Powered By Blogger

sobota, 10 lipca 2021

Jak co roku w Bałtyku…

  


Jak co roku o tej porze w Bałtyku pojawia się zielone niebezpieczeństwo – toksyczne sinice. Sinice potrafią popsuć letni urlop nad morzem, ale nie tylko nad morzem, bo naturalnym środowiskiem tych prostych mikroorganizmów jest także słodka woda. Kiedy zyskuje zielonkawy kolor, lepiej unikać kąpieli, bo to może oznaczać, że sinice właśnie zaczęły kwitnąć. Zieloną barwę zawdzięczają chlorofilowi niezbędnemu do przeprowadzenia procesu fotosyntezy. Szczególną właściwością tych organizmów jest zdolność do przyswajania azotu z atmosfery, który następnie przetwarzają w azotyny i azotany. Ta cecha pozwala im bytować w różnorodnych środowiskach.

Trucizny uwalniają się podczas wykwitu sinic, ale zależy od kilku czynników. Ważne jest tu odpowiednio silne nasłonecznienie i temperatura wody przekraczająca 18 stopni Celsjusza, a także brak silnego wiatru, który powodowałby fale rozpraszające sinice – czytamy na stronie TVN24.






W zasadzie można powiedzieć, że sinice są dla urlopowiczów nad Bałtykiem tym, czym meduzy irukaji dla Australijczyków. Tylko że sinice bałtyckie mają wielekroć słabszy jad złożony z kompotu neurotoksyn.

Co powoduje te wykwity sinic w Bałtyku? Przede wszystkim fakt, że Bałtyk jest wysłodzony i woda ma małą zawartość soli – od 2 do 12, co sprzyja rozrostowi alg.

Po drugie – do Bałtyku są wpuszczane różne związki chemiczne stanowiące doskonały nawóz i pożywkę dla sinic i innych alg. Najczęściej są to związki organiczne zawierające NPK, które są stymulatorem ich rozrostu.

Związki te zawarte są w wodach rzecznych i są tam wypłukane sztuczne nawozy NPK z naszych pól. Ostatnie awarie w warszawskich oczyszczalniach ścieków też dowaliły swoje i dlatego właśnie Bałtykowi dostały się zwiększone ilości materii organicznej do przerobu przez fitoplankton.



Później morze wyrzuca na plaże całe zwały wodorostów, które rozkładając się powodują nieznośny zapach. Ale także uwalniają jod do atmosfery, dzięki czemu mamy bogatszy morski aerosol.

Jednakże trzeba uważać, bowiem ocieplanie się wód Bałtyku może doprowadzić do pojawienia się różnych groźnych patogenów. Strona TVN24 podaje, co następuje:

Spośród wielu gatunków przecinkowców, najbardziej niebezpieczne są Vibrio vulnificus, gdyż infekcje, które powodują, mogą prowadzić nawet do amputacji kończyny. Chociaż upodobały sobie ciepłe wody tropikalne, od kilku lat ich obecność odnotowuje się także w Bałtyku.

Zakażenie bakterią występuje przede wszystkim w wyniku spożycia surowych owoców morza - szczególnie ostryg - lecz grozi też tym, którzy zdecydowali się pływać z otwartą raną w ciepłej, słonej wodzie. Szczepy tych bakterii przebywają przede wszystkim w wodach przybrzeżnych. Niestety, wraz z wzrostem temperatury zwiększa się ryzyko zakażenia: wzrost temperatury wód o jeden stopień Celsjusza skutkuje trzy razy większą szansą złapania przecinkowca.

Zakażenie przecinkowcem może doprowadzić do nudności, gorączki, bólu brzucha, zatrucia pokarmowego, zapalenia jelit, a nawet - w wyjątkowych przypadkach - martwiczego zapalenia powięzi, które może doprowadzić do amputacji. Objawem towarzyszącym jest często purpurowe zabarwienie skóry i obrzęki.

- Jeżeli masz otwartą ranę, zaciąłeś się lub nieuważnie nakłułeś, trzymaj się z dala od ciepłych wód morskich. Osoby o osłabionej odporności, pacjenci z rakiem, diabetycy, chorzy na nerki i inne osoby o przewlekłym stanie chorobowym powinny zapomnieć o ostrygach i innych owocach morza na czas wakacji - informuje Karen Landers, badaczka z Departamentu Zdrowia Publicznego stanu Alabama.

Miejmy nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie i nasze wybrzeża będą bezpieczne…

Foto - NASA/NOAA/USGS