Powered By Blogger

środa, 11 lutego 2015

I powróci Godzilla... (dokończenie)


XIII


Wróciliśmy na pokład Guro Sio Maru 22 z poczuciem totalnej klęski. Wszystkie bomby biologiczne znikły i było oczywiste, że ktoś je sobie najbezczelniej przywłaszczył. Znaleziona wstążka wskazywała na to, że zajęli się nimi czule nasi przyjaciele w Twierdzy Andyjskiej, z którymi kilkakrotnie już spotkaliśmy się w Tunezji, byłej Jugosławii, Polsce, USA, w Arktyce i paru innych miejscach. Zaprzątało mnie to, że ktoś pozostawił na tym miejscu wizytówkę. Kto to był? – swój czy wróg?

Jak się spodziewałem, komandor Sato zażądał od nas wyjaśnień. Opowiedzieliśmy mu wszystko, co wiadomo było nam o Twierdzy Andyjskiej i neohitlerowskich próbach przejęcia władzy na Ziemi zatajając jedynie fakt istnienia Komitetu Dziewiętnastu.
- Sytuacja dojrzała już do tego, że powinna zacząć się interwencja połączonych sił kilku krajów w tym rejonie świata – zakończyłem swoje wystąpienie.
Sato milczał przez moment przetrawiając to, co usłyszał od nas.
- Czy jest pan tego pewien? – zapytał Pitt.
- Więcej niż pewien – odparłem – Stany Zjednoczone są dość dokładnie spenetrowane przez nich i obawiam się, że jeszcze bardziej, niż w okresie Zimnej Wojny przez Sowietów. Co więcej, wygląda na to, że ich służby wywiadowcze związały się z Opus Dei. Parę lat temu, bodaj czy nie w 2010 roku, jeden z członków Opus Dei puścił farbę, że w Watykanie działa satanistyczna sekta kilkudziesięciu biskupów i kardynałów oddająca cześć diabłu. W parę tygodni później zmarł. Ponoć wiedzieli o niej obaj ostatni papieże. Otóż mała poprawka: to nie była sekta, ale bardzo głęboko zakonspirowana placówka wywiadu wpływu Twierdzy Andyjskiej.
- Niemożliwe – Pitt uniósł brwi – przecież to byłoby…
- Możliwe – odparłem – a jak pan myśli, dlaczego zamordowano Jana Pawła I i usiłowano zamordować Jana Pawła II?  I dlaczego nie zamordowano Benedykta XVI?
- Przecież do Jana Pawła II strzelał jakiś Turek na zlecenie KGB… – odpowiedział niepewnie Pitt – więc…
- A kto to udowodnił? – zapytałem zjadliwym tonem – o ile wiem, to nikt. Bo to nieprawda. Zlecenie zabicia papieża wyszło z Watykanu.
- Czy to Benedykt…? – zapytał Pitt z rosnącym zainteresowaniem.
- Nie wiem, ale jak sądzę mógł pomagać i osłaniać rodaków – odparłem – wszak jego przeszłość nie była taka kryształowa, jakby to się wydawało. Ciekawy jestem, dlaczego zrezygnował z władzy na rzecz Franciszka?… Dlatego uważam, że to akurat jest możliwe. Zabójstwo Jana Pawła II mogło być – i w zamyśle było – casus belli pomiędzy Wschodem a Zachodem. A po tej wojnie wielkimi wygranymi byliby tylko pogrobowcy Hitlera z Twierdzy Andyjskiej…

Komandor Sato przysłuchiwał się temu z rosnącym zdumieniem, którego nawet nie usiłował ukryć.
- A zatem sugeruje pan, że te bomby zostały zabrane przez jakichś Niemców do Ameryki Południowej? – zapytał wreszcie.
- A pewnie, że tak – odpowiedziałem – niech pan spojrzy. To jest dowód rzeczowy. Ta wstążka i ten napis nie liczy sobie więcej, niż rok. Poza tym w czasie Drugiej Wojny Światowej nigdy nie było takiej formacji w III Rzeszy, a zatem to jest coś nowego. I jeszcze… - urwałem, bo naszła mnie dziwna myśl.
- Co jeszcze? – zapytał komandor Sato.
- Poza tym już wiem, kto i dlaczego zaraził Inuitów tą cholerną bakterią 087 – powiedziałem.
Pierwszy zaskoczył Pitt.
- To byli oni? – zapytał z pewnością w głosie.
- Oczywiście! Zarazili ich dżumą, bo chcieli sprawdzić działanie tej broni no i przy okazji pozbyli się niewygodnych świadków, którzy mogliby coś powiedzieć o nich władzom Kanady. To jest oczywiste i pasuje do tego obrazu.
- Czyli czego się można spodziewać? – zapytał Pitt – bo ja się obawiam najgorszego. Ataku biologicznego na Stany i inne kraje w Ameryce i Europie. Na Japonię też – dodał rzucając spojrzenie komandorowi.
- Niech pan powiadomi admirała Sandeckera – powiedziałem – a pan, komandorze niech natychmiast zamelduje o tym kwaterze JXSDF i Sił Samoobrony. Najwyższy stopień zagrożenia bronią B. Poza tym,  należałoby przekazać tą informację do kwatery głównej NATO i Rosjanom. Trzeba im za wszelką cenę w tym przeszkodzić.

Tylko raz mieliśmy sytuację tego rodzaju. To było 21 grudnia 2012 roku, kiedy skończył się cykl Long Count kalendarza Majów, w dniu ich kalendarza oznaczonym jako 13.0.0.0.0. 4 Ahau 3 Kankin. Tego dnia we wszystkich najważniejszych miastach świata miały być odpalone głowice dezintegracyjne, których wybuch miał wysterylizować te miasta potężnymi strumieniami wysokoenergetycznego promieniowania gamma… Na szczęście dzięki poświęceniu pewnej kobiety, odwadze pewnej dziewczyny i przemyślności jej ojca do tego nie doszło.  Jak widać IV Rzesza nie odpuściła i zamierzała po raz kolejny sięgnąć po władzę, tym razem stosując atak biologiczny.

Tak zrobiono. Powiadomiliśmy władze naszych krajów. Napisałem długi email do profesora Milczarka, w którym opisałem pokrótce to, co nas spotkało i wyraziłem swe obawy, co do przyszłych wydarzeń. Miałem nadzieję, że popchnie tą sprawę dalej.


* * *
  

Stoimy z Krystyną pod wieczornym niebem rozświetlonym mgławicą świateł tokijskiego portu lotniczego Narita czekając na samolot do Moskwy. Zdecydowanie mieliśmy dosyć lotów nad Biegunem – na kolejną katastrofę też nie mieliśmy ochoty. Staliśmy trzymając się za ręce, wpatrzeni w dalekie światła.
- Mam dość przygód na czas nieokreślony – powiedziałem.
- Ja też – Krystyna uśmiechnęła się w ciemność za oszkloną ścianą – ale pomyśl, ile rzeczy udało się nam wyjaśnić w ciągu tych kilkudziesięciu dni! Ile tajemnic!
- Mieliśmy szczęście i nic nadto – odparłem.
- Ale jednak to przydarzyło się NAM, a nie komuś innemu – w jej głosie usłyszałem uśmiech – no i to MY dzięki temu znów uratowaliśmy świat.
- Nie uważasz, że jest to dość… fatygujące?
Przytuliła się do mnie.
- Tęsknisz do Gemmy i Ramona?
- No pewnie – odparłem – a ty nie?
- Też… A przecież jesteście jedynymi moimi najbliższymi, jakich mam…

Objąłem ją i pocałowałem w usta. Oddała mi pocałunek i znów staliśmy patrząc na odległe światła miasta.
- Co ci to przypomina? – zapytała.
- „Casablankę” – odparłem. – Tylko że TA wojna jest straszniejsza, bo niewidzialna…
Położyła mi głowę na ramieniu.
- Yhmmm… – przytaknęła niechętnie – a wiesz, co mnie uderzyło w tym wszystkim?
- No co?
- To, że nawet Wodni Ludzie nie zdawali sobie sprawy z wędrówki gór lodowych w czasie Małej Epoki Lodowej. Wygląda na to, że masz Nobla w kieszeni…
- E, tam – mruknąłem – od razu Nobla…
- He, he – odparła –  a wiesz, co napisano w „Asahi Shimbun” dzisiaj? Otóż wyobraź sobie, że Rosjanie zabrali się za badanie Białej Atlantydy i znaleźli potwierdzenie wszystkich twoich hipotez?
- Naprawdę? No to rzeczywiście mogę się tylko cieszyć…

Ciepły kobiecy głos zapowiedział nasz samolot. Odwróciliśmy się i ruszyliśmy w stronę gejtu. Jeszcze dwa dni i będziemy w domu – pomyślałem – nareszcie. I z tą myślą wszedłem do rękawa łączącego dworzec z samolotem.

KONIEC


Zdjęcia - Internet