Powered By Blogger

piątek, 13 grudnia 2013

Siła złego na… dinozaury!

Uśmiech allozaura


Aleksandr Łukin


Artykuł pod tytułem „Stolica dinozaurów” ukazał się w „Tajnach XX wieka” nr 23/2013. Autor opisuje w nim historię odkrywania szkieletów dinozaurów w Kanadzie i historię powstania Królewskiego Muzeum Tyrrella w kanadyjskiej Albercie. O tym jednak można poczytać sobie w Internecie. Nas jednak najbardziej zainteresują ostatnie cztery akapity tego artykułu poświęcone ważkiej kwestii:






Kiedy one żyły i dlaczego wymarły


Dinozaury – najbardziej liczna, różnorodna i najbardziej znana grupa wymarłych gadów. Długość ich ciała wynosiła od 20 cm do 30 m. żyły one na Ziemi w Erze Mezozoicznej. Dinozaury pojawiły się 228-225 MA temu, w środkowym Triasie i wymarły nieopodal granicy Kredy i Paleogenu (K/Pg) mniej więcej 65 MA temu. O przyczynach ich całkowitej i szybkiej ekstynkcji uczeni spierają się do dziś dnia. Wielu z nich widzi w ich tragedii jakąś wielką, globalną katastrofę.

Rozpatruje się następujące możliwości takich katastrof:
·        gwałtowne ochłodzenie się klimatu;
·        impakt asteroidy;
·        wybuch aktywności wulkanicznej;
·        totalne zatrucie atmosfery ziemskiej;
·        wirusowa epizootia (np. ptasiej grypy);
·        wybuch gwiazdy supernowej;
·        obniżenie się poziomu morza;
·        przegrana dinozaurów w rywalizacji biologicznej ze ssakami.

Najbardziej wiarygodną jest hipoteza wyginięcia dinozaurów wskutek efektów impaktu asteroidy. Jest to o tyle uzasadnione, że w historii Ziemi takie kataklizmy miały miejsce i to niejednokrotnie. Tak zatem asteroid Chicxulub o średnicy ok. 10 km spadł na Ziemię w rejonie półwyspu Jukatan około 65 MA temu. Pozostały po tym impakcie krater – astroblem – jest widoczny do dziś dnia. A przecież poza takimi kraterami, wskutek impaktu pojawiają się gigantyczne fale morskie – mega tsunami, atmosfera nasyca się gęstym pyłem w następstwie czego następuje ochłodzenia klimatu aż do wystąpienia epoki lodowcowej.

I wciąż wielu uczonych-paleontologów sądzi, że ich masowe wymieranie miało miejsce wskutek przegrania rywalizacji z ssakami. Te ostatnie zaczęły się żywić jajami dinozaurów i ich pisklętami, które nie mogły się obronić przed takimi napastnikami.






Moje 3 grosze


Ta zagadka – jak się wydaje – została wreszcie rozwiązana. Rzecz w tym, że świat Kredy był światem schyłkowym i wąska specjalizacja dinozaurów obróciła się w ostatecznym rachunku przeciwko nim samym. Pod koniec Kredy zaczęła się Alpejska Faza Górotwórcza, która zapoczątkowała kolejny epizod wulkaniczny w dziejach naszej planety. Atmosfera nasycona gazami wulkanicznymi – a przede wszystkim tlenkami węgla, siarki i halogenami (chlor, fluor, brom) stawała się coraz bardziej toksyczna i nieprzyjazna dla dinozaurów. Ich organizmy były coraz słabsze i bombardowanie Ziemi przez asteroidy – bo wtedy na Ziemię spadło o wiele więcej meteoroidów, niż tylko jedna asteroida Chicxulub i znamy co najmniej 4 inne astroblemy, które powstały w tym samym czasie – zadało im tylko coup de grace – cios litości, które je dobił, a jednocześnie otworzył drogę ewolucyjną ssakom. A tak BTW, to czy dinozaury przegrały starcie z ssakami, które wyjadały im jaja i zagryzały młode? Trudno powiedzieć, ale to też jest możliwe – zgodnie z zasadą nec Hercules contra plures… To akurat można sobie wyobrazić.
Ale przede wszystkim najgorsze były efekty wtórne impaktów. Najsilniejszy z nich spowodował wytrysk magmy na wyspie Dekanu, która prawie przepływała na antypodach impaktu Chicxulub. Dzisiaj mamy tam słynne trapy dekańskie, wielokilometrowej grubości skały magmowe, które utworzyły się z magmy, która wytrysnęła wskutek skruszenia skał przez mega-trzęsienie ziemi spowodowanego kumulacją fal sejsmicznych na antypodach miejsca impaktu. Otworzył się wtedy gigantyczny superwulkan, który skaził atmosferę ekshalacjami wulkanicznymi i pyłem z drobnej tefry, co spowodowało wybicie dinozaurów z okolic Bieguna Południowego… Przede wszystkim zniszczona została roślinność, wskutek czego zostały zerwane łańcuchy pokarmowe.






Była to jedna z największych katastrof ekologicznych w historii naszej planety. Jedna z największych, bo jeszcze większą była katastrofa spowodowana przez impakty asteroidów w Permie – 250-245 MA temu, co spowodowało wybicie 95% gatunków zwierząt na Ziemi i gigantyczne trapy lawowe na Syberii! Katastrofa ta została spowodowana nie poprzez superpióropusz magmy, ale poprzez wytrysk płynnej lawy spowodowany impaktem asteroidy, która trafiła w Ziemię gdzieś w okolicach dzisiejszego Morza Bellingshausena – u wybrzeży Antarktydy Zachodniej. I faktycznie – ślady tego impaktu, w postaci astroblemu o średnicy 500 km znaleziono w na Ziemi Wilkesa na Antaktydzie! Poza tym odkryto równie potężny krater uderzeniowy Bedout o średnicy 195 km, u północno-zachodnich brzegów Australii. W obu przypadkach te Epizody Wielkich Wymierań spowodowały zderzenia z Ziemią różnych przybłędów z Kosmosu.







Czy mogły to być komety? Owszem – tak, bo w obu przypadkach odnotowano  nie jedno uderzenia, ale całą serię uderzeń! Przypomina mi to dość dokładnie wydarzenia z lipca 1994 roku, kiedy to w Jowisza uderzyła seria odłamków pozostałych po rozpadzie komety Shoemaker-Levy 9 albo D/1993 F2. Właśnie wtedy Jowisz został trafiony przez 21 dużych asteroidów, które spowodowały powstanie w jego atmosferze plam widocznych przez kilka następnych tygodni. Być może to właśnie seria takich skalno-metalicznych odłamów nie spowodowała kataklizmów, w wyniku których zginęły permskie płazy, gady ssakokształtne nie mogły wejść na wyższy stopień ewolucji, zaś dinozaury mogły rozwinąć się i osiągnąć sukces ewolucyjny. Paradoksalnie to, co je wyniosło na piedestał, z tego piedestału je bezlitośnie zrzuciło.





Czyżby historia miała powtórzyć się teraz, kiedy może zagrozić nam kosmiczny agresor w postaci serii skalnych odłamów, na które rozleciało się jądro komety C/2012 S1 (ISON)? Nie sądzę, by groziło to nam teraz. Jeżeli nawet, to będzie to raczej deszcz meteorów – jak np. Leonidów, a nie bombardowanie, jak w przypadku Jowisza w 1994 roku. Ale…





No właśnie – jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, to gruz po jądrze ISON po prostu poleci na peryferia Układu Słonecznego, albo nawet odleci w przestrzeń międzygwiezdną. Jednakże na drodze może mu stanąć jakaś masywna planeta, która tak przekabaci jego orbitę tak, że będzie ona nieprzewidywalna, a wtedy istnieje możliwość, że ISON powróci w kierunku Słońca… Pożyjemy – zobaczymy.


Rozpad komety Shoemaker-Levy 9 w lipcu 1994 roku


Poza tym spadek na Ziemię komety mógł dobić ocalałe dinozaury jakąś wredna chorobą w rodzaju ptasiej czy może raczej gadziej grypy. Taka możliwość tez istnieje, jako że komety od najwcześniejszych czasów zwiastowały Morowe Powietrze – czyli epi- i pandemie niezwykle groźnych i niebezpiecznych chorób o dużej letalności, które były w stanie przetrzebić populację od 2/3 do nawet ¾ wyjściowej liczby ludności. Komety mogą być siewcami życia – w tym przypadki drobnoustrojów – i ta hipoteza coraz bardziej przebija się w rankingu hipotez mówiących o naturze i pochodzeniu komet. A zatem pilnie patrzmy w niebo!  



Opracował – Robert K. Leśniakiewicz ©