Powered By Blogger

poniedziałek, 19 marca 2012

Hello! Tu „Radioźródło 3C 123” na Kaszubach! (1)

 
Zofia „Eleonora” Piepiórka

Witam! Dzisiaj powodem do sięgnięcia po „pióro” leżące na drodze był art. Roberta Leśniakiewicza  pt. „Wodni ludzie”. Robert pisze: „Na początku roku 2000, w pierwszym programie TVP wyemitowano zbiór kilku amatorskich filmów pod wspólnym tytułem „Nieujawnione tajemnice” wyprodukowany w koprodukcji francusko-niemieckiej. Jest to zestaw siedmiu filmów, traktujących o zniknięciach ludzi, których nijak nie da się wytłumaczyć za pomocą znanych praw fizyki.” http://wszechocean.blogspot.com/2012/03/wodni-ludzie.html

„Prawdziwą sensacją w dobrym tego słowa znaczeniu okazał się film nakręcony przez anonimowego amerykańskiego żołnierza stacjonującego na Sycylii. O ile bowiem dwa wspomniane przypadki da się jakoś wytłumaczyć, ten stanowi prawdziwą zagadkę.

Oto widzimy na jego filmie dwie istoty: młodą kobietę w kostiumie pływackim z lat 40. i chłopca w wieku 10-12 lat, które wynurzają się z fal , przez chwilę spacerują plażą, by następnie powoli wejść do wody i w postawie wyprostowanej skryć się pod jej powierzchnią. Co się dalej z nimi stało – tego nie wie nikt. Zapewne ów Amerykanin chciał się tego dowiedzieć, i… No właśnie – i zaczął działać irracjonalnie. Kładzie on bowiem notes i bluzę obok włączonej kamery filmowej, a potem w spodniach i butach na nogach – podobnie jak TAMCI wkracza do wody w postawie wyprostowanej – co rejestruje jego kamera filmowa… Dzięki niej widzimy, że młody mężczyzna idzie jak zahipnotyzowany w głąb Morza Śródziemnego… - i już z niego nie powraca – ani żywy, ani martwy.

Cała ta sekwencja –  co tu zaprzeczać – robi niezwykłe wrażenie. Chodzi zwłaszcza o nienormalność sytuacji; z jednej strony niesamowity spokój krajobrazu: rozsłoneczniona plaża, jasne morze, delikatne fale, a z drugiej ślady stóp na piasku powoli zmywane przez wodę. Normalne ślady normalnych ludzi…

Co więc zdarzyło się  na sycylijskiej plaży w dniu 18 sierpnia 1943 roku? Kogo, czy co zobaczył młody Amerykanin w wodzie nieopodal St. Antonio?”

Dalej Robert Leśniakiewicz dochodzi do wniosku iż za tym wszystkim kryją się… „wodni ludzie” czyli cywilizacja Syren. Ja uważam, że zupełnie ktoś inny.

Przyczyny tajemniczych zniknięć i co za tym się kryje?

Co zdarzyło się 18.08.1943 roku nieopodal St. Antonio? Na pytanie o przyczyny tajemniczych zniknięć odpowiem na wybranych przykładach z własnego życia oraz obserwacji i badań w Strefie 3c 123, gdzie znajduje się główna Baza Kosmiczna „Radioźródła 3c 123 na Kaszubach”. Okazało się, że otaczają ją pierścieniem mniejsze Bazy Kosmiczne OBCYCH. Co to za cywilizacje? „Po owocach ich poznacie”… Zrozumiałam to po wieloletnich badaniach tego terenu oraz analizowaniu wszystkich dziwnych przypadków. Opisane przypadki w sposób analogiczny odnoszą się do Baz Kosmicznych na całej Ziemi.

1)„Po owocach ich poznacie”… czyli co jest w jeziorze Zakrzewie?

Przypadek opisany wyżej można wyjaśnić …

Pamiętam… był chyba 1999 rok, wakacje, piękna słoneczna pogoda, a ja wybrałam się z córką (12 lat) oraz dwiema córkami mojej przyjaciółki Teresy P. (12 i 15 lat) – Eweliną i Sylwią na rowerach do pobliskiego, niewielkiego, ale czystego jeziora Zakrzewie (gm. Kościerzyna). Nad jeziorem było dużo wczasowiczów z pobliskiego OW oraz okoliczni mieszkańcy. Część z nich leżała na małej plaży, kąpali się w wodzie lub siedzieli na pomoście. Weszłam z dziećmi do wody, trochę popływałam, a potem usiadłam na deskach pomostu bacznie obserwując moje dziewczyny. Nagle obok mnie usiadł jakiś mężczyzna. Nawet nie spojrzałam na niego, ale zauważyłam jego opalone muskularne nogi. Nie wiem dlaczego, ale jak zahipnotyzowana patrzyłam na córkę  stojącą w wodzie po pas w odległości ok. 20 m ode mnie. Obok niej w wodzie stała Ewelina z którą rozmawiała  i śmiała się. Sylwia stała na brzegu mocząc stopy. Ze zdziwieniem zobaczyłam, że po kilku sekundach woda sięgała córce pod paszki, ale Ewelinie sięgała do pasa! Nagle wrzasnęłam – Ewelina złap ją za ręce! Krzyknęłam jeszcze raz i wskoczyłam do wody rozpaczliwie pokonując każdy metr, aby dotrzeć jak najszybciej do córki. Muszę dodać, że nie jestem wybitnym pływakiem! Płynęłam wciąż krzycząc do córki, aby złapała rękę Eweliny. Ewelina nic nie rozumiejąc złapała ją za rękę i ciągnęła do siebie. Krzyczałam do Sylwii, aby jej pomogła, bo Ewelina jakby nie miała siły… Zanim ona się ruszyła ja już dopłynęłam do córki, której tylko głowa unosiła się nad wodą. Widziałam, jak obiema rękami złapała rękę Eweliny. Złapałam wolną rękę Eweliny i ciągnęłam je do brzegu, ale brakowało mi sił…  Po chwili Sylwia podała mi rękę i razem ciągnęłyśmy je do brzegu. Tuż przy brzegu Sylwia się przewróciła, ja za nią, a po mnie Ewelina wciąż trzymając moją córkę za rękę. Siedziałyśmy w płytkiej wodzie bez słów w szoku. Trzymałam córkę w ramionach i czułam jej przerażenie… Co to było? Wszystko trwało ok. 5 min. Widziałam jak na skraju pomostu stał ten sam mężczyzna z rękoma na biodrach patrząc na nas długo - podobnie jak my i inni nic z tego nie rozumiejąc. Okazało się, że był to ratownik!

 Aby odwrócić uwagę i uspokoić córkę i dziewczyny  zaproponowałam lody w pobliskiej kawiarni w OW „Relax”. Wsiadłyśmy na rowery i pojechałyśmy brzegiem jeziora do pobliskich zabudowań. Dopiero tam wszyscy się uspokoiliśmy omawiając  po kolei wszystko co się zdarzyło w wodzie.

Po powrocie do domu analizowałam wszystko i doszłam do wniosku, że gdybym wówczas zwróciła uwag na siedzącego obok przystojnego mężczyznę (jak się okazało ratownika) to nie zauważyłabym co w tym czasie dzieje się z córką, która zniknęłaby wyprostowana w wodzie… na zawsze bez śladu. Pozostałaby Ewelina i Sylwia…

Ewelina była (i jest) masywną dziewczyną w przeciwieństwie do mojej córki. Miały  wówczas ok. 1,5 m wysokości. Obie stały blisko siebie stojąc w czystej wodzie sięgającej im do pasa. Widać tam piaszczyste dno i pomykające rybki jak w akwarium. Nie było żadnych wodnych roślin. Córka zaczęła zapadać się w piasku, a nie masywna Ewelina stojąca obok niej w odległości ok. 1 metra.  Dlaczego?  Obok nich kąpały się też inne dzieci i dorośli. Jaka siła wciągała moją córkę w piasek tak mocno, że ani Ewelina, a potem ja nie miałyśmy siły wyciągnąć jej z tego miejsca??

Co jest w tym jeziorze? Gdybym była zabobonna powiedziałabym, że to jakieś przeklęte jezioro. Kilka dni później topiła się tam moja kuzynka Małgosia… uczestniczka wyprawy na wyspę Ostrów na jeziorze Wdzydze, gdzie jest Baza Kosmiczna Hiad oraz Baza Kosmiczna szaraków („Bazy kosmiczne UFO na dnie jeziora Wdzydze w Polsce”)


 Analizując obie sprawy doszłam do wniosku, że w tym jeziorze jest jakaś Baza Kosmiczna. Ale dlaczego to spotkało moją córkę? Co chcieli tym osiągnąć?  Znikniecie córki w tym jeziorze byłoby dla mnie tragedią… i mogło zaważyć na dalszym moim życiu.

Od tej pory zaczęłam zbierać wszelkie informacje na temat tego jeziora.
Z jeziorem związana jest też inna historia związana z księdzem oraz ze mną co odbiła się szerokim echem w okolicy oraz w powiecie. Ksiądz – zakonnik z Wielkiego Klincza odprawiał co tydzień msze w kawiarni dla mieszkańców DOS oraz dla mieszkańców okolicznych wsi. Na prośbę kierowniczki DOS miałam tam mieć prelekcje po mszy na temat moich badań w kamiennych kręgach w Odrach oraz wystawę zdjęć. Ksiądz - satanista - niczym w Średniowieczu oskarżył mnie o czary! Było to oczywistym kłamstwem, co udowodniłam gdy dowiedziałam się o jego oszczerstwach od okolicznych ludzi. Poszłam na mszę i powiedziałam co myślę o nim mówiąc wprost  – „Ten ksiądz jest kłamcą i oszczercą! Tutaj siedzą moi sąsiedzi, znajomi, przyjaciele i krewni i nikt z nich, nigdy nie powiedział na mój temat tego, co wygaduje ten ksiądz, którego ja nie znam, ani on mnie! Dlaczego to robi?? Ksiądz przynosi wstyd Jezusowi Chrystusowi jako kapłan i jako człowiek!...” Było ok. 150 osób i wszyscy uciekli w popłochu… bo tutaj nikt nigdy nie odważył się powiedzieć, że ksiądz jest kłamcą i oszczercą… Przed mszą ten ksiądz spowiadał i rozgrzeszał ludzi! Jak taki oszust i oszczerca może rozgrzeszać ludzi?? To wszystko nie mieściło się w ich głowach! Była wielka awantura, która skończyła się tym, że napisałam do papieża Jana Pawła II, do biskupa Jana Szlagi w Pelplinie, kardynała oraz dziennikarzy i innych.

W tym dniu gdy miała być prelekcja, był z nami reporter z TV „Vektra”  w Kościerzynie - pan H.B.  i   wszystko filmował, a więc był film i świadkowie tego niecnego procederu Kościoła Katolickiego i jego kapłanów niczym w Średniowieczu! Z powodu moich listów do władz Kościoła, w Pelplinie zebrało się 50 księży. Dowiedziałam się później, że ksiądz – oszczerca został przesłuchany i… odesłany na 3 m-ce na zasłużony urlop do rodziny, gdyż uznali, że „ojczulek” jest schizofrenikiem, ale nikt z nich na kazaniach nie wyjaśnił tego „ciemnym owieczkom”, ani nikt z dostojników KK nie przeprosił mnie za jego chamskie zachowanie, które kwalifikowało się do prokuratury. Ale kto by śmiał oddać sprawę do Sądu i walczyć z Kościołem? Klątwa murowana! Dobrze wiedzieli jak reagują zacofani ludzie… ponieważ to był PLAN i ich człowiek miał to wykonać! To są ich stare metody, stosowane w Średniowieczu i jak widać jeszcze niekiedy skuteczne w zacofanych wsiach w Polsce, aby takich jak ja ośmieszyć, zdyskredytować, a tym samym zniechęcić mnie do dalszych badań kamiennych kręgów! Ale ja urodziłam się i mieszkałam w Gdyni, a nie na wsi! Owszem… zniechęcili mnie skutecznie, ale do takiego kościoła, gdyż to nie był jedyny przypadek w moim życiu, gdzie miałam do czynienia z tego typu oszustami i kłamcami!  „Po owocach ich poznacie” – mówił Jezus Chrystus na kartach ewangelii. Wiedział co mówi!!

  Zastanawiałam się wówczas dlaczego to wszystko działo się akurat TAM… nad tym jeziorem?? Tyle zła, nienawiści w jednym miejscu…   Więc co tam jest?! Potwierdzało się wciąż jedno… Jest tam jedna z wielu Baz Kosmicznych WĘŻA czyli „szaraków”, którzy mają swoich ludzi wszędzie i stosują wszelkie metody i chwyty wobec niewygodnych osób takich jak ja.

Czy jest tylko jedna Baza Kosmiczna WĘŻA w tej okolicy… czy są jeszcze inne? Oczywiście, jest tutaj kilkanaście Baz kosmicznych, gdyż jak już pisałam, na terenie wsi Małe Stawiska i okolicy znajduje się stara Baza Kosmiczna z czasów Pierwszej Cywilizacji, którą nazwałam „Radioźródło 3c 123”, gdyż ta odległa galaktyka znajduje się pozornie na tle gwiazdozbioru Byka. Ta Baza Kosmiczna – DYSK Króla Jahwe ma śr. 1 km, ale z moich badań wynika, że wokół niej jest wiele mniejszych Baz Kosmicznych różnych cywilizacji, a każda z nich ma swoje plany i interesy oraz ludzi, którymi manipulują. To co tutaj się dzieje ujawnia ich cele i metody walki… z Wielką Bazą Kosmiczną.

Robert Leśniakiewicz w art. pisze: „Te słowa napisałem w 2000 roku i ukazały się na łamach „Nieznanego Świata” nr 8/2000 ss. 16-17, kiedy to naiwnie wydawało mi się, że nauka pójdzie naprzód i ta zagadka zostanie rozwiązana w najbliższym czasie. Niestety, nic bardziej mylnego! Nauka obeszła problem bokiem, a znaki zapytania pozostały – ba! – jest ich jeszcze więcej!”

Dlaczego? Odpowiem… Ponieważ ludzie szaraków są wszędzie, a więc również wśród naukowców, którzy pilnują, aby nikt tym się nie zajmował. Coś na ten temat wiem, ponieważ tak samo jak zachowują się księża, tak samo zachowują się naukowcy badający kamienne kręgi. Najważniejsze są zacofane niemieckie teorie archeologów o Gotach, a nie wiedza matematyczna, fizyczna i astronomiczna zakodowana w ustawieniu kamiennych kręgach - o czym pisałam setki razy. Widać jaką szaraki mają siłę w tym zakłamanym narodzie.

2)Niewidzialny autobus…

Od tamtej historii z jeziorem w Zakrzewiu minęło kilka lat. Był 1998 rok, wakacje i odwiedziła mnie  znajoma z Hamburga – pani Irena. Rok wcześniej była tutaj 2 tygodnie z przyjaciółką i z jej rodziną i obie z sympatią wspominałyśmy ten czas. Bardzo chciała pojechać do kamiennych kręgów w Odrach, więc zaplanowałyśmy, że następnego dnia koło południa pojedziemy PKS-em ze wsi Nowa  Kiszewa do Karsina i dalej pieszo do kamiennych kręgów. Przyszłyśmy ok. 15 min. przed czasem i stałyśmy na przystanku rozmawiając, a potem usiadłyśmy na ławeczce. Zbliżał się czas przyjazdu, ale autobusu nie było… W pewnej chwili usłyszałyśmy dziwne dźwięki… jakby coś nadjechało, usłyszałyśmy typowe trzaśnięcie drzwiami jak w autobusie, jakieś rozmowy… coś ruszyło… i cisza. Patrzałyśmy na siebie nic nie rozumiejąc, bo skąd te dźwięki?? Czekałyśmy na autobus 20 min., ale w końcu doszłyśmy do wniosku, że autobus nie przyjedzie, albo będzie następny za dwie godziny, a więc wracamy do domu.

Za przystankiem na dole płynie rzeka Wierzyca, a nad jej brzegiem na wprost przystanku PKS mieszka… „diabelski młynarz” z rodziną – tak go nazywają okoliczni ludzie! Zasługuje na takie miano w 100% a nawet w 1000%! Jest to słynny „król Kaszub” – tak nazwali go dziennikarze gazety „Fakt”, gdyż ich pobił. Powoli weszłyśmy na drewniany most i zatrzymałyśmy się na środku patrząc na mały wodospad. Nie wiem czemu… ale znowu patrzyłam jak zahipnotyzowana w wodę… bo coś mi się nie zgadzało. Zaczęłyśmy rozmawiać o tym co się działo na przystanku autobusowym. Słyszałyśmy autobus, ale go nie widziałyśmy! Obie byłyśmy dziwne zdenerwowane… Dlaczego? Wróciłyśmy do domu, a potem poszłyśmy na spacer do lasu i dopiero tam się uspokoiłyśmy. Następnego dnia znajoma wróciła do Gdańska i dalej do Hamburga, a ja po jej wyjeździe wybrałam się do mojej przyjaciółki Teresy P. w Nowej Kiszewie. W tym czasie wróciła jej córka Ewelina z Kościerzyny i słuchała mojego opowiadania o autobusie z dużym zainteresowaniem. Nagle powiedziała – Ale ja wtedy tym autobusem przyjechałam z Kościerzyny! Nikogo nie było na przystanku. Ona i ktoś ze wsi wysiadł z tego autobusu. Powiedziała „do widzenia” i poszła do domu. (Słyszałyśmy to!) Teresa potwierdziła, czas jej powrotu do domu. Nie mogłam zrozumieć, że ona nas tam nie widziała! Przecież byłyśmy we dwie!! Czyżbyśmy były niewidzialne dla nich tak samo jak… autobus dla nas? Gdybym była sama można by mi wmówić, że mnie tam nie było i autobus nie przyjechał, ale byłyśmy dwie. To wszystko było nieprawdopodobne. Autobus jak zwykle przyjechał i Ewelina lat 19 miała na to świadków. Więc co to znaczy? Co tutaj w tej wsi się dzieje i dlaczego??

Zaczęłam zbierać informacje o tej wsi, okolicy oraz ludziach, nawet z odległych wieków… I znowu okazało się, że w tym miejscu wcieliło się wiele zła! Co tam jest?

Po analizie wielu spraw doszłam do wniosku, że jest tam druga Baza Kosmiczna szaraków na obwodzie Bazy Kosmicznej „Radioźródła 3c 123”, czego doskonałym przykładem i dowodem jest ich człowiek – „diabelski młynarz” z rodziną.

Badałam to miejsce i okazuje się, że pod dnem rzeki i domem „diabelskiego młynarza” znajduje się Baza Kosmiczna – dysk szaraków o śr. 100 m.  To co robi ich człowiek odzwierciedla ich działania, wpływy i ich cele za pomocą swoich ludzi. Obserwacja tych ludzi wiele wyjaśnia. Sprawdzałam pole magnetyczne tego miejsca, ale woda ma wpływ na tego typu badania Baz Kosmicznych. Potwierdzało się jedno – wszyscy zauważyli i wiedzą, że okresowo „diabelski młynarz” ma dziwne napady… Powtarza się to w czasie przesileń energetycznych, co ma znaczenie i związek z tą Bazą Kosmiczną.

Czy Centralna Baza Kosmiczna z „Radioźródła 3c 123” otoczona jest tylko wrogimi Bazami Kosmicznymi OBCYCH? Zaczęłam sprawdzać teren z psychotronikami z Trójmiasta.

CDN.