Wrak rosyjskiego
nuklearnego okrętu podwodnego emituje radiację 100.000 razy większą niż
normalnie – mówią naukowcy.
Norwescy naukowcy
odkryli poziom promieniowania 100.000 razy wyższy niż normalnie obok
poradzieckiego atomowego okrętu podwodnego, który zatonął 30 lat temu w
norweskiej Arktyce – podał norweska TV2 we wtorek, dn. 9.VII.2019 roku.
SSGN specjalnego
przeznaczenia klasy Mike, K-278 Komsomolec zatonął w sektorze
Morza Barentsa (na pozycji: N 73°43’28” – E 013°16’01”, oraz na głębokości 1662
m), który uważano za akwen ze światowymi łowiskami w 1989 roku, i zginęło wtedy
42 z jego 69 załogantów. Szacunki na
temat potencjalnego skażenia z jego reaktora jądrowego nie dawały podstaw do
jakiegokolwiek światowego kryzysu ekologicznego i odczyty poziomu skażenia do
2008 roku nie wykazywały żadnego ulotu radioaktywności.
Jedna z trzech próbek
wody wziętej z Komsomolca w poniedziałek (dnia 8.VII.2019 r.) miała 100.000
krotnie wyższe skażenie niż normalna woda morska – doniosła TV2.
Próbka została pobrana
w otworze wentylacyjnym z którego od czasu do czasu unosił się tajemniczy obłok
zawiesiny. Naukowcy powiedzieli TV2, że oni sądzą iż ten otwór wentylacyjny ma
bezpośrednie połączenie i przedziałem reaktora wewnątrz wraka i postępuje
pulsacyjnie.
- Rezultaty są wstępne. Zbadamy to dokładnie, jak tylko wrócimy
do domu – powiedziała Hilde Elise Hedal z Norweskiego
Instytutu Badań Morskich. Pani Hedal mówi, że poziomy radiacji nie stanowią
zagrożenia dla połowów i pobierania próbek na tym akwenie.
Próbki zostały pobrane
jako część zadań norwesko-rosyjskiej ekspedycji, która wypłynęła z północnej
Norwegii w niedzielę 7.VII.2019 roku. Zdjęcia zatopionego okrętu podwodnego
ukazują zardzewiały wrak leżący na głębokości 1700 m.
We wczesnych latach
90-tych i w 2007 roku, rosyjscy naukowcy zmierzyli niewielki wyciek
radioaktywny z Komsomolca, z małej rurki w okolicach przedziału reaktora.
Ten eksperymentalny
okręt składa się z dwóch tytanowych kadłubów – jeden w drugim – co daje
okrętowi możliwość zanurzenia się głębiej, niż jakikolwiek okręt amerykański.
Moje 3 grosze
Rzecz w tym, że SSGN K-278
Komsomolec nie był znów takim sobie okrętem i to on stanowił pierwowzór
Czerwonego
Października z powieści Toma
Clancy’ego. Był okrętem specjalnego przeznaczenia – takim eufemizmem
oznacza się działania zwiadowcze i wywiadowcze.
Druga sprawa – okręt
zbudowano z lekkiego kadłuba stalowego i ciśnieniowego kadłuba z tytanu, a nie
z dwóch kadłubów tytanowych. Dlatego też stal koroduje w środowisku morskiej
wody, która działa jak kwas, a obecność tytanu powoduje powstanie ogniwa
elektrochemicznego. Stąd właśnie rdza na kadłubie zewnętrznym. Tego właśnie się
obawiano najbardziej.
Reaktor trakcyjny
Komsomolca pracuje na ciekłym sodzie w obiegu pierwotnym, który jest bardzo
reaktywny z wodą. Jego rozszczelnienie może doprowadzić do wybuchu wodoru,
który powstanie w wyniku reakcji sodu z wodą i do rozerwania osłon
biologicznych reaktora i uwolnienie jego wnętrza do środowiska. Ten biały osad
wydzielający się przez otwór wentylacyjny może być zapowiedzią czegoś takiego…
Niestety, jak w wielu tego rodzaju wypadkach nie podano żadnych wartości
promieniowania wody na wraku okrętu.
Jakkolwiek by na to nie
patrzeć, sprawa Komsomolca nie wygląda różowo. Okręt leży 1,7 km pod wodą i
wydobyć go – przynajmniej na razie – się nie da. Przypominam, że na dnie
Atlantyku leżą także dwa amerykańskie SSN: USS Scorpion i USS Thresher,
których kadłuby też rdzewieją, a reaktory zawierają tony radioaktywnej trucizny
– ale o tym już się nie mówi… - a powinno.
Źródło - The Moscow
Times - https://www.themoscowtimes.com/2019/07/10/russian-nuclear-sub-wrecks-radiation-100k-higher-than-normal-scientists-say-a66341
Przekład z rosyjskiego
- ©R.K.F. Leśniakiewicz