Powered By Blogger

piątek, 3 czerwca 2022

Zagadka Oklo

 


Adrian Kotowski

 

Reaktor jądrowy sprzed 2 mld lat. Ludzkość wtedy jeszcze nie istniała. Gdy w maju 1972 r. jeden z pracowników zakładu przetwórstwa paliw jądrowych we Francji przeprowadzał rutynową analizę uranu, nie zdawał sobie nawet sprawy, z jak ważnym odkryciem ma do czynienia. Analiza, która na pozór wygląda na błędną, potwierdziła istnienie starożytnego reaktora jądrowego, zlokalizowanego w kopalni w Gabonie.

Istnienie liczącego około 2 mld lat reaktora jądrowego odkryto przypadkiem, badając złoża uranu z kopalni Oklo w Gabonie

Początkowe analizy były na tyle dziwne dla naukowców, że ci nie byli w stanie znaleźć odpowiedniego wyjaśnienia dla otrzymanych wyników

Późniejsze badania potwierdziły, że w gabońskiej kopalni miał miejsce samoczynny, powtarzalny, trwający setki tysięcy lat proces rozszczepiania jądrowego

Istnieje prawdopodobieństwo, że podobnych miejsc na świecie jest jeszcze wiele, ale ich odnalezienie może nie być już niestety możliwe


Gdy mówimy o reaktorach jądrowych, zwykle na myśli mamy te z elektrowni atomowych. Są one oczywiście dziełami człowieka, powstałymi na dodatek w XX wieku, więc stosunkowo młodymi. Nie oznacza to jednak, że wcześniej na Ziemi nigdy nie wystąpił proces rozszczepienia jądrowego. Takie wydarzenie miało bowiem miejsce i żeby było ciekawiej, nie przyczyniliśmy się do niego w żaden sposób. Nie dlatego, że nie chcieliśmy, ale przez fakt, że ludzkość po prostu jeszcze nie istniała.

 

Kilkadziesiąt lat temu taka wiedza nie była znana, choć już wtedy pojawiały się pierwsze teorie mówiące o tym, że w przeszłości istniała możliwość samoczynnego rozszczepienia jądrowego. Jako pierwsi wskazywali na nią w 1953 r. George W. Wetherill z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles i Mark G. Inghram z University of Chicago. Założyli oni, że niektóre znane wtedy złoża uranu mogły w przeszłości funkcjonować jako naturalne wersje reaktorów jądrowych. Trzy lata później Paul K. Kuroda, chemik z Uniwersytetu w Arkansas, ustalił, czego potrzeba, aby ciało zawierające uran samoistnie uległo samopodtrzymującemu się rozszczepieniu.

 


Trudne warunki

 

Jego pierwszym warunkiem było to, by wielkość złoża uranu przekraczała średnią długość, jaką pokonują neutrony wywołujące rozszczepienie. Wiemy, że jest to odległość wynosząca co najmniej 66 cm, bo tylko taka gwarantuje, że neutrony wydzielane przez jedno jądro podczas rozszczepienia zostaną pochłonięte przez inne przed ucieczką z żyły uranu. Drugim warunkiem była obecność uranu-235 w wystarczającej ilości. Problem w tym przypadku jest taki, że mówimy o silnie radioaktywnym izotopie, rozpadającym się aż sześciokrotnie szybciej niż uran-238. Trzecim niezbędnym elementem jest obecność substancji, która mogłaby spowolnić wydzielanie się neutronów podczas rozszczepiania jądra uranu, aby równocześnie wyzwalać rozpad innych jąder. Na samym końcu wymienia natomiast brak zanieczyszczeń w postaci znaczącej ilości boru i litu, które powodowałyby zatrzymanie jakiejkolwiek reakcji jądrowej.

 


Próbka uranu-235

 

Jak widać, liczba warunków potrzebnych do spełnienia, by powstał naturalny reaktor, była bardzo duża. Opisywana teoria po kilkunastu latach została prawie zapomniana i nikt nie robił użytku z tej wiedzy. Sytuacja zmieniła się właśnie w 1972 r., podczas badania próbek pochodzących ze złoża Oklo w Gabonie. Pomimo uzyskania niepodległości od Francji w 1960 r. to środkowoafrykańskie państwo było pod ogromnym wpływem Paryża. Nic w tym zresztą dziwnego, zważywszy na ogromne złoża naturalne i wynikające z tego bogactwo.

 

Zaskakujące wyniki

 

Przebadane próbki uranu tradycyjnie zawierały trzy różne izotopy: uran-238, uran-234 i uran-235. Najpopularniejsza jest pierwsza z form, stanowiąca 99 proc. całego uranu na świecie. Jako że uran-234 nie może ulec rozszczepieniu, jest on w tym przypadku pomijany. Uwagę badacza i jego kolegów zwrócił wynik dla uranu-235. Standardowo udział jego atomów w próbce wynosi 0,720 proc. całości. Taka wartość jest stała zarówno dla wszystkich złóż na Ziemi, jak i Księżycu, czy nawet dla meteorytów. Na dodatek jest zbyt niska, by wywołać reakcję rozszczepienia – z tego zresztą powodu uran jest sztuczne wzbogacany w bardzo skomplikowanym procesie, wykorzystującym dyfuzję gazową i wirówki. W próbkach z Gabonu wspomniany izotop stanowił zaś jedynie 0,717 proc. całości (inne źródła z "International Journal of Modern Physics" wskazuje nawet na zaledwie 0,60 proc.). Na pozór to niewielka różnica, ale jej obecność wywołała ogromne poruszenie w świecie nauki.

Proporcja uranu-235 do uranu-238 nie zmienia się od czasu powstania Ziemi, co wynika wprost z ich radioaktywności i rozpadu do innych pierwiastków. Okres półtrwania dla tego pierwszego to 700 mln lat, a drugiego 4,5 mld lat, co mówi nam, że w przeszłości uran-235 był dostępny w znacznie wyższym stężeniu niż obecnie. Znając ten czas można określić, że około 2 mld lat temu, czyli mniej więcej w czasie powstania złoża w Oklo, jego udział wynosił ponad 3 proc., a to jest już wartością wystarczającą do przeprowadzenia rozszczepienia jądrowego.

                                  

Żyła uranu w kopalni Oklo w Gabonie

 

Wracając do przebadanych próbek, ujawniono w nich śladowe ilości innych pierwiastków, które były zatopione w rudzie. Ich procentowy udział był prawie identyczny jak tych, znajdujących się w wypalonym paliwie jądrowym, zużytym przez elektrownie. Fizycy zauważyli to powiązanie, potwierdzając w ten sposób, że w kopalni Oklo, z której pozyskiwano uran, w pewnym momencie odległej przeszłości nastąpiło samoczynne rozszczepienie jądrowe. Uran 235 wyczerpał się podczas tego procesu, co miało odzwierciedlenie w zmianach procentowego udziału w rudzie.

O tzw. fenomenie Oklo zaczęło robić się bardzo głośno, a samą kopalnię chętnie badano, co doprowadziło do kolejnych odkryć. Dowiedziono obecności co najmniej 16 różnych miejsc w regionie, w których miało miejsce rozszczepienie jądrowe. W kolejnych latach w szczegółach opisano proces działania naturalnych reaktorów, który był niemniej interesujący, co samo odkrycie.

 





Skomplikowany proces, który zadziwił naukowców

 

Około 2,4 mld lat temu zawartość tlenu w ziemskiej atmosferze zaczęła gwałtownie rosnąć, co pozwoliło przekształcić uran z jego nierozpuszczalnej formy w tlenek. Następnie był on rozpuszczany przez wodę, a potem osadzał się w kolejnych warstwach piaskowca tak długo, aż był na tyle skoncentrowany, by rozpocząć reakcję łańcuchową. Naukowcy twierdzą, że szczególne znaczenie miała tutaj wspomniana już woda, obecna w kopalni, dzięki której neurony wyrzucane z jąder były spowalniane na tyle, by mogły zostać ponownie wchłonięte przez inne jądra. W innym przypadku zamiast rozszczepienia widoczne byłoby jedynie odbijanie się elektronów[1] od atomów.

Rozszczepienie jądrowe generuje ogromne ilości energii, a co za tym idzie - również ciepła. Proces wygotowywał wodę obecną w jaskini, co prowadziło do ustania reakcji. Gdy woda wracała, wszystko zaczynało się od początku. Według badaczy okresy aktywności i bezczynności były bardzo krótkie – pierwszy trwał około 30 min, a drugi co najmniej 2,5 godz. Ważniejsze, że procesy były powtarzane przez setki tysięcy lat. Wiemy to dzięki badaniom zawartości szlachetnego gazu ksenonu. Kluczowym spostrzeżeniem był to, że w próbkach z Oklo znajdowały się różne izotopy tego pierwiastka, od ksenonu-136, powstającego już minutę po rozszczepieniu, przez ksenony 132 i 131, formowane po kilku dniach, na liczącym miliony lat ksenonie 129 kończąc.

Gdyby złoże Oklo było systemem zamkniętym, ksenon nagromadzony w próbkach zachowałby standardowy skład izotopowy. Tak jednak nie było, co potwierdza odparowywanie wody i ponawianie reakcji rozszczepiania. Sama obecność wody została potwierdzona również tym, że większość ksenonu znajdowała się nie w minerałach bogatych w uran, a w ziarnach fosforanu glinu, powstającego w wyniku działania H2O ogrzanego reakcją jądrową do 300 stopni C.

Reaktory gabońskie działały tak długo, aż stężenie uranu stało się na tyle niskie, że niemożliwe stało się rozpoczęcie reakcji rozszczepiania. Naukowcy pokusili się nawet o obliczenia średniej mocy wyjściowej. Szczegółowe obliczenia na ten temat przedstawił George A. Cowan, który wykazał, że część neutronów uwolnionych w czasie rozszczepiania uranu-235 została wychwycona przez uran-238, doprowadzając do jego przekształcenia najpierw w uran-239, a następnie w pluton-239. Złoża tego ostatniego wynosiły około 2 ton i choć znikły całkowicie, to część uległa rozszczepieniu. Na tej podstawie określono, że reakcje musiały trwać setki tysięcy lat. Dodatkowo sprawdzając ilość użytego uranu-235, Cowan obliczył uwolnioną energię, której wielkość przekroczyła 15 tys. megawatolat. Daje to średnią moc wyjściową reaktorów na poziomie około 100 kilowatów, czyli śmiesznie wręcz niską w porównaniu do reaktorów stosowanych przez człowieka.

Naukowcy uważają, że w przeszłości mogły istnieć miejsca podobne do gabońskiej kopalni Oklo. Ich znalezienie może być niestety trudne ze względu na ruchy tektoniczne skorup ziemskich, które mogły spowodować zniszczenie takich regionów. Wiadomo jednak, że duży udział w potencjalnych poszukiwania będą miały badania nad izotopami ksenonu. Czas pokaże, czy doprowadzą do podobnego odkrycia, jak to z 1972 r.

 

Moje 3 grosze

 

Temat naturalnego reaktora jądrowego w Oklo jest mi znany od lat 70. XX wieku. Wtedy to po raz pierwszy przeczytałem o nim na łamach jednego z miesięczników naukowych – bodaj czy nie „Problemów”. Potem sprawa przycichła aż do czasu, w którym wpadła mi w ręce książka dr. Miloša Jesenský’ego pt. „Bogowie atomowych wojen” (Ústi n./Labem 1998)[2] w której omówiono także i fenomen Oklo jako magazyn czy zbiornik paliwa jądrowego dla pojazdów Obcych lub którejś z antycznych cywilizacji Ziemi: Atlantydów, Lemurejczyków, czy Dinozauroidów. Od siebie dodam także ewentualnych Przybyszów Spoza Czasu.

Jak twierdzi autor, takich naturalnych reaktorów może być więcej. U nas, w Polsce mogłyby być w Sudetach, gdzie jeszcze są niewielkie złoża tego pierwiastka i Górach Świętokrzyskich. Na szczęście w Sudetach rudy uranowe wyrabowali Rosjanie jeszcze w latach 50-tych, zaś te w Górach Świętokrzyskich są zbyt ubogie i raczej Oklo tam nam nie grozi.

Natomiast interesującym jest to, skąd w Oklo i kilku innych miejscach świata znalazły się tak bogate złoża uranu? Może dosłownie spadły z nieba? Wyobraźmy sobie, że na Ziemię spadło kilka bogatych w uran radioasteroidów, które stworzyły potem uranowe bonanzy. O tym jakoś nikt nie pomyślał… - a trzeba by było pomyśleć, skoro planowane są wyprawy na asteroidy i już myśli się o eksploatacji ich bogactw naturalnych. I kto wie, czy takie reaktory jądrowe są także w Kosmosie? No bo jeżeli asteroidy zawierają wodę, to uruchomienie się takiej reakcji w warunkach przestrzeni kosmicznej byłoby całkiem możliwe…        

 

Źródło - https://www.komputerswiat.pl/artykuly/redakcyjne/reaktor-jadrowy-sprzed-2-mld-lat-ludzkosc-wtedy-jeszcze-nie-istniala/79wgs6t?utm_source=facebook_extra&utm_medium=social&utm_campaign=Facebook_vertical&utm_term=autor_4&fbclid=IwAR0uEUnt2opq824QqXgM-whGgBzvVDwFVflv2GVa2sBxmYB53DehNnHtQ4g



[1] Chodzi oczywiście o neutrony.

[2] Mój przekład w Internecie na stronach - https://hyboriana.blogspot.com/2012/07/bogowie-atomowych-wojen-1.html i następnych.