Powered By Blogger

czwartek, 26 lutego 2015

Superbomba dla Führera



Iwan Barykin



Niemiecki inżynier Karl Esser w latach 80. zaprojektował jeden z podziemnych bunkrów dla Saddama Hussaina. A jego babka, Anna Esser zbudowała wiele bunkrów na potrzeby III Rzeszy i szczególnie dla Hitlera.

W latach 1944-45 hitlerowskie Niemcy jak się okazuje zdetonowały dwie bomby atomowe w którym czynnikiem roboczym był pluton. I opowiedział mi o tym 93-letni Walter Schulke, były oficer SS. Czytelnicy „Tajny XX wieka” oczywiście czytali o historii mojego znajomego, któremu pomogłem odnaleźć mogiłę jego krewnego, który zginał w grudniu 1942 roku pod Stalingradem, za co Herr Schulke opowiedział mi historię o sobie, o swej służbie w SS-Sonderbataillon korygującym odpalanie rakiet V na Londyn.

Model niemieckiego reaktora jądrowego z wczesnych lat 40. XX wieku


Rewelacje SS-Huptsturmführera


- Na początku października zostałem włączony do specjalnego obserwacyjnego komanda SS – zaczął swą opowieść Schulke. – Powiedzieli, że próby superbroni nadejdą szybko w rejonie wyspy Rügen/Rugii, nieopodal rakietowego ośrodka badawczego i poligonu HRVA w Peenemünde. Wybór padł na mnie dlatego, że w 1940 roku ukończyłem fakultet fizyki Uniwersytetu Berlińskiego.

W nocy 11 listopada zebrano nas w bunkrze i powiedzieli nam, że będzie przeprowadzona próba wybuchu Atomwaffe i że powinniśmy przestrzegać wszelkie środki ostrożności. Z wykładów staruszka Einsteina, jakie słuchałem na uniwersytecie doskonale zapamiętałem, jak bardzo śmiercionośne jest promieniowanie dla wszystkiego, co żyje. Wiedziałem też, że w Rzeszy trwają prace nad skonstruowaniem broni A…

Amerykanie na atomowym poligonie w Ohrdruf

Nie czekaliśmy długo.  Wzdrygnąłem się, kiedy zobaczyłem, jak w odległości kilometra od bunkra straszliwie błysnęło oślepiającym światłem, a potem rozległ się straszliwy huk. Taki, że zatrzęsła się ziemia. Na niebie pojawił się fioletowo-czerwony obłok w kształcie grzyba. Po czterech godzinach pozwolono nam wyjść z bunkra w skafandrach, zrobionych z czegoś w rodzaju azbestu, a na głowy kazali nam włożyć coś w rodzaju kaptura z okienkiem przed oczami. Zdjąłem go dosłownie na sekundę żeby dokładniej rozejrzeć się dookoła, co pozostało z budowli i lesie. To, co zobaczyłem mną wstrząsnęło: przede mną znajdowała się zwęglona, wyżarzona pustynia. A przecież wbijano nam do głowy, by nie zdejmować odzieży ochronnej. Po jakimś czasie pojawiły się duszności i słabość, z nosa pociekła krew, zakręciło mi się w głowie, poczułem metaliczny smak w ustach.

Według słów Schulkego platforma, na której umieszczono ładunek, jakby krowa zlizała ozorem. W odległości 500 m od PUNKTU ZERO wszystkie drzewa były powalone a te, które znajdowały się blisko epicentrum eksplozji zostały zwęglone. Ziemia przekształciła się w szklistą masę.

Amerykanie demontują niemiecki doświadczalny reaktor jadrowy

- Do dziś dnia wspominam ten obraz Apokalipsy jak koszmar – przyznał się mój rozmówca – pomimo tego fizycy, których dopuszczono do badań byli z radości w siódmym niebie: Udało się!!! – wołali. Chcieli zameldować o wszystkim do Berlina, ale łączności nie było, pojawiła się dopiero po paru godzinach. Jak potem to wyjaśniłem, w bombie było 5 kg plutonu (Pu). Ale ta, którą po pół roku wypróbowano w Ohrdrufie, Turyngia, przeszła wszelkie oczekiwania…

- Czy pan tam był? – zapytałem Herr Schulkego.
- Tak. Tam był taki sam schemat. Nie wolno nam było dopuścić nikogo postronnego. Powiedziano nam, że ten test być może będzie oglądał sam Führer. Jego kwatera znajdowała się niedaleko Ohrdrufu. Dzień 5.III.1945 roku dokładnie wrył mi się w pamięć. Na poligonie zbudowano platformę o wysokości 6 m, i na niej umieszczono bombę. Do tego doświadczenia użyto także 700 radzieckich jeńców wojennych, którzy grali rolę królików doświadczalnych. Mieli być materiałem doświadczalnym – eksponowanym na promieniowanie. Wybuch miał miejsce o wyznaczonym czasie, ale ja wzdrygnąłem się od błysku i huku, który był jeszcze straszniejszy, niż na Rugii. Grzyb po wybuchu zajął całe niebo. Obraz tego był jeszcze gorszy, niż za pierwszym razem. Z jeńców nie pozostał nawet ślad. Ci, którzy znajdowali się dalej od epicentrum byli zmasakrowani nie do poznania. Ich nawet nie dobijano, tylko zrobiono z nich stos i podpalono. Nam powiedziano, że od tego czasu III Rzesza posiada broń o potwornej sile rażenia.

- I co było dalej?
- W końcu kwietnia, kiedy Rosjanie byli o sto kilometrów od poligonu w Peenemünde, nas i uczonych załadowano na okręty podwodne i wywieziono do Patagonii. Tam w niemieckiej kolonii dowiedziałem się, że naziści użyli Atomwaffe kilka razy. Pierwszy raz na Krymie przy zajmowaniu Sewastopola, a następnie w czasie Bitwy na Łuku Kurskim. Był to ładunek o niewielkiej mocy i użyto go przeciwko pułkowi strzeleckiemu. Nie przeżył nikt. Niemców oskarżono o użycie zabronionych przez konwencje międzynarodowe BŚT, chociaż skutki ich działania są zupełnie inne. Wiosną 1945 roku, Niemcy były jak jeszcze nigdy blisko wyprodukowania pełnowymiarowej bomby A. Zabrakło nam tylko kilku tygodni…

Schulke opowiedział, że z niemieckiej kolonii, kiedy skończyło się polowanie na zbrodniarzy wojennych, pojechał na dalsze zamieszkania do USA i tam założył Muzeum Historii II Wojny Światowej. Znajdowały się tam makiety wszystkich nowinek technicznych III Rzeszy, z wyjątkiem bomby A.


Początki prac nad atomem


- Zwiedzający muzeum czasami pytali mnie, dlaczego w muzeum nie ma ani słowa o historii prac nad „cudowną bronią” Hitlera – mówił dalej mój rozmówca. – Zainspirowało to mnie i zacząłem szukać świadectw w archiwach. Najciekawszych odkryć dokonałem w Niemczech, do których wróciłem po upadku Muru Berlińskiego. I oto, co udało mi się ustalić. W III Rzeszy nad bronią A zaczęto pracować jeszcze w 1938 roku. Wiodący fizycy-atomiści Otto Hahn i Fritz Straßman odkryli wtedy nowe zjawisko – rozpad jądra atomowego uranu. Hitler nadzwyczajnie zainteresował się możliwością skonstruowania superbroni, przy pomocy której można było zawojować cały świat, powierzył tą sprawę głównodowodzącemu wojsk lądowych – Wehrmachtu – feldmarszałkowi Walterowi von Brauchitschowi. Specjalny wydział fizyki Rady Badawczej Rzeszy objął prof. Abraham Esau.

Jesienią 1939 roku, wiodący niemieccy fizycy zostali wciągnięci do Towarzystwa Uranowego przy Urzędzie do spraw Uzbrojenia Armii. Centrum badań atomowych stał się Instytut Fizyki Towarzystwa Keisera Wilhelma. Do prac nad cudowną bronią oddelegowano znani na całym świecie uczeni: Otto Hahn, Werner Heisenberg, Kurt Diebner, Carl F. von Weizsäker, Manfred von Ardenne, Max von Laue i inni. W tym projekcie naukowym brały udział 22 organizacje naukowe.

Na finansowanie projektu atomowego została przeznaczona gigantyczna, jak na owe czasy suma 1,6 mln RM. Nie było problemu z brakiem rudy uranowej – uraninitu – UO2, UO3, U5O8, Niemcy posiadały połowę całego światowego zapasu tego pierwiastka. Jego dostawy płynęły z Czechosłowacji (Jahymovo) i Francji (Autun) oraz kopalni w Kongu. Uran wydobywano także w Niemczech – m.in. w Karkonoszach i Górach Sowich na Dolnym Śląsku. W 1940 roku, w tajnych fabrykach uzyskano 280 kg metalicznego uranu, niezbędnego do konstrukcji bomb A. W 1941 roku było już 2,5 tony, a w 1942 roku – 5,6 tony. Ciężką wodę (D2O) otrzymywano z Norwegii.

W końcu lat 30., zaczęła się budowa reaktorów jądrowych. W lutym 1942 roku grupie Heisenberga-Döpela udało się wybudować doświadczalny reaktor w lipskim uniwersytecie. W 1939 roku, grupa badawcza fizyka nuklearnego Kurta Diebnera zaczęła budowę reaktora jądrowego na ciężką wodę i metaliczny uran na poligonie Kummersdorf pod Berlinem. Reaktor Heisenberga-Döpela uruchomiono w marcu 1945 roku. Zamienił on reaktor Diebnera, który eksplodował w czasie wchodzenia w fazę krytyczną. Jeszcze w 1941 roku, niemieccy uczeni napisali podanie o przyznanie patentu na bombę plutonową. W 1942 roku, Niemcy najlepszymi technologiami nuklearnymi na świecie. Potwierdza to w swej książce pt. „Broń jądrowa Trzeciej Rzeszy” angielski pisarz David Irving.    

- A gdzie miał miejsce montaż tych atomowych ładunków?
- W podziemnych fabrykach na terenach obozów koncentracyjnych. Niemcy szeroko wykorzystywali do wyrabiania niezbędnych komponentów jeńców wojennych. Na terenie obozu koncentracyjnego Auschwitz został zbudowany zakład produkcji syntetycznego kauczuku. Jednakże ani kilograma kauczuku tam nie wyprodukowano – był to bowiem zakład separacji izotopów, gdzie pracowało dziesiątki tysięcy więźniów.

[Ciekawa informacja, bo jak dotąd mówiło się tylko o fabryce kauczuku. Według Geocachingu w Polsce: Przy ul. Chemików znajduje się pomnik Walki i Męczeństwa w Monowicach. Odsłonięty w 1966 r. upamiętnia śmierć 30 tys. więźniów pracujących w zakładach koncernu I.G. Farben, produkującego tu metanol i kauczuk. Po wojnie I.G. Farben odbudowano jako Zakłady Chemiczne „Oświęcim" - obecnie jest to Firma Chemiczna „Dwory" S.A. W oparciu o bliskość kopalni węgla kamiennego, obfitość wody w Sole i Wiśle, dogodne szlaki komunikacyjne oraz tanią siłę roboczą z pobliskiego obozu KL Auschwitz w 1941 r. niemiecki koncern chemiczny I.G. Farben podjął decyzję o budowie fabryki „Buna-Werke".Na terenach Dworów i Monowic w kwietniu tegoż roku rozpoczęto budowę , która nieprzerwanie trwała do wkroczenia Armii Czerwonej w styczniu 1945 r. Niemcy, jeszcze w czasie wojny, rozpoczęli produkcję metanolu, karbidu i kauczuku syntetycznego. Pod koniec 1944 r. lotnictwo alianckie kilkakrotnie dokonało zmasowanych nalotów na powstające zakłady. 1 września 1945 r. okupacyjne władze radzieckie, po wyszabrowaniu i wywiezieniu większości maszyn, oddały zrujnowaną fabrykę w ręce polskie. Powstały wtedy Państwowe Zakłady Paliw Syntetycznych, które w 1951 r. przyjęły nazwę Zakłady Chemiczne „Oświęcim". W okresie swojego największego rozwoju zatrudniały one ok. 13 tys. pracowników i produkowały ponad 150 substancji chemicznych. W latach 90. XX w. zmieniły nazwę na: Firma Chemiczna „Dwory" S.A. (http://opencaching.pl/viewcache.php?cacheid=12670) – uwaga tłum.]

Zakład ten pospiesznie zdemontowano na kilka dni przed wkroczeniem tam wojsk radzieckich. Hitler był przekonanym, że radziecka ofensywa zostanie zatrzymana przy pomocy „cudownej broni”, dlatego też poganiał swoich uczonych, oskarżając ich o zdradę i sabotaż. Choć sam jeszcze w 1924 roku, w rozmowie z ministrem uzbrojenia Albertem Speerem twierdził, że broń ta nie zostanie skonstruowana wcześniej, niż za trzy lata, powiedział, że jest głęboko rozczarowany atomowym projektem. Wraz z tym, Führer nie ukrywał nadziei na to, że jednak bomba A zostanie zbudowana. Marzył on o uzbrojeniu rakiet V w bojowe głowice jądrowe i rzuceniu ich na drapacze chmur Manhattanu oraz na londyńskiego Big-Bena… W tym celu Hitler usankcjonował zwiadowczy lot samolotu Heinkel He-380. Samolot ten przeleciał w odległości 12 mi/19,2 km od Nowego Jorku, sfotografował potrzebne obiekty i ustalił punkty amerykańskiej OPL. Amerykanie nie byli w stanie zestrzelić intruza…

Twórca niemieckiej broni jądrowej prof. Werner Heisenberg na okładce "Der Spiegla" 


Wywiad ustalił dokładnie


Projektom atomowym w hitlerowskich Niemczech, nasz wywiad zaczął się przypatrywać już w 1940 roku. Autorowi artykułu udało się to wyciągnąć z memuarów jednego z szefów radzieckiego wywiadu zagranicznego Pawła A. Sudopłatowa. Wspomina on:
Z Berlina w tym czasie szły szyfrogramy: hitlerowcy są na poważnie zajęci przygotowaniem bomby atomowej. Radziecki wywiad przedsięwziął kroki by rozpracować niemieckie programy atomowe. Szef oddziału wojskowego wywiadu naukowo-technicznego INO NKWD – Leonid Kwasnikow skierował do Berlina rezydenta naszego wywiadu w Niemczech z poleceniem zbierania wszelkich informacji o niemieckich próbach atomowych i innych pracach w Niemczech i Skandynawii. Nie umknęły uwagi naszych rezydentów próbne eksplozje nuklearne na Rugii i w Ohrdrufie. Zameldowano o tym Stalinowi, a ten polecił Kurczatowowi wprowadzić w życie radzieckie prace.

Moskwa była prawdziwie zaniepokojona tym, że tak daleko w tej sferze posunęła się niemiecka nauka. Później się wyjaśniło, że Amerykanie zrzucili na Hiroszimę zrobioną przez nich niemiecką bombę A. po kapitulacji Rzeszy, setki niemieckich uczonych – fizyków jądrowych –  wysłano do ZSRR. To oni pomogli Kurczatowowi w krótszym terminie stworzyć pierwszą radziecką bombę A.


Tekst i ilustracje – „Tajny XX wieka” nr 37/2014, ss. 4-5

Przekład z j. rosyjskiego – Robert K. Leśniakiewicz ©