Powered By Blogger

wtorek, 4 października 2016

#czarny protest i CETA





Maja Bohosiewicz nie bierze udziału w "czarnym proteście". Jej wpis na FB szokuje: Idźcie, a nowotwory będą czekały na was!




Maja Bohosiewicz dystansuje się do protestu przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. I wskazuje inny, ważny problem.

Maja Bohosiewicz wyłamała się z dość zwartego szeregu gwiazd, które zgodnie poparły #czarnyprotest. W poniedziałek tysiące ubranych na czarno ludzi wyszło na ulice protestować przeciwko projektowi ustawy odbierającej kobiecie prawo decydowania o swoim życiu i zdrowiu. Aktorka na Facebooku opublikowała wpis, w którym oskarża protestujących o naiwność.

 Jeżeli w państwie jest głośno na jakiś temat, to też nie bez powodu. Wałkowanie tematu aborcji to tylko temat zastępczy, żeby wzburzyć lud, który ślepo będzie wychodził na ulice mając poczucie, że wie, co się dzieje i ma prawo głosu - pisze.

Bohosiewicz sugeruje, że rząd wykorzysta skupienie masowej uwagi ludzi, żeby po cichu przepchnąć przez Sejm inną kontrowersyjną ustawę.

Ustawa o CETA ma być podpisana 26 października. Polskę zaleją produkty naszpikowane GMO. Wszystkie produkty będą odkażane chlorem, nafaszerowane antybiotykami, modyfikowane genetycznie.

Po tych słowach uderza bezpośrednio w uczestników protestu.

Jak się już porządnie najemy takiego GMO i będziemy zachodziły w ciąże to faktycznie jest spora szansa na urodzenie ośmiornicy zamiast zdrowego dziecka. Więc idźcie na #czarnyprotest, żebyście mogły się przebadać, bo nowotwory będą czekały na was na półce w sklepie - kończy swój wpis.

Z wpisu co prawda bezpośrednio nie wynika, że Maja Bohosiewicz jest przeciwko protestowi, jednak doprecyzowuje to w dyskusji pod nim.

Jak zorganizują marsz, żeby została ta ustawa, która jest, to chętnie pójdę. Ale na marsz aborcyjny nie chcę iść, bo w tym tłumie większość jest za aborcją, po prostu.

Tezy z ostatniego zdania już nie uzasadniła, zresztą jest na tyle ryzykowna, że byłoby to nader trudne. Osoby, które deklarują akces w proteście mówią zresztą o obronie prawa kobiet do samostanowienia, a nie o popieraniu aborcji.

CETA to umowa handlowa między Unią Europejską i Kanadą. Pomimo wielu głosów sprzeciwu, Polska najprawdopodobniej umowę podpisze. Ma to się stać 27 października. (JZ)


Dokładnie tak właśnie jest – starą taktyką rządów po 1989 roku jest wytwarzanie zasłon dymnych tylko po to, by przepchnąć przez parlament jakieś idiotyczne ustawy, które najczęściej są niekorzystne dla Polski i Narodu Polskiego i mogą stanowić przyczynę niepokojów społecznych ze wszystkimi ich konsekwencjami, do przewrotu i zmiany rządu włącznie.


Aborcja i histeria prawicowo-kościółkowych oszołomów z nią związana pozwoli na przepchnięcie CETA i to bez większych problemów. Zauważmy, że wszystko zaczęło się od wizyty Dudy w USA. Wkrótce będzie wiadomo, co Duda obiecał Ameryce i Kanadzie. 


Osobiście obawiam się, że będzie coś jeszcze związanego z tzw. „migrantami” czy „uchodźcami” – i być może będziemy musieli – oczywiście w imię poprawności politycznej i solidarności z Zachodem – przyjąć ten potencjalnie wyjątkowo wrogi element do naszego kraju. Ustępstwa w tej dziedzinie są bardzo niebezpieczne, czego zdają się nie rozumieć euro-oszołomy. Kiedy czytam wypociny niektórych publicystów, to z przerażeniem stwierdzam, że albo ci ludzie działają w złej wierze, albo nie rozumieją niczego z logiki toczących się wypadków. 


I przyjdzie nam za to słono zapłacić. Dlaczego? Bo nasza bieda nie uchroni Polski przed inwazją islamistów. Nie chodzi bowiem o nasze zasoby, ale o nasz kraj – o przestrzeń życiową dla wojowniczego islamu. Kiedy islamiści osiągną znaczącą ilość w naszym kraju - zaczną stawiać żądania i podporządkowywać sobie naród – najpierw politycznie, a potem siłowo. A potem będzie za późno na cokolwiek. Wszelki opór będzie tłumiony brutalną siłą w popisowy sposób: egzekucje, masowe mordy, terror, terror i jeszcze raz terror… Kto się nie podda i nie przechrzci na islam – zostanie zamordowany. Czy tego chcą nawiedzeni polscy politycy i euro-oszołomy? 

Dlatego właśnie przyznaję rację Putinowi i Orbanowi, którzy odważyli się powiedzieć NIE temu szaleństwu.