Powered By Blogger

piątek, 5 listopada 2021

Czarna zagadka Pacyfiku


Ostatnio w mediach elektronicznych pojawiły się materiały na temat wyspy Vostok znajdującej się na Pacyfiku w archipelagu Kiribati na S 10°03’45” – W 152°18’39”. Wyspa wygląda jak trójkątna czarna dziura w błękicie oceanu i wzbudziła zainteresowanie wszystkich wielbicieli STD, a oto dwie próbki ich radosnej twórczości:

 

Czym jest "czarna dziura" na środku oceanu? To śmiertelna pułapka. Rosną tam "okrutne drzewa"

 

Na tajemniczą "czarną dziurę" pośrodku oceanu trafił internauta przeglądający mapy satelitarne Google. Co to za miejsce? Okazuje się, że jest to wyspa śmiertelnie niebezpieczna dla ptaków.

Odkryta na mapach satelitarnych czarna plama na Oceanie Spokojnym, to wyspa Vostok/Wostok, będąca częścią państwa Kiribati

Z daleka wygląda, jakby była czarną dziurą. Ten efekt tworzą tajemnicze drzewa, które gęsto porastają wyspę

 Pisonia to gatunek roślin, których nasiona pokryte są lepką mazią. Gdy ptaki "przykleją się" do drzew, najczęściej nie mogą się już wydostać i giną. Śmiercionośnych roślin jest jednak więcej.

Co pewien czas światowe media obiegają odkrycia, których dokonują internauci pasjami przeglądający mapy Google. Na zdjęciach satelitarnych można znaleźć zagadkowe miejsca z całego świata, czego przykładem jest właśnie "odnaleziona" tajemnicza "czarna dziura" pośrodku Oceanu Spokojnego.

Na opublikowanym przez internautę zdjęciu widać czarny trójkąt znajdujący się niemal na samym środku oceanu. Obiekt przypomina smolistą "czarną dziurę".

Część internautów była przekonana, że czarna plama ze wszystkich stron otoczona wodą, może być tak naprawdę obiektem ściśle tajnym. W takiej sytuacji Google mogło ukryć to, co znajduje się na wyspie. Inni z kolei sugerowali, że to może być krater wulkanu – stąd jego czarna barwa.

 

Szczury świadczą, że mógł tam żyć człowiek

 

Prawda jest jednak zupełnie inna. Pierwszy raz to miejsce zobaczył już w 1820 r. rosyjski admirał, Fabian Gottlieb von Bellingshausen, który nazwał wyspę Wostok (ros.: Wschód). W 1856 r. wyspa została zajęta przez Stany Zjednoczone. Obecnie jednak należy do wyspiarskiego państwa na Oceanie Spokojnym, Kiribati.

Nadal nie wiadomo, czy ten skrawek ziemi otoczony wodą był kiedykolwiek zamieszkiwany przez ludzi. Jednak o tym, że człowiek mógł spędzać na wyspie jakiś czas, świadczą obecne tam szczury. I choć nie znaleziono dowodów na stałe osiedlenie się tam ludzi, to najprawdopodobniej starożytni Polinezyjczycy mogli przynajmniej odwiedzać tę wyspę.

 

Śmiercionośne drzewa

 

Dlaczego jednak odkryta przez Rosjanina wyspa na zdjęciach satelitarnych wygląda jak "czarna dziura"? Swój smolisty kolor zawdzięcza drzewom, które ją gęsto porastają. To, co z satelity wygląda na czarną plamę, to tak naprawdę las pisonii: roślin z rodziny nocnicowatych.

Drzewa uznawane są za "najokrutniejsze na świecie". Ich nasiona pokryte są lepką mazią, która – jeśli przyklei się do ptaka – może być dla niego śmiertelną pułapką. Oblepione nią zwierzęta nie mogą się poruszać i w efekcie giną. Pod drzewami pisonii można znaleźć dziesiątki szkieletów ptaków, które dały się złapać w pułapkę drzewa.

 

Niebezpiecznych roślin jest więcej!

 

Jak donosi portal spidersweb.pl, niebezpiecznych roślin jest jednak znacznie więcej. "Na przykład rosnące w Teksasie owoce coyotillo zawierają związek chemiczny powodujący paraliż" – czytamy na stronie spidersweb.pl.

Jak pisała w książce "Zbrodnie roślin" Amy Stewart, zwierzęta, które skosztują niewinnie wyglądających jagód, czyli owoców coyotillo, »tracą kontrolę nad tylnymi nogami i cofają się chwiejnym krokiem bez żadnego powodu«". (Źródła: spidersweb.pl, Onet)

 

I jeszcze jedno:

 

Wrota piekieł czy wejście do wnętrza Ziemi? Odkryto przerażającą dziurę w oceanie

 

Google Maps to niezwykle przydatne narzędzie, ale także miejsce, w którym odszukać można mnóstwo dziwnych, przerażających, jak i zabawnych ujęć.

Widok poszczególnych części świata w serwisie Google Maps wiąże się również z przypadkowym uchwyceniem wielu dziwnych, śmiesznych, niewyjaśnionych lub wręcz przerażających sytuacji.

 

Odkryto przerażającą dziurę w oceanie

 

Tym razem jeden z internautów natrafił w Mapach Google na dziwny twór. Tajemnicze znalezisko było jego zdaniem na tyle interesujące, że postanowił pokazać je na Reddicie.

Niemal natychmiast w sieci rozgorzała dyskusja a wielu czytelników forum zaczęło po swojemu interpretować zaskakujący obraz. Sprawę zaczęły opisywać również media.

Internauci spekulowali, że tajemniczy obiekt to wrota piekieł, wejście do wnętrza Ziemi lub gigantyczny korek, po którego usunięciu można spuścić wodę ze wszystkich zbiorników na całej planecie.

 

Wrota piekieł czy wejście do wnętrza Ziemi?

 

Jak się okazuje gigantyczna dziura w oceanie, to nic innego jak wyspa Vostok na południe od Hawajów. Niestety jak dotąd wyspa nie doczekała się lepszych obrazów satelitarnych. Czarna plama, która wygląda jak dziura w oceanie to gęsty las Pisonii porastający to miejsce. (Romana Makówka AntyRadio)



 

Moje 3 grosze

 

Oczywiście sensacja pierwszej wody. Tajemnicza wyspa, porastające ja toksyczne, mięsożerne drzewa albo krater wulkanu o niezmierzonej głębokości…

Osobiście uważam, że to wszystko jest skutkiem błędnego przekazania danych – wystarczy zobaczyć na pomiar wysokości n.p.m w lokalizacji wyspy Vostok. Od razu rzuca się w oczy to, że choć sama wyspa jest widoczna na mapie, to jej tak na dobrą sprawę nie ma… Nie ma, bo znajduje się na wysokości -1060 m n.p.m., czyli pond kilometr w głębiach Pacyfiku! Ciekawe – nieprawdaż?


Za jakimiś przekłamaniami mówi także fakt, że w odległości 9 km na SW od Vostoka na S 10°05’54” – W 152°23’11” znajduje się jakiś obiekt nie uwidoczniony na mapie GoogleEarth o wysokości od 2 do -1 m n.p.m. Nie ma tam niczego, ale… wygląda tak, jakby tam coś było. Wygląda więc na to, że tamta część Oceanu Spokojnego jest albo źle opracowana, albo celowo sfałszowana. Dlaczego?

Może tam się znajdować jakaś tajna baza wojskowa albo kosmiczna – wszak stosunkowo niedaleko od niej znajduje się tzw. Punkt Nemo,  na S 48°52'06" - W 123°23'06" w którym znajduje się zrzutowisko nieaktywnych pojazdów kosmicznych i sztucznych satelitów. To tylko przypuszczenie i nic ponadto. Ja jednak stawiam na jakieś przekłamania w obróbce danych, w końcu takie rzeczy się zdarzają. No a dziennikarze też muszą z czegoś żyć, więc sensacja będzie goniła sensację póki co.

Bo w końcu o to tu chodzi…