Powered By Blogger

wtorek, 8 sierpnia 2023

Polowanie na Yeti’ego

 


Anton Pierwuszin

 

W XX wieku światowy rozgłos zyskała kryptozoologia – paranaukowa dyscyplina, która potwierdza teorię o tym, że pojedyncze egzemplarze historycznych zwierząt – UMA[1] – nie wymarły, ale żyją w oddalonych rejonach naszej planety. Pośród takich hipotetycznych stworzeń szczególną sławę zdobył człowiek śniegu, który po tybetańsku zwie się Yeti.

Pierwsze wzmianki o spotkaniach ludzi z włochatymi, człekokształtnymi stworami, których nie można zaklasyfikować jako małpy, można znaleźć jeszcze w antycznej literaturze. Uważa się, że w ten sposób powstał obraz Satyra. W o wiele późniejszych czasach pojawiły się legendy o dziwnych ludziach, włochatych i mieszkających w dzikich lasach, operujących nieczystymi siłami. Przy czym autorzy legend nie za bardzo przejmowali się ich autentycznością tych zagadkowych UMA i uczyli, jak z nimi należy się obchodzić.

 

Reliktowy hominid

 

Na początku XX wieku, pod wpływem odkryć paleontologicznych powstała literatura fantastyczno-naukowa, w której opisywano ekspedycje uczonych w niedostępne rejony, gdzie schroniły się pozostałości dawnej biosfery.

Pośród tych dziwnych, prehistorycznych stworzeń, badacze napotykają także reliktowe hominidy – antenatami człowieka rozumnego na drzewie ewolucji. Do nich zaliczano także Neandertalczyków, którzy wymarli stosunkowo niedawno, bo około 30.000 lat temu.[2] Jednakowoż być może, że oni jakimś sposobem uchowali się i zasiedlają dzikie dżungle, niedostępne lasy i zbocza wysokich gór?

Określenie „człowiek śniegu” oznaczające reliktowego hominida pojawiło się po brytyjskiej zwiadowczej ekspedycji na Czomolungmę[3] w 1921 roku. Jej kierownikiem był Charles Kenneth Howard-Bury, który opublikował książkę, w której opisał on gigantyczne zagadkowe ślady na śniegu i cytował lokalne legendy o Metoch Kanhmi – rasie przerażających, włochatych ludzi.

Wkrótce zaczęły się mnożyć podobne świadectwa od podróżników po Tybecie. W tym czasie też spopularyzowało się nowe nazwanie tej istoty – Yeti – czyli Ten-który-zamieszkuje-skaliste-miejsca. Do tego Tybetańczycy rozróżniali dwa gatunki śnieżnych UMA: dużego Dzu-ti porywającego bydło i rzadkiego Mech-ti, który zdradza pewne podobieństwo do człowieka.[4]

 

Komisja akademików

 

Akademicka nauka nie widzi niczego nadzwyczajnego w hipotezie o istnieniu reliktowych hominidów. Jednak nie patrząc na to, że najbardziej znane zdarzenie Bliskiego Spotkania z Yeti sfilmowane w 1967 roku, miało miejsce w Północnej Kalifornii, specjaliści są przekonani co do tego, że na terytorium USA nie mogą istnieć reliktowe hominidy. A to dlatego, że dużych małp człekokształtnych na kontynencie północnoamerykańskim nigdy nie było. Jak dowiodło tego dokładne zbadanie filmu, okazał się on być fałszywką.

Radzieccy uczeni z zainteresowaniem śledzili rozwój szumu wokół tego fenomenu. Aby zacząć jego systematyczne badania, dnia 31.I.1957 roku zaczęło się posiedzenie prezydium AN ZSRR, na którym rozpatrzono tylko jedno zagadnienie – człowiek śniegu. Poza przewodniczącym Akademii – Aleksandrem Niesmiejanowem uczestniczyli w nim fizyk-teoretyk Igor Tamm, antropolog Michaił Niesturch, historyk Borys Porszniew i in. W charakterze hipotezy roboczej przyjęto pogląd, że człowiek śniegu to hominid ze zdegradowanej gałęzi Neandertalczyków.

Opierając się na relacjach o CE radzieckich podróżników z tym UMA, Porszniew przedstawił pogląd, że mógł on wyemigrować z głównych miejsc swego bytowania w Himalajach w kierunku północno-zachodnim, dochodząc do Pamiru. W rezultacie tego, zdecydowano zorganizować kompleksową ekspedycję w celu wszechstronnego naukowego zbadania dwóch słabo zbadanych obszarów Pamiru: basenu jeziora Sariezkiego (w Tadżykistanie; N 34°12’18” – E 072°45’32”) oraz basenu rzeki Muk-Su. Uchwałą prezydium nr 74 została powołana specjalna komisja, której szefem został znany geolog i geograf Siergiej Obruczew.


W Pamirze zaczęły się wielkie działania polowe z wykorzystaniem grup antropologów, alpinistów i nawet wojskowych. Jednakże po paru miesiącach intensywnych poszukiwań, w których uczestniczyli nawet przewodnicy z doskonale wyszkolonymi psami, badacze nie znaleźli nawet najmniejszych śladów Yeti. Entuzjaści przyznali się do porażki.

Uchwała o likwidacji komisji prezydium AN ZSRR przyjęło w dniu 23.I.1959 roku. Finalny referat wygłosił Obruczew i Porszniew. Prezydium jednogłośnie przyjęło końcowy wniosek: Nie ma podstaw do stwierdzenia, że współcześnie w Pamirze występuje człowiek śniegu. Materiały ekspedycji przekazano Pamirskiej Stacji Biologicznej, zaś psy zamknięto w kojcach.

 

Tajemnica Zany

 

Historyk Porszniew analizował podania mieszkańców Abchazji (Pd. Kaukaz, stolica Suchumi N 43° - E 041°), którym zdarzało się wojować z członkami plemienia Oczokoczi – włochatych, zwierzokształtnych gigantów.  

W trakcie zbierania informacji na temat tych gigantycznych hominidów, które ludzie napotykali w Abchazji okazało się, że nie brakowało tam także opowieści o współczesnych, miejscowych Yeti, polowaniach na nie, złapaniu i próbach oswojenia tychże. W 1962 roku prof. Aleksandr Maszkowciew usłyszał historię o „kobiecie śniegu” o imieniu Zana, która zamieszkiwała i została pochowana we wsi Tchina-Oczamczirskiego Rejonu. Wielu długowiecznych staruszków-stulatków znało Zanę osobiście i mogli ją dokładnie opisać. Niestety nie ma już w wiosce domu – oznajmił Porszniew – w którym nie zachowałyby się wspomnienia rodzinne o Zanie.

Data i miejsce pojmania Zany są nieznane. Zgodnie z jednym przekazem, polowano na nią w górskich Zaadańskich Lasach. Wedle drugiego – w pobliżu wybrzeża morskiego Rejonu Oczamczirskiego albo w ówczesnej Adżarii. Nieraz Zanę sprzedawano zanim ona stała się własnością dworzanina Edhi Genaba.

Skóra Zany była czarna, jej ciało okrywały ciemnorude włosy. Ale na dłoniach, stopach i twarzy włosów nie było. Zana nie była w stanie mówić. Czasami coś mamrotała, wydawała jakieś nieartykułowane dźwięki, a czasami – krzyki. Najważniejsze, czego udało się jej nauczyć, to krzesanie ognia i rozniecanie go. Poza tym ona wykonywała niektóre zadania: kręcić ręcznymi żarnami, przynieść drewna, worki z ziarnem czy wodę w dzbanie.

Ciekawym jest to, że ona uwodziła miejscowych mężczyzn i zachodziła z nimi w ciążę. Jej synowie Dżanda i Chwit  oraz córki Kodżanir i Homaza wyrośli na normalnych ludzi z normalnym umysłem. Oni mieli ciemną skórę i jawnie negroidalne rysy twarzy. Chwit dożył do 67 lat i pozostawił po sobie trójkę dzieci. Historyk Igor Burcew odnalazł mogiłę Chwita i wydobył jego kości w celu badań anatomicznych i genetycznych. Badania prof. Briana Sachsa z Uniwersytetu Oksfordzkiego wykazały, że Zana była na pewno człowiekiem, jednakże należącym do rzadkiego odgałęzienia naszego gatunku, które zamieszkiwało Afrykę 100.000 lat temu.

 

Wariant tybetański

 

W połowie lat 20-tych XX wieku tajny współpracownik OGPU[5] Nikołaj Walero-Gracziew podróżujący z pielgrzymującymi mnichami-lamaistami w górach Środkowego Tybetu zebrał bogaty materiał o Mi-ge (Mi-go, Mi-tench) jak tam zwą „człowieka śniegu”. Pewien uzdrowiciel opowiedział mu o medycznym wykorzystaniu tłuszczu w tybetańskiej medycynie. Powróciwszy do ojczyzny, zwiadowca przywiózł ze sobą kilka starych skalpów Mi-go.

 

Moje 3 grosze

 

Sprawa istnienia Yeti i innych reliktowych hominidów interesowała mnie od dawna, a dokładniej od 1970 roku, kiedy w ręce wpadła mi kryptozoologiczna biblia „Na tropie nieznanych zwierząt” prof. Huevelmansa. Czytając ją wpadła mnie i mojemu koledze ze szkoły Jurkowi S. pewna idea. Otóż doszliśmy do wniosku, że faktycznie – mogło dojść do migracji pewnych form człowiekowatych z Syberii na południe – w Himalaje, a potem – po ustąpieniu lodowców – pewna ich część zeszła z gór i poszła z powrotem ku północy – na Syberię i w Pamir, jak zakładał to Porszniew. Dzięki temu pojawił się tam Ałmas (Ałmasny).   

OK., ale nie wyjaśniało to problemu istnienia takich hominidów jak japoński Hibagon czy malajski Orang Pendek. Wraz z Jurkiem doszedłem do wniosku, że Hominidy jednak sforsowały Himalaje i rozeszły się w kierunku Półwyspu Malajskiego, Chin, Japonii i Australii. Opowiedzieliśmy o tym naszemu profesorowi od przyrody, który stwierdził, że na papierze taka rzecz jest możliwa…

Tak czy inaczej, istnienie reliktowych hominidów uważam za coś oczywistego. To, że ich nie ma w Polsce czy Europie wcale nie dowodzi tego, że nie istnieją. Na Ziemi są jeszcze całe światy zaginione, które czekają na swoich Challengerów.

 

Źródło – „Tajny SSSR” nr 3/2018, ss. 4-5.

Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Sas - Leśniakiewicz       



[1] Od słów Unknown Mysterious Animal – nieznane tajemnicze zwierzę.

[2] Ta kwestia jest dyskusyjna, ponieważ w naszym genomie mamy znaczny procent DNA Neandertalczyków. 

[3] Mt. Everest (Sagarmatha) – 8848 m n.p.m. 

[4] Słynny belgijski uczony-zoolog Bernard Huevelmans przytacza w swej pracy „Na tropie nieznanych zwierząt” aż trzy rodzaje Yeti: ogromne Nyalmo, mniejsze od nich Rimi i niemal ludzkie Raschi-bompo.

[5] Radziecka tajna policja polityczna, poprzednik KGB.