Powered By Blogger

niedziela, 27 października 2019

Postrach Wszechoceanu: Czy żyje do dzisiaj?




Libor Hrnčíř


Kiedy w 1975 roku amerykański reżyser Steven Spielberg zaszokował świat filmem „Szczęki”, widzowie mają wrażenie, że na ekranie zobaczyli największego morskiego drapieżnika, jeszcze bardziej powiększonego oczami filmowca. Biały rekin – Carcharodon carcharias, który jest bohaterem wydarzeń toczących się w filmie, jest karzełkiem w porównaniu ze swym prehistorycznym przodkiem – MegalodonemCarcharodon megalodon. Głębiny Wszechoceanu są dlań doskonałym ukryciem. 


Czy przeżył do dnia dzisiejszego?


A może film „Szczęki” nie przesadzał?

W marcu 1954 roku, SS Rachel Cohen płynie po indonezyjskich wodach, kiedy naraz coś mocno uderza w jego kadłub. Kilku marynarzy stojących na rufie statku z przerażeniem opisuje rekina długiego niemal na 30 m, który zahaczył o ster. Kto by tam uwierzył w coś takiego? Kapitan ostrożnie zapisał wydarzenie w dzienniku okrętowym nadmieniając, że chodziło tu o zderzenie z pływającym pniem. Ciężko uszkodzony statek płynie do Adelajdy (Australia Południowa) , gdzie w suchym doku czeka na dalsze wydarzenia. W bliskości śruby napędowej widoczne są w poszyciu ślady jakby po zębach, których szerokość wynosiła ponad 10 cm. Jak wielki musiał być ich właściciel? Tak wygląda nocny koszmar!



Postrach stad wielorybów


Carcharodon megalodon – jak brzmi jego naukowa nazwa - zaczyna straszyć mieszkańców oceanów po raz pierwszy od 16 milionów lat. Nawet nie są w stanie mu sprostać nawet wieloryby. Dorasta on do 20 m długości, a niektóre szacunki dodają mu nawet jakieś 10 m więcej. Jest on trzykrotnie tęższy od swoich dzisiejszych kuzynów. Jego szkielet tworzy chrzęść, tak że uczeni nigdy nie znajdą zachowanego szkieletu tego unikalnego potwora. Megalodona możemy uzyskać tylko w jeden sposób – musimy go złapać. O ile rzecz jasna jeszcze żyje…


Z fragmentów paszczy, które się dochowały do naszych czasów, paleontolodzy wyliczyli, że mógł on mieć siłę ścisku szczęki sięgającą 18.000 kG. Tym kasuje on dzisiejszego wielkiego białego żarłacza jakieś 10 razy i nie dorównuje mu nawet słynny Tyrannosaurus rex z siłą ścisku szczęki równą 3000 kG. Megalodon mógłby znaleźć miejsce pracy na wrakowiskach samochodowych, gdzie współczesne maszyny mogą szybko zeszrotować samochód osobowy. Największy rekin w historii mógłby to zrobić całkiem dobrze… Megalodon był ogromny!


Panika u morskich gigantów


Liczące sobie 300 lat, stare legendy Hawajczyków mówią o prastarych religijnych rytuałach, w których szamani przy pomocy ludzkiej przynęty wywoływali z głębin olbrzymiego rekina zwanego niuhi. W gadkach tradycyjnych wierzeń, walczą z nim najdzielniejsi mężczyźni. Chodzi tu o potwora ze świecącymi oczami, zaś rybacy mają sposób w jaki sposób go unieszkodliwić – przy pomocy narkotyków. Czy jeszcze 300 lat temu był prehistoryczny Megalodon postrachem hawajskich rybaków? Badanie wskazują na to, że Ludzkość poznała zaledwie 10% Wszechoceanu. Jeżeli Megalodon jeszcze w nim zamieszkuje, to nie musimy się z nim spotykać, ale bez ochyby poluje on tam bezlitośnie jak miliony lat temu. Zoologom nie dają spokojnie spać przypadki tzw. samobójstw wielorybów, kiedy to waleniowate same wyrzucają się na mielizny. Co może powodować takie zachowanie, pomimo posiadania przez nie bezbłędnego systemu orientacji w przestrzeni? Czyżby panika? Czy wieloryby uciekają w nieprzytomnym strachu przed jedynym nieprzyjacielem, który jest w stanie ich zabić bez względu na ich wielkość i masę? Człowieka by połknął tak łatwo jak malinę.



Zmienia się łańcuch pokarmowy


Wedle specjalistów Megalodon mógł się ostać na większych głębokościach. Jego gigantyczne ciało wymaga wciąż dopływu energii, której olbrzym wymaga przebywając w środowisku ubogim w tlen. O tym, że Megalodon zamieszkuje ciemne głębiny świadczy fakt, że ma on świecące oczy, co jest właściwością typową dla istot z głębin. Powrót Megalodona na płytsze wody naruszyłby równowagę piramidy troficznej. Łańcuch pokarmowy zyskałby kolejne ogniwo, a wiele zwierząt zamieniłoby się z łowców w ofiary.



Moje 3 grosze


Sprawa istnienia czy nieistnienia Megalodonów we współczesnym Wszechoceanie stanowi jeden z najciekawszych problemów kryptozoologii. Pisałem już o tym na moim blogu w następujących artykułach:
…w których opisano Megalodony i wskazano możliwe miejsca ich występowania. Swoja drogą czy nie ma racji Steve Auten i inni autorzy, którzy przypuszczają, że Megalodony uchowały się gdzieś na dnie rowów oceanicznych w ciemnych, zimnych wodach pod ogromnym ciśnieniem tysięcy atmosfer, ale w oazach ukrytych pod termoklinami i haliklinami, w wodach podgrzewanych przez tzw. „palacze” czyli kominy hydrotermalne?

Alternatywą są jakieś podwodne pieczary czy nawet systemy jaskiniowe, w których Megalodony mają swe siedliska i do których powracają po udanych polowaniach? To też byłoby możliwe…

I wreszcie czy do wybicia Megalodonów we Wszechoceanie przyczynił się konkurencyjny gatunek istot rozumnych – Syren? Coś takiego teoretycznie jest możliwe, zob. - https://wszechocean.blogspot.com/2013/01/syreny-w-mrokach-wszechoceanu.html.

I jeszcze tak à propos Megalodonów i samobójstw wielorybów. Oczywiście ta hipoteza jest prawdopodobna, a konkurencyjną dla niej jest hipoteza metanowa – zob. https://wszechocean.blogspot.com/2018/02/megalodony-metan-i-wieloryby.html.

I nie jest wcale powiedziane, że te niezwykłe wydarzenia mają swe źródło w synergicznym działaniu obu tu wymienionych czynników.

Tak czy inaczej, będziemy mieli pewność, kiedy uda nam się złapać żywego takiego potwora i umieścić w oceanarium. Byłby to dowód ostateczny i niepodważalny na istnienie tej kryptydy.   


Przekład z czeskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz