Powered By Blogger

wtorek, 9 kwietnia 2019

Sojuz-18: zagadkowa tragedia


Start statku kosmicznego typu Sojuz

Dimitrij Sokołow


Przez wiele dziesięcioleci, ZSRR był niekwestionowanym liderem w zdobywaniu Kosmosu i badaniach przestrzeni kosmicznej. Tym niemniej w historii naszej kosmonautyki nieraz zachodziły wypadki nadzwyczajne, o których wiedzieć zwyczajnym mieszkańcom kraju było niepodobne. Szczególnie przez wiele lat pozostawały szczególnie tajne dane na temat lotu statku kosmicznego Sojuz-18, których – jak się okazało – było niewiele.


Najtrudniejszy jest pierwszy raz


Żaden kraj na świecie nie lubi afiszować się swoimi niepowodzeniami i porażkami. Związek Radziecki też nie był wyjątkiem. Do dziś dnia w przestworzach Internetu można napotkać niemało historii, opisujących pilotowane loty w Kosmos do czasów lotu J.A. Gagarina, które skończyły się niepowodzeniem.[1] Jednakże nie są to nic innego jak tylko domysły. Tym niemniej, nieoczekiwane pojawienie się informacji o wypadku nadzwyczajnym (WN) z radzieckimi statkami kosmicznymi przez długi czas były trzymane w sekrecie tylko podgrzewało wiarę w podobne historie.

Jednym z jaskrawych przykładów ukrywania WN stał się lot załogi statku kosmicznego Sojuz-18. Najbardziej interesującym jest to, że oficjalna historiografia przekonuje:

Lot ten przebiegł prawidłowo. Jego start miał miejsce 24.V.1975 roku z kosmodromu Bajkonur. Załoga składała się z Piotra Klimuka[2] i Witalija Sewastianowa i w pełni pomyślnie dobiła do OSK Salut-4, wykonała w Kosmosie nałożone na nią zadania i po dwóch miesiącach powróciła na Ziemię.

Ale to jest tylko oficjalna informacja, a prawda wygląda nieco inaczej. Rzecz w tym, że Sojuzów-18 było dwa! Piotr Klimuk i Witalij Sewastianow polecieli w Kosmos statkiem kosmicznym, którego prawdziwa nazwa brzmiała Sojuz-18b. Pierwszym był Sojuz-18a lub Sojuz 18-1, którego lot dla jego załogi o mały włos nie zakończył się tragedią.


Powtórne odkrycie Kosmosu


O pierwszym locie Sojuza-18 doskonale wiedzieli wszyscy pracownicy kosmicznego lobby, ale sama informacja przez długi czas była utajniona i mówić o niej było niebezpiecznie. Do tego utajnienie informacji o tym locie można było logicznie wytłumaczyć, gdyby lot zakończył się tragicznie i śmiercią załogi. W rzeczywistości nic takiego nie zaszło. Członkowie załogi: dowódca Wasilij Łazariew i inżynier pokładowy Oleg Makarow dokonawszy szczytów bohaterstwa, pozostali przy życiu. Poza tym sam WN przebiegł nie z ich winy, a z winy technicznego personelu przygotowującego statek kosmiczny do lotu. Najciekawsze jest to, że Witalij Łazariew uważał się nie tyle za lotnika, ale za pilota doświadczalnego różnych aparatów latających i innych urządzeń. Po ukończeniu szkoły lotniczej, młody człowiek wypróbowywał najnowsze samoloty, ale szybko przeszedł na próby unikalnych rodzajów urządzeń do wysokościowych lotów: systemów podawania tlenu, systemów przeciwprzeciążeniowych i skafandrów. Wreszcie udało mu się wykonać 28-godzinny lot na pokładzie stratostatu[3] Wołga. To właśnie z tego aparatu latającego wykonał on swój legendarny skok „ze spadochronem z Kosmosu” słynny Jewgienij Andriejew, co w tym czasie odnotowano jako najwyższy w świecie skok ze spadochronem.[4] Nie ma się więc co dziwić, że przy naborze do Oddziału Kosmonautów Wasilij Łazariew był jednym z pierwszych, którzy podali tam swe dokumenty i uczestniczył w przygotowaniach wraz z Jurijem Gagarinem i innymi pretendentami do Oddziału Kosmonautów. Tym niemniej jednak w Kosmos poleciał on dopiero jesienią 1973 roku.

Załoga Sojuza-18a: Wasilij Łazariew i Oleg Makarow

Mało tego, kosmonautom przyszło zostać pierwoodkrywcami radzieckiej kosmonautyki pilotowanej. Przez fatalny zbieg okoliczności, wskutek dehermetyzacji kabiny w czasie powrotu na Ziemię zginęła załoga Sojuza-11. Po tym WN kwestia lotów pilotowanych zawisła w powietrzu. Kiedy po dopracowaniu skafandrów i samej kabiny zdecydowano się na wystrzelenie Sojuza-12, członkami jego załogi zostali: Wasilij Łazariew i Oleg Makarow. Na szczęście lot zaczął się 27.IX.1973 roku i po dwóch dobach skończył się powodzeniem. Ale to był tylko początek tej historii.


Najkrótszy lot


Po raz wtóry zdecydowano się wyprawić Łazariewa i Makarowa na orbitę w dniu 5.IV.1975 roku, statkiem kosmicznym Sojuz-18. W czasie pierwszego naprężenia w czasie lotu Sojuzem-12, w ślad za fatalnym Sojuzem-11, w czasie tego lotu miano nadzieję, że nie wystąpiłyby jakieś niebezpieczne sytuacje i negatywne emocje. Na próżno. Los chciał, że był to najkrótszy lot w całej historii radzieckiej, pilotowanej kosmonautyki. O godzinie 11:04 ALMT Sojuz-18 jak to było zaplanowane, wzniósł się w bezchmurne niebo. Pierwszy stopień oddzielił się zgodnie z planem, jednakże w 261. sekundzie lotu doszło do awarii technicznej, która nie pozwoliła na oddzielenie się II stopnia rakiety nośnej. Statkiem kosmicznym zaczęło kołysać. O kontynuowaniu lotu nie mogło być mowy. W rezultacie zadziałała automatyka i kosmonauci nie dolatując do orbity znajdowali się już na wysokości[5], którą przyjęto nazywać kosmiczną, rozpoczęli lot powrotny na Ziemię, w kapsule modułu załogowego. Wkrótce się okazało, że opadanie jest niekontrolowane i można bez kozery powiedzieć, że kosmonauci spadali z Kosmosu na powierzchnię Ziemi. Awaria ta dość dokładnie przypominała tą z Sojuzem-11. Wtedy kosmonauci zginęli w czasie końcowej fazy lotu. Prawda, w tym czasie radzieckim kosmonautom nie groziła dehermetyzacja kabiny, ale nienormalnie wysokie przeciążenia. Doskonale wiadomo, że w czasie przygotowań kosmonautów do lotu są oni poddawani przeciążeniom do 10 g[6] w czasie których na plecach nierzadko pojawiały się mikrowylewy. W tym przypadku Wasilij Łazariew i Oleg Makarow zafundowali sobie przeciążenia rzędu 20 g, a w szczytach nawet 26 g![7] przeżycie czegoś takiego jest nadzwyczaj trudne dla ludzkiego organizmu. U kosmonautów oczy odmówiły posłuszeństwa, a nawet na chwilę zatrzymały się serca! Nastąpiło to, co nazywa się cudem. Przeżywszy swoją śmierć kosmonauci, kiedy przeciążenia ustały, przyszli do siebie.


Spadamy do Chin?


Kiedy załoganci statku kosmicznego znów mogli widzieć i mówić, to natychmiast zgłosili się do Centrum Kontroli Lotu, by podali im współrzędne miejsca, w którym wylądują. Niestety, aparatura pracowała tylko w jedną stronę. W CKL kosmonautów doskonale słyszeli, natomiast kosmonauci nie mieli łączności w drugą stronę. Nie bacząc na nic, po przeżyciu ogromnego stresu, kosmonauci powiedzieli, co myślą o pracownikach CKL i konstruktorze Walentinie Głuszko w szczególności, i to nie przebierając w słowach. Na Ziemi dziesiątki osób słyszało wypowiedziane przez Olega Makarowa słowa. Przekaz został wyłączony, kiedy Makarow zakończył swe pomstowanie. Na szczęście wiedziano mniej-więcej, gdzie powinni oni spaść. W najlepszym przypadku był to Ałtaj, w najgorszym Chiny albo Pacyfik. Samo spadanie trwało 4 minuty, a sam lot trwający 22 minuty został najkrótszym lotem w całej radzieckiej kosmonautyce. Na szczęście wszystko poszło według najlepszego scenariusza. Lądownik usiadł nieopodal Gorno-Ałtajska. I znowu miał miejsce już drugi cud, a mianowicie – według instrukcji po lądowaniu spadochron powinien być odstrzelony. Ale kosmonauci widzieli, że lądują w górzystym regionie i obawiali się, że kapsuła może stoczyć się po stoku albo wpaść w przepaść, co skończyłoby się ich niechybną śmiercią. Dlatego nie postąpili zgodnie z instrukcją i zostawili spadochron doczepiony do kapsuły. I to ich uratowało. Kiedy wyszli z lądownika, to z przerażeniem zobaczyli, że znajdował się on na skraju przepaści. Kapsuła nie wpadła do niej tylko dlatego, że spadochron zaczepił się o gałęzie drzew…

Miejsce lądowania Sojuza 18-1 na stoku góry Teremok-3

Kosmonautów ewakuowali ze zbocza góry z ogromnym trudem. Do tego pierwsza ekipa poszukiwawczo-ratownicza wpadła pod lawinę i ich samych przyszło ratować ze stoków góry o zabawnej nazwie Teremok-3. Za swe bohaterstwo kosmonauci zostali odznaczeni Orderem Lenina. Drugich Gwiazd Bohaterów Związku Radzieckiego im nie nadano, bo lot był nieudany, choć nie z winy załogi. Najdziwniejszym było to, że po całym WN, w którym omal nie postradali życia wskutek potężnych przeciążeń, obu pozostawiono w Oddziale Kosmonautów. Potem Oleg Makarow jeszcze dwukrotnie poleciał na orbitę wokółziemską. Tym niemniej, historia lotu w Kosmos Sojuza-18A przez długie lata nie podlegała rozgłaszaniu.


Źródło – „Siekrietnyje archiwy”, nr 11/2018, ss. 34-35
Przekład z rosyjskiego - ©R.K.F. Leśniakiewicz                          




[1] Zob. I. Nemere – „Gagarin = kosmiczne kłamstwo?”, Bielsko-Biała 1990, a także https://www.tvp.info/36761494/ikar-leci-w-kosmos-tragiczni-poprzednicy-gagarina
[2] Tego samego, który poleciał z polskim kosmonautą gen. Mirosławem Hermaszewskim statkiem Sojuz-30 w dniach 27.VI-5.VII.1978 roku do ZO Salut 6 – Sojuz 29.
[3] Balonu stratosferycznego.
[4] Został on pobity przez Austriaka Felixa Baumgartnera z wysokości 38.969,4 m w dniu 14.X.2012 roku. Rekord ten poprawiony został przez Amerykanina Alana Eustace’a, który skoczył z wysokości 41.419 m w dniu 24.X.2012 roku
[5] Dokładnie na 192 km nad Ziemią.
[6] 1 g = 9,81 m/s², a zatem ważyli oni 10-krotnie więcej niż na Ziemi.
[7] Inne źródła podają 21,5 g.