Powered By Blogger

wtorek, 29 września 2020

RMS „Titanic” vs. zorza polarna?

 


Na temat katastrofy transatlantyku RMS Titanic napisano już niemal wszystko, a mimo tego zawsze znajduje się coś nowego. Meteorolożka Marzena Rabczewska na swym blogu podała niedawno bardzo ciekawą hipotezę dotyczącą katastrofy tego ogromnego statku, a która sprowadza się do tego, że za kolizją i zatonięciem Titanica stoi… zorza polarna! A oto ten osobliwy materiał:

 

Potężna burza magnetyczna przyczyniła się do katastrofy Titanica

 

Burza geomagnetyczna mogła naprowadzić transatlantyk na górę lodową .

Zorza polarna rozbłysnęła na niebie nad Północnym Atlantykiem 15 kwietnia 1912 r. – w noc zatonięcia RMS Titanic. Ostatnie badania nad przyczyną katastrofy słynnego transatlantyku wskazują, że potężna burza geomagnetyczna z zorzą polarną mogły zakłócić systemy nawigacyjne i komunikacyjne oraz utrudnić działania ratownicze, pośrednio przyczyniając się do katastrofy, podczas której zginęło 1500 osób.

Świadkowie, którzy przeżyli katastrofę, opisywali kolorowe światła zorzy polarnej w regionie, gdzie Titanic zderzył się z górą lodową, a jeden z obserwatorów zeznał, że „zorza polarna była tej nocy bardzo silna” – napisała Mila Zinkova, niezależna badaczka pogody i fotograf, w nowym badaniu opublikowanym w internetowym wydaniu czasopisma „Weather”.

Zorze polarne powstają podczas silnych burz słonecznych, kiedy Słońce wyrzuca z dużą prędkością strumienie naelektryzowanego gazu, które pędzą w kierunku Ziemi. Kiedy naładowane cząsteczki i energia zderzają się z ziemską atmosferą, niektóre przemieszczają się wzdłuż linii pola magnetycznego, gdzie oddziałują z gazami atmosferycznymi, świecąc na zielono, czerwono, fioletowo i niebiesko – wyjaśnia NASA. Według NASA naładowane cząsteczki są w stanie zakłócać sygnały elektryczne i magnetyczne, przyczyniając się do przepięć.

Burza słoneczna (zwana również burzą geomagnetyczną) była wystarczająco silna, aby wytworzyć zorzę polarną i wpłynęła na kompasy oraz bezprzewodową komunikację na Titanicu oraz pobliskich statkach. Nawet niewielkie zakłócenie mogłoby wystarczyć, aby skazać statek na katastrofę – poinformowała Zinkova w badaniu.

Zorza polarna była doskonale widoczna, kiedy Titanic tonął. James Bisset, drugi oficer RMS Carpathia (statek, który uratował ocalałych z Titanica) napisał w swoim dzienniku podczas feralnej nocy z 14/15 kwietnia 1912 roku:

- Nie było księżyca, ale aurora borealis migotała jak promienie księżyca wystrzeliwane z północnego horyzontu.

We wpisie dokonanym pięć godzin później Bisset zauważył, że wciąż widział „zielone promienie” zorzy polarnej, kiedy Carpathia zbliżała się do szalup ratunkowych Titanica – zauważa Zinkova.

Ocaleni wypowiadali się, że około godziny 3 nad ranem czasu lokalnego dostrzegali zorzę polarną z szalup ratunkowych.

- Światło wyginało się w łuk na północnym niebie, a kolorowe serpentyny sięgały w kierunku gwiazdy polarnej” – napisał ocalały z Titanica, nauczyciel Lawrence Beesley.

W tym samym czasie, kiedy naładowane cząstki burzy słonecznej generowały ładny pokaz na niebie, kompas Titanica, na którym polegał kapitan, mógł zawirować. Odchylenie zaledwie 0,5 stopnia wystarczyłoby, aby skierować statek z dala od bezpiecznego miejsca i ustawić go na śmiertelnym kursie kolizji z górą lodową – twierdzi Zinkova w badaniu.

Sygnały radiowe tej nocy również były również „dziwaczne” – donosili operatorzy z liniowca RMS Baltic (Baltic był jednym ze statków, które odpowiedział na wezwanie pomocy Titanica, ale RMS Carpathia dotarła tam pierwsza). Według Zinkovej, sygnały SOS wysyłane przez Titanica do pobliskich statków nie zostały usłyszane, a odpowiedzi nie zostały odebrane.

- Oficjalny raport o zatonięciu Titanica sugerował, że amatorscy entuzjaści radia spowodowali zakłócenia, zagłuszając fale radiowe, a tym samym uniemożliwi dokładne rozpowszechnianie sygnałów alarmowych na inne statki w pobliżu – napisała. - Jednak w tamtym czasie mieli niepełną wiedzę o wpływie burz geomagnetycznych na jonosferę i zakłóceniach komunikacji. Uważam, że trwająca umiarkowana do silnej burza geomagnetyczna w pobliżu zorzy polarnej miała negatywny wpływ na otrzymanie dokładnych sygnały SOS-ów z pobliskich statków – dodała.

- Jeśli zakłócenia geomagnetyczne spowodowane burzą słoneczną rzeczywiście w miały miejsce, mogłoby to wpłynąć na wszystkie aspekty tragedii, w tym na błędy nawigacyjne, które spowodowały zderzenie Titanica z górą lodową i nieudaną komunikację SOS, która opóźniła przybycie statków ratowniczych – napisała Zinkova.

Chociaż Titanic zatonął ponad sto lat temu, opowieść o tej fatalnej podróży i jej tragicznym zakończeniu wciąż intryguje i fascynuje. Przedmioty odzyskane z tego fatalnego dnia mają wysokie ceny na aukcjach, np. menu na lunch z 14 kwietnia sprzedano w 2015 za 88 tys. USD. Chociaż sława statku pozostaje niezmienna, sam wrak szybko się rozpada. Kiedy zespół odkrywców odwiedził Titanica w sierpniu 2019 roku po 14-letniej przerwie odkryli, że część prawej burty statku – gdzie znajdowało się wiele pomieszczeń pierwszej klasy – została zniszczona przez potężne prądy oceaniczne, mikroby zżerające metale i sól.[1]


Wszystko jest OK., ale czy na pewno? Hipoteza jest bardzo ciekawa, tym niemniej ma swe słabe strony, a mianowicie:

·        Radiotelegrafiści z TitanicaPhillips i Bride – utrzymywali cały czas łączność z oddalonym o prawie 500 mn Cape Race i nadawali tam prywatne telegramy od i dla pasażerów Titanica.  Bez problemów. Kiedy R/O z Californiana chcący ostrzec Titanica o polu lodowym odezwał się na ich częstotliwości, to Philips kazał mu się zamknąć. Na takie dictum Cyril Evans po prostu wyłączył radio i poszedł spać… - z wiadomym fatalnym skutkiem. Californian stał w dryfie o 20 mn/~31,6 km od tonącego Titanica, a zatem z pokładu Titanica nie można było dostrzec świateł pozycyjnych Californiana i vice-versa. Musiał to być jakiś niezidentyfikowany statek, który stał w dryfie, a potem popłynął na zachód. Do dziś dnia nie wiadomo, jaka to była jednostka…

Mapka sytuacyjna katastrofy "Titanica" - uwidoczniono na niej pozycje najbliższych statków, które pospieszyły mu na ratunek

Nie wiem, skąd pani Zinkova wytrzasnęła informację o płonących na niebie światłach zorzy polarnej. Było wręcz odwrotnie – zeznania wszystkich świadków twierdzą, że noc była ciemna, bezksiężycowa, a tylko na bardzo czarnym niebie świeciły gwiazdy. To oczywiste, bowiem Titanic znajdował się w centrum wyżu – ponad 1040 hPa, który dał spokojną, bezwietrzną pogodę z CAVU.  I to właśnie zdecydowało o tym, że Titanic poszedł wprost na górę lodową – nie przewrócony growler, nie jakiś kawał lodu, ale na pełnowymiarowego iceberga – z prędkością 21,5 kts czy nawet 25 kts w egipskich ciemnościach. Góra lodowa dopiero ukazała się obserwatorom w odległości ok. 400 m od statku, jako ciemniejszy kontur na tle płonących gwiazd.

·        Co było potem – wiadomo: marynarze Fleet i Lee uderzyli w dzwon i powiadomili oficera wachtowego - VI oficera Moody’ego na mostku, że na kursie znajduje się góra lodowa. I oficer Murdoch natychmiast ocenił sytuację i przełożył rączkę telegrafu maszynowego na CAŁĄ WSTECZ, jednocześnie wydając rozkaz LEWA NA BURT, chcąc ominąć górę lodową. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że statek uderzy w przeszkodę, bowiem droga hamowania Titanica wynosiła ponad 7,77 km przy maksymalnej prędkości… Poza tym samo wykonanie skrętu było bardzo trudne – statek ważył ponad 66.000 ton, poruszał się szybko, zaś jego płetwa sterowa była za mała do szybkiego wykonania tak gwałtownego manewru. Skutek mógł być tylko jeden – kolizja.

·        Kolejna sprawa – radiowe wezwanie o pomoc. R/O z Titanica początkowo nadał sygnał CQD MGY – come quick danger i sygnał wywoławczy statku. Dopiero potem przypomniano mu, że niedawno został wprowadzony inny sygnał – SOS – save our souls i nadawał już SOS MGY oraz pozycję statku. Niestety – pierwsza pozycja była niewłaściwa, dopiero ta druga była skorygowana. Na wezwanie odpowiedziały sąsiadujące statki, z wyjątkiem SS Californian. Ale znowu – żaden z nich nie miał kłopotów z łącznością.

·        Z tego, co podaje autorka wynika, że zorzę polarną zaobserwowano dopiero około godziny 03:00 ADT/07:00 UTC-GMT – czyli już po tym, jak Titanic poszedł na dno o godzinie 02:20 ADT/06:20 UTC-GMT.

·        Czy zorza polarna miała jakiś wpływ na nawigację? Raczej nie. Nie było jeszcze radionawigacji ani radiolokacji, więc nie ma problemu z zakłóceniami propagacji fal radiowych. Problemem było to, że obserwatorzy na bocianim gnieździe nie mieli lornetek – a mieć powinni. I to lornetki rozjaśniające o dużej średnicy soczewek obiektywów. Takich nie mieli – miały zostać zakupione dopiero w Nowym Jorku. Kolejnym błędem był brak obserwatora na oku czyli na dziobie statku, który prędzej mógłby ujrzeć górę lodową na tle nieba. Wygwieżdżonego, ale ciemnego, bez ogni zorzy polarnej.  

 

A zatem hipoteza ta nie trzyma się znanych faktów. Gdyby niebo było jaśniejsze i/albo świecił bodaj sierpik Księżyca (który wzszedł dopiero nad ranem) czy zorza polarna (która pokazała się po godzinie 03:00 ADT), albo gdyby wiał choćby słaby wiatr powodujący falowanie, Titanic bez problemów dopłynąłby do portu przeznaczenia w Nowym Jorku. Niestety, tak się nie stało i wszystkie czynniki stworzyły piekielną machinę egzekucyjną, która pozbawiła życia ponad półtora tysiąca ludzi…   



[1] Źródło: „Live Science”.