Powered By Blogger

środa, 16 listopada 2011

NIE TYLKO METEORYT

Świat Jury
Epoka węglowa - Karbon
Kreda
Trias
Paleogen

Wzdłuż podnóża Tiań-Szaniu ciągną się gigantyczne skupienia kości ogromnych jaszczurów. Miliony okazów w różnym wieku leżą pogrzebane na tych cmentarzyskach, ale dawniej te cmentarzyska były jeszcze większe - zostały rozmyte w Trzeciorzędzie w czasie dalszego wznoszenia się gór. Co mogło wywołać taką masową śmierć tych istot i to właśnie w tym miejscu?
Iwan A. Jefriemow - „Gwiezdne okręty”


G. G. Martinson -

Wielu ludziom doskonale wiadomo, że na granicy pomiędzy górną Kredą a Paleogenem[1] - zwana dalej granicą K/Pg - około 65 MA[2] temu, na kuli ziemskiej wymarły ostatnie dinozaury. Pytanie o przyczyny wciąż powraca na łamach naukowych czasopism, rozpraw i książek popularno-naukowych.

Hipotezy o wymieraniu dinozaurów można podzielić na trzy grupy: ekologiczne (ostre zmiany klimatyczne, głód tlenowy, zmiana warunków żywnościowych); kosmiczne (podwyższenie poziomu promieniowania kosmicznego, spadek na Ziemię asteroidu) i fizjologiczne (zwyrodnienia genetyczne, choroby popromienne, choroby epi- i panzootyczne, itp.). przyjrzyjmy się im bliżej:

v    Hipoteza o szybkich i ostrym ochłodzeniu klimatu. Angielski uczony S. Gartner zakłada, że wyginięcie wielkich mezozoicznych gadów i płazów związane było ze zmianami klimatycznymi na granicy K/Tr, które spowodowały ochłodzenie się planety i spadek średniej temperatury o 5 - 10, a nawet o 15 K, przez co klimat stał się surowszym, kontynentalnym. Czy mamy jakieś konkretne dowody na poparcie tej hipotezy? Z punktu widzenia paleobotaniki, zmiany te zachodziły stopniowo, a nie gwałtownie, a zatem można rzec, że takiego skokowego ochłodzenia na granicy K/Tr - a jeszcze dokładniej, pomiędzy piętrami Maastrycht i Dan  -   n i e   b y ł o !   Potwierdzają to badania paleobotaników i paleozoologów w skałach Centralnej Azji. Skokowy spadek temperatury mógł wymordować wielkie dinozaury lądowe, ale dlaczego wyginęły wielkie gatunki morskie, które   n i e  m o g ł y   ulec szybkiemu ochłodzeniu, a to ze względu na ogromne ciepło właściwe wody???...
v    Hipoteza głodu tlenowego. Zasadza się ona do tego, że dzięki jakiemuś procesowi fizycznemu doszło do wydatnego zmniejszenia się ilości tlenu w atmosferze Ziemi. Doprowadziło to do głodu tlenowego i wielkie dinozaury zmarły wskutek silnej anoksji. Niestety, nie udało się tego wykazać na granicy K/Pg. A poza tym powraca pytanie: dlaczego anoksja zabiła tylko dinozaury, a nie inne zwierzęta? Autorzy tej hipotezy bronią jej twierdząc, że małe ssaki potrzebowały mniej tlenu, niż wielkie dinozaury. OK., ale nie zapominajmy, że zaurocyd zmiótł nie tylko wielkie dinozaury, ale także te mniejsze, a nadto amonity i inne wielkie mięczaki, a także duże żółwie morskie. Hipoteza ta zatem nie wyjaśnia całkowicie fenomenu wymierania dinozaurów.
v    Hipoteza o zmianie warunków żywieniowych. Jej clou stanowi fakt pojawienia się na Ziemi nowych roślin okrytozalążkowych, które zawierały trujące związki chemiczne - taniny i alkaloidy. Dinozaury wyginęły, bo po prostu uległy masowym zatruciom pokarmowym. Rośliny okrytozalążkowe pojawiły się na początku Kredy i w toku jej trwania opanowały wszystkie kontynenty. Wedle poglądów T. Swaina, alkaloidy roślinne były szczególnie niebezpieczne dla zwierząt ciepłokrwistych. Podobnego zdania jest także uczony rosyjski, paleobotanik W. A. Krasiłow wiążący zmianę mezozoicznej roślinności górnej Kredy na lasy dolnego Kenozoiku  - Paleocenu z zagładą dinozaurów. Niestety - hipoteza ta nie wytrzymuje krytyki, bowiem rośliny okrytozalążkowe pojawiły się już w górnej Kredzie, w czasie istnienia dinozaurów, a zatem jak w czasie kilkudziesięciu milionów lat koegzystencji nie doszło do masowego letalnego zatrucia dinozaurów spożywanymi przez nie roślinami, a jeżeli nawet, to dlaczego dopiero pod koniec Kredy???...[3]
v    Hipoteza o konkurencji ze strony ssaków. Nic z tego. Ssaki nie były w stanie konkurować z dinozaurami i wyprzeć je z zajmowanych przez jaszczury nisz ekologicznych. Jak wykazują to badania rosyjskich paleontologów i geologów - W. I. Jelisiejewa i  Ł. K. Gabunii - choć drobne ssaki potencjalnie mogły zagrozić mniejszym dinozaurom np. poprzez niszczenie ich jaj i młodych, to trudno przypuszczać, by mniejsze dinozaury drapieżne nie mogły dać sobie rady ze ssaczą konkurencją. Nie zapominajmy, że to gady na początku Mezozoiku zepchnęły do podziemi gady ssakokształtne i trzymały je tam aż do zaurocydu na granicy K/Pg. Ssaki zatem mogły być jedynie jednym z czynników przyśpieszających zagładę dinozaurów, ale nie tym decydującym. Mogły im co najwyżej zadać coup de grace i nic więcej.
v    Hipoteza o silnym i skokowym wzroście promieniowania kosmicznego. Jest ona najnowszą i najpopularniejszą ze wszystkich tu prezentowanych. Jej autorzy zakładają, że pod koniec Mezozoiku Ziemia została poddana silnemu napromieniowaniu z Kosmosu. Promieniowanie wykończyło dinozaury i inne zwierzęta na powierzchni Ziemi, a także w jej Wszechoceanie. przypuszczenie to oparto na następującej przesłance, a mianowicie - niektóre ze znalezionych szkieletów dinozaurów   b y ł y   s i l n i e    r a d i o a k t y w n e .  Aliści w czasie kontroli wyników okazało się, że radioaktywność tych znalezisk była związana ze środowiskami, w których owe kości kamieniały... Krótko mówiąc - pudło![4]

 Aktualnie wielu, a nawet zdecydowana większość uczonych uważa, że skok radiacji pod koniec Mezozoiku wiąże się z impaktem jakiegoś kosmicznego ciała - asteroidu - w naszą planetę. Znaleziono bezpośrednie ślady takiego kataklizmu - 320-kilometrowy krater poimpaktowy Chicxulub na północnym wybrzeżu półwyspu Jukatan w Meksyku i ślady irydu oraz smolistej sadzy w warstwie glinki oddzielającej piętra Maastrycht i Dan na granicy K/Pg. Są to   n i e p o d w a ż a l n e   dowody na to, że tragedię w ostatni dzień Kredy spowodował impakt kilkukilometrowej średnicy asteroidu w złoża gipsu, co spowodowało m.in. spadek kwaśnych deszczów złożonych z mieszaniny kwasów: siarkawego i siarkowego - H2SO3 i H2SO4 - które powstały poprzez utlenienie siarki i połączenie ich z wodą, z kwasem azotowym HNO4, który z kolei powstał wskutek połączenia z wodą tlenków azotu związanych dzięki wysokiej temperaturze przelotu przez atmosferę i impaktu niebieskiego przybłędy. Iryd i platyna zadziałały tu jak katalizatory wzmagając reakcję wiązania tlenu atmosferycznego z siarką i azotem. Cały ten piekielny koktajl był zabójczym dla wszystkiego, co rosło i było zielone... Energia tego impaktu była 1 mld razy większa od energii impaktu Meteorytu Tunguskiego - ta ostatnia szacowana jest na 13 Mt TNT. Energia impaktu K/Pg wynosiła zatem 13 Tt TNT. Dinozaury wymarły zatem wskutek działania fal uderzeniowych eksplozji, trzęsień ziemi, tsunami, zatruć gazami wulkanicznymi, kwaśnymi deszczami i innymi skutkami impaktu. A właściwie kilku impaktów, bowiem asteroidy nie latają same, a w towarzystwie. Przypomnij sobie Czytelniku, co przydarzyło się Jowiszowi w lipcu 1994 roku, kiedy uderzyły weń szczątki komety Shoemaker - Levy 9. Efekty tej serii impaktów przez długi czas  szpeciły tarczę planety Gromowładnego...

Hipoteza impaktu tłumaczy wiele, ale    n i e   w s z y s t k o !  Istnieje jeszcze kilka hipotez, które maja prawo bytu, choćby dlatego, iż wyjaśniają w mniej czy bardziej zadowalający sposób to, co stało się 65 MA temu z największymi zwierzętami lądowymi.

q       Hipoteza transgresji morskich. Zasadza się ona do tego, że dinozaury wyginęły w momencie wydźwignięcia się górskich masywów w czasie Alpejskiej Fazy Górotwórczej. Podczas kiedy jedne połacie lądów szły w górę, na inne wdzierało się morze, które zatapiało nadmorskie niziny - miejsce bytowania dinozaurów. D. W. Naliwkin wskazał na to, że dzięki temu procesowi dinozaury utraciły bazę żywieniową i wymarły wskutek tego. Była to straszliwa katastrofa ekologiczna, która mogła zmieść potężne gady z terenów Ameryki Płn., Europy i północnej Azji, gdzie pod koniec Kredy wody Wszechoceanu zatopiły poważne połacie kontynentów. Ale nie wyjaśnia to zagłady gatunków morskich...
q       Hipoteza naruszenia homeostazy w organizmach dinozaurów. Wysunięta przez geologa W. I. Jelisiejewa hipoteza zakłada, że olbrzymie szkielety dinozaurów potrzebowały ogromnych ilości materiału budulcowego w postaci wapnia. Po pewnym czasie cały dostępny w przyswajalnej formie zapas wapnia uległ wyczerpaniu i co za tym idzie - dinozaurom zagroziła... krzywica! Rzecz jednak w tym, że nie stwierdzono nigdzie, jak na razie, rachityzmu dinozaurów, ergo hipoteza ta nie znalazła potwierdzenia. W sukurs Jelisiejewowi przyszedł inny badacz - W. P. Gawriłow, który upatruje zagłady dinozaurów w braku wartościowych i niezastąpionych dla życia mikroelementów, jak np.: żelaza - którego brak powoduje anemię; potasu - ważnego składnika kośćca; jodu - odpowiedzialnego za hormony wzrostu; fluoru - którego brak powoduje choroby i wypadanie zębów; strontu - ważnego składnika budulcowego kości, itp. itd. Ich brak powoduje  nawet rychłą śmierć żywej istoty...


Krótko mówiąc, pod koniec Mezozoiku z górnych warstw tamtejszych gleb znikły niezmiernie ważne do życia składniki, co spowodowało masowy exitus tych zwierząt. Trudno jest się zgodzić z powyższym, bowiem wykopane w Chinach i Mongolii szkielety dinozaurów nie wykazywały jakichkolwiek nieprawidłowości czy rachityzmu, a ostatnie dinozaury z górnych warstw Kredy miały prawidłową budowę szkieletów, zaś skład chemiczny ich kości - a zwłaszcza zawarta w nich ilość węglanu potasu - K2CO3 - była dokładnie taka sama, jak w kościach dinozaurów z dolnych pięter tego okresu. To, że szkielety te znajdowano w stanie skurczonym - jak podaje W. I. Jelisiejew - wcale nie świadczy o „miękkości” kości, a o deformacji trupów tych zwierząt w czasie i po śmierci w wodnym środowisku.

W. P. Gawriłow na kanwie tej hipotezy wysunął kolejną teorię, wedle której wskutek erozji wodnej i powietrznej, na lądzie ubyło znacznie mikroelementów, które zostały wywiane i wpłukane do Wszechoceanu, a na ich miejsce przyszły nowe związki, które okazały się szkodliwe dla dinozaurów ze znanym efektem letalnym. Ich wpływ na ewolucję i rozwój dinozaurów okazał się być zgubnym. Dowodem na to miały się okazać badania K. Carpentera, który stwierdził, że w warstwach Maastrychtu Ameryki Północnej spotyka się coraz mniej egzemplarzy szkieletów dinozaurów z gatunku Edmontonia , który to gatunek rozkwitł w Kampanie (piętro poprzedzające Maastrycht), jakby ów gatunek zaczął wygasać nie na granicy K/Pg, ale znacznie wcześniej. Z badań tych wynika, że nie tylko gatunek Edmontonia znacznie zmniejszył swą populację w Maastrychcie, ale także inne gatunki dinozaurów. A te dane wyraźnie przeczą teorii Ureya-Alvareza o skokowym wymarciu wskutek kosmicznej katastrofy, dinozaurów na granicy K/Pg!...

Inny Amerykanin R. Sloane przytacza dowody na to, że w stanach Alberta (Kanada), Wyoming i Montana (USA) znajdują się nienaruszone nawarstwienia górnokredowe i wczesno-paleogenowe, co pozwala na dokładne zbadanie zmian charakteru fauny, w tym i dinozaurów. Wedle jego danych - w końcu Kampanu, czyli 76-73 MA temu - istniało 30 gatunków dinozaurów, zaś we wczesnym Maastrychcie - ilość gatunków spadła do 22 i to w przedziale czasowym 69-68 MA temu. W końcu Maastrychtu proces wymierania przyśpiesza i w interwale 67-66,7 MA temu znamy już tylko 12 gatunków. Zęby należące do 5 gatunków dinozaurów zostały znalezione jeszcze w najniższych, bazaltowych warstwach Paleogenu, a zatem dinozaury jednak przeżyły tą „zaczarowaną” dla nich linię 65 MA temu - granicę K/Pg! Dane te niejednoznacznie wskazują na to, że dinozaury postępowo wymierały w końcu późnej Kredy, ale niektórym gatunkom wielkich gadów udało się przeżyć do Paleogenu, co podważa hipotezę o nagłym i katastroficznym wymarciu dinozaurów![5]

Co z tego wszystkiego wynika? Wynika to, że dinozaury przeżyły - przynajmniej częściowo - granicę K/Pg i definitywnie wymarły w Paleocenie, a na ich miejsce wdarły się ssaki i od tego czasu mają one swe wielkie pięć minut w historii naturalnej. A tak w ogóle, to splot niesprzyjających życiu czynników, które nasiliły swe negatywne, letalne działania pod koniec Kredy spowodował to, że dinozaury w formie, jaką znamy z popularnych książek, filmów, przedstawień   m u s i a ł y   wyginąć tak czy owak. Spadek ogromnego meteorytu, czy jak kto woli asteroidu był przysłowiowym coup de grace - ciosem, który je dobił... Ale nie wszystkie i nie do końca, czego dowodem są żółwie, krokodyle tautatra i nade wszystko ptaki - będące w prostej linii potomkami dwunożnych raptorów - które przeżyły ten Kataklizm, na dodatek osiągając sukces ewolucyjny opanowując przestworza i wszystkie środowiska naszej planety! A zatem   n i e   m o ż n a   mówić o zagładzie dinozaurów, a jedynie o zmianie ewolucyjnej,   j a k o ś c i o w e j   zmianie ewolucyjnej! Wyginęły Apatozaury (Brontosaury), Diplodoki i Stegozaury. Straszliwy Tyrannosaurus rex też odszedł mimo tego, że był największym drapieżnikiem lądowym wszech czasów... A na ich miejsce weszły małe, ale równie aktywne ssaki. Jednakże rekord masy ciała należy właśnie do ssaków, bowiem największym zwierzęciem świata jest wieloryb - płetwal błękitny - którego mas ciała sięga do 135 ton. To jest dokładnie dwa razy tyle, ile najcięższe zauropody: Brachiosaurus, Supersaurus czy Seismosaurus o długości 40 m i masie 60 ton... Nawet gigantyczne gady morskie Leiropleurodony nie mogą się z nimi równać ze swymi 100 tonami masy cielska!

A przecież wreszcie od czasu do czasu z różnych punktów kuli ziemskiej dochodzą do nas sygnały o pojawieniu się dziwnych zwierząt reliktowych rodem ze „Świata zaginionego” sir Arthura Conana Doyle’a czy „Jurassic Parku” Mike’a Crightona: australijskie bunyipy, afrykańskie lau, dingonek, nowogwinejski rau, amerykańskie sucuruyu gigante, europejski mityczny tatzelwurm, a przede wszystkim najsłynniejsza z nich szkocka Nessie, potwór z jeziora Siljan w Szwecji czy smoki z dalekowschodnich, syberyjskich jezior: Worota i Łabynkyr na Pogórzu Ojmiakońskim - w krainie, w której zatrzymał się czas na początku Trzeciorzędu - w warunkach, jakie panowały w czasie zimy poimpaktowej i nie zmieniły się od 65 MA - od granicy K/Pg... Wyglądałoby zatem na to, ze największe odkrycia dinozaurów   s ą   w c i ą ż   j e s z c z e   p r z e d   n a m i !

---oooOooo---

G. G. Martinson napisał tutaj prawdę, największe odkrycia są jeszcze przed nami. Postępy naszej wiedzy o dinozaurach i nie tylko, najznakomiciej oddają rekonstrukcje zwierząt kopalnych, które datują się już od XVIII wieku. Przytoczona tutaj seria zdjęć ukazuje ilustracje z dzieła zatytułowanego „Naturgezichte, Geologie, Mineralreich, Paläntologie” autorstwa dr U. Kenngotta i dr F. Rolle, wydanego przez wydawnictwo dr E. S. von Schubert Verlag, Stuttgart 1886. Na ilustracjach tych widzimy tedy świat w okresie Karbonu z jego płazami, protogadami, skrzypami, paprociami i gigantycznymi widłakami. Trzy kolejne zdjęcia przedstawiają nam świat Mezozoiku: Trias - w którym pojawiają się pierwsze krokodyle i Beleodony oraz tajemnicze do dziś dnia znane jedynie z odcisków kończyn Chirotherium; Jura - w której gady opanowują niepodzielnie lądy, morza i powietrze, i jakże różnią się od znanych nam rekonstrukcji Tyrannozaurów, Iguanodonów czy Mozozaurów; Kreda - z gadami latającymi i morskimi na pierwszym planie: Ichtiozaurem i Plezjozaurem - które opisał Juliusz Verne w „Wyprawie do wnętrza Ziemi”, a nad wszystkim unoszące się, niczym signum temporis nowych czasów, które nadejdą - ptaki. Ostatni obrazek jest już nam niemal znajomy - to krajobraz Trzeciorzędowy z jego ssakami, które objęły schedę po gadach. Tak wyobrażano sobie to w roku 1886. jeszcze w książkach naukowych i popularno-naukowych w latach 30., 50. i 60. ubiegłego wieku wspaniale, ale absolutnie nieprawdziwie, prezentowały się rekonstrukcje plastyczne dinozaurów według F. Riou, A. Flerowa, J. Augusty i  Z. Buriana, które okazały się zupełnie nieadekwatne w stosunku do wyników współczesnych badań nad mechaniką ruchu dinozaurów, które ukazały je w zupełnie nowym świetle - nie jako nieruchawe i ciężkie potwory z niesłychanie powolnymi reakcjami i procesami mózgowymi, jak ze smakiem rozpisywali się o tym Doyle, Obruczew, czy nasz rodak, całkiem już dziś zapomniany Erazm Majewski  w powieści „Profesor Przedpotopowicz”, a pełne życia i dynamiki, ciepłokrwiste zwierzęta, które - kto wie - być może wydały nawet życie rozumne, które przegrało (???) w starciu z materialnymi siłami Kosmosu???...

Te znaki zapytania stąd, że wiele wskazuje na to, iż Obcy z UFO a Dinozauroidzi to jedno i to samo, tyle że po 65 MA rozwoju. Być może główny nurt rozwoju Rozumu zaczął się właśnie w chwili impaktu K/Pg, a my - ludzie rozumni (???) jesteśmy jedynie jego boczną odnogą. My postawiliśmy na cywilizację naukowo-techniczną, zaś Dinozauroidzi ten etap mają daleko za sobą i obecnie przenieśli się na wyższy stopień cywilizacji naukowo-mentalnej... - a to daje im możliwości równe starożytnym bogom. Być może nawet nawiązali już kontakty z innymi cywilizacjami naukowo-technicznymi i naukowo-mentalnymi i są one prowadzone środkami, które wyklęli nasi ludzcy technokraci - poprzez np. telepatię. Nasze mózgi nie są w stanie przechwycić w pełnym zakresie fal telepatycznych - bowiem cywilizacja oparta na technice jak również niektóre przesądy religijne - zabiły w nas te umiejętności, tak że posiadamy je jedynie w stanie szczątkowym. Podejrzewam, i nie jestem w tym odosobniony, że próba takiego Kontaktu mentalnego miała już kiedyś miejsce - w Odrodzeniu - kiedy to Ludzkość dostała potężnego „kopa” mentalnego. Niestety, zachowawcze siły Kościoła katolickiego skazały na śmierć kilka milionów ludzi za rzekome konszachty z diabłem, co opóźniło skutecznie wszelkie próby kontaktu Obcych z nami, bowiem Obcy uznali, że Hominis sapientis są niebezpieczni nade wszystko dla siebie i do tego Kontaktu co najmniej nie dorośli. Stąd nasza alienacja w Kosmosie, który jest martwy, zimny i pusty - właśnie   d l a    n a s ! Dlaczego? Bo my mamy za sobą jedynie 5 MA rozwoju, z czego jedynie 10.000 lat jako tako udokumentowanej cywilizacji, a Dinozauroidzi 65 MA, co stanowi przepaść której długo nie przeskoczymy!


Przekład i opracowanie –

Robert K. Leśniakiewicz ©



[1] Dawniej granica K/T lub K/Tr.
[2] Milionów lat.
[3] Większość zwierząt jest uodporniona na roślinne toksyny, a poza tym rośliny nie miały żadnego ewolucyjnego interesu wytwarzając gatunki toksyczne dla zwierząt, które pomagały im w rozmnażaniu się - przyp.tłum.
[4] Ostatnio wysunąłem hipotezę, że około 65 mln lat temu Ziemia dostała się w silny strumień cząstek elementarnych - głównie protonów i elektronów - wyrzuconych przez kwazar lub mikrokwazar w postaci tzw. dżetu. Materia dżetu rozpędzona do prędkości relatywistycznych (0,5 - 0,99c) musiałaby doprowadzić do śmierci wszystkich zamieszkujących ją istot, a przynajmniej większości. Możliwe jest zatem, że uderzenie materii dżetu - który może osiągnąć rozmiary nawet 1 mln ly - mogło spowodować masowe wymarcie fauny ediacariańskiej 600 mln lat temu. Ponownie Ziemia mogła znaleźć się na „linii strzału” dżetu 65 mln lat temu. Cios promieniowania korpuskularnego wyżarzył także Marsa, spowodował przegrzanie Wenus, rozwalił Faetona (hipotetyczna planeta pomiędzy Jowiszem a Marsem) i pozbawił atmosfery Księżyc i kto wie, czy to właśnie dzięki Księżycowi, który stanął jak tarcza pomiędzy kwazarem a Ziemią, życie na niej przetrwało! - przyp.tłum.
[5] Ostatnio okazało się, że dinozaury istniały także na biegunach naszej planety i były one przystosowane do niskich temperatur, których okresy przeżywały w stanie anabiozy. Istnieje zatem możliwość, że gatunki takie jak Dryosaurus czy Laellynasaurus przetrwały zimę poimpaktową i istniały nadal, aż do końca Paleogenu, a nawet do początków Neogenu.