Powered By Blogger

środa, 29 kwietnia 2020

NL/RV Zakopane 19790117




Prezentowany na FB przez Leszka Ostoję-Owsianego cykl wycinków prasowych z lat 70. i 80. na temat obserwacji UFO przypomniał mi o najbardziej widowiskowej obserwacji NOL-a na Podhalu i Tatrach. To był najbardziej spektakularny i bogaty w literaturę incydent z NOL-em, który na oczach dosłownie całego Zakopanego przedefilował po niebie i wywołał nawet elektryczny black-out tamtejszej elektrowni w Kuźnicach. Było to rankiem, dnia 17 stycznia 1979 roku. Nie będę się tu rozpisywał na ten temat, bo przypadek ten ma – jak tu już rzekłem – bogatą literaturę i był opisywany przez m.in. Lucjana Znicza-Sawickiego, a ja przypomnę tutaj to wydarzenie w opisie Krzysztofa Piechoty:

W środę, 17 stycznia 1979 roku, około godziny 06:10 rano, fotograf i dokumentalista z miejscowego Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych[1] - chor. MO Antoni Szreder wyszedł z domu udając się na Równię Krupową do pracy przy ul. Kościuszki, do RUSW Zakopane. W pewnej chwili patrząc w kierunku Tatr, na wysokości około 300 nad stacją IMGW na Kasprowym Wierchu ujrzał dwa jasno świecące  obiekty – jeden niemal idealnie nad drugim. Nagle ten, który tkwił nieco wyżej wykonał gwałtowny ruch w dół (...) i zawisł nad Kasprowym Wierchem. Wszystko trwało nie dłużej, niż trzy sekundy.
W tym samym czasie pełniący dyżur w elektrowni wodnej w Kuźnicach pan Józef Kois  przeżywa niesamowite CE2 z BOL-em , który:
... porusza się na niewielkiej wysokości i ryczy jak samolot odrzutowy na pasie startowym.
Spotkanie trwa kilkadziesiąt sekund i BOL świecący pomarańczowym światłem odlatuje w kierunku Polany Kalackiej i Kopy Kondrackiej.

Chor. Szreder w tym czasie wykonuje 36 zdjęć ze służbowego aparatu fotograficznego z teleobiektywem o f = 400 mm. Zdjęcia te poszły do analizy w WUSW w Krakowie. Także kilka innych osób obserwuje przelot NOL-a nad ulicami Zakopanego. Ich wypowiedzi odnotowano i pokazano w filmie „UFO nad Tatrami”.

W tej sprawie zabrali głos uczeni...


WYJAŚNIENIE ALTERNATYWNE:


... którzy oczywiście, a jakżeby inaczej, stwierdzili, iż wszyscy świadkowie widzieli i fotografowali planetę Wenus!!! Na łamach „Dziennika Polskiego” wypowiedzieli się dwaj fizycy i astronom, którzy w swym artykule krytycznym rozciągnęli czas przelotu NOL-a z kilku sekund na kilka minut, zignorowali fakt, że świadkowie widzieli wyraźnie DWA obiekty, nie mówiąc już o całkowitym zignorowaniu dowodów rzeczowych w postaci zdjęć NOL-a...

Żeby było śmieszniej, to wystąpili oni z hipotezą, że planeta Wenus świecąca nad szczytami o różnej wysokości zda się być raz bliżej, a raz dalej od obserwatora, w zależności od wysokości szczytu, nad którym aktualnie się znajduje!!! Nie ustosunkowuję się do tego – pożal się Boże – „wyjaśnienia”, boż tu potrzeba nie ufologa, ale psychiatry... Faktycznie, Wenus była obiektem na niebie – tym niższym. Wyżej od niej znajdował się NOL, który według zeznań świadków – i to zgodnych co do joty – poleciał w kierunku Kopy Kondrackiej, czyli najniższego i najbardziej wysuniętego na wschód szczytu Czerwonych Wierchów. Ta nazwa jeszcze nie raz przewinie się w tym Raporcie...[2]

Zdjęcia wykonane przez chor. Szredera są koronnym dowodem na to, że nie była to planeta Wenus, bowiem Wenus nawet przy swej największej jasności, czyli –4,2 mag. jest o wiele ciemniejsza od obiektu uchwyconego na zdjęciu, a który jest o wiele jaśniejszy od oświetlonego okna!

Jednym słowem, mimo obiekcji uczonych można stwierdzić, że wszyscy tego ranka widzieli i fotografowali TRUFO, tak prawdziwe, jak to z dnia 13 września 1973 roku.


* * *


Od opisywanych tu wydarzeń upłynęło już 41 lat, a my nadal nie wiemy, co widziano i sfotografowano nad Tatrami w ten zimny, styczniowy ranek. W latach 90., kiedy w Polsce był ufologiczny boom, z inicjatywy zakopiańskiego badacza i popularyzatora Nieznanego – śp. inż. Jerzego Łataka – został zrobiony przez TVP-3 Kraków film właśnie na temat tej obserwacji. W nim przeprowadzono wywiad ze wspomnianym tu śp. Antonim Szrederem, dr Magdaleną Rubiś i śp. Stanisławem Koisem, którzy byli świadkami tego przelotu. Na podstawie ich relacji jestem absolutnie przekonany, że to Nocne Światło nie mogło być samolotem czy czymś w tym rodzaju.

Od lewej: inż. Jerzy Łatak, dr Magdalena Rubiś i pan Józef Kois. Zdjęcie wykonano w dyżurce elektrowni wodnej w Kuźnicach. (Fot. R. Leśniakiewicz)

Poza tym zaobserwowane przez nich zjawiska towarzyszące obserwacji tego obiektu wpisują się w znane schematy Bliskich Spotkań z UFO i Ufiastymi, aczkolwiek do tego ostatniego nie doszło. Ale czy na pewno?

Realizując mój Projekt Tatry natknąłem się na relacje o Bliskich Spotkaniach z Istotami, które przenikały do domów i oddziaływały psychicznie na mieszkających tam ludzi. I nie była to tylko i jedynie gra rozhisteryzowanej wyobraźni, bo te Spotkania pozostawiły trwały ślad w psychice tych ludzi… Tak czy inaczej, incydent ten był tylko ogniwem z długiego łańcucha niewyjaśnionych zdarzeń w naszym regionie i kraju związanych z II Falą UFO z przełomu lat 70-tych i 80-tych ubiegłego stulecia.



[1] Dzisiaj Powiatowa Komenda Policji.
[2] R. Leśniakiewicz – „Projekt Tatry”, Kraków 2002.