Powered By Blogger

środa, 18 lipca 2012

Nieznane Obiekty Kosmiczne – Oni nas śledzą…


 Kosmonauta Georgij Greczko w latach 60. przebywał z ekspedycją w miejscu Katastrofy Tunguskiej
Czasami kosmonautom udaje się sfotografować na orbicie statki Przybyszów z Kosmosu...




Władimir Grakow



W latach 1977-1990, kosmonauta Georgij Michałowicz Greczko prowadził w TV program „Ten fantastyczny świat”, w którym rozpatrywano różne niezwykłe zjawiska z naukowego punktu widzenia.



Kosmonauci nie lubią opowiadać o swoich przygodach z Nieznanymi Obiektami Kosmicznymi. To oczywiste. O losie kosmonauty decyduje specjalna komisja lekarska, która corocznie decyduje o tym – poleci, czy nie poleci? Najbardziej obawiają się psychologa – opowiadasz mu w niby to zwyczajnej rozmowie, co widziałeś w kosmosie, coś anomalnego, a on powie: „odpocznij sobie kochanieńki, podlecz sobie nerwy…” I będziesz tak odpoczywał – do samej emerytury. I właśnie dlatego o UFO w Kosmosie czyli NOK (Nieznane Obiekty Kosmiczne czyli UCO – przyp. tłum.)  albo NOO (Nieznane Obiekty Orbitalne czyli UOO – przyp. tłum.) opowiadają tylko weterani, którzy z racji wieku już i tak w Kosmos nie polecą…



Romantyk S. P.



Siergiej Pawłowicz Korolew (czyli po prostu S. P.) to był główny konstruktor radzieckich systemów rakietowych. Jego nazwisko jest związane z pierwszym sztucznym satelitą Ziemi, rakietą księżycową, międzyplanetarną stacją badawczą i lotem człowieka w Kosmos. Ale Siergiej Pawłowicz jest związany także z UFO – i co prawda interesować się nimi zaczął nie ze swej woli. Interesował się nimi na polecenie Stalina, który widział w latających spodkach zagrożenie dla władzy radzieckiej – sic!



W 1947 roku, uczonego zamknęli na trzy doby w kremlowskim gabinecie, dali mu plik zagranicznych dokumentów i dane na temat NLO zaobserwowanych nad terytorium Związku Radzieckiego, a potem wezwali „na dywanik” do wodza. Korolow powiedział wprost Stalinowi, że NLO rzeczywiście istnieją, ale nie okazują się być jakąś bronią potencjalnego przeciwnika. A je same należałoby bardzo dokładnie zbadać.

- Dziękuję towarzyszu Korolow – powiedział Stalin. – Oprócz was zapytałem także innych znaczących specjalistów. Oni mają podobne zdanie. (Analogiczne zadanie postawiono akademikom Kurczatowowi i Kiełdyszowi) 



A w 1962 roku, sam Korolow obserwował NOL-a nad kosmodromem w Bajkonurze. Według słów asystujących mu inżynierów, NLO wyglądał jak srebrzysty dysk znajdujący się w centrum spiralnego obłoku. Z jego kadłuba w dół odbiegały cztery promienie.



W poszukiwaniu Meteorytu Tunguskiego



Wspomina kosmonauta Georgij Michałowicz Greczko:

- W latach 60. XX stulecia, S. P. wysłał ekspedycję na miejsce spadku Meteorytu Tunguskiego. Ja także brałem w niej udział. (Sam S. P. nie mógł w niej uczestniczyć.) Wybuch z 30 czerwca 1908 roku był tak silny, że fala uderzeniowa obiegła cały świat dookoła, a w promieniu 30 km od epicentrum położyło całkowicie las.



S.P. przyjmując wykład o rezultatach ekspedycji zapytał o międzyplanetarny statek kosmiczny. My opowiadaliśmy mu o wszystkim – ile kilometrów przeszliśmy, jakie próbki wzięliśmy. Korolew niecierpliwie przestępował z nogi na nogę i w końcu zapytał:

- A znaleźliście kawałek statku kosmicznego?

- Nie.

- Szkoda…



Satelita Sojuza?



20 maja 1991 roku. Cumowanie do orbitalnego kompleksu Mir statku kosmicznego Sojuz TM-12. Kosmonauta Musa Manarow zauważył w iluminatorze coś zagadkowego. Wokół statku kręcił się mały satelita. Przejrzano wszystkie zapisy wideo zrobione przez kamery. I rzeczywiście – obok Sojuza pobłyskiwało coś podobnego do wędkarskiej błystki.

- To coś było oczywiście sztucznego pochodzenia – zdziwili się na Ziemi – ty dokładnie widziałeś Musa, że to coś odeszło od statku?

- Po raz pierwszy zauważyłem to pod statkiem i pomyślałem, że to jakiś element konstrukcji. Potem to się przemieściło i gdzieś znikło…

- No pięknie… Pomyślimy! – odpowiedziano z Ziemi.


NOO sfotografowane z pokładu rosyjskich stacji orbitalnych. Niestety - to zdjęcie jest najprawdopodobniej fałszywką i rzekome UOO jest refleksem świetlnym na pręcie anteny czy wysięgniku, który wyretuszowano...


Tak czy inaczej, od statku kosmicznego nie mogło niczego odpaść aż do momentu, kiedy Sojuz podchodził do lądowania i dopiero w atmosferze odpadała warstwa ablacyjna. I rzeczywiście, niczego takiego nie było, co oddzieliło się od korpusu Sojuza TM-12 pozostaje tajemnicą do dziś dnia…



Eksplodująca kula



Mówi Władimir Wasilewicz Kowaljenok:

- 5 maja 1981 roku, NOO eksplodował nieopodal burty stacji orbitalnej Salut-6. Był to dziwny, niewielki przedmiot. Kiedy TO zobaczyłem, to zawołałem kolegę Wiktora Pietrowicza Sawinycha, któremu udało się złapać ten NOO w wizjer kamery video. Ale kiedy tylko Wiktor przygotował kamerę do filmowania, obiekt eksplodował i pozostał po nim jedynie obłok dymu. Obłok ten rozdzielił się na dwie jednakowe części i wyglądał podobnie jak hantle. Skontaktowaliśmy się z Centrum Kierowania Lotami Kosmicznymi i przekazaliśmy relację o naszych obserwacjach. Obiekt ten nie był płodem mojej wyobraźni – wszak obserwowaliśmy to we dwójkę.



CKLK długo nie odpowiadało kosmonautom, ale potwierdziło, że rzeczywiście w Kosmosie działo się coś niezwykłego, a mianowicie – specjaliści odnotowali niezwykle silny puls promieniowania w momencie eksplodowania NOO!



Zapis w dzienniku pokładowym



O godzinie 17:53 w odległości 200-300 km od stacji ujrzałem jasno świecącą się kulę przemieszczająca się równolegle do ruchu stacji. Potem kula przyjęła wydłużoną formę i wokół niej pojawiła się cieniutka warstwa niebieskawego dymu, a następnie ujrzałem tam dwa wybuchy w odstępie pół sekundy jeden od drugiego. Potem w jakieś 2-3 minuty, na tym miejscu zauważyłem kłąb szaroniebieskiego dymu. Było to przed wejściem w terminator i sfotografowanie tego dymu było niemożliwością.



Kosmonauci o supercywilizacjach



Jewgienij Wasilewicz Chrunow:

- Póki nie udowodniono wyjątkowości Ziemi, można przypuszczać istnienie pozaziemskich cywilizacji. Nie wolno odrzucać UFO, bo widziały je tysiące ludzi. Niektóre z właściwości NLO po prostu porażają wyobraźnię – np. mogą one w czasie lotu z dużą prędkością wykonać zwrot o 90 stopni, skokowo i bez hamowania.



Giennadij Michałowicz Stiekałow:

- Wierzę w istnienie wielu światów i cywilizacji, które są o wiele mądrzejsze od nas. nie można być egoistą przekonującym siebie, ze tylko tutaj, na małej drobince we Wszechświecie zwanej Ziemią istnieje Rozum. 27 września 1990 roku, o godzinie 22:50, z pokładu Mira nad Nową Fundlandią (Kanada) przez około 10 sekund obserwowałem okrągły obiekt, który wisiał jakieś 20-30 km nad Ziemią, a jego rozmiary były takie, jak ogromnego transatlantyku. Co to było? – nie wiem. Była to wielka, świetlista, lśniąca jak choinkowa zabawka kula, która potem naraz znikła. Jak na złość nie miałem wtedy pod rękę ani kamery czy choćby aparatu fotograficznego.



Kosmonauci są przekonani, że NLO ze swoimi charakterystykami technicznymi daleko przewyższają nasze statki kosmiczne i uzbrojenie. Za sterami latających talerzy siedzą rozumne istoty. Sądząc po zachowaniu się w czasie lotu, Ich logika jest zbieżna z naszą. Piloci UFO nie przejawiają w stosunku do ludzi żadnej wrogości, chociaż Ziemianie niejednokrotnie prowokowali ich do tego swymi postępkami. Na jawną agresję ze strony ludzi – np. próby zestrzelenia – NLO reagowały spokojnie. W Kosmosie można z nimi współistnieć.



Źródło – „Tajna XX wieka” nr 14/2012, ss. 4-5



Przekład z j. rosyjskiego –

Robert K. Leśniakiewicz ©