Powered By Blogger

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Tajemnicza stacja nadaje…

 

 

Jeden z czeskich portali podrzucił ciekawy temat w sezonie ogórkowym:

 

Częstotliwość radiowa w Rosji działa od 48 lat. Nikt nie wie, kto wysyła tajemnicze kody.

Tajemnicza stacja radiowa nadaje na częstotliwości 4625 kHz

Od połowy lat 70. działa stacja radiowa, która emituje tajemnicze brzęczące dźwięki wraz z przerywanymi słowami kodowymi i numerami. Praktycznie cały świat może dostroić się do tej stacji na częstotliwości 4625 kHz, ale nikt nie wie, kto z dowolnego miejsca nadaje na tej częstotliwości. Dla łowców tajemnic ten fakt od lat jest zupełną sensacją.

Od lat 70., na częstotliwości 4,625 MHz (λ = 15,4 m), która może być odbierana na całym świecie, pracuje zagadkowa rosyjska stacja radiowa i wysyła bzyczący dźwięk wraz z zakodowanymi słowami i cyframi. Dla łowców tajemnic ta stacja jest nie lada sensacją, która obfituje w najdziwniejsze teorie.

Zagadka rosyjskiej stacji radiowej-widma nazwanej Buzzer (brzęczyk) na tym się nie kończy. Ta radiostacja, której emisję na częstotliwości 4625 kHz wykryto w 1970 roku i która działa do dziś dnia, jest wciąż osłonięta tajemnicą. Nie wiadomo także, gdzie znajduje się nadajnik, co on wysyła i kto za nim stoi.

Na tej częstotliwości, która mieści się w zakresie UHF, którą może wychwycić każdy na całym świecie, poza bzyczeniem można usłyszeć jakieś kodowe słowa, litery i cyfry wymawiane w języku rosyjskim.  

Jedyną znaną wskazówką, którą uzyskano w wyniku namierzania źródła sygnału przeprowadzonego w połowie lat 90., mówi że nadajnik jest umieszczony gdzieś na rozległym obszarze błot w rejonie Sankt Petersburga. Radiostacja znana jest jako „brzęczyk” albo MDZhB (MDŻB) jest właśnie najlepiej słyszalna z tego rejonu.

Obok samej egzystencji tej zagadkowej radiostacji istnieją od szeregu lat dzikie teorie związane z Armią Radziecką/Rosyjską i badaniem Kosmosu. Niektóre z nich mówią o tajnym systemie aktywacji BMR przy pomocy kodowanego nadawania na UKF.

Ta stacja radiowa po raz pierwszy odezwała się i była zarejestrowana w latach 70., ale urzędowo odnotowano ją dopiero w 1982 roku. Nadawanie z biegiem lat się zmieniało, ale zawsze była to jakaś forma brzęczenia, przerywanego głosem mówiącym liczby albo jakieś kodowe słowa.

Jednak najprawdopodobniejszą nigdy nie potwierdzoną teorią jest ta, że radiostacja ta należy do Armii Rosyjskiej, ale jej zastosowanie jest dla specjalistów zagadką. Być może pewnego dnia dowiemy się czym ona jest, ale na razie stacja-widmo nadal pozostaje otulona tajemnicą.[1]

 

Buzzer i UVB

 

Mój czeski znajomy Pan Vladimír Šiška skomentował to krótko:

- Artykuł pełen bzdur, który wyraża przede wszystkim twierdzenie, że częstotliwość 4625 kHz to UHF (nie, to fale krótkie) i że częstotliwość transmituje...

Fakt, ale… poszperałem w Internecie, bo sprawa mnie zainteresowała. Znalazłem coś takiego w Wikipedii:

 

UVB-76 – znak militarnej radiostacji fal krótkich, która nadaje na częstotliwości 4625 kHz. W środowisku angielskojęzycznych krótkofalowców jej potoczna nazwa to brzęczyk (ang. buzzer), natomiast wśród rosyjskich krótkofalowców żużżałka (ros. жужжалка). Organizacja ENIGMA zajmująca się nasłuchem i klasyfikacją stacji numerycznych nadała oznaczenie XB, później zmienione na S28. Nadaje krótki monotonny sygnał brzęczenia powtarzany w przybliżeniu 25 razy na minutę przez 24 godziny na dobę. Pierwsze transmisje brzęczenia prawdopodobnie zaczęła nadawać między 1976, a 1982 rokiem.

 

Na przestrzeni lat stacja miała różne znaki wywoławcze:

 

do 2010: UVB-76

2010 – grudzień 2015: MDŻB

28 grudnia 2015 – marzec 2019: ŻUOZ.

Obecny znak wywoławczy to ANWF.

 

Stacja nadaje brzęczący sygnał trwający 0,8 sekundy, przerywany na 1–1,3 sekundy i powtarzany 21–34 razy na minutę. Dawniej minutę przed każdą pełną godziną dźwięk był przerywany, po czym przez kolejne 60 sekund stacja nadawała sygnał ciągły. Obecnie stacja nie emituje sygnału ciągłego. Pomiędzy 07:00 i 07:50 UTC z powodu prac konserwatorskich na głównym nadajniku emisja następuje z nadajnika zapasowego. Czasami stacja zmieniała swoje częstotliwości m.in. na 4585, 4666, 4712, 4753, 9250 kHz.

Buzzer rozpoczęła nadawanie prawdopodobnie między 1976 a 1982, początkowo jako zmieniający się dwusekundowy ton, a od 1990 sygnał brzęczenia. 16 stycznia 2003 nastąpiła na krótko zmiana na sygnał o wyższej częstotliwości (20 tonów na minutę) o dłuższym okresie, jednak powrócono do wcześniejszej formy sygnału.

Transmisje głosowe były rzadkie do czasu nagłej aktywności w sierpniu 2010 roku. Zwykle są nadawane na żywo, czasem kobiecym, a czasem męskim głosem w języku rosyjskim i powtarzane. Na przestrzeni lat odnotowano kilkadziesiąt wiadomości. Poniżej podano niektóre z nich.

·        24 grudnia 1997 o 21:00 UTC osoby dokonujące nasłuchu wyłowiły transmisję wiadomości, która brzmiała: Ja UVB-76, ja UVB-76. 180 08 BROMAL 74 27 99 14 – Boris, Roman, Olga, Michaił, Anna, Larysa 7 4 2 7 9 9 1 4.

·        9 grudnia 2002 w eter został wysłany kolejny przekaz, ale głos był zniekształcony. Wiadomość przetłumaczono na: UVB-76, UVB-76. 62691 Izafet 3693 8270.

·        21 lutego 2006 roku o 07:57 UTC miała miejsce inna transmisja głosowa, ale głos był także mocno zniekształcony. Wiadomość częściowo przetłumaczono na: UVB-76, UVB-76. 05 529 FELAK 17 09 08 98 TEPEPSzczIK 95 59 95 59 TPLEABF 95 25 25 9 – 0 5 5 2 9 Fjodor Jelena Leonid Anna Konstantyn 1 7 0 9 0 8 9 8 Tatiana Jelena Paweł Jelena Paweł Szczuka Iwan Konstantyn 9 5 5 9 9 5 5 9 Tatiana Paweł Leonid Jelena Anna Boris Fjodor 9 5 2 5 2 5 9.

·        23 sierpnia 2010 roku o 13:35 UTC: UVB-76, UVB-76, 93, 882, NAIMINA, 74, 14, 35, 74, 9, 3, 8, 8, 2, Nikołaj, Anna, Iwan, Michaił, Iwan, Nikołaj, Anna, 7, 4, 1, 4, 3, 5, 7, 4.

·        25 sierpnia 2010 roku o 6:54 UTC: UVB-76, UVB-76. 38 527 AKKRECIJa 36 09 55 73.

·        5 grudnia 2010 roku o 14:40 GMT+01:00: Michaił Dmitrij Żenja Boris, Michaił Dmitrij Żenja Boris, 13 842, Paweł Roman Jelena Fiodor Jelena Konstantyn Tatiana Ulijana Roman Anna, 48 95 79 68.

Aktywność w 2010 roku. Stacja stała się bardziej aktywna w 2010 roku. W czerwcu 2010 odnotowano krótką przerwę w regularnej transmisji, ale wróciła 6 czerwca.

·        1 września o 04:05 UTC stacja przestała nadawać sygnał brzęczenia. Zamiast tego, można usłyszeć cykliczne transmisje w postaci kodu Morse’a, w treści których znajdują się znaki zapytania. Okazały się być interferencją ze stacji M21 nadającą parę kiloherców wyżej.

·        2 września 2010 roku stacja nadawała naprzemiennie sygnał brzęczenia oraz fragment Jeziora łabędziego (Taniec małych łabędzi) Czajkowskiego. Sporadycznie można było usłyszeć ludzką mowę – najczęściej ciągi liczb odczytywane po rosyjsku. Rzadko pojawiał się dźwięk przypominający odgłos telefonu. Parokrotnie można było usłyszeć wszystkie wymienione dźwięki oraz ludzką mowę jednocześnie. Odbierano również transmisje w alfabecie Morse’a, okazały się one jednak być dziełem radiowych piratów-żartownisiów.

·        Od 3 września do 8 września stacja UVB-76 prawdopodobnie nie nadawała. 8 września znów można było odbierać charakterystyczny sygnał stacji, tym razem jednak na dwóch częstotliwościach – 4625 i 4670 kHz. Stacja nadaje w dalszym ciągu, jednak ogranicza się do komunikatów w alfabecie Morse’a oraz sporadycznych komunikatów głosowych w języku rosyjskim. W owych komunikatach stacja przedstawiała się jako MDŻB.

·        8 września 2010 nadano kilka testowych sygnałów typowych dla tej stacji, później stacja wróciła do nadawania pierwotnego sygnału ze zwiększoną mocą.

·        Od 9 września do 14 września stacja prawdopodobnie ponownie nie nadawała.

·        Od 16 września stacja na krótko powróciła do swojego pierwotnego sygnału. 24 września znów zamilkła.

·        6 października wróciła do nadawania. 15 października przestała nadawać sygnał brzęczenia – zamiast tego można było usłyszeć buczenie. 19 października powróciła do brzęczenia.

·        27 października znowu zamilkła. 4 listopada powróciła, lecz z dłuższym dźwiękiem.

·        11 listopada miała miejsce 32-minutowa rozmowa na żywo.

Sprzęt. Stacja jako główny nadajnik wykorzystuje Molniya-2M (PKM-15) i Molniya-3 (PKM-20), a jako zapasowy Viaz-M2. Prawdopodobnie moc nadawcza pierwszego to w 10 kW, a drugiego 2,5 kW (wykorzystywanego między 7:00 i 7:50 UTC). Antena jest horyzontalnym dipolem VGDSh (Nadenenko), wysokim na około 20 metrów.

Lokalizacja i funkcja. Przez długi czas obecne położenie lokalizacji nadajnika było jedynie spekulowane. Poprzednio nadajnik znajdował się w rosyjskiej miejscowości Powarowo (N 56°05′00″ - E 037°06′37″), w połowie drogi między Zielenogradem i Sołniecznogorskiem – 40 km na północny zachód od Moskwy, niedaleko wioski Łożki. Lokalizacja i znak wywoławczy nie były znane do czasu pierwszej transmisji głosowej z 1997. We wrześniu 2010 nadajnik został przeniesiony w okolice Pskowa. Może to być powiązane z reorganizacją wewnątrz rosyjskiej armii.

Funkcjonowanie UVB-76 nie zostało potwierdzone przez władze rosyjskie ani oficjalne instytucje powiązane z nadawaniem. Były litewski Minister Komunikacji stwierdził, że celem transmisji głosowych może być potwierdzenie czujności operatorów stacji odbierających komunikaty.

Inna z teorii głosi, że jedno z naukowych obserwatoriów bada zmiany w jonosferze nadając sygnał o częstotliwości 4625 kHz, identycznej z UVB-76. Nie wyjaśnia to jednak transmisji głosowych i w alfabecie Morse’a.

W 2011 roku grupa miejskich eksploratorów wybrała się do opuszczonych budynków po stacji w Powarowie. Wyniki wyprawy potwierdziły przypuszczenia, że była tam baza wojskowa. Odnalezione zostały dzienniki radiowe. Prawdopodobnie transmisje głosowe są wykorzystywane do przekazywania rozkazów do jednostek wojskowych.

Ostatecznie w maju 2014 r. udało się odkryć położenie kilku miejsc, z których nadawany jest Buzzer. Od sierpnia 2015 roku Buzzer najprawdopodobniej jest nadawany z 69 Centrum Komunikacji w Naro-Fominsku.

Występują także dwie rosyjskie stacje podobne do UVB-76 – The Pip oraz Squeaky Wheel.

 

Radiosygnały i UFO?

 

Ciekawe to jest, nieprawdaż?

Ale jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Jestem bowiem pewien tego, że takie radiostacje-widma nadawały już w latach 60. Opisałem to w mojej książce „Projekt Tatry”, w której napisałem, co następuje:

 

 NOL-e posługują się od czasu do czasu falami radiowymi, ale chyba w celu dezinformacji ludzi. Miałem kiedyś taki dziwny przypadek - to było pewnego czerwcowego poranka 1991 roku. Wtedy to właśnie w godzinach 07:00 - 07:15 w moim radioodbiorniku prze dobry kwadrans nie słyszałem niczego innego, tylko coś w rodzaju „ki-ki-ki” - natomiast w telewizorze był biały szum, jakby nie był podłączony do anteny. Po 15 minutach radiowe „ki-ki-ki” się skończyło, a w telewizorze pojawił się poranny program lub plansze kontrolne. Czy była to próba nawiązania Kontaktu - bardzo wątpię. Chyba że Oni chcieli na siebie zwrócić naszą uwagę, ale czy nie wystarczyło powiedzieć coś w rodzaju: „Mieszkańcy Jordanowa! Oto przybyliśmy!” - a tu nic, poza głupim „ki-ki-ki”...

NOL-e mogą być odpowiedzialne za pojawiające się od czasu do czasu fadingi w odbiorze fal UKF naszej TV, co stwierdzaliśmy niejednokrotnie. Ale te wydarzenia nie miały charakteru próby nawiązania Kontaktu, a raczej były produktem ubocznym Ich działalności, kiedy np. UFO weszło w wiązkę fal radiowych biegnących ze studia do przekaźnika... […]

Ta historia wydarzyła się w 1967 czy 1968 roku, w zimie. Nie pamiętam dokładnej daty poza tym, że był to dzień imienin którejś z moich ciotek. I było to na krótko po przeczytaniu przeze mnie książki Marii Kann pt. „Błękitna planeta”, moralitetu fantastyczno-naukowego, którego bohaterowie - harcerze z Warszawy - spotykają w uroczych plenerach Bieszczadów kosmonautę pochodzącego z planety krążącej wokół słońca Tau Ceti. Jun Atlan - bo tak zwał się ów kosmonauta - był potomkiem Atlantydów i powrócił na Ziemię, by odnaleźć pozostałości po kulturze swych przodków.

Imieniny mojej cioci były standardowe: dorośli jedli, pili, palili i gadali, gadali i jeszcze raz gadali o milionach nieważnych spraw. Miałem wtedy 11 czy 12 lat, i takie imprezy mnie szalenie nudziły. Wyniosłem się tedy do drugiego pokoju, gdzie było wielozakresowe radio i zacząłem - wzorem bohaterów „Błękitnej planety” - „czesać” skalę radioodbiornika na falach średnich i krótkich. Głosy w radio syczały coś nienawistnie, bełkotały, przemawiały napuszenie w kilkudziesięciu językach. Od czasu do czasu dolatywały do mnie strzępy muzyki i ćwierkliwy głos pracy radiodalekopisów. Lubiłem słuchać tej muzyki - bo telex przekazywał szybciej wiadomości od antycznego aparatu nadawczego Morse’a. Tutaj emisja pięciobitowych znaków tchnęła dla mnie urzekającą prostotą: znak /....o/ oznaczał „a”, znak /...oo/ to „b”, /..o.o/ to „c”, /..ooo/ to „d”, itd. itp. - a alfabet Morse’a wydawał mi się w porównaniu z tym szybkim kodowaniem i przekazywaniem informacji czymś żałośnie prymitywnym...

Kręciłem pokrętłem strojenia wsłuchując się w dźwięki otaczającego mnie Wszechświata, patrząc jednocześnie przez okno na nabiegające granatem niebo, na którym wybijały się srebrzyste ćwieki gwiazd wśród nagich koron drzew, jak na obrazach Siódmaka...  Słyszałem ćwierkanie radiodalekopisów - po latach dowiedziałem się, że były to głównie stacje szyfrowe MON, MSW i MSZ, pracujące w ramach Układu Warszawskiego. I naraz złapałem Morse - ktoś nadawał tak wolno, że mogłem wyłapać niewprawnym uchem nadawany znak: kropka, kropka, kropka, kreska, kropka - czyli /...-./ - chwila przerwy i znów ti, ti, ti, ta, ti. Już po imprezie, w domu spojrzałem do którejś z encyklopedii mojego dziadka i wyczytałem, że kombinacja /...-./ oznacza ZROZUMIAŁEM. Hmmm... - za to ja nie rozumiałem jednego - dlaczego ktoś przez niemal dwie godziny tłukł kluczem w eter na fali o długości około 31 metrów (9,5 MHz) jeden i ten sam sygnał: ZROZUMIAŁEM?...

Zaintrygowało mnie to i przez kilka następnych dni „czesałem” fale krótkie we wszystkich dostępnych mi pasmach: 16,8 m, 19 m, 25 m, 31 m, 41 m i 49 m - czyli od 17 do 6 MHz. Wyłapałem kilka takich dziwnych „audycji”, w czasie których przez kilka nawet godzin ktoś puszczał w eter: /..-/ czyli „u”, /..-./ czyli „f”, /-/ czyli „t” oraz /..../ czyli „h”... Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Teraz myślę, że to któraś z central szpiegowskich wysyłała dla swych agentów sygnały na HF i VHF. Trwała przecież Zimna Wojna i radiostacje szpiegowskie po obu stronach Żelaznej Kurtyny grały jej ponurego walca...

Nie liczyłem na to, że wychwycę w tym zgiełku Znak z Kosmosu i wreszcie spasowałem, ale... jednak pewnego dnia udało mi się wychwycić coś niezwykłego. Brzmiało to tak, jak melodyjka złożona z trzech rodzajów tonów: krótkiego /./, średniego - /-/ i długiego /__/. Przelewało się to-to gdzieś na skraju pasma 49 metrów, pomiędzy 5,8 a 6,0 MHz i brzmiało to mniej więcej tak:

.__-.--__-__.  .__-. ---.__  __-  ..__ __ __  ... ---.__.--. __..-..__ __.--  __..-__ __ itd.

Co to było? Nie wiem. Brzmiało to chwilami melodyjnie, jak pozdrowienie ze świata, którego już nie ma... Być może to był jakiś nowy rodzaj kodu albo szyfru stosowanego przez którąś ze służb specjalnych albo agencję kosmonautyki? A może to była próba Kontaktu? Mogę to tylko zgadywać. W jakiś czas potem wpadła mi w ręce książka SF jakiegoś francuskiego pisarza pt. „Planeta Kalgar” - w której ów autor także pisał o takich sygnałach, a zatem mógł to być jakiś żart radioamatora? A może to autor słyszał to samo, co ja i to zainspirowało go do napisanie tej książki?

 

Martwa ręka?

 

To byłoby na tyle, co pamiętam z mojej młodości. Składając to wszystko w jedno przyszła mi do głowy straszna myśl, a mianowicie: mamy tu do czynienia z radziecką „martwą ręką”. Przypomina to opisany w powieści „Czas nietoperza” Roberta Strattona vel Wiesława Górnickiego czy w noweli „Głowa Kassandry” Marka Baranieckiego  system „martwej ręki” odpalający ICBM i MRBM po odwetowym uderzeniu jądrowym na terytorium własne. To akurat jest możliwe – wyłączenie transmisji radiowej „brzęczyka” byłoby sygnałem do kontruderzenia…

Możliwe? Ależ jak najbardziej! W czasie stanu zwanego pokojem sygnały są emitowane non stop, bez przerwy. Nadaje się byle co, sieczkę, chłam byle tylko sygnał był emitowany na określonej częstotliwości. W przypadku uderzenia ze strony NATO i USA, w przypadku zniszczenia ośrodków decyzyjnych, kiedy nie będzie już nikogo do wydawania rozkazów, zadziała system „martwej ręki” – zespół komputerów, który zadziała w momencie urwania się sygnału. Po prostu odpali rakiety, które czają się w silosach i choć gdzie i bądź gdzie, a które polecą na USA, kraje NATO – w rezultacie czego Polska zamieni się w radioaktywne, ogniste bajoro. I tyle będziemy mieli z wojny z Rosją. No, ale nie rozumieją tego ani idioci na stołkach ani nadęte papugi w mundurach.

I to będą ostatnie rakiety wystrzelone na planecie Ziemia, która zostanie wyjałowioną, radioaktywną pustynią, jak Zirda z powieści prof. Jefremowa

Czy tego naprawdę chcemy?

 

(Fragment nieopublikowanej jeszcze książki St. Bednarza i R. Leśniakiewicza pt. „Piekielne katastrofy nuklearne”)