
Wolnej Armii Symbiozy, ugrupowania terrorystyczno-kryminalnego, które dopuściło
się m.in. wielu mordów, w tym rodziny znanego polskiego aktora i reżysera Romana
Polańskiego – uwaga tłum.
[4] Takich „odkryć” jest
więcej, ale najsłynniejszym amerykańskim medium XX wieku był Edgar Cayce –
przyp. tłum.
[5]
Dotyczy to nie tylko naszych arsenałów broni jądrowej i termojądrowej, ale
cywilnych instalacji nuklearnych – uwaga tłum.
[6] Taki scenariusz „głos zza
światła” powtarza się niemal we wszystkich przypadkach CE3 i CE4 – uwaga
konsultanta.
[7] Mil na godzinę, czyli ok.
88,3 km/h – przyp. tłum.
[8] Obydwa te pierwiastki są
wykorzystywane jako paliwa w energetyce jądrowej – przyp. tłum.
[9] Podobne wydarzenia widział
w swych „readings” E. Cayce – przyp. tłum.
[10] Na szczęście dla
Amerykanów, ta i inne przepowiednie się nie spełniły aż do roku 2004 – przyp.
tłum.
[11]
Kalifornia znajduje się na aktywnym uskoku tektonicznym, i w każdej chwili
grozi jej katastrofalne trzęsienie ziemi, które może (ale wcale nie musi)
zaowocować tragicznymi i katastrofalnymi następstwami, a dzisiaj stanowi
wspaniałą pożywkę dla scenarzystów filmów katastroficznych i
fantastyczno-naukowych kręconych w Hollywood – uwaga tłum.
[12] Teza
ta obecnie jest kontrowersyjna, zwłaszcza że pod koniec II tysiąclecia n.e.
powstało wiele ruchów religijnych, sekt i stowarzyszeń ezoterycznych opartych
na ufologii, jak np. Antrovis,
Christian Zion Advocates, Raelians czy Heaven’s Gate i in. – przyp. tłum.
[13]
Pogląd ten jest kontrowersyjny z tego względu, że stawia pod znakiem zapytania
omnipotencję i wszechwiedzę Boga, bowiem gdyby był wszechmocny i
wszechwiedzący, niepotrzebni byliby Mu pomocnicy w postaci Kosmicznych Braci...
– przyp. tłum.
[14]
Chodzi tutaj o zjawisko tzw. „Głosów Jurgensona” mających być dowodem na
istnienie Kroniki Akaśnej, które mogą powstawać i być rejestrowane przez
magnetofony nawet bez mikrofonów, ale w obecności mediów, lub w nagrywanym na
taśmę białym szumie radiowym, kiedy to na tle słyszy się wypowiadane słowa lub
całe logiczne frazy – uwaga tłum.
[15]
Istnieje podklasa NOL-i zwana Niewidzialnymi NOL-ami (NNOL lub po angielsku
Invisible UFO - IUFO), które są niewidzialne dla ludzkiego oka, ale wyczuwają
je zwierzęta i można je wychwycić na kliszę czy fotoelementy aparatów
fotograficznych oraz kamer. Czasami manifestują się one w specyficznych
warunkach świetlnych – uwaga tłum.
