Powered By Blogger

środa, 6 lutego 2019

Syrena: jakże daleko jej do pięknotek z bajek!




Filip Appl


Syreny czy Rusałki są już od stuleci wielce wdzięcznym tematem opowiadań marynarzy, żeglarzy, najróżniejszych badaczy i powieściopisarzy. Wszyscy oni opisują stworzenia bardzo podobne do ludzi, najczęściej płci żeńskiej, z rybią czy delfinią płetwą zamiast kończyn dolnych. Skąd się wzięły te legendy o nich? A może jest w nich nieco prawdy?

W różnych kulturach mają one różne nazwy – Mermaid, Syrena, Rusałka, Ningen, Kaaiman. Kiedy zwrócimy się do źródeł pisanych to stwierdzimy, że świadectwa ich istnienia sięgają bardzo głęboko w historię. Już w I stuleciu naszej ery pisze o nich rzymski filozof Pliniusz Starszy (23-79) o kobietach o rybich ciałach, które znaleziono martwe na brzegu morza.
- Mam taką informację od jednego żołnierza – jeźdźca, który opowiada, że w okolicy Kadyksu widział morskiego człowieka – pisał on. O istotach takich pisze także żydowski rabin Szlomo Jicchaki (1040-1105) w XI stuleciu, albo angielski uczony Bartholomeus Anglicus (1203-1272) w XIII wieku. Ten ostatni wprawdzie nieco odstąpił od romantycznych opisów i twierdzi, że egzemplarz znaleziony na brzegach Grenlandii jest jakimś potworem z groźną twarzą. Być może on był najbliżej prawdy?



Wiedzą o nich także afrykańskie urzędy?


Świadków przybywa i w dalszych wiekach, a jest to szereg znanych osobistości. Syreny zaobserwował także sam genueński nawigator Krzysztof Kolumb (1451-1506) czy angielski odkrywca Henry Hudson (1570-1611). Szereg danych pochodzi z XIX i XX wieku, i tak np. w roku 1947 pewien szkocki rybak oświadczył, że widział Syrenę blisko brzegu. W roku 2008 podobna istota pojawiła się w okolicy wsi Suubraak w RPA.
- Postać tą zidentyfikowano jako legendarną Kaaimanę – pół człowieka – pół rybę. Miała ona biały kolor, długie czarne włosy i czerwone oczy – napisał nowozelandzki dziennikarz Aldo Pekeur. Ale najdziwniejszy przypadek rozegrał się w 2012 roku. Urzędy w Zimbabwe też twierdzą, że Syreny napastują tam robotników pracujących na budowie tam na rzekach.

Czy był to czyjś wymysł, czy dalszy dowód istnienia tych przedziwnych stworzeń?



Duch czy manta?


Swoje wielkie doświadczenia z Syrenami, a właściwie ze stworzeniami zwanymi Ningen, które mogą stać u fundamentów legend o Syrenach, mają japońscy ludzie morza. Wszystko zaczęło się w latach 90-tych na pierwszych internetowych forach dyskusyjnych , gdzie o Ningenach wzmiankowali marynarze wracający z podróży morskich. opisują oni wielką istotę z wyglądu przypominającą człowieka, z kończynami zakończonymi palcami lub płetwami, a na twarzy mające nos i dwoje małych oczu.

Według niektórych zagadkologów, Ningeny mogłyby być nie tylko tym, co stoi za legendami o Syrenach, ale i japońskim duchem albo podmorskim UFO – USO.

- Także się spekuluje, że mogłoby iść o dotąd nieznany gatunek wielkiej, albinotycznej płaszczki – manty – dodaje amerykański zagadkolog Rob Morphy. Czyżby więc chodziło tutaj tylko o zaobserwowanie jakiegoś jeszcze nieznanego gatunku wodnego stworzenia?


Opinie z KKK


Bardzo ciekawy materiał, także Krzysztofa Dreczkowskiego. Wydaje mi się, że Syreny są bytami realnymi, które realnie istnieją we Wszechoceanie, zresztą pisałem o tym w moim blogu literackim – www.daniel.laskowski.blogspot.com. Pozdrawiam! (Daniel Laskowski)


Przekład z czeskiego – ©R.K.F. Leśniakiewicz