Powered By Blogger

wtorek, 16 lipca 2013

Straszydła z podziemnych labiryntów



Okolice Cusco obfitują w fantastyczne skałki pomiedzy którymi znajduja sie wejścia do tajemniczych tuneli...


Valdis Pejpińš


W hiszpańskiej jaskini Altamira znaleziono rysunki zwierząt. Ich wiek wynosi ponad 10.000 lat. Szczególne kontury ścian jaskini były wykorzystywane przez dawnych malarzy dla uzyskania efektu 3D!

Trudno jest znaleźć naród, u którego nie byłoby bajek, legend, podań, opowieści o stworzeniach, które zamieszkują mroki podziemi. Czegóż tam nie było!? Byli tam nagowie z indyjskich mitów, cudaki i żmije z rosyjskich baśni, Fomorianie z podań irlandzkich… Wszyscy oni kiedyś tam musieli opuścić powierzchnię Ziemi i pójść w mroki planetarnego podziemia. Jaskiniowe trolle, gnomy, koboldy, gobliny – długo można by wyliczać mieszkańców podziemi. Wszystkie te tajemnicze istoty posiadały tajemną wiedzę i uprawiały dziwne rzemiosła. Odnoszenie się ich do ludzi było raczej wrogie.


Zagadkowe Chincanas


Całe systemy podziemnych tuneli znajdują się w różnych stronach świata: pod pustyniami Sahary, w Pakistanie, w Ałtaju i w Wyspie Wielkanocnej. Ale najwięcej opowieści o nich krąży w Ameryce Południowej. Jeszcze znany angielski podróżnik Percy Fawcett poświęciwszy swoje życie poszukiwaniom legendarnego Eldorado, wspominał w swych książkach o podziemnych tunelach w okolicach wulkanów Popocatepetl, Inlacuatl (Meksyk) i w rejonie góry Mt. Shasta (CA, USA). W Peru wiele mówi się o tajemniczych i mających najgorszą reputację jaskiniach Chincanas, które – jak się uważa – biorą swój początek w okolicach miasta Cusco.

Jeszcze w XVI wieku, wspominali o nich zakonnicy jezuici, przygotowujący miejscową ludność do przyjęcia chrześcijaństwa. Ojciec Martin de Moyia pisał:
Wielka jaskinia pod Cusco, przechodząca popod całym miastem, połączona jest z tunelami, które prowadzą w kierunku Sacsahuamanu (gigantyczny, megalityczny pomnik – przyp. aut.)[1] a potem podziemny system biegnie dalej spuszczając się w dół wzgórza poprzez Santo Christobal i dochodzi do miasta Santo Domingo. Tak więc być może w ten właśnie sposób Inkowie mieli drogę odwrotu i ucieczki w przypadku nagłego najazdu.

Podobnie o chinkanas donosi o. Garciaso de la Vega:
Labirynt składał się z ogromnych podziemnych ulic, a także pieczar z absolutnie jednakowymi wejściami. System ten okazuje się być tak złożonym, że nawet najodważniejsi poszukiwacze nie odważyli się wchodzić do niego bez zwoju liny, której koniec uwiązywano u głównego wejścia. Niektórzy twierdzą, że tunele wiodą w samo serce Andów, ale gdzie jest ich koniec – tego nie wie nikt.


Rezerwat Repiloidów?


Legendy peruwiańskich Indian głoszą, że w głębinach Chincanas mieszkają tajemnicze ludzie-gady, a także iż w tych jaskiniach składali swoje skarby Inkowie. W XX wieku zginęło tam kilkunastu awanturników. Wydostać się stamtąd udało się niewielu, a ci „szczęśliwcy” postradali rozum na zawsze… Z ich bezładnych opowieści można było zrozumieć, że w głębinach Ziemi oni spotkali się z dziwnymi stworzeniami podobnych jednocześnie do człowieka i jaszczura.

Kilka peruwiańskich ekspedycji na zawsze pozostały w głębinach Chincanas w latach 20. XX wieku. W roku 1952 chciała je zbadać międzynarodowa grupa naukowców złożona z amerykańskich i francuskich specjalistów. Archeolodzy nie zamierzali zatrzymywać się tam na długo i wzięli ze sobą żywność tylko na 5 dni. Jednak z 7 uczestników ekspedycji po 15 dniach pobytu w podziemiach wyszedł z nich tylko jeden Francuz – Philippe Lamonter. Był on bardzo wyczerpany i niemal niczego nie pamiętał, a na domiar złego stwierdzono u niego symptomy dżumy dymieniczej. Zeznał on, że jego towarzysze wpadli w bezdenną przepaść. Władze obawiając się epidemii dżumy, zablokowały wejście do podziemia żelbetową płytą. Lamonter zmarł po 10 dniach, ale został po nim znaleziony przez niego pod ziemią kaczan kukurydzy wykonany z czystego złota!

Kilka lat temu, dr Raul Rius Senteno – znany badacz kultury inkaskiej spróbował powtórzyć trasę zaginionej ekspedycji. Jego grupa wyposażona w najnowszą aparaturę badawczą weszła w podziemia z zapomnianej świątyni, położonej o kilka kilometrów od Cusco. Z początku natknęli się na kręty tunel podobny do ogromnego szybu wentylacyjnego. Jego ściany nie odbijały promieni IR, co mówiło o dużym stężeniu glinu w ich składzie chemicznym. Kiedy tunel zwęził się do średnicy 90 cm, archeolodzy zdecydowali się powrócić.

Z Chincanas są związane najdziwniejsze fantastyczne hipotezy, i tak np. niektórzy badacze w oparciu o opowiadania Indian o ludziach-jaszczurach sądzą, że ten rozgałęziony system podziemnych korytarzy stał się schronem dla rozumnych potomków dinozaurów – Dinozauroidów. Jakoby niewielki dinozaur – Stenonychozaur vel Troodon – żyjący na naszej planecie 70 MA temu, powoli przekształcił się w istotę rozumną, swą morfologią i intelektem przypominający ludzi współczesnych. Ów Dinozauroid mógł spokojnie przeżyć kilka epok lodowcowych właśnie znajdując się pod ziemią.[2] W rezultacie czego pojawiła się cywilizacja Dinozauroidów, co wyjaśnia wiele znalezisk w Chincanas, jak np. dziwne ślady w starych skałach. Wersje tą doskonale potwierdzają tzw. Kamienie z Ica na których narysowano ludzi w towarzystwie wielkich gadów.[3] Tak czy inaczej, podziemia budował ktoś poruszający się w postawie wyprostowanej – wszak tam występują schody!


Zagadkowe miasta


Coś równie zagadkowego występuje w Chile. W tym kraju, w 1972 roku pracowała grupa radzieckich geologów pod kierownictwem Nikołaja Popowa i Jefima Czubarina. Kiedy badali oni znajdującą się 40 km od miasta Chiquano[4] kopalnię miedzi, porzuconą w 1945 roku, to jakoby odkryli ogromną bramę przełamaną od środka. Wszedłszy do tunelu, geolodzy ujrzeli dziwny ślad – jakby ogromny wąż wpełznął w głąb ziemi. Przeszedłszy jeszcze jakieś 30-40 m geolodzy zobaczyli owalny otwór wysoki na 1,5 m, uchodzący gdzieś w głębiny ziemi. Ciekawe jest to, że jego powierzchnia była pokarbowana. Zszedłszy niżej po karbowanym spągu, radzieccy geolodzy znaleźli dziwne miedziane bryły w kształcie i rozmiarach strusich jaj. Nie chcąc kusić losu, powrócili na powierzchnię. Potem rozmawiając z miejscowymi usłyszeli oni opowieści o strasznych wężach z ludzkimi głowami, które czasami wypełzają z tego szybu.

Opowieści o takich stworzeniach krążą także po Australii. Tam Ludzie-węże zamieszkują w okolicach tzw. „czarnych gór”. Tak nazywają się wielkie nasypy z czarnych głazów. Według słów Aborygenów, wszyscy próbujący dostać się do środka „czarnych gór”, przepadali tam na zawsze. Nieszczęśnicy ci byli porywani do podziemnych miast Ludzie-węże.

Podania o podziemnych miastach, wybudowanych przez Ludzi-jaszczurów ponad 5000 lat temu, opowiada się wśród północnoamerykańskich Indian Hopi. Jedno z podziemnych miast Dinozauroidów znajduje się ponoć pod dzisiejszym Los Angeles. W 1934 roku pewien amerykański geofizyk odkrył pod miastem system jaskiń, w których – według wskazań przyrządów – znajdowały się niezmierne zasoby złota. Z początku władze dały uczonemu zezwolenie na wykopki, ale po przemyśleniu sprawy cofnięto mu zezwolenie, natomiast sam geofizyk znikł w tajemniczych okolicznościach…


Potwór z rostowskich katakumb


Do tego przez cały czas różni ludzie poszukują tajemniczych tuneli i zamieszkujących je istot. I wcale nie muszą szukać daleko. Istnieją stworzone sztucznie podziemia, w których mają miejsca straszne i dziwne zdarzenia i incydenty, np. w jaskiniach Kobiakowa – grodziska w okolicach Rostowa nad Donem i pod samym Rostowem. Tunele, groty i jaskinie biegną nie wiadomo dokąd na odległość wielu kilometrów, zaś na głębokości 400 m pod miastem znajduje się wielkie podziemne jezioro!

Krajoznawcy twierdzą, że jeszcze w przeszłości, mieszkańcy powstałego w czasach Cesarstwa Bosporskiego miasta Kobiakowa składali ofiary z ludzi jakiemuś smokowi, który wypełzł spod ziemi. W 1437 roku przebywała tam wyprawa kupców weneckich, którą dowodził Jozafat Barbaro – przedstawiciel starego rodu zajmującego się okultyzmem od pokoleń. Wenecjanin ten poszukiwał w tutejszych nekropoliach jakichś dawnych artefaktów albo śladów „krwawych świętych”, a zatem reptoida Lucyfera czy jakiegoś innego ducha nieczystego. A jeszcze 200-300 lat temu ziemię rostowską w tym samym celu odwiedził pewien „jezuicki zwiadowca” podający się za kupca. Czy ci „archeolodzy” znaleźli cokolwiek – tego nie wie nikt…

Jaskinie te do dziś dnia są uważane za niedobre miejsca. Miejscowi, kiedy mowa schodzi na te podziemia, odradzają ciekawskim wchodzenia do nich nawet pod groźbą utraty życia. Opowiadają oni o wielu dziwnych przypadkach zaginięcia czy śmierci ludzi, którzy próbowali badać te jaskinie. Niejednokrotnie u wejścia do jaskiń przepadały zwierzęta domowe i bydło. Czasami znajdowano po nich jedynie nagie kości. W 1949 roku, kiedy na miejscu dzisiejszej restauracji Okiean wojsko zapragnęło zbudować podziemne centrum dowodzenia Północno-Kaukaskiego Okręgu Wojskowego, w jaskiniach przepadło dwóch żołnierzy. Kiedy ratownicy znaleźli ich zwłoki, to stało się jasne, że tych ludzi dosłownie ktoś rozdarł na strzępy. Później w miejscowym zakładzie przetwórczym doszło do obwału podłogi, która została wchłonięta przez jakieś podziemne pustki. Oszołomieni tym wypadkiem robotnicy zauważyli w tym korytarzu coś jakby ciało ogromnego węża, które błyskawicznie znikło w głębi korytarza, przy czym słychać było diaboliczny ryk, zaś będące na miejscu akcji psy ratownicze ze strachu uciekły…

Już za czasów Jelcyna, wojskowi znów zainteresowali się rostowskimi katakumbami, chcieli oni zbudować w nich tajny bunkier na wypadek wojny jądrowej. Wykonano pomiary, zebrano próbki gruntu, przebadano cała miejscowość. I znów przerwano roboty, po zaginięciu kolejnych dwóch żołnierzy. Tym razem ciała tych ludzi były przecięte na dwoje czymś w rodzaju lasera. Po tym wypadku wejście do podziemia zostało założone płytami z żelbetu. Jednakże mimo tego, kopaczom udało się przeniknąć do jaskiń, gdzie znaleziono pojemniki i butle z BŚT – w postaci gazów trujących. Najwidoczniej wojskowi chcieli wykurzyć potwora, ale znów nie wiadomo, czy coś wskórali czy nie.[5]


Komentarz od tłumacza


Legendy o tunelach i podziemnych salach istnieją także w Polsce, że wspomnę tylko legendę o śpiących rycerzach w Tatrach, śpiącym wojsku w Czantorii w Beskidzie Śląskim, opowieści o tunelach pod górami Beskidu Wysokiego – a szczególnie Pasma Babiogórskiego, opowieść o tunelu w Babiej Górze, opowieść o sztucznie wyrąbanym przejściu podziemnym w masywie Beskidu pomiędzy Sidziną a Podwilkiem, o tunelach wykopanych przez poszukiwaczy złota i kryształów w Karkonoszach i innych górach Dolnego Śląska… W Górach Sowich ponoć więźniowie kopiący podziemne sale i tunele napotykali na bardzo stare chodniki wykute w skałach tysiące lat temu… Mieszkańcy Pomorza opowiadali mi o tunelach i jaskiniach mieszczących się pod Gdynią i innymi miejscowościami nad Zatoką Gdańską i Pucką. Tyle w tym prawdy, że mieszczą się tam jakieś podziemne budowle z czasów II Wojny Światowej, ale być może zostały one zbudowane na bazie już istniejących korytarzy i podziemnych sal, tego nie wiadomo. Planetarne podziemie istnieje i jest realnym faktem. Jak powiedział mi kiedyś red. Robert Jordan ze Szczecina – ludzka fantazja nie znosi próżni i zaludniła podziemia także różnymi dziwnymi istotami. Ale czy tylko?

Przypomina mi to legendę o Agharcie i jej kwitnącej od 61.000 lat cywilizacji, która być może była cywilizacją uciekinierów z powierzchni Ziemi po wybuchu superwulkanu Toba. Zadomowiła się w podziemiach i pobyt tam przypadł jej do gustu. Do czego zmierzam – być może jest właśnie tak, jak pisali średniowieczni i odrodzeniowi kosmografowie iż „Ziemia przypomina ogromny dom zawierający wielką ilość szczelin i szpar”. I tak właśnie jest. Przy czym Ziemia jest tak wielka, że mogą w niej mieszkać Dinozauroidzi, Agartyjczycy, Lemurejczycy i kto tam jeszcze, a nawet ogromne gady sprzed 64.800.033 lat, a także patogeny dżumy, cholery czarnej ospy, AIDS, Hanty, Eboli i czego tam jeszcze, przed czym ostrzegaliśmy podróżników udających się do Eldorado…


Źródło: „Tajny XX wieka” nr 14/2013, ss. 28-29
Przekład z j. rosyjskiego –
Robert K. Leśniakiewicz ©                       





[1] W rzeczywistości jest to potężna górska twierdza z czasów przed-inkaskich.
[2] Stąd właśnie poszły później literackie parantele tych opowieści i legend w postaci powieści i opowiadań Roberta E. Howarda i jego naśladowców o Valussii/Valusii/Valuzji (krainie Ludzi-węży).
[3] Podobnie jest w przypadku Figurek z Acambaro, wśród których znajdują się figurki ludzi z dinozaurami…
[4] Autorowi chodzi prawdopodobnie o miasto Chuquicamata ( Chuqui) na północy Chile znanego z kopalni rud miedzi.
[5] Jestem zdania, że raczej znaleziono doskonały pretekst do stworzenia składowiska przeterminowanej broni C, a przy okazji próbowano wykurzyć stamtąd te kryptydy, które tam zamieszkiwały.