Powered By Blogger

poniedziałek, 28 września 2020

Znowu zaginięcia w Tatrach

Zaginiona Joanna Felczak z Warszawy

W nawiązaniu do mojego poprzedniego materiału na temat tajemniczych zaginięć ludzi w Tatrach, ostatnie dni przyniosły następne doniesienia, i tak jak donosi „Gazeta Wyborcza”:

 

Tatry i Podhale. Zaginęła turystka z Warszawy, poszukiwania trwają trzecią dobę

Kobieta przyjechała do Zakopanego w sobotę. W niedzielę miała wyjść w góry - ale od tamtej chwili z 40-latką nie ma kontaktu. Roman Wieczorek z zakopiańskiej policji: - Akcja poszukiwawcza trwa.

- Moja siostra Joanna Felczak w sobotę 19.09 przyjechała do Zakopanego. W niedzielę ok. 08:00 rano wyszła z pensjonatu (Dom Wypoczynkowy Słoneczna, ul. Karłowicza 4, Zakopane) i nikt jej tam od tego czasu nie widział. Nie ma z nią kontaktu, nie odbiera telefonu. Ktokolwiek posiada jakiekolwiek informacje na temat miejsca jej pobytu, kontaktował się z nią w ciągu ostatnich 2 dni lub widział ją – bardzo proszę o kontakt - napisała na Facebooku siostra zaginionej, Kamila.

Joanna Felczak ma 40 lat, ok. 175 cm wzrostu, blond włosy, niebieskie oczy i szczupłą budowę ciała.

Policja: Analizujemy nagrania z monitoringu

Sprawę prowadzi warszawska komenda policji. Na ich prośbę czynności na miejscu podejmują funkcjonariusze z Zakopanego.

Poszukiwania kobiety trwają już trzecią dobę. - Wiele godzin zajmuje nam przeglądanie miejskiego monitoringu, by potwierdzić, że kobieta faktycznie wyszła w góry - przekazuje nam Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji.

Pomoc ratowników TOPR w Tatrach

Kobieta od niedzieli nie odbiera telefonu, jej komórka jest wyłączona. Przez krótką chwilę, w nocy z wtorku na środę, telefon zalogował się w rejonie Hali Gąsienicowej. Ten trop również sprawdzają policjanci.

W wysokich partiach Tatr w poszukiwaniach pomaga Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.

 

Jak dotąd, nie została odnaleziona. Tymczasem z drugiej strony granicy nieoceniony dr Miloš Jesenský przysłał mi taką informację z dziennika „Nový Čas”:

 

Pewna kobieta poszła zbierać leśne owoce w Tatrach i tajemniczo znikła: Ratownicy z HZS poszukują ją przy użyciu nowej metody. Horská Záchranná Služba informuje o akcji poszukiwawczej w Tatrach Zachodnich.

- Dnia 19.IX.2020 roku w godzinach przedwieczornych, ratownikom HZS z Tatr Zachodnich zgłoszono zaginięcie 65-letniej Słowaczki, która w grupie zbierała leśne owoce pod Barańcem (N 49°10’24” – E 019°44’27” – 2182 m n.p.m.). Ostatni raz widziano ją na miejscach pod Barańcem od strony miejscowości Jakuboviany. Po zgłoszeniu w sobotni wieczór w akcji poszukiwawczej wzięło udział 8 ratowników – podaje HZS na Facebooku.

- Kiedy podczas nocnych poszukiwań nie udało się znaleźć kobiety, poproszono o pomoc jednostkę lotnictwa MSW. Poszukiwania kontynuowano w dniu 20.IX.2020 r. z powietrza wraz z helikopterem z jednostki lotnictwa MSW, kiedy to ratownicy HZS przeszukiwali całą lokalizację z powietrza i na ziemi, ale bez rezultatu. Uczestniczyło w tym 26 ratowników i przewodników w psami służbowymi. W następne dni miało miejsce rozszerzone poszukiwanie, w którym po raz pierwszy w historii poszukiwań, ratownicy HZS użyli do akcji drona – informują oni. Poszukiwania nadal przebiegają po ziemi i z powietrza, ale niestety bezowocnie.[1]  

 







Jak widać, nasi południowi sąsiedzi też mają podobne problemy z ludźmi zaginionymi w górach. Dr Jesenský, który także badał to zagadnienie twierdzi, że nie jest to odosobniony wypadek, chociaż na szlakach Słowackich Tatr panuje większa dyscyplina, niż na polskich.

Kroniki TOPR znają podobne wypadki, kiedy w górach giną bez śladu nawet mieszkańcy okolicznych miejscowości – i tak na Czerwonych Wierchach w 1928 roku zaginął tam bez wieści Jan Ciaptak-Gąsienica, którego ostatnio widziano na Hali Kondratowej. Jego ciała nigdy nie znaleziono. A przecież był on jednym z elity wspinaczy tego czasu, wsławił się pokonaniem północnej, 600-metrowej ściany Giewontu – problemem porównywalnym do Zamarłej Turni!!![2] No, ale Giewont i Czerwone Wierchy to polski Trójkąt Bermudzki i dzieją się tam różne dziwne rzeczy… A takich zaginionych bez wieści miejscowych było więcej, ale… nie zawsze się o nich zgłaszało do TOPR. Powody wyjaśniłem we wcześniejszym materiale o śmierci Marka Willa.[3]

A zatem nie pozostało nam nic poza czekaniem na rezultaty poszukiwań obu kobiet.